Posiedzenie
osiemnaste (24 lutego 2005r.): Koncepcja
człowieka w neoplatonizmie pogańskim i chrześcijańskim (ks. Dr Tomasz Stępień)
Posiedzenie
Katedr Historii Filozofii otworzył prof.A.Andrzejuk. Na wstępie dr
K.Wojcieszek zaprezentował pierwszą cześć materiałów drukowanych ze Światowego
Kongresu Filozofii Tomistycznej.
Następnie ks.
dr Tomasz Stępień przedstawił referat pod tytułem: „Koncepcja
człowieka w neoplatonizmie pogańskim”.
Na początku
swego wystąpienia Prelegent zauważył, że zazwyczaj przyjmuje się, iż poglądy
na temat relacji ciała i duszy, w nurcie platońskim, ukształtowały się już
w Dialogach Platona i od tego czasu
pozostawały zasadniczo niezmienione. Pogląd ten jednak nie jest ścisły.
Przede wszystkim bowiem, analiza platońskiego rozumienia tematu duszy opiera się
na Fedonie i Fajdrosie, w których ciało jest określane zdecydowanie
negatywnie. W dialogu Fedon Platon
poprzez problem poznania i tego, jak w duszy znajdują się treści
intelektualne, udowadnia konieczność istnienia duszy przed przyjęciem ciała.
Dusza zatem obcuje w świecie idei i bogów, w którym nabywa wiedzy o wiecznych
przedmiotach poznania (ideach). Moment przyjęcia ciała jest równoznaczny z
zapomnieniem przez duszę tej wiedzy. Dlatego musi ona w procesie przypominania
sobie (anamnezy) nabyć ponownie wiedzę o ideach. Bardzo podobne stwierdzenia
znajduje się w Fajdrosie, w którym
ciało jest przyrównane do grobu, a życie człowieka na ziemi - do śmierci.
Negatywną ocenę ciała znaleźć można również w Alcybiadesie.
Platon głosi tam, że skoro człowiek jest duszą, to ciało stanowi
jedynie pewien dodatek do człowieczeństwa jako takiego i jest ono jedynie narzędziem,
którym posługuje się dusza. Pogląd ten wydaje się być ważny, ponieważ
przejmuje go później Plotyn, a za nim św. Augustyn. Odmienne stanowisko można
znaleźć w Timajosie, gdzie piękno
materialnego świata jest obrazem piękna niewidzialnego i dlatego nie tylko
materialny świat, ale także ludzkie ciało jest odbiciem tego piękna. Tekst
ten, zdaniem Stępnia, wyraźnie ukazuje, że przebywanie człowieka w ciele
jest wyrazem woli Demiurga, który w ten sposób daje człowiekowi możliwość
przechodzenia od tego, co widzialne do tego, co intelektualne. Ocena ludzkiego
ciała w Dialogach Platona stanowi
podstawę i punkt wyjścia dla wszystkich późniejszych poglądów na ten
temat. Przedstawione wyżej fragmenty Fedona
i Timajosa wystarczająco jasno
pokazują, że Platon na ten temat nie wypowiada się jednoznacznie. Dlatego wśród
jego następców można zaobserwować nieustanny wysiłek uzgodnienia obu
przedstawionych przez Platona stanowisk.
Plotyn,
jak i Porfiriusz, zajęli stanowisko bliższe poglądom przedstawionym w Fedonie.
Dusza ludzka nie w pełni przyjmuje ciało i jej przebywanie w ciele należy
ocenić negatywnie. Plotyn, usiłując uzgodnić poglądy Platona na temat
duszy, ostatecznie przyjmuje definicję z Alcybiadesa.
Człowiek jest duszą, która posługuje się ciałem jak narzędziem. Z kolei
Porfiriusz podejmuje Plotyński sposób widzenia istoty człowieka i rozwija
jego rozumienie relacji duszy i ciała. Jednak zdaniem ks. Stępnia w jego poglądach
można zaobserwować dużo większy wpływ pism Arystotelesa. Wykorzystuje on w
wielkim stopniu Arystotelesowskie rozróżnienie istoty (usia), władzy (dynamis)
i działania (energeia). Rozróżnienie to było używane już przez Plotyna,
ale Porfiriusz znacząco je rozwija. Według Porfiriusza dusza nie jest obecna w
ciele poprzez swoją istotę, ale poprzez władzę. Dusza posiada bowiem dwie władze.
