Posiedzenie dwudzieste (21 kwietnia 2005r.): Wokół kwestii „O nauczycielu” (De magistro) św. Tomasza z Akwinu (dr Krzysztof Wojcieszek).

   

            Na początku posiedzenia, prowadzący prof. A.Andrzejuk, poinformował, że Senat akademicki UKSW w dniu dzisiejszym wybrał prof. Tadeusza Klimskiego na prorektora Uniwersytetu. Zebrani przekazali elektowi gratulacje i życzenia sukcesów na nowym stanowisku.

            Następnie głos zabrał Prelegent, który na wstępie przytoczył obiegowy pogląd, że tekst św. Tomasza z Akwinu zatytułowany „O nauczycielu” wydaje się obecnie mało przydatny z punktu widzenia współczesnej dydaktyki czy też doskonalenia nauczycieli, gdyż powstał prawie osiemset lat temu w zupełnie innych warunkach. Jednak dla skutecznego nauczania wydaje się on nadal ważny, a większość postulatów w nim zawartych nadal domaga się uwzględnienia, zwłaszcza z punktu widzenia nauczyciela filozofii, który zmaga się z początkowym brakiem entuzjazmu studentów. Niekiedy jednak udaje się przezwyciężyć ten brak entuzjazmu i uczynić wiedzę tematem „gorącym”. Jak to uzyskać tłumaczy właśnie tekst Akwinaty.

            Tekst Tomasza powstał w wyniku otwartych, publicznych dyskusji, prowadzonych tradycyjnie w wiekach średnich jako tzw. disputationes quodlibetales i na szczęście dla polskiego Czytełnika jest dostępny w dobrym tłumaczeniu. Nawiązuje zresztą do równie ważnego tekstu św. Augustyna na ten sam temat, potwierdzając niektóre ujęcia myśliciela z Hippony, a inne odrzucając. Analizę tego tekstu K.Wojcieszek proponuje rozpocząć od ostatniego artykułu rozważającego naturę nauczania jako działania bardziej kontemplacyjnego lub aktywnego. Pomimo, że nauczanie dotyczy prawdy (a więc kontemplacji) Tomasz skłania się ku wskazaniu na aktywność, jako naturę nauczania. Co to może oznaczać ? Lokalizuje to nauczanie na terenie dzieł miłosierdzia, życzliwości względem ucznia. Współcześnie powiedzielibyśmy, że nauczanie wymaga relacji osobowych, a nawet wprost życzliwości między uczniem a nauczycielem.  Ten wymóg jest za rzadko podkreślany we współczesnej dydaktyce, żeby nie powiedzieć, że nie jest obecny.

            Jeszcze ciekawsze są ustalenia Tomasza w kwestii natury nauczania w kontekście poznania ludzkiego. Otóż staje Tomasz na stanowisku, że człowiek zawsze zdobywa wiedzę na drodze indywidualnego odkrycia (lub nie zdobywa jej wcale). Usuwa to możliwość nazwania nauczaniem jakiegokolwiek działania czysto erudycyjnego, gdy przekazuje się gotową wiedzę, schematy, dane. Człowiek odkrywa prawdę. Co zatem ma tu do zrobienia nauczyciel? Może niejako zaprowadzić ucznia tam, gdzie sam dokonał „odkryć”, gdzie z prawdą się zetknął. Jest zatem nauczyciel nie tyle twórcą wiedzy w uczniu, ile twórcą znaków ułatwiających uczniowi samodzielne odkrywanie prawdy („drogowskazów do odkrycia prawdy”). Bardzo jest ta wizja bliska m.in. metodzie sokratejskiej, ale też współczesnym zachętom do stosowania metod aktywizujących w nauczaniu. Zawsze jednak nauczyciel musi wpierw sam być odkrywcą prawdy, do której ma prowadzić (czyli musi rozumieć to czego uczy !). Od strony umiejętności budowania znaków dla ucznia jest zatem nauczanie sztuką (ars), a od strony wiedzy sprawdzianem autentyczności nauczyciela jako „odkrywcy”. Deficyty w tej mierze sprawiają, że często tzw. nauczanie nie jest faktycznym nauczaniem (nie spełnia jego wymogów), a nauczyciel nie jest prawdziwym nauczycielem.

            Wizja Tomasza wydaje się wiele wyjaśniać nie tylko niefortunnym nauczycielom filozofii, którym nie udało się wprowadzić uczniów w radość kontemplacji, ale też wszystkim innym nauczycielom. Jest to zatem tekst kluczowy dla zagadnienia doskonalenia nauczycieli, również nam współczesnych.

Po wygłoszonym referacie prowadzący spotkanie otworzył dyskusję.

1. Jako pierwszy zabrał głos mgr Eryk Łażewski, wyrażając przekonanie, że obecnie od werbalizmu bardziej niebezpieczna jest pragmatyka, którą stanowi odrzucenie słów jako metody działań na rzecz pewnego rodzaju działań, czynności. W związku z taką tendencją mgr Łażewski dostrzega potrzebę obrony znaczenia słów w nauczaniu.

