AWICENNA
Abu
Ali Ibn Sina
METAFIZYKA
ze
zbioru pt. Księga wiedzy
tłumaczenie zespołowe
przekład poprawił i opracował oraz poprzedził
wstępem pt.
O KONIECZNOŚCI STUDIOWANIA METAFIZYKI
AWICENNY
Mieczysław Gogacz
Edycja internetowa wydania pierwszego
ATK
WARSZAWA 1973
ã Mieczysław Gogacz
Mieczysław
Gogacz
O
KONIECZNOŚCI STUDIOWANIA METAFIZYKI AWICENNY
Spis treści
1. Kim był Awicenna?........................................................................................................ 2
1.1. Ważniejsze dane biograficzne............................................................................. 2
1.2. Imię Awicenny........................................................................................................ 4
2. Cztery wersje tekstu "Metafizyki" Awicenny............................................................. 5
2.1. "Księga
uzdrowienia"........................................................................................... 5
2.2. "Księga wybawienia.............................................................................................. 6
2.5. "Księga wyjaśnień i
uwag"................................................................................... 7
2.4. "Księga wiedzy".................................................................................................... 8
5. Uwagi na temat tekstów "Metafizyki" Awicenny
studiowanych w Europie......... 11
4. Koncepcje wpływu Awicenny na średniowiecze..................................................... 12
4.l. G.C.Anawati.......................................................................................................... 13
4.2. L.Gardet................................................................................................................ 14
4.3. A.M.Goichon........................................................................................................ 15
5. Powiązania Awicenny z Arystotelesem i Tomaszem z Akwinu............................. 17
5.1. Problem arystotelizmu
Awicenny..................................................................... 17
5.2. Awicenna i Tomasz z Akwinu............................................................................ 19
6. Główne tezy aktualnie wykładanej metafizyki Awicenny........................................ 22
6.1. Wersja A.M.Goichon
streszczająca metafizykę "Szifa","Nadżat" i "Iszarat
wa t-tanbihat" 22
6.2. Powszechnie znana wersja
E.Gilsona.............................................................. 28
7. Problem awiceniańskich elementów w tomizmie
egzystencjalnym...................... 30
8. Zagadnienie bibliografii Awicermy............................................................................ 39
8.1. Problem listy dzieł Awicenny............................................................................. 39
8.2. Informacja o dostępnych
bibliografiach prac dotyczących Awicenny......... 40
9. Wykaz prac cytowanych............................................................................................. 41
1. Kim był Awicenna?
1.1. Ważniejsze dane
biograficzne
Awicenna
urodził się w r. 980 w miejscowości Afszana koło Buchary, znajdującej się
dzisiaj w Uzbeckistanie. Był Persem, synem Irańczyka z miasta Balch w dzisiejszym
Afganistanie. Jego językiem ojczystym był język perski, lecz prawie wszystkie
swoje dzieła naukowe, oprócz "Księgi wiedzy", małego traktatu z
zakresu medycyny i kilku poematów, napisał po arabsku. W tym właśnie języku
zdobył całe swoje bardzo staranne wykształcenie. Wiemy, na podstawie jego
krótkiej, lecz autentycznej autobiografii, że w Bucharze uczył się najpierw
Koranu, literatury arabskiej, później geometrii, prawa, filozofii greckiej i
głównie logiki. Dystansując swoich nauczycieli wkrótce sam opracował teologię,
fizykę, matematykę, a przede wszystkim medycynę. Mając szesnaście lat był już
sławnym lekarzem, o czym świadczy fakt, że pod jego kierunkiem pracowali inni
lekarze. Przez półtora roku zajmował się wyłącznie filozofią, a komentarz
Alfarabiego wprowadził go w treść "Metafizyki" Arystotelesa. Tę
"Metafizykę", jak pisze, czytał przedtem w przekładzie czterdzieści
razy. Nie mógł jej jednak zrozumieć. Ułatwił mu to tekst Alfarabiego. W
osiemnastym roku życia opanował już wszystkie znane nauki.
Wezwany
przez sułtana Buchary Nuh Ibn Mansura wyleczył go z ciężkiej choroby. Stało się
to okazją do pogłębienia wiedzy, ponieważ sułtan pozwolił, mu korzystać ze swej
znakomitej biblioteki. Stało się to także okazją do wejścia w nowe życie, gdyż
wkrótce sułtanowie zasięgali jego rady przed podjęciem swych decyzji
politycznych. Awicenna miał wtedy dopiero dwadzieścia dwa lata. Rok wcześniej
zaczął już pisać.
Prowadził
teraz życie niezwykle pracowite i czynne będąc jednocześnie lekarzem, ministrem
i filozofem. Jako wezyr emira Hamadanu w dzisiejszym Iranie cały dzień
poświęcał sprawom państwowym, nocą pisał. Gdy towarzyszył księciu w podróżach,
pisał na koniu. Wrogowie spowodowali uwięzienie go w twierdzy Fardidżan.
Pracował tam wreszcie spokojnie. Tropiony jednak zazdrością wrogów po powrocie
do Hamadanu, musiał w przebraniu uciekać do Ispahanu. Tam poświęcił się
całkowicie pracy naukowej. Wrócił wreszcie do Hamadanu, lecz. podczas tej podróży,
związanej z wyprawą wojenną, zmarł w r. 1057.
Przedstawione
to ważniejsze dane biograficzne Awicenny są - poszerzonym tylko o dane geograficznie
- powtórzeniem i w dużym stopniu wolnym przekładem lub parafrazą ujęcia, które
stanowi część wykładu o Awicennie, wygłoszonego przez panią A.M.Goichon 4 marca
1940 r. na Uniwersytecie Londyńskim[1].
Elegancja tego ujęcia i nazwisko pani Goichon, która wśród uczonych
europejskich jest najwybitniejszym znawcą filozofii Awicenny, spowodowały, że
spośród wielu biografii Awicenny jej wersja została wybrana dla zaprezentowania
ważniejszych wydarzeń z życia Awicenny.
Jego
życie jest dość dobrze znane, ponieważ zachowała się autobiografia Awicenny,
podyktowana przez niego jego wiernemu uczniowi Dżuzadżanienu. Abu Ubajd al
Dżuzadżani, który związał się z Awicenną około r. 1012 i pozostał przy nim aż
do jego śmierci jako właśnie uczeń, sekretarz i opiekun dzieł, z niezwykłą
troską zabezpieczał rękopisy Awicenny. Awicenna bowiem rozdawał, swoje teksty,
gdy ktoś o nie prosił. Dżuzadżani zabiegał o kopie. Zachęcał także Awicennę do
pisania. Dżuzadżaniemu, więc zawdzięczamy uzyskanie i zabezpieczenie dzieł Awicenny,
a niekiedy także zgodne z myślą Awicenny wykończenie po jego śmierci niektórych
tekstów, jak np. traktatów matematycznych w zbiorze pt. "Księga
wiedzy". Zawdzięczamy mu także pełną biografię Awicenny. Dżuzadżani bowiem
do podyktowanej mu przez Awicennę autobiografii dołączył własny tekst, stanowiący
drugą część dziełka biograficznego. Awicenna omówił tylko to, co dotyczy jego
rodziny, młodości i studiów. Dżuzadżani opisał działalność polityczną Awicenny
od r.1012, jego podróże, prześladowania i dzieła. Dodajmy, że dzięki tej
biografii Dżuzadżani już w średniowieczu zyskał światową sławę. Łacińscy
tłumaczę nazywali Dżuzadżaniego Sorsanus.