Jedną, która umożliwia jej działanie wewnętrzne, podczas gdy druga umożliwia
jej działanie na zewnątrz. Władza wewnętrzna umożliwia działanie wewnętrzne,
w przypadku Jedności skierowane na
samą siebie, a w przypadku Intelektu
i Duszy skierowane ku Jedności.
Zejście duszy w ciało nie dotyczy samej jej istoty, tylko jej władzy.
Prowadzi to Porfiriusza do uczynienia z władzy oddzielnej hipostazy, która
staje się czymś oddzielnym od samej duszy, jako to, co z niej pochodzi. W ten
sposób dusza uzyskuje jeszcze większą niezależność od ciała, w którym
przebywa i które ożywia. Takie podkreślanie całkowitej niezależności duszy
przyniosło konsekwencje w sposobie w jaki Porfiriusz oceniał samo przyjęcie
ciała poprzez duszę. Przyjęcie ciała jest wyrazem obowiązku, jaki dusza
zgadza się pełnić wobec materialnego kosmosu. Dlatego też Porfiriusz różni
się od Plotyna także i tym, że dusza ma możliwość wstąpienia w ciało
tylko raz, podczas gdy Plotyn widział zawsze taką możliwość uznając, że
może ona wędrować od jedności z Duszą Świata do indywidualności w połączeniu
z ciałem, nieskończoną ilość razy.
Mimo,
iż Porfiriusz wyznacza pewien kierunek rozwoju problematyki relacji ciała i
duszy, to jednak nie zostanie on podjęty przez pogańskich filozofów neoplatońskich.
Rozumienie człowieka jako duszy posługującej się ciałem zostało podjęte
przez neoplatoników chrześcijańskich – Mariusza Wiktoryna i św. Augustyna
i w takiej postaci przeszło do chrześcijańskiej filozofii średniowiecza.
Zmiana
optyki w patrzeniu na istotę człowieka nastąpiła – zdaniem Prelegenta -
pod wpływem Wyroczni chaldejskich i
przejęcia przez pogańskich neoplatoników praktyk teurgicznych. Fakt ten
przyczynił się do powstania nowego poglądu na temat materii i materialnego
kosmosu. Kosmos ten został uznany za wyraz boskiej działalności, w którym
widzialni bogowie są obecni jako ciała niebieskie i dlatego nie może być w
żadnym wymiarze postrzegany negatywnie. Z tego też powodu filozofia Jamblicha
wyraża raczej zachwyt, z jakim Platon opisywał materialny kosmos w Timajosie
i odejście od negatywnych ocen jakie, pod adresem materii były czynione w Fedonie
i Fajdrosie. Człowiek poprzez
wykonywanie praktyki teurgicznej po prostu kontynuował działanie bogów,
zmierzające do uczynienia z materii porządku, który nadaje rozum. Zatem celem
obecności duszy ludzkiej w materii jest wprowadzanie ładu w całym materialnym
wszechświecie przy pomocy praktyk teurgicznych. Teurgia może więc być uważana,
za rozwinięcie zewnętrznego działania duszy. Jamblich zatem uznając istotną
rolę teurgii, wprowadza do neoplatońskiej tradycji nie tylko nowy stosunek do
materii, ale, co za tym idzie nowy stosunek do ludzkiego ciała. Dlatego też dużo
większe znaczenie miała dla niego Arystotelesowska koncepcja duszy, która
jest aktem ludzkiego ciała. Jamblich będąc przekonany o jedności doktryn
Platona i Arystotelesa, starał się połączyć Arystotelesowską naukę o
duszy z wizją człowieka przedstawioną w Timajosie.
Starając się uzgodnić poglądy Platona i Arystotelesa zauważa, że Platon
czasem określa duszę jako „potrójną w istocie”, a czasami jako „niepodzieloną
istotę życia mającą wiele władz i właściwości w jednej identyczności”.