Prelegent, reagując na wypowiedź E. Łażewskiego, zwrócił uwagę, iż Tomasz nie określił jakich znaków nauczyciel powinien używać – pozostawiając to roztropności i doświadczeniu nauczyciela. Kryterium doboru znaków sprowadza się do prostej zasady: należy używać takich znaków, które najlepiej wskazują drogę. Z kolei czytelność znaku zależy zarówno od dyspozycji uczniów jak i od rodzaju nauczanego przedmiotu. Często dla uczniów słowo jest interpretacją, czy wyjaśnieniem, ale punktem wyjścia jest własne doświadczenie. W takich przypadkach samo słowo nie wystarczy. Znaki mają być przede wszystkim adekwatne do sytuacji (co jest zarazem postulatem o nieprzewartościowywanie znaków).

2. Następnie prof. Tadeusz Klimski zapytał czy można rozróżnić metodologicznie wychowywanie, kształcenie, nauczanie. Zwrócił też uwagę, że w wystąpieniu dra Wojcieszka można było dostrzec połączenie elementów wychowywania z nauczaniem. Stąd pojawił się problem relacji osobowych i miłosierdzia. Ponadto zapytał również o istotę znaku.

K.Wojcieszek stwierdził, że według Tomasza sprawność tworzenia znaków przez nauczyciela jest swoistą sztuką. Znaki mogą być również mylące i nie doprowadzać do prawdy – co jest ryzykiem typowym dla sztuki (gdy ktoś chcąc stworzyć dzieło, stworzy coś nieadekwatnego). Z kolei adekwatność znaków można sprawdzić poprzez zbadanie, czy uczeń dochodzi do miejsca, które wyznaczył i założył nauczyciel. Ponadto celem nauczania jest przyspieszenie procesu odkrycia. Znak, zdaniem prelegenta, jest elementem zewnętrznym – czymś co buduje postać zmysłową (species sensibilis). Można tu wprowadzić pewne odróżnienie, gdyż to w człowieku znak buduje postać zmysłową. Ostatecznie zadaniem znaków jest ułatwianie rozumowania.

Z kolei w kwestii rozróżnienia nauczania, kształcenia i wychowania należy zwrócić uwagę, że Tomasz używa wyłącznie określenia „nauczanie”, nie odróżniając tego terminu od kształcenia i wychowania. Nauczanie oznacza przyspieszenie procesu budowania wiedzy na który składają się takie czynności jak: dochodzenie do prawdy (odkrycie jej), kontemplowanie a następnie utrwalenie odkrytej prawdy w wiedzy. Nauczanie jest więc swoistym odtworzeniem przez ucznia, pod okiem nauczyciela drogi, którą on sam już przeszedł

4. Dr Stanisław Krajski zwrócił uwagę, że w tezie o Bogu jako nauczycielu zasadnicza jest odpowiedź, co oznacza fakt, że tylko Bóg jest nauczycielem. Bóg funkcjonuje tu jako przyczyna metanoi człowieka, to znaczy przekształcenia jego myślenia na myślenie prawdą i dobrem. Jest to więc zarazem i wykształcenie i wychowanie. Nauczyciel z związku z tym nie uczy tak, żeby uczniowie myśleli tak jak on, ale tak jak myśli Bóg.

5. Następnie mgr Mariusz Malinowski zwrócił uwagę, iż warto zastanowić się w jakim stopniu myśl Tomasza była inspiracją w dziedzinie pedagogiki i dydaktyki. Ponadto, zdaniem Malinowskiego, z punktu widzenia dydaktyki prezentowany tekst jest dość skromny.

6. Z kolei dr Jerzy Niepsuj stwierdził, iż na pytanie, czy człowiek może być nauczycielem samego siebie, można znaleźć odpowiedź na terenie myśli  Hegla. Zdaniem dra Niepsuja, przykładem może w tym przypadku posłużyć fragment  przemówieniu Hegla do studentów Uniwersytetu Berlińskiego z roku 1818, gdzie mówi on o nauczaniu filozofii jak również książki „Fenomenologia ducha” i „Zasady filozofii prawa”.  J. Niepsuj zwrócił także uwagę, że Hegel prawdopodobnie przeszedłby od odpowiedzi twierdzącej na wspomniane pytanie do przeczącej – w późniejszym etapie swej twórczości. Ponadto Niepsuj zwrócił się z pytaniem do Prelegenta, czy Tomasza można nazwać hedonistą epistemologicznym skoro największą przyjemnością jest dla niego kontemplacja prawdy.

Ad.6. Wojcieszek zaznaczył, że jednak Tomasz nie postrzega kontemplacji prawdy jako ostatecznego i zawsze skutecznego lekarstwa na smutek.

7. Z kolei dr Pawlikowski dodał, że Albert Wielki klasyfikował ludzi na tych, co sami poznają prawdę, tych, którzy potrzebują większego lub mniejszego ukierunkowania, takich, którzy potrafią korzystać tylko z gotowych treści oraz tych, których nie można niczego nauczyć. Trzecia kategoria wymienionych ludzi poddaje się wykładowi, ale nie metodzie odkrywania.

Ad.7. Reagując na wypowiedź T. Pawlikowskiego, Prelegent dodał, czasem skala oporu władz poznawczych ucznia jest tak duża, że należy przerwać proces doprowadzania do prawdy przechodząc od razu do wniosków.

Na tym dyskusję zakończono. Prowadzący spotkanie, A. Andrzejuk podziękował Prelegentowi za wykład, a zebranym za uwagę.

 

Izabella Andrzejuk, Eryk Łażewski