Awicenna
kończy swoją autobiografię informacją, że gdy z Dagestanu wrócił do Dżordżan,
zajął się nim Abu Ubajd al Dżuzadżani[2].
O.Chahine w książce ''Ontologie et theologie chez Avicenne" wymienia[3]
wśród najbliższych uczniów Awicenny oprócz Dżuzadżaniego jeszcze trzy nazwiska:
Abu Abdallah Masumi, Ibn Zyla, Bahmanyar. Byli oni pierwszymi czytelnikami i
pierwszymi dyskutantami napisanych przez Awicennę tekstów. Każdego bowiem
wieczoru, ponieważ dzień zabierały sprawy państwowe, odczytywano i omawiano
to, co Awicenna napisał nocą po dyskusji z uczniami. Dżuzadżani czytał fragment
ze zbioru "Szifa", Masumi, Ibn Zyla i Bahmanyar czytali kolejne
teksty pisanego wtedy przez Awicennę "Kanonu medycyny". W tym właśnie
zespole utalentowanych uczniów, mobilizowany ich dociekliwymi pytaniami
Awicenna precyzował swoje wielkie przemyślenia.
O
bezpośrednich kontynuatorach filozofii Awicenny poza jego uczniami wiemy mało.
Wymaga to badań. Mówi się dużo dopiero o Algazelu, którego pani Goichon nazywa
rzekomym uczniem Awicenny[4].
Mówi się również o Awerroesie, przeciwniku Awicenny. Sytuacja jest jednak taka,
że pisma Awicenny już za jego życia są powszechnie przyjętymi
"podręcznikami" filozofii, i że powszechnie w średniowieczu, zresztą
do dzisiaj, Awicenna jest uważany za mistrza w dziedzinie filozofii bytu.
O
powszechnym uznaniu intelektualnej wielkości Awicenny świadczą - między innymi
- także tytuły, które mu przyznano. Już współcześni mu odbiorcy jego myśli
nazywali go "Sława królestwa", "Dowód prawdy",
"Szejch-książe". Po arabsku brzmiało to następująco: "Szaraf
al-Mulk", "Hudżdżat al-Hakk", "asz-Szajch ar-Rais".
Należy
najpierw zauważyć, że w całej książce przytaczając imiona, tytuły dzieł
Awicenny, lub nazwy miejscowości, posługuję się transkrypcją i ewentualnie
spolonizowanymi wersjami, przyjętymi w wymienionej już pracy zbiorowej pt.
"Awicenna", wydanej pod redakcją A.Zajączkowskiego w r. 1955 w
Warszawie. Stwierdzenie to jest ważne dla sprawy brzmienia słów arabskich.
Dla.przykładu podajmy, że imię Dżuzadżani według transkrypcji, przyjętej w
języku francuskim, zapisane więc "Djouzdjani" we wstępie do
"Livre de science"[5]
lub "Juzjani" w cytowanej tu książce O.Chahina, brzmiałoby Dżuzdżani.
Podobnie tytuł zbioru tekstów, nazywanych "Księgą wiedzy", polscy
orientaliści zapisują następująco: "Danisz-nama-i Ala-i", co właśnie
oznacza "Księga wiedzy dla Ala (ad-Daula)". Francuzi używają zapisu:
"Danesh-name". Główne dzieło filozoficzne Awicenny "Kitab
asz-Szifa" lub krótko w transkrypcji polskiej "Szifa", np. pani
A.M.Goichon zapisuje "asz-Szifa", M.Achena i H.Massé stosują zapis
"Ghefa" (Szefa), a O.Chahin - "Shifa".
Wyjaśnienia
te wprowadzają w problem prawidłowego przekazania brzmienia pełnego imienia
Awicenny. J.Bielawski w pracy zbiorowej pt. "Awicenna", a książka ta
zawiera prace wygłoszone na XI Zjeździe Orientalistów Polskich w Warszawie w
dniu 51 maja 1952 r., podaje imię Awicenny następująco: Abu Ali al-Hussajn Ibn
Abdallah Ibn al-Hasan Ibn Ali Ibn Sina[6].
Pani A.M.Goichon stosuje krótszą wersję tego imienia, mianowicie: Abu Ali
al-Hussayn Ibn Abd Allah Ibn Sina. Natomiast M.Achena i H.Massé, autorzy
przekładu na język francuski "Metafizyki" Awicenny ze zbioru
"Księga wiedzy", zapisują imię Awicenny jeszcze inaczej: Abu-Ali
Szaraf-ol-Molk Hosain ibn Abdallah Ibn Sina, (w transkrypcji francuskiej:
Abou-Ali-Charaf-ol-Molk Hosain ibn Abdallah Ibn Sina).
Nie
trudno zauważyć, że w wersji imienia, podanej przez M.Achena i H.Masse, znalazł
się tytuł Awicenny, przyznany mu przez Arabów, a mianowicie "Szaraf
al-Mułk" (zapisany przez Francuzów "Charaf ol-Molk"),
"Sława królestwa".
A.Zajączkowski
w swym wykładzie na XI Zjeździe Orientalistów Polskich ciekawie wykazuje, że
używając skróconej wersji arabskiego imienia Awicenny należy zawsze mówić Abu
Ali Ibn Sina. Tylko w tej wersji imię to brzmi sensownie i zgodnie z językiem
arabskim[7].
Nie wystarczy skrót Ibn Sina. Przyjmujemy więc w tej pracy wersję; Abu Ali Ibn
Sina, oraz wersję: Awicenna.
W języku
polskim i w całej Europie Zachodniej Abu Ali Ibn Sina jest znany pod imieniem
Awicenna. Jest to zlatinizowana w średniowieczu hebrajska wersja arabskiego
imienia Awicenny, mianowicie wersja Awen Sina. Abu Ali Ibn Sina pozostanie więc
dla nas Awicenną.
2. Cztery wersje tekstu "Metafizyki" Awicenny
Najobszerniejszym:
dziełem filozoficznym Awicenny, napisanym w języku, arabskim, jest zbiór
tekstów, pt. "Kitab asz-Szifa" - "Księga uzdrowienia".
"Księga" ta, krótko nazywana "Szifa", zawiera wykład,
logiki, fizyki, matematyki i właśnie metafizyki. Każdy wykład., a więc każda,
część tej wielkiej encyklopedii, jest podzielona na księgi, rozdziały i
paragrafy. Według powszechnej opinii wykład jest jasny, argumentacja wyczerpująca.