Jamblich interpretuje te wyrażenia na sposób Arystotelesowski, odwołując się
do znanego nam już podziału na istotę duszy, jej władze i działania. W jego
interpretacji, platońskie określenia oznaczają, że dusza ludzka posiada jedną
istotę i wiele władz. To zaś pozwala mu na stwierdzenie, że dusza zstępuje
w ciało nie częściowo, ale całkowicie i dlatego ciało ogranicza ludzką
duszę i wyznacza jej możliwości. Jamblich tłumaczy, że dusza ludzka jest
niedoskonała właśnie dlatego, iż ożywia ciało poprzez swoje władze i działania,
które są oddzielone od istoty duszy, podczas gdy doskonałe ciała kosmiczne są
ożywiane bezpośrednio przez istoty dusz, wyższych od ludzkich i nie ma w ich
przypadku konieczności oddzielania władz i działań od istoty, ponieważ ich
działania są wykonywane bezpośrednio w istocie. Ciało materialne jako takie
jest ostatecznie częścią człowieka tylko przejściowo, dopóki dusza nie osiągnie
ostatecznej doskonałości. Natomiast pozytywny stosunek do materii wyraża się
u Jamblicha właśnie tym, że dusza może wstępować w ciało z własnej woli.
Poglądy
Jamblicha w olbrzymim stopniu zaważyły na sposobie postrzegania człowieka
przez późniejszych neoplatoników. Zawsze były związane z postrzeganiem
teurgii – im większa jej rola, tym większy szacunek dla materialnego
kosmosu, który nosi w sobie ślady działalności bogów. Wszystkie szkoły
neoplatońskie, które powstały na wschodzie, uznawały konieczność praktyk
teurgicznych, co zarazem prowadziło do uznania cielesności człowieka nie
tylko za coś naturalnego, ale nawet koniecznego dla osiągnięcia stanu doskonałego
życia. Nie oznaczało to jednak całkowitego przyjęcia poglądów Jamblicha na
temat duszy ludzkiej. Najlepszym przykładem jest tutaj Proklos, który na
pewien sposób stara się powrócić do koncepcji części duszy. Przyjmując za
Jamblichem podział na części duszy w duchu arystotelesowskim, Proklos uznawał,
że najwyższa część duszy pozostaje niezmieniona i nietknięta po przyjęciu
ciała. Dlatego też jego zdaniem człowiek posiada wieczną substancję, która
nie podlega zamianom i czasowe oraz zmienne działanie. Dla Proklosa dusza, która
nie całkowicie zstępuje w ciało nigdy nie traci swojej nieśmiertelności.
Zatem najwyższa część duszy nie potrzebuje oczyszczenia, poprzez teurgiczne
ryty. Teurgia może jedynie służyć oczyszczeniu pośredniego ciała, które
może być śmiertelne, bądź nie, w zależności od tego, czy zostanie
oczyszczone od wpływów najniższej materii. Problematykę trójpodziału duszy
wyjaśnia Proklos także w swoich komentarzach do Dialogów
Platona, gdzie staje bardzo mocno na stanowisku, że nie możemy sformułować
jednej, uniwersalnej definicji duszy, która obejmowała by duszę intelektualną,
zmysłową i wegetatywną. Jest tak dlatego, że podczas gdy dla Arystotelesa
gatunki i rodzaje są raczej sposobem ujmowania realnej rzeczywistości, dla
neoplatoników są one właśnie rzeczywiście istniejącymi bytami, które zapełniają
kolejne stopnie rzeczywistości wyłaniając się w procesie pochodzenia.
