Jan Zatorowski |
POCHWAŁA SUMIENIA.
KONCEPCJA SUMIENIA I
JEGO FUNKCJI W UJĘCIU |
1.Wprowadzenie. 2.Sumienie strażnikiem prawdy. 3.Sumienie strażnikiem dobra. 4.Pochwała sumienia.
1. WPROWADZENIE.
Koncepcja sumienia współczesnego tomizmu polskiego, i nie tylko polskiego, jest propozycją zwartą, klarowną i czytelną. Przedstawia sumienie w perspektywach struktury i funkcji, czyli ujawnia jego aspekty - statyczny i dynamiczny. Perspektywa strukturalna wyróżnia sumienie ogólne, czyli synderezę i sumienie szczegółowe, czyli wiedzę moralną i mądrość. Perspektywa funkcjonalna ujawnia świadomość czynu, zobowiązanie jego wykonania i sankcję, manifestującą się afirmacją bądź negację czynu.
Człowiek w swej naturze kierowany jest do życia z innymi, do życia we wspólnocie. Jego podstawowymi wartościami są prawda i dobro. Wartości te określają i wyznaczają jego status osobowy i charakteryzują status wspólnoty, którą on tworzy. Stąd też winne one być szczególnie chronione. Kto je chroni? Na ich straży, u konkretnego człowieka, stoi sumienie. Dobro wspólnoty strzeże prawo pozytywne, stanowione przez wspólnotę. Jednakże musi ono być ściśle powiązane i implikowane prawem naturalnym. Tak więc, prawe i dobre sumienie oraz prawo pozytywne, zakorzenione w prawie naturalnym, to gwaranty skutecznej ochrony prawdy i dobra.
Rola sumienia jako bezkompromisowego strażnika prawdy i dobra jest bezsporna i widoczna w jego aktach decyzyjnych. U jego podstaw leży imperatyw synderezy: „czyń dobro, unikaj zła”. Jest to fundament moralności. Na nim można budować etykę. Rozwijany i umacniany przez wiedzę moralną i mądrość, stanowi punkt wyjściowy aktów decyzyjnych sumienia szczegółowego.
2. SUMIENIE STRAŻNIKIEM PRAWDY.
Prawda nie jest tylko wartością logiczną, jest także doniosłą wartością etyczną i metafizyczną. Będąc cechą transcendentalną bytu, ujawnia atrybut absolutu, którym jest Bóg, stwórca wszechrzeczy.
Człowiek, poprzez władze zmysłowe i intelektualne, zdolny jest do poznania bytu, do poznania rzeczywistości, która go otacza, w której jest niejako zanurzony. To, że człowiek może wejść w relację poznawczą z otaczającą go rzeczywistością, że może ją poznać, sprawia, że byt jest dla naszego umysłu inteligibilny, możliwy do poznania. Inteligibilność bytu sprawia, że możemy uzyskać prawdę o nim i odczytać jej moc normatywną. Prawda wyznacza nasze postępowanie, jest naszym drogowskazem wyznaczającym kierunek w którym mamy zmierzać, realizując i niejako konsumując dar życia.
Prawda, wiążąc nasz intelekt i wolę, ujawnia sumienie, poprzez które, poznana prawda, w postaci konkretnej normy moralnej, realizuje się w naszym postępowaniu. Czy to postępowanie jest moralne czy niemoralne, decyduje to, czy jest ono zgodne z prawdą czy też jest działaniem przeciw prawdzie. Tak więc, chcemy czy nie, prawda stanowi fundament naszego życia prawdziwie moralnego. Afirmacja prawdy to cecha dobrze uformowanego sumienia.
Człowiek nie szanujący prawdy, nie żyjący prawdą, to człowiek moralnie chory. Dla niego prawda ma wartość instrumentalną, natomiast jej zafałszowaniu, czyli kłamstwu, przypisuje rolę fundamentalną. Kłamca to przykład człowieka nieprawego, a człowiek nieprawy nie ma szacunku do żadnych wartości. Do rzeczywistości, w której żyje, odnosi się jakby ona nie istniała. Jego chore sumienie nieomal całkowicie zagłuszyło głos synderezy.
Pogarda prawdy to pogarda rzeczywistości, to pogarda drugiego człowieka, to sygnał, że człowiek cechujący się tymi przypadłościami jest moralnie chory, ma ciężko chore sumienie. Pogardzając prawdą wkłamuje się sam w siebie. Tworzy własny świat, który jest fundamentem jego zachowań moralnych. Świat ten to, rzec by można, swoistego rodzaju ideologiczny mit, który generuje jego sposoby zachowania, postępowania, życia. Inni i inne to dla niego instrumenty, mogące być niekiedy użyteczne.