Jeżeli weźmie się pod uwagę, że "Księgę" tę napisał jeden człowiek,
tak bardzo zajęty praktyką lekarską i działalnością polityczną, to trzeba
podziwiać głębię ujęć i formę działa. Awicenna pisał tę "Księgę" w
okresie redagowania "Kanonu medycyny", a więc między czterdziestym a
pięćdziesiątym rokiem życia.
M.Achena
i H.Massé twierdzą, że Awicenna wyznaczył tym dziełem dla języka arabskiego klasyczną
formę stylu filozoficznego[8].
Awicenna, jak wiemy, był Persem. Jego "macierzystym językiem... był język
irański „dari”, wcześniejsze stadium wspólne dla języków tadżyckiego i
nowoperskiego. Jednak dzieła swoje pisał... w języku arabskim, który był
językiem nauki i filozofii W ówczesnym świecie muzułmańskim"[9].
Dodajmy więc, że,Awicenna nie tylko pisał po arabska, lecz że także swoimi
tekstami kształtował ten język choćby na odcinku ujęć filozoficznych.
Podkreślmy
także, że według pani A.M.Goichon, Awicenna przede wszystkim wyznaczył i
ukształtował filozofię arabską. Jest bowiem pierwszym filozofem arabskim, który
wypracował zwarty i pełny system filozoficzny[10].
System ten wyraża się głównie w jego "Metafizyce" ze zbioru
"Szifa".
Awicenna
wciąż akceptując swoje ujęcia w "Szifa", którą przewidział dla
specjalistów, napisał także po arabsku skrót tych ujęć w celach, jak by się
dziś powiedziało, raczej dydaktycznych. Skrót ten nazwał "Kitab asz
Nadżat"- "Księga wybawienia". M.Achena i H.Massé podają, że
Awicenna pisał "Nadżat" w okresie pracy nad "Szifa".
A.M.Goichon uważa, że Awicenna dokonał tego skrótu o wiele później.
"Księgę
wybawienia" długo uważano za streszczenie zbioru "Szifa".
A.M.Goichon wykazała w książce "La distinction de l'essence et de
l`existence d`apres Ibn Sina", że "Nadżat" nie jest dosłownie
streszczeniem, lecz zespołem wypisów z "Szifa". Wypisy te są jednak
zestawione w innej kolejności niż materiał stanowiący teksty "Szifa"
i podają podstawowe problemy oraz ujęcia filozoficzne. Tylko część tekstu
"Nadżat" jest dosłownie streszczeniem "Szifa"[11]
.
Pisząc
"Nadżat" Awicenna, jak podkreśla A.M.Goichon, powtórzył poprzez
wypisy poglądy, wyrażone w "Szifa". Redagując je jednak inaczej i
tworząc w ten sposób książkę bardziej podręczną i łatwiej ujętą, Awicenna dał
więc nową wersję "Metafizyki". Ujęcia w jakimś stopniu skrótowe
rysują przecież inny obraz zagadnień i rozwiązań. Gdy więc mówimy o drugiej
wersji "Metafizyki", mamy na myśli nie tyle zmianę poglądów Awicenny,
ile raczej inaczej podane ujęcia.
2.3. "Księga wyjaśnień i uwag"
Także w
języku arabskim Awicenna napisał dzieło, które zatytułował "Kitab
al-iszarat wa t-tanbihat". A.M.Goichon przekładowi tego tekstu,na język
francuski nadała tytuł "Livre des directives et remargues". Dosłownie
tłumacząc francuską wersję tytułu trzeba by mówić o wskazaniach i uwagach.
Termin ••wskazania" w języku polskim kojarzy jednak obszar problemów może
raczej z zakresu etyki, dydaktyki, pedagogiki. Czytając tekst "Iszarat wa
t-tanbibat", który swoją budową przypomina "Myśli" Pascala, nabywa
się przekonania, że Awicenna po prostu wyjaśnia problemy filozoficzne, o które
- być może - został zapytany, lub które wydały mu się trudniejsze. Jest to przy
okazji pogłębienie ujęcia, opatrzenie 50 uwagami uzupełniającymi, w sumie
inna. wersja prawie całości problemów metafizyki. Aby wywołać skojarzenie i
obraz takiej budowy dzieła oraz jego problemowej zawartości, posłużyłem się w
polskim tytule "Iszarat wa t-tanbihat" wyrażeniem "wyjaśnienia
i uwagi".
M.Achena
i M.Massé zwracają uwagę[12],
że "Księga wyjaśnień i uwag" jest ostatnim wielkim dziełem Awicenny.
Awicenna napisał je pod koniec życia. Podobnie, jak tekst "Szifa",
podzielił "Księgę wyjaśnień i uwag" na cztery części. Znajdujemy tu
logikę, fizykę, metafizykę, lecz zamiast matematyki, która występowała w
"Szifa", Awicenna wprowadza mistykę. Wskazuje to, może nie tyle na
jakąś ewolucję duchową Awicenny, jak sugerują M.Achena i H.Massé, ile może
raczej na poszerzenie przez Awicennę problematyki. Główne bowiem rozwiązania
problemów filozoficznych w "Księdze wyjaśnień i uwag" według pani
A.M.Goichon nie odbiegają od ujęć w "Szifa". Są tylko pogłębione i
bardziej dojrzałe. Z tego względu "Księgę wyjaśnień i uwag" uważa się
za filozoficzny testament Awicenny. Jest to słuszne, ponieważ wskazuje, że tak
właśnie, jak podaje "Księga wyjaśnień i uwag", Awicenna ostatecznie
rozwiązywał problemy filozoficzne i metafizyczną teorię bytu. Dodajmy, że
według O.Chahina już Dżuzadżani uważał "Księgę wyjaśnień i uwag" za
najlepsze dzieło Awicenny.
Ze
względu właśnie na to pogłębienie problemów i bardziej dojrzałe Ich
rozwiązywanie "Księgę wyjaśnień i uwag" dosłownie musimy uznać za
inną wersję nie tylko tekstu "Metafizyki", lecz także samej
problematyki metafizycznej.
Swoją
autobiografię, jak wiemy, Awicenna zakończył wzruszającym i rozbrajającym wyznaniem,
że gdy zachorował w Dżordżań zajął się nim Abu Ubajd al Dżuzadżani. Wydarzenie
to jest rzeczywiście ważne, ponieważ Dżuzadżani stał się wiernym uczniem
Awicenny i troskliwym opiekunem jego rękopisów. Dodajmy, że w Dżordżan w bardzo
uroczy sposób zajął się Awicenną także Muhammad asz Szirazi, który wyrażając
swój podziw dla wiedzy Awicenny po prostu podarował mu dom. W tym domu Awicenna
napisał część swoich dzieł udzielając asz Sziraziemu lekcji astronomii i
logiki.