Po
zaprezentowaniu stanowisk Platona i neoplatoników pogańskich na temat natury
człowieka i jego złożenia z duszy i ciała, Prelegent przeszedł do omówienia
poglądów Pseudo-Dionizego na ten sam temat. T. Stępień zaznaczył, iż w tej
części referatu chce przede wszystkim odpowiedzieć na pytanie, jak
Pseudo-Dionizy, rozumie ciało, które człowiek ma po zmartwychwstaniu. Czy
jest ono podobne do ciała ziemskiego, czy raczej do sferycznego ciała doskonałego,
przedstawianego przez neoplatoników pogańskich? Pierwszej, bardzo istotnej
wskazówki dostarcza - zdaniem Prelegenta - tekst Pseudo-Dionizego, poddający
krytyce greckie poglądy na temat natury człowieka i relacji duszy do ciała w
życiu przyszłym. Jest on zarazem wyraźnym odrzuceniem poglądu o
metempsychozie. Sam fakt odrzucenia wędrówki dusz, świadczy o tym, że dusza
może łączyć się tylko z jednym i konkretnym ciałem. Wśród różnych poglądów
na temat wzajemnych relacji duszy i ciała podkreślanie wagi teurgii wiązało
się z przyznaniem znaczniejszej roli ciału człowieka. Pseudo-Dionizy znając
tę tradycję musiał rozumieć chrześcijańskie ujęcie ludzkiego ciała, jako
jednoznaczne opowiedzenie się po stronie definicji człowieka jako złożonego
z duszy i ciała. Najlepszym świadectwem takiego rozumienia jest właśnie
pojmowanie sakramentu pogrzebu jako ostatecznego rytu teurgicznego, który nie
tylko służy ostatecznemu oczyszczeniu ludzkiego ciała, ale także umożliwia
mu udział w komunii z Bogiem. Ostateczne uświęcenie ludzkiego ciała jest
zatem ostatecznym wypełnieniem prawdziwych rytów teurgicznych – sakramentów.
Obrzęd pogrzebu jest więc dla Pseudo-Dionizego sakramentem (rytem), który
poprzez materialne symbole ma człowieka prowadzić do Boga i zarazem rytem
ustanowionym przez Boga. Wiąże się to bardzo z rozumieniem teurgii, która w
pierwszym etapie ma oczyszczać ciało człowieka, aby było kosmosem poddanym
całkowicie duszy. Ostateczny charakter sakramentu pogrzebu, jako zwieńczenia
procesu uświęcania ludzkiego ciała ilustruje także pojawiający się w tekście
problem ponownego narodzenia. Umierający święty mąż „wstępuje na drogę
ponownych narodzin”, które pozwolą mu żyć w stanie najbardziej boskiej
niezmienności. Ostateczne uświęcenie ciała staje się więc drogą do nowego
narodzenia człowieka do życia. Życie po zmartwychwstaniu jest doskonałe,
ponieważ nie podlega przemianom, a zatem swego doskonałego stanu człowiek nie
może już utracić. Jednocześnie stan doskonałego życia nie jest możliwy
bez Chrystusa. Pseudo-Dionizy wielokrotnie podkreśla, że zmartwychwstanie
dokonuje się na wzór Chrystusa. Wcielenie Chrystusa ostatecznie pokazuje, że
w zamyśle Boga człowiek jest złożony z duszy i ciała, w pełnym wymiarze
tego słowa. Ciało Chrystusa jest wyrazem przyjęcia przez Słowo w sposób całkowity
i pełny ludzkiej natury. Jednocześnie jest ono w najpełniejszym wymiarze
teurgią, czyli dziełem Boga, które jest dla nas dobroczynne. Dlatego właśnie
upodobnienie do Chrystusa i Jego ciała, zjednoczonego z Bóstwem może być
ostatecznym oczyszczeniem ludzkiego ciała, ponieważ to właśnie Chrystus jest
ostatecznym źródłem skuteczności wszystkich znaków sakramentalnych, w których
on sam działa. Powyższe rozważania pokazują jak bardzo Pseudo-Dionizy jest
zależny od pogańskiej tradycji neoplatońskiej. Pisma Corpus
Dionysiacum, można rozumieć jako głos w sporze na temat charakteru
cielesności człowieka i relacji duszy i ciała, jaki toczył się pośród
neoplatońskich filozofów. Fragmenty, w których ludzka cielesność jest
ukazywana jako wyraz woli Bożej wyrażonej nie tylko przez stworzenie człowieka
cielesnym, ale także przez wcielenie Chrystusa, pobrzmiewają echem Platońskiego
Timajosa, w którym przebywanie duszy
w ciele także jest wyrazem działania mądrych i doskonałych bogów. Doskonałość
i niezmienność zmartwychwstałego ciała przypomina opisy niezmiennego i
doskonałego ciała eterycznego, które nieustannie towarzyszyło duszy.