Imperatyw synderezy musi być wzmocniony wiedzą, czyli prawdą, i mądrością, czyli aplikacją prawdy w nasze życie moralne. Wiedzę nabywamy przez poznanie i kształcenie, mądrość zaś przez wychowanie i rozwijanie cnót moralnych, zwłaszcza cnoty roztropności. Tak ukształtowane sumienie jest bezwarunkowym strażnikiem prawdy i cenzorem naszych zachowań.
3. SUMIENIE STRAŻNIKIEM DOBRA.
Dobro, jako wartość moralna, jest także wartością metafizyczną. Dobro metafizyczne to własność transcendentalna bytu – każdy byt jest dobrem. Ujawnia ono, podobnie jak prawda, atrybut absolutu – Boga.
Dobro moralne możemy rozpatrywać jako cel, bądź jako środek do celu. W tym aspekcie wyróżnia się trzy kategorie dobra: przyjemnościowe, użyteczne i szlachetne. Najwyższą rangę w tej hierarchii ma dobro szlachetne. Jest nim druga osoba. To dobro-cel, które w naszych dążeniach winno mieć najwyższy priorytet. Osoba jest dobrem samym w sobie. Należy się jej afirmacja. Afirmacja osoby jako dobra-celu jest fundamentem moralności.
Intelekt dąży do poznania prawdy, wola natomiast dąży ku poznanemu dobru. Poznanie jest przed pożądaniem, ponieważ aby dobra chcieć, trzeba dobro znać.
Byt rozpoznany przez intelekt ujawnia własność dobra, które jest pożądane przez wolę. Imperatyw synderezy zapodmiotowany jest w intelekcie, jako sposób jego działania. Nakierowany jest do prawdy jako dobra i dobra, jako prawdy. Tak rozpoznany byt pożądany jest aktem woli.
Byt jest przyporządkowany intelektowi, czyli jest poznawalny, jest inteligibilny. Rozpoznany byt ujawnia swoją własność dobra, czyli jest pożądany, jest amabilny.
Sumienie jako wspólne działanie intelektu i woli, chroni wartości poznawanego bytu, ujawniającego swe własności – prawdy i dobra. Dobro, zapisane w bycie jako cel, ujawnione poznaniem, wpisuje się w imperatyw synderezy: czyń dobro! Imperatyw ten, rozwijany i umacniany wiedzą i mądrością, prowadzi do właściwej formacji sumienia. Tak uformowane sumienie jest bezkompromisowym stróżem dobra.
Jednakże wola może pragnąć zła, nie chcieć dobra. Taki stan woli ujawnia sumienie złe, w którym imperatyw synderezy został zagłuszony przez deformację sumienia, przez sprzeniewierzenie się dobru-celowi i wybranie innego dobra-celu – dobra przyjemnościowego i użytecznego. U człowieka z takim sumieniem, aby zagłuszyć głos synderezy, wola wspomagana sferą uczuciową, niejako wymusza na intelekcie racjonalizację swoich aktów. Trafnie określił Horacy typ takich ludzi jako wieprzki z trzody Epikura. Unikanie przykrości to podstawowe motywy ich działań, a celem przyjemność i użyteczność. Echo tych zachowań oferuje i normuje etyka utylitarystyczna. Nie jest to zgodne z naturą ludzką jako bytu rozumnego, o czym sygnalizowano bardzo wyraźnie już od Sokratesa.
Sumienie ze swej natury stoi na straży dobra. Dobro to, winne afirmacji, ujawnia w poznaniu intelekt. Za tym dobrem-celem stoi syndereza, a na niej buduje się i formuje nasze sumienie.
Nie ma wierniejszego i skuteczniejszego strażnika dobra od dobrze uformowanego sumienia. I o takie sumienie należy dbać i troszczyć się o nie, rozwijając je i umacniając w codziennym życiu.
4. POCHWAŁA SUMIENIA.
Sumienie jako bezkompromisowy obrońca prawdy i dobra, w filozofii pojawia się już u Platona. Sokrates mówi przed heliaią, sądem przysięgłych: To u mnie tak już od chłopięcych lat: głos jakiś się odzywa, a ilekroć się zjawia, zawsze mi coś odradza, cokolwiek bym przedsiębrał, a nie doradza mi nigdy.[1]
Jest to pierwszy sygnał obecności sumienia w duszy ludzkiej, a także jego pierwsza apologia w dziejach filozofii. Ten „głos” w duszy Sokratesa jest, jakbyśmy to dziś powiedzieli, głosem synderezy, z położeniem akcentu na unikaniu zła – nasze sumienie wszak nie ostrzega nas przed dobrem, ale przed złem.