Awicennę
wezwał jednak chory emir Hamadanu Szams ad-Daula. Awicenna wyleczył go i został
na jego dworze przyjmując z czasem stanowisko wezyra. Zaprotestowało przeciw
temu wojsko domagając się uwięzienia Awicenny i jego śmierci. Emir odwołał
Awicennę ze stanowiska, lecz go chronił. Awicenna ukrył się i po czterdziestu
dniach został wezwany do emira, który znowu zachorował. Wyleczywszy emira
przyjął powtórnie zaproponowana stanowisko wezyra. Wtedy właśnie, zajęty w
dzień pracą polityczną, spędzając wieczory na odczytywaniu, z uczniami swych
tekstów, napisał nocami pierwszą księgę "Kanonu medycyny" i "Fizykę"
ze zbioru "Szifa". Gdy zmarł Szams ad-Daula, Awicenna nie chciał
pozostać na dworze jego syna. Kryje się w domu Ghaliba al-Attara i pisze tam
"Metafizykę" do zbioru "Szifa". Zostaje jednak uwięziony w
twierdzy Fardidżan. Zdobycie w tym czasie Hamadanu przez Ala ad-Daula i jego
wycofanie się powoduje uwolnienie Awicenny, który po jakimś czasie potajemnie
opuszcza Hamadan i razem z Dżuzadżanim, ze swoim bratem i dwoma służącymi,
udaje się do Ispahanu. Tu gościnnie przyjmuje go na swoim dworze emir Ispahanu
Ala ad-Daula. Przydziela mu wspaniały pałac, mianuje swoim pierwszym ministrem,
a dla uczczenia Awicenny także przewodniczy częstym, urządzanym zwykle w każdy
piątek, posiedzeniom i dysputom naukowym. Awicenna pozostaje na dworze Ala
ad-Daula aż do swej śmierci, która nastąpiła podczas wyprawy Ala ad-Daula
przeciw Hamadan. Awicenna bierze udział w tej wyprawie. Choruje pod murami
Hamadanu i wreszcie przeniesiony do pałacu emira umiera. Jego ostatnie słowa:
"Władca, który jest w mym ciele, nie jest w stanie dłużej nim rządzić.
Teraz już lekarstwa są zbędne"[13].
Z osobą
właśnie Ala ad-Daula jest związana sprawa "Księgi wiadzy". Według
bowiem M.Achena i H.Massé w rękopisie pt. "Nozhat-name-ye Alai",
którego autorem jest.uczony arabski Szahmardan ibn Abi 1-Hrayr, znajdujemy
anegdotę, lub może informację, o rozmowie Awicenny z emirem Ala ad-Daula'em.
Emir zauważył, że wtedy zrozumiałby nauki, głoszone przez Awicennę, gdyby były
wyłożone w języku perskim. Spełniając życzenie emira Awicenna napisał po
perską "Księgę wiedzy". Przekazał ją emirowi, który mimo wszystko nic
z niej nie zrozumiał.
W liście
dedykacyjnym do Ala ad-Daula, któremu Awicenna zawdzięczał możliwość pisania
swych, dzieł i którego M.Achena oraz
H.Massé nazywają księciem inteligentnym, Awicenna napisał, że wykonując rozkaz
zredagował "w języku perskim księgę, zawierającą w bardzo skrótowym
ujęciu zasady i szczegóły pięciu nauk, które stanowią część mądrości".
Powstała
w ten sposób czwarta wersja "Metafizyki", napisana tym razem po
persku. Jest to jednocześnie pierwszy i wybitny tekst filozoficzny w tym
języku, w ojczystym języku Awicenny. M.Achena i H.Massé zwracają uwagę, że
Awicenna, który pisał głównie po arabska, w "Księdze wiedzy" nie
zawsze uniknął składni arabskiej. Zapoczątkował jednak, mimo wszystko, także w
języku perskim i wprost wyznaczył styl tekstów filozoficznych.. Ten styl i
terminologia były kontynuowane przez wielu filozofów Iranu.
Uważa się
powszechnie, że "Księga wiedzy" jest po "Szifa"
najpełniejszym i najbardziej zwartym dziełem Awicenny. Jest ujęciem bardzo
pogłębionym, logicznie zbudowanym, oryginalnym. Jest najbardziej
charakterystycznym dla Awicenny wykładem jego głównych myśli filozoficznych.
Informuje też, do jakiego stopnia Awicenna był skupiony i skoncentrowany w
swej medytacji filozoficznej mimo, zajęć, wynikających ze stanowiska ministra,
mimo spełnianych obowiązków wciąż zyskującego sławę lekarza[14].
"Księgę
wiedzy" Awicenna napisał w latach 1021-1057, w okresie po napisaniu
"Kitab an-Nadżat", a przed napisaniem "Kitab al-iszarat wa
t-tanbibat".
Dzieło to
jest swoistym streszczeniem zbioru "Szifa" nie odbiega od ujęć w
"Księdze wybawienia" oraz w "Księdze wyjaśnień i uwag".
Jest jednak inaczej skomponowane niż poprzednie teksty, to znaczy
"Szifa" i "Nadżat". Inna jest też kolejność wykładanych
nauk. W "Szifa" nauki są ułożone w porządku wstępującym; logika,
fizyka, matematyka, metafizyka. W "Księdze wiedzy" znajdujemy
najpierw logikę, potem metafizykę, dalej fizykę i matematykę wraz z muzyką.
Awicenna wyjaśnia w liście dedykacyjnym, że po logice, która uzasadnia nauki,
wykłada najpierw metafizykę, jako naukę najwyższą, i stopniowo przechodzi do
nauk niższych., dotyczących ruchu i zmiany, jak fizyka i matematyka z muzyką.
Jest to więc ujęcie zstępujące. Dodajmy, że logikę, metafizykę i fizykę w
"Księdze wiedzy" napisał sam Awicenna. Matematykę i muzykę zredagował
Dżuzadżani po śmierci Awicenny na podstawie jego notatek i odpowiednich
fragmentów "Szifa".
Dżuzadżani
także we "Wstępie" do "Matematyki" użył nazwy całego
zbioru, mianowicie ''Księga wiedzy". Ten tytuł powtarza się także we
wspomnianym już rękopisie pt. "Nozhat-name-ye Alai", napisanym przez
Szahmadrana ibn Abi l-Hrayr. Należy o tym wspomnieć, ponieważ inne rękopisy
"Księgi wiedzy" mają odmienne tytuły.
Dżuzadżani
więc nazwał "Księgę wiedzy" "Danisz-nama- i Ala-i". podaję
ten tytuł w transkrypcji, przyjętej w polskiej pracy zbiorowej pt.
"Awicenna". J.Bielawski informując o tym dziele pisze, że Awicenna
"przygotował specjalną małą encyklopedię filozoficzną w języku perskim
dla księcia Ala ad-Daula i zatytułował ją „Księga mądrości dla Ala”.
J.Bielawski więc tłumaczy "Danisz-name" przez "Księga
mądrości". M.Achena i H. Massé, tłumacze tego dzieła z języka perskiego na
francuski, przyjęli tytuł "Le livre de science", co właśnie jest
podstawą przyjętej w tej książce nazwy "Księga wiedzy". W transkrypcji
francuskiej tytuł arabski "Księgi wiedzy" brzmi: "Danesh-name-ye
Ala-i", w skrócie "Danesh-name". Przyjmując transkrypcję
J.Bielawskiego będziemy nazywali "Księgę wiedzy" krótko
"Danisz-name". Dodajmy, że A.Zajączkowski "Danisz-name"
tłumaczy także przez "Księga wiedzy"[15].