Pseudo-Dionizy w swoich rozważaniach pozostaje całkowicie chrześcijański,
odrzucając bardzo konsekwentnie wszystkie elementy neoplatońskiej doktryny, które
nie zgadzają się z wiarą. Dla Pseudo-Dionizego wcielenie Chrystusa jest początkiem
prawdziwego Bożego dzieła – teurgii, która na nowo poddaje wszystko Bogu i
zaprowadza ład w człowieku rozdartym przez namiętności. Zmartwychwstanie
wierzących, które jest możliwe dzięki Chrystusowi jest ostatecznym zwycięstwem
w tej walce, ponieważ ciało człowieka w pełnym wymiarze, otrzymuje całkowity
udział w boskich darach.
Po wygłoszeniu referatu A. Andrzejuk zaprosił do dyskusji.
1)
Jako pierwszy głos zabrał dr Paweł Milcarek, który stwierdził, że należy
wyraźnie odróżnić neoplatonizm pogański i późniejsze poglądy. Cezurą
jest tu ogłoszenie nauki Chrystusa. W związku z tym ocena teologiczna będzie
tu oscylować między dwoma punktami: a) wszyscy bogowie pogan to demony (ułuda)
– ocena negatywna, pochodząca ze Starego Testamentu; b) macie nieznanego
boga, więc jesteście pobożni – pozytywna ocena św. Pawła.
Odnosząc
do stwierdzeń P. Milcarka, T. Stępień przypomniał, że prezentowani przez
niego neoplatonicy znali prawdę chrześcijańską. Poza tym, system teurgiczny
został chętnie przyjęty przez Greków, którzy chcieli utworzyć syntezę
wszystkich filozofii i religii pogańskich. W ten sposób próbowano
przeciwstawić się chrześcijaństwu. Pseudo-Dionizy chce zająć taką samą
postawę wobec tej atrakcyjnej w owym czasie filozofii (teurgii) jaką, miał
wobec pogaństwa św. Paweł na Areopagu. W związku z tym Pseudo-Dionizy pisze,
że jest teurgia (magia) i prawdziwa teurgia (praktyki chrześcijańskie). Poza
tym prelegent dodał, iż uważa się Pseudo-Dionizego za platonika, podczas gdy
on uważał, że nie tylko duszy, ale i ciału należy się wieczna nagroda.
2)
Jako kolejny zabrał głos S. Krajski, stwierdzając, że cezurą była Kabała,
która wymieszała neoplatonizm i Stary Testament. Kabała ta to częściowo wykład
myśli Platona i Plotyna, z czego wywodzi się kabała chrześcijańska (różokrzyżowcy)
i doktryna wolnomularska (masońska). Dr
Krajski przypomniał także, że według Vittorio’a Messoriego chrześcijanie
byli przekonani, że bogowie pogan to diabły. S. Krajski, zaznaczył, że jak
się czyta teksty Porfiriusza, to wygląda tak, jakby ta kultura pogańska była
jednak przygotowana w tym celu, aby stanowić przeciwwagę dla chrześcijaństwa.
Ustosunkowując
się do wypowiedzi przedmówcy P. Milcarek zauważył, że rzeczywiście wśród
chrześcijan był pogląd, że świat wokół nich jest zepsuty, lecz z drugiej
strony w kulturze grecko-rzymskiej można odkryć wątek przygotowania na przyjście
Chrystusa.
Z
kolei prelegent dodał, że od III w. po Ch. chrześcijaństwo stawało się
coraz bardziej racjonalne (Pismo Święte było wyjaśniane przez filozofię),
podczas gdy pogaństwo było coraz bardziej irracjonalne. Jeszcze myśl
Porfiriusza i cała szkoła rzymska miały charakter metafizyczny, podczas gdy
Wschód „poszedł w kulty”. Ks. dr Stępień stwierdził jeszcze, że
neoplatońska koncepcja trzech dusz, mająca swe źródło w doktrynie Platona,
wywarła duży wpływ na średniowiecze tak, iż polemizował z nią jeszcze św.