Starożytna filozofia nie podjęła intuicji Sokratesa, jednakże wskazując na rozum, który wyróżnia człowieka wśród stworzeń, odwołała się do tej dystynkcji uważając, że życie godne człowieka to życie zgodne z jego naturą, a naturą jego jest rozumność. Na tej podstawie budowano etykę, która nieomal bez zmian, jest aktualna do czasów obecnych. U starożytnych pochwała rozumu, to pochwała sumienia.
Sumienie, będąc obrońcą i stróżem prawdy i dobra, jest manifestacją wolności. Wybór prawdy, bądź dobra, w postępowaniu nie jest przymusowy. Wprawdzie do wyboru dobra skłania nas sumienie, jednakże nie musimy je wybrać, możemy wybrać zło. Wybierając zło narażamy się na sankcję sumienia, która bywa bardzo bolesna, a znieść ją może tylko ekspiacja i odkupienie winy. Sumienie ujawniając swoją przynależność do prawdy i dobra, sygnalizuje jednocześnie czym jest wolność. Jest ona działaniem zgodnym z prawdą i dobrem, działaniem zgodnym z sumieniem. Człowiek, jeśli chce być wolny, musi stanąć po stronie prawdy i dobra, po stronie tego kto je chroni i strzeże, po stronie sumienia. W tym kontekście nie bez znaczenia jest uwaga Seneki, że największym władztwem jest władztwo nad samym sobą.[2]
Również Arystoteles zwraca uwagę na kondycję człowieka twierdząc, że najgorsza jest nieprawość uzbrojona, człowiek bowiem wchodzi w życie wyposażony w broń, jaką są jego zdolności umysłowe i moralne, które, jak żadne inne, mogą być niewłaściwie używane. Dlatego też człowiek bez poczucia moralnego jest najniegodziwszym i najdzikszym stworzeniem.[3] Człowiek, mówi tu Arystoteles, winien realizować swoją rozumność, która jest jego naturą, a ta realizacja nada mu mądrość i moralność w postępowaniu, nada mu godność człowieka, bytu rozumnego.
Prawda i dobro jako własności transcendentalne bytu są jednocześnie atrybutami Boga. W analizie metafizycznej bytu dochodzimy do uznania koniecznego bytu absolutnego, Samoistnego Istnienia, Boga, który zakomunikował Mojżeszowi swoje imię: Jestem Który Jestem (Wj 3,14), i to właśnie imię odkrywa filozof analizując byt – Samoistny Akt Istnienia to imię Boga w filozofii. Atrybutów tego Boga chroni sumienie, sygnalizując tym samym, że jesteśmy temu Bogu w jakiś sposób podlegli, że mamy się upodabniać do Niego. Św. Augustyn tak to ujmuje: Sławić Ciebie pragnie ta cząstka świata, któryś stworzył. Ty sprawiasz sam, że sławić Cię jest błogo. Stworzyłeś nas bowiem jako skierowanych ku Tobie. I niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie.[4]
Dobrze uformowane sumienie jest chwałą człowieka. Strzeże ono i skutecznie realizuje w jego życiu, prawdę i dobro. Wartości te są, w szerszym ujęciu, atrybutami Boga, więc sumienie strzegąc prawdy i dobra, strzeże naszej godności dziecka Boga, strzeże naszej arystokratycznej proweniencji. Parafrazując Gilsona można by rzec, że prawdziwa wielkość człowieka jest zawsze proporcjonalna do jego intelektualnej uczciwości i moralnej wrażliwości.[5]
[1] Platon, Obrona Sokratesa, tłum.: W. Witwicki, w: Platon, Dialogi, t.1, s.570; 31 D.
[2] Seneka, Listy moralne do Lucyliusza, tłum.: W. Kornatowski, Warszawa 1961, s.604; 113,31.
[3] Arystoteles, Polityka, tłum.: L. Piotrowicz, Warszawa 2002, s. 18-19; I 1, 12.
[4] Św. Augustyn, Wyznania, tłum.: Z. Kubiak, Warszawa 1978, s. 5; I 1.
[5] Gilson E., Jedność doświadczenia filozoficznego, tłum.: Z. Wrzeszcz, Warszawa 1968, s. 19.