Według
M.Achena i H.Massé "Metafizyka" w zbiorze "Księga wiedzy"
jest najbardziej oryginalnym dziełem Awicenny. Jest bowiem doskonałym skrótem,
w formie nie wypisów, lecz na nowo zredagowanego ujęcia, tych problemów, które
Awicenna rozwijał w "Bzifa"» Jest skrótem także wzbogaconym np. o
dyskusję z mottekalamini, których Awicenna nazywa tu sofistami i
dialek-,tykami. "Metafizyka" więc ze zbioru "Księga wiedzy",
nie jest obszernym ujęciem, charakteryzującym "Szifa". Nie jest sumą
ekscerptów, jak "Nadżat". Nie jest pogłębiającym wyjaśnieniem
trudnych problemów metafizycznych, co stanowi specyfikę "Iszarat wa
t-tanbihat". Jest inną, czwartą wersją wykładu metafizyki, ujęciem wnoszącym
nowe akcenty, dziełem oryginalnym w swej budowie i skondensowanym w treści.
M.Achena
i H.Massé we Wstępie do francuskiego przekładu "Księgi wiedzy" tak
charakteryzują kolejność, problemów w "Metafizyce". Awicenna ustala
najpierw przedmiot metafizyki, którym jest byt jako byt. Omawia potem stany
bytu rozważanego w sobie. Następnie
zajmuje się substancją i przypadłościami konkretnego bytu oraz bytu jako bytu.
Z kolei definiuje Byt konieczny i charakteryzuje jego przymioty. Kończy
metafizykę analizą problemu zła ukazując jednak przewagę dobra.
5. Uwagi na temat tekstów
"Metafizyki" Awicenny studiowanych w Europie
A.Zajączkowski
podaje, że "dzieła Awicenny trafiły na Zachód z dalekiej Buchary i Iranu
dość wcześnie, bo jeszcze na przełomie XI i XII wieku, a więc szczęśliwie przed
najazdem Mongołów, którzy zniszczył księgozbiory orientalne". Dotyczy to w
ogóle tekstów Awicenny i ich znalezienia się w Europie. Wiemy, że wśród tych
tekstów była także "Księga uzdrowienia", a więc filozoficzne dzieło
Awicenny, skoro zostało ono przetłumaczone na łacinę przez Dominika Gundisalwi
i Awendautha. Przekładu na łacinę dokonano więc w XII wieku (przed r. 1187).
"Metafizykę"
ze zbiorą "Księga uzdrowienia" czytali, być może, uczeni arabscy już
pod koniec XI wieku. Zachód Łaciński studiował ten tekst raczej dopiero po ukazaniu
się przekładu, czyli w drugiej połowie XII wieku. E.Gilson w książce
"Historia filozofii chrześcijańskiej w wiekach średnich" pisze, że 'Księga
uzdrowienia' jest tym dziełem Awieenny, które znał Zachód".
Uczeni
średniowieczni znali więc "Metafizykę" Awicenny ze zbioru
"Szifa". E.Gilson nie wymienia "Metafizyki" charakteryzując
zawartość przekładu. Podaje, że w przekładzie "Szifa"
"pominięto... część matematyczną, z logiki zachowała się niewielka część
oryginału, skrócono poważnie część dotyczącą fizyki. 'De coelo' natomiast nie
jest - jak się zdaje - autentyczne. Należy zwrócić uwagę, ze traktat o duszy,
ponieważ był szósty z kolei w pełnym dziele, scholastycy często nazywali
'Liber sextus naturalium' (szósta księga filozofii naturalnej). A.M.Goichon
zdecydowanie jednak pisze, że owszem, z logiki przetłumaczono tylko dwanaście
stronic ze stu sześćdziesięciu
dziewięciu, lecz że "Metafizykę" i traktat o duszy przełożono w
całości. Dodaje też, że średniowiecze widziało w Awicennie przede wszystkim
filozofa bytu. Znaczyłoby to, że studiowano w Europie "Metafizykę" ze
zbioru "Szifa" i że ta wersja była podstawą opinii o poglądach filozoficznych
Awicenny z zakresu metafizyki. Wersja metafizyki ze zbioru "Szifa"
do dzisiaj zresztą jest główną formułą filozoficznych poglądów Awicenny.
Wynika to
z faktu, że jak pisze E.Gilson w swej "Historii filozofii chrześcijańskiej
w wiekach średnich", scholastycy nie znali zbioru "Nadżat". A.M.
Goichon podaje w cytowanej książce "La philosophie d`Avicenne et son
influence en Europe medievale", że "Nadżat" była później
tłumaczona. E. Gilson wymieniając jednak dzieła Awicenny, które nie były znane
średniowieczu, i nazywając je późniejszymi przekładami podkreśla, że
"Metafizykę" ze zbioru "Kadżat" przetłumaczył N.Carame
dopiero w 1926 r., a "Księgę wyjaśnień i uwag" pod tytułem "Le
Livre des théorèmes et des avertissements" przełożył J. Forget w
1892 r. i że przekładu tej "Księgi" dokonała też A.M. Goichon pt.
"Livre des directives et des remarques" w r. 1951.
Wyakcentujmy
jednak powszechnie znany fakt, że "Metafizykę" ze zbioru
"Księga wybawienia" oraz
tekst "Księgi wyjaśnień i
uwag", czytano w Europie i ewentualnie studiowano dzięki przekładom na
łacinę i język francuski dopiero.w naszych czasach. Dodajmy, że
"Metafizyka" ze zbioru "Księga wiedzy" została
przetłumaczona z języka perskiego na język europejski po raz pierwszy w 1955 r.
Dla dziejów filozofii, głównie średniowiecznej, i dla wszystkich jej
kontynuacji, a także dla
współczesnych kierunków filozoficznych, wychodzących z systemów średniowiecza,
np. dla dziś uprawianego tomizmu, ważna jest ta wersja ujęć metafizycznych,
które Awicenna nazwał "Księgą uzdrowienia". Dla poznania jednak
poglądów samego Awicenny historyk filozofii sięga także do innych niż
"Szifa" wersji jego "Metafizyki".
4. Koncepcje wpływu Awicenny na średniowiecze
Studiowana
w Europie "Metafizyka" Awicenny ze zbioru "Szifa"
kształtowała poglądy filozoficzne już od połowy XII wieku. Wskazuje na to w
wielu tekstach powoływanie się na Awicennę. Wskazuje też na to, gdy nie ma
cytatów, formuła problemu i jego rozwiązanie. Dla przykładu podajmy, że Tomasz
z Akwinu, który już w "De ente et essentia" bardzo często powołuje
się na Awicennę[16],
według C.Giacona zależy od Awicenny także w koncepcji Boga jako bytu
koniecznego. Według więc C.Giacona filozoficzne rozwiązanie przez Tomasza z
Akwinu problemu Boga jest awiceniańskie[17].