Tomasz.
3)
Jako kolejny zabrał głos K. Wojcieszek, który poruszył kwestię wpływu wątków
neoplatońskich na kulturę średniowiecza i nowożytności. Według dr
Wojcieszka szczególnie ważne jest wyeksponowanie tego wpływu na kulturę
chrześcijańską i ukazanie napięcia, jakie pojawiło się z tego powodu w myśli
chrześcijańskiej. Poza tym K. Wojcieszek zapytał, co było motywem tej
neoplatońskiej, teurgicznej koncepcji intelektualnej.
W
odpowiedzi prelegent stwierdził, że stanowisko Dionizego pokazuje, że
neoplatonizm był atrakcyjny intelektualnie. Ponieważ jednak Arystoteles wskazał,
że człowiek to jedność duszy i ciała, neoplatonicy uznali, że należy
cielesność uratować przez irracjonalność – teurgię. Według Dionizego
natomiast zmartwychwstanie polega właśnie na tym, że nastąpi jedność duszy
i ciała. Prelegent dodał, że neoplatonizm, obecny w kulturze chrześcijańskiej,
przeszedł do niej dzięki filozofom arabskim. Uważano, że tą myśl neoplatońską
można dwojako użyć – niewłaściwie lecz i właściwie, bo jest tam pewne
źródło prawdy. Wiedział o tym sam Dionizy, który był zaawansowanym
platonikiem. Takie otwarte myślenie widać również u św. Tomasza.
Następnie
dwa pytania zadał mgr Eryk Łażewski: a) Czy doznania mistyczne (ekstazy)
opisywane przez neoplatoników, a zwłaszcza przez Plotyna, można zinterpretować
jako swoistą mistykę naturalną – opisywane przez Mieczysława Gogacza w
„Elementarzu metafizyki” doznanie prze intelekt ludzki Boga jako Istnienia?
b) Kim był jako filozof Julian Apostata?
W
odpowiedzi ks. dr Stępień stwierdził co następuje: Ad a). Opis stanów
mistycznych (ekstaz), prezentowany przez neoplatoników jest rzeczywiście
podobny do tego, który daje M. Gogacz w „Elementarzu metafizyki”. Ów
problem wymaga przy tym dalszych badań. Ad b) Żyjący w III w. po Ch. Julian
Apostata wywodził się pośrednio z bardzo podkreślającej teurgię (ryt i
obrzęd) szkoły Jamblicha. W związku z tym, jako cesarz, próbował On ten
neoplatonizm w wersji Jamblicha uczynić religią panującą Cesarstwa
Rzymskiego.
4)
Jako następny głos zabrał mgr M.Malinowski, który, przypominając słowa
prelegenta o racjonalności wczesnego chrześcijaństwa i irracjonalności późnego
pogaństwa, zapytał w jaki sposób można dzisiejszej młodzieży ukazać tą
racjonalność chrześcijaństwa.
Odpowiadając
prelegent powiedział, że chrześcijaństwo, czerpiąc z neoplatonizmu,
pokazuje, iż Pismo Święte przynosi rozwiązanie takich dylematów, które bez
niego (naturalnie) są nie do rozstrzygnięcia. Dla tego też odrzucenie Pisma
Św. powoduje, że wpada się w irracjonalizm – nie ma tych rozwiązań. Tak
na przykład elita starożytnej Grecji doszła do tego, że człowiekowi
potrzebne jest oczyszczenie cielesne. Chrześcijanie zaś pokazali, że do tego
służą sakramenty.
Z
kolei K. Wojcieszek stwierdził, że w historii można odkryć pewną cykliczność
powtarzających się sytuacji. I tak u końca starożytności panowała teurgia,
a w XV i XVI w. magia i alchemia. Co do pokazania ich irracjonalności, to dr
Wojcieszek proponował, aby w tym celu po prostu ukazać przebieg tych praktyk.
Kończąc
spotkanie prowadzący A. Andrzejuk podziękował prelegentowi za referat a
uczestnikom za dyskusję.
Izabella
Andrzejuk, Eryk Łażewski