E.Gilson dodaje, że także problem różnicy, między istotą i istnieniem Tomasz
zaczerpnął z ujęć Awicenny. Niezależnie od trafności tego spostrzeżenia
pozostaje faktem, że metafizyka Tomasza z Akwinu jest wyznaczona ujęciami Arystotelesa
i Awicenny[18].
Jeżeli tak jest, to elementy awiceniańskie znajdują się w dziś uprawianym tomizmie
egzystencjalnym, Także więc Awicennie zawdzięczamy sposób uprawiania w naszych
czasach analizy filozoficznej, a być może wciąż jeszcze także rozwiązanie
centralnych problemów metafizyki. Wynika
z tego pytanie o elementy awiceniańskie w filozofii bytu i o rodzaj
wpływu Awicenny właśnie na średniowiecze, w którym ukształtowane problemy i
analizy filozoficzne stanowią model opisu bytu w dziś uprawianej metafizyce np.
tomistycznej.
Elementów
awiceniańskich w tomizmie egzystencjalnym poszukamy na innym miejscu[19].
Tu rozważmy kilka opinii o wpływie Awicenny na średniowiecze.
Najszerzej
zagadnienia wpływu Awicenny w ogóle na filozofię, a także na kulturę światową,
sformułował G.C.Anawati[20].
Zwrócił uwagę, że należy odróżnić Awicennę znanego Europie łacińskiej i
Awicennę znanego kulturze arabskiej.
Awicenna
znany Europie łacińskiej jest dla filozofów autorem przede wszystkim
"Metafizyki" ze zbioru "Szifa" oraz traktatu "De
anima", a dla przyrodników jest autorem "Kanonu medycyny".
Awicenna
znany kulturze arabskiej jest autorem około dwustu prac na tematy z zakresu
bardzo różnych dziedzin. Prace te jednak można podzielić na trzy grupy, charakteryzujące
się odrębnymi sposobami rozwiązywania problemów i innymi zespołami erudycji.
Awicenna arabski w związku z takim podziałem jego ujęć jest więc egzoteryczny,
ezoteryczny i zoroastryzujący.
Awicenna
arabski egzoteryczny jest w swych rozwiązaniach zgodny z ortodoksją
muzułmańską.
Awicenna
arabski ezoteryczny, jest czytelny dla osób, jak mówi G.G.Anawati, ściśle
wtajemniczonych.
Awicenna
arabski zoroastryzujący, to zespół tekstów, w których odnajdujemy stare teorie
zoroastryzmu, przekazywane przez Awicennę w formie legend i przenośni.
Dodajmy,
że interesuje nas w tym podziale rodzajów wpływu Awicenny na kulturę jego oddziaływanie
na filozofię. Pierwszym etapem tego oddziaływania było właśnie średniowiecze.
L.Gardet
podkreśla głęboki wpływ Awicenny zarówno na chrześcijaństwo jak i na islam.
Zajmuje się jednak bliżej wpływem Awicenny na filozofię Zachodu. Wyróżnia
cztery rodzaje tego wpływu[21].
1.
Nawiązując do publikacji R. De Vaux, np. do wydanej w 1954 r. jego książki pt.
"Notes et textes sur l'avicennisme latin", L.Gardet mówi o czystym
nurcie awiceniańskim w średniowieczu sprzed wpływów awerroistycznych. Uważa,
że nurt ten nie jest dostatecznie zbadany.
2. Wpływ
mniej wyraźny, lecz o szerokim zasięgu, polegający na włączeniu elementów awieeniańskich
w augustynizm średniowieczny. Za E.Gilsonem L.Gardet nie nazywa tego nurtu w średniowiecznej
myśli chrześcijańskiej awicenizmem, lecz raczej ujęciem awicenizującym, lub
wprost augustynizmem awicenizującym. Wymieniając tu dwie prace E.Gilsona,
mianowicie "Pourguoi saint Tbomas a critigue saint Augustin" i
"Les sources greco-arabes d-e 1'augustinisme avicennisant" opowiada
się po stronie ujęć Gilsona. Przeciwstawia się tym samym stanowisku F. van
Steenberghena, który - kontynuując pogląd. M. de Wulfa - w pracy "Siger de
Brabant d.' apres ses oeuvres inedites" i we fragmentach książki "Aristote
en Occident" uważa, że augustynizm średniowieczny jest rozwijaniem
czystego . augustynizmu i tradycji patrystycznych. L.Gardet zwraca uwagę, że,
owszem, augustyniści awicenizujący często występowali przeciw tezom Awicenny,
lecz właśnie także je przejmowali głównie w teorii poznania. Ich ujęć zresztą,
np. poglądów Wilhelma z Owerni, nie da się zrozumieć bez znajomości filozofii
Awicenny.
3.
Trzecim rodzajem wpływu jest dzieło Tomasza z Akwinu, który wciąż w swych
tekstach odwołuje się do Awicenny, dyskutuje z jego ujęciami, lecz tymi
ujęciami także przeciwstawia się Awerroesowi. Tomasz więc akceptuje myśl
Awicenny i walczy z nią, niekiedy poprawiając ją właśnie stanowiskiem
Awerroesa. L.Gardet uważa, że Tomasz z Akwinu musiał kierować się zarówno
wiernością tekstom jak i zupełną swobodą w ich tłumaczeniu, aby w ogóle mógł
zdystansować niezrównany czas spekulacji tak Awerroesa jak i Awicenny.
4.
Zupełnie inaczej i głębiej Awicenna oddziałał na Dunsa Szkota. L.Gardet za
E.Gilsonem przyjmuje, że myśl Awicenny stanowiła po prostu punkt wyjścia
filozofii Dunsa Szkota. Według L.Gardeta jest to wyraźne szczególnie w
zagadnieniu związku między tym, co zmysłowe, i tym, co umysłowe, oraz w
zagadnieniu pojęcia bytu.
L.Gardet
uważa zresztą, że pełny i wielonurtowy wpływ Awicenny na średniowiecze oraz
jego rola w rozwiązywaniu problemów filozoficznych przez uczonych średniowiecza
nie są wystarczająco zbadane. Uważa także, że wpływ Awicenny jest o wiele
głębszy, niż wpływ Awerroesa, który oddziaływał całością poglądów. Awicenna właśnie
był przywoływany w analizach szczegółowych. Dostarczał pojęć, rozróżnień,
często rozwiązań. Powodował nie tylko skrzywienia filozofii, wypracowywanej na
podstawie tradycji hellenistycznych, lecz także inspirował teologię i mistykę.
Według
L.Gardeta wpływ Awicenny na metafizykę średniowieczną w jej teorii bytu i
wpływ w ogóle na filozofię jest więc ogromnie głęboki i często tak subtelny, że
n^wet nie widzi się obecności ujęć Awicenny w samym rozwiązywaniu problemów
metafizycznych. Awicenna wobec tego - dodajmy - nie tylko budził refleksję
filozoficzną, lecz także kształtował filozoficzne myślenie średniowiecza.
Przy
okazji zauważmy, że L.Gardet w swej książce "La pensee religieuse
d'Avicenne" informuje o różnicy między pojęciami "falsafa" i
"hikma". Dowiadujemy się, a tych wiadomości z zakresu filozoficznej
terminologii arabskiej polscy filozofowie, zajmujący się metafizyką Awicenny,
w większym stopniu raczej nie opanowali, że termin "falsafa" jest
arabską transkrypcją greckiego słowa "filozofia" i oznacza zarówno
filozofię jak i szkołę filozoficzną, nawiązującą do tradycji hellenistycznych.
Termin "faylasuf" (w liczbie mnogiej "falasifa") oznacza
zwolennika tej szkoły, a więc filozofa. Tomiści więc, uprawiający wyrosłą z arystotelizmu
i ujęć Tomasza z Akwinu metafizykę, są "falasifa". Natomiast termin
"hikma" oznacza w ogóle
filozofię, rozumianą jako mądrość. Dodajmy także, że G.C.Anawati informując o
"Metafizyce" ze zbioru "Szifa" użył terminu
"al-Ilahiyyat". Metafizyka więc Awicenny, to jego
"al-Ilahiyyat".
Porównując
wpływ Awerroesa i Awicenny na średniowiecze pani A.M.Goichon, której stanowisko
prawdopodobnie powtarza L.Gardet[22],
najpierw stwierdza, że wpływ Awicenny na filozofię średniowieczną jest głębszy
niż wpływ Awerroesa, ponieważ bardziej dyskretny. Awicenna oddziaływał na średniowiecze
właśnie łagodnie, uważany zresztą za kontynuatora mało jeszcze znanej
filozofii Arystotelesa i z racji swego neoplatonizmu bardzo podobny w wielu
ujęciach do św. Augustyna. Gdy dostrzeżono niebezpieczeństwa jego filozofii,
już było za późno. Ufano mu sto lat. I nawet przeciwnicy Awicenny byli
przepojeni jego myślą. Dotyczy to także Tomasza z Akwinu i Dunsa Szkota.
Dotyczy to także nas, dziś uprawiających filozofię klasyczną. Choćby bowiem np.
poprzez tomizm myślimy ujęciami Awicenny[23]
.
Wpływ
Awicenny na średniowiecze, a więc to głębokie oddziaływanie jego ujęć,
ponieważ kształtujące filozoficzne myślenie, dokonało się poprzez
"Szifa" i streszczenie poglądów Awicenny, opracowane przez Algazela.
Algazel streścił doktrynę Awicenny, aby ją odrzucić. Ten cel sformułował we
Wstępie swego dzieła, średniowieczni tłumacze pominęli Wstęp, a świetne
streszczenie Algazela ułatwiło zrozumienie metafizyki Awicenny i było powodem
uznania Algazela za wiernego ucznia Awicenny. Zarówno w "Szifa" jak
i w streszczeniu Algazela Awicenna jawił się średniowiecznym uczonym jako
filozof, a przede wszystkim jako metafizyk.
Ten wpływ
metafizyki Awicenny, według A.M.Goichon, był możliwy i tak znaczny w średniowieczu
z wielu powodów, a głównie dzięki temu, że "Metafizykę" Awicenny ze
zbioru "Szifa" średniowiecze poznało pół wieku wcześniej niż
"Metafizykę" Arystotelesa. Zresztą ostatnie dwie księgi
"Metafizyki" Arystotelesa poznano dopiero w sto lat po dokonaniu na
łacinę przekładu "al-Ilahiyyat" z "Szifa". Ujęcia Awicenny
były więc dosłownie jedyną propozycją metafizyki. Były też pierwszą w
średniowieczu całością problematyki filozoficznej. "Szifa" przecież
wnosiła oprócz metafizyki także wykład logiki, wykład. nauk
"przyrodniczych", traktat o niebie, o zwierzętach, o duszy. Z
tekstów Arystotelesa znano tylko "Analityki drugie",
"Topiki", "De sophisticis elenchis". Awicenna poszerzał
więc horyzonty myślowe, wzbogacał zasób pojęć, ukazywał wartość rozpoznania
prawdy[24].
A.M.Goichon
widzi trzy fazy wpływu Awicenny na metafizykę średniowieczną.
1. Okres
około stu lat od pierwszych przekładów tekstów Awicenny aż do wystąpienia
Wilhelma z Owemii około r. 1250, okres właśnie łagodnego wpływu Awicenny, w niektórych
tezach trwający do dzisiaj.
2. Okres
od dekretu papieskiego w r. 1251, pozwalającego studiować Arystotelesa i jego
komentatorów, aż do prac nad tekstami Arystotelesa, dokonanych przez Alberta
Wielkiego około r. 1260.
5. Okres
od r. 1250, który jest utrwaleniem się ujęć Awicenny w dziełach Tomasza z
Akwinu. Tę datę A.M.Goicbon wiąże z napisaniem przez Tomasza "De ente et
essentia" w r. mniej więcej 1255. A.M.Goichon wyraźnie stwierdza, że
dzięki Tomaszowi z Akwinu filozoficzna myśl Awicenny trwa do dzisiaj.
Koncepcja
wpływu Awicenny na średniowiecze w ujęciu A.M.Goichon, po ustaleniu przez
G.C.Anawatiego w ogóle rodzajów wpływu Awicenny na kulturę światową i po
scharakteryzowaniu przez L.Gardeta rodzajów wpływu Awicenny na średniowieczną filozofię
Zachodu, prowadzi nas do bardziej szczegółowego zagadnienia zależności
metafizyki średniowiecznej, a nawet ujęć Tomasza z Akwinu, od metafizyki
Awicenny.
5. Powiązania Awicenny z Arystotelesem i Tomaszem z
Akwinu
5.1. Problem arystotelizmu Awicenny
A.M.Goichon,
jak wiemy, wyraźnie akcentuje, że powodem powodzenia metafizyki Awicenny w
średniowieczu było pojawienie się - przed odzyskaniem tekstów Arystotelesa -
wspaniałej teorii bytu, dystansującej neoplatonizujący augustynizm, a jednocześnie
z nim zgodnej. Dodajmy, że tę wspaniałość nadawało metafizyce Awicenny
przestudiowanie przez niego wciąż jeszcze mało znanych, na Zachodzie tekstów
Arystotelesa.
E.Gilson
wprost powie w "Historii filozofii chrześcijańskiej w wiekach
średnich", że "wpływ Awicenny na średniowieczne systemy filozoficzne
i teologiczne stanowi tylko jeden z wielu aspektów wszechogarniającego wpływu
Arystotelesa"[25].
E.Gilson w zagadnieniu wpływu Awicenny na średniowiecze zwraca więc uwagę nie
tyle, jak A.M.Goichon, na fakt proponowanej przez Awicennę metafizyki, ile
raczej na jej arystotelizm. Zainteresowanie Arystotelesem było wobec tego,
według E.Gilsona, powodem powodzenia Awicenny. E.Gilson dodaje, że awiceniańska
wersja arystotelizmu "nosi na sobie piętno... osobowości" Awicenny,
i że wobec tego można ją uznać za "źródło odrębnego nurtu doktrynalnego".
Tym, co w metafizyce arystotelesowskiej, przekazanej przez Awicennę, pochodzi,
od samego Awicenny, jest uwieńczenie naturalnego i filozoficznego wyjaśnienia
świata także naturalną i filozoficzną doktryną zbawienia. Religijny nastrój metafizyki
Awicenny i jego mistyczne tendencje odpowiadały chrześcijańskim teologom
średniowiecza do czasu, gdy uświadomili sobie konieczność przezwyciężenia
sugerowanej przez Awicennę "koncepcji wszechświata, zarówno uprzyczynowanego,
jak i rządzonego według praw intelektualnie poznawalnej konieczności".
Według E.Gilsona Awicenna oddziałuje więc na średniowiecze zarówno arystotelizmem,
jak i swoimi teologicznymi ujęciami.
Dodajmy,
że można się zastanawiać, czy te teologiczne ujęcia Awicenny różnią się od
neoplatońskich elementów, z którymi Awicenna powiązał swój wykład myśli
Arystotelesa. Sam Gilson zresztą w książce "Duch filozofii
średniowiecznej" podaje, że Awicenna zsyntetyzował arystotelizm z platonizmem.
Według E. Gilsona "Awicenna... był... przekonany, że neoplatońska kompilacja,
znana pod nazwą "Teologii Arystotelesa” jest rzeczywiście dziełem
Arystotelesa. Gałą swoją filozofię nastawił na dokonanie syntezy tego apokryfu
z nauką zawartą w autentycznych dziełach Arystotelesa, co sprowadzało się do;
próby syntezy Arystotelesa z Platonem"[26].
Wyjaśnijmy
więc, że Awicenna starannie studiował "Metafizykę" Arystotelesa,
jego "Organon", "Izagogę" Porfiriusza, stanowiącą komentarz
do "Organonu" i że studiował także tak zwaną "Teologię
Arystotelesa", która, jak dziś wiemy, jest komentującym streszczenieu. IV
- VI Enneady Plotyna oraz fragmentu z Porfiriusza. Tę "Teologię"
Awicenna właśnie uważał za tekst Arystotelesa. Nic więc dziwnego, że, jak pisze
F. van Steenberghen, filozofia Awicenny jest "połączeniem arystotelizmu z
neoplatonizmem"". F. van Steenbergnen doda, że "Awicenna
przekazał Zachodowi chrześcijańskiemu dzieło encyklopedyczne, które jest
swobodną parafrazą pism Arystotelesa, uwieńczoną neoplatońską interpretacją
przyczynowości stwórczej"[27].
Awicenna więc nie tylko uzupełnia arystotelizm neoplatonizmem, lecz także,
według F; van Sfceenberghena, parafrazuje arystotelizm.
Zauważmy
przy okazji, że L.Gardet widzi aż trzy źródła filozofii Awicenny. Wymienia
mianowicie Platona, Arystotelesa i neoplatonizm. Ujęcia neoplatońskie Awicenna
czerpał z "Teologii Arystotelesa", a także, jak sądzi L.Gardet[28]
, z "Liber de causis", która jest komentującym streszczeniem tez
Proklosa.
WSprawie
"Liber de causis" L.Gardet przyjmuje dyskusyjne stanowisko
arabistów, według których "Liber de causis" została napisana w IX/X
wieku. Jeżeli tak było, to Awicerma mógł ten tekst czytać. Dodajmy, że
historycy filozofii nie są jednak zgodni, co do daty powstania "Liber de
causis". Przyjmuje się także, że tekst "Liber de causis" powstał
dopiero w XII wieku42. W takim wypadku źródłem neoplatonizmu była
dla Awicenny głównie "Teologia Arystotelesa".
W sprawie
arystotelizmu Awicenny wypowiada się także pani A.M.Goichon[29],
najwybitniejszy dziś, jak wiemy, znawca filozofii Awicenny. Przypomnijmy, że
według E.Gilsona Awicenna jest odbierany w średniowieczu jako arystotelik, i
że według F. van Steenbergbena Awicenna prezentuje parafrazę arystotelizmu.
A.M.Goichon twierdzi, że "Szifa", znana średniowieczu, owszem,
zawiera wiele ujęć greckich, lecz nie jest wykładem arystotelizmu. Awicenna
wykłada, własne poglądy, które przemyślał, czerpiąc oczywiście, także z
pomysłów Arystotelesa, często precyzowanego i uzupełnianego. Nie jest to jednak
w jego wykładzie arystotelizm Arystotelesa. Dodajmy, że nie jest to także
parafraza Arystotelesa. A.M.Goichon bowiem widząc w dziele Awicenny wątki
greckie podkreśla, że są one znakomicie pogłębione i wbudowane w całość przez
Awicennę sformułowanej, jego własnej metafizyki bytu.
Można,
oczywiście, z kolei zastanowić się, co oznacza tu ta "własna"
metafizyka Awicenny. Wydaje się, że A.M.Goichon ma na myśli przemyślenia,
których źródłem jest po prostu geniusz Awicenny. Dodajmy, że geniusz także
jednak czerpie materiał swej filozoficznej refleksji z zastanej kultury. Jeżeli
taka teza jest słuszna, to ciekawa staje się uwaga O.Chahine'a, że "filozofia
Awicenny jest w swym pochodzeniu arabska, jakkolwiek wywołana tendencjami,
oczywiście, arystotelesowskimi, neoplatońskimi i islamem"[30] .
Zauważmy
wobec tego, że może Awicenna jest po prostu Awicenną.
5.2. Awicenna i Tomasz z Akwinu
W swoim
znakomitym wykładzie pt. "L`influence de la philosopbie avicennienne dans
l'Europę medievale" A.M.Goichon[31]
omawia filozofów średniowiecznych i te ich poglądy, które są .powtórzeniem ujęć
Awicenny lub które zależą w swych rozwiązaniach od jego metafizyki.
A.M.Goichon rozważa więc elementy awiceniańskie w filozofii Dominika
Gundisalwi, Piotra Hiszpana, w anonimowym tekście pt. "De
intelligentis", w ujęciach Wilhelma z Owerni, Roberta Grosseteste,
Aleksandra z Hales, Jana z La Rochelle, Bonawentury, Alberta Wielkiego, Alberta
z Bollstadt, Jana Peckhama, Henryka z Gandawy, Witala du Four, Rogera Bacona,
Rogera Marstona, Jana Dunsa Szkota, nawet mistrza Eckhardta, Kajetana, Marsilio
Ficino, Jana od św. Tomasza. Jest to lista nazwisk od r. 1151, czyli od
przypuszczalnej daty śmierci Dominika Gundisalwi aż do wystąpień w XVII wieku
Jana od św. Tomasza, który nauczał w Alcala i w Madrycie w latach 1630-1643. A.M.Goichon zwraca uwagę, że podręcznik Jana od
św. Tomasza pt. "Cursus philosophicus thomisticus" był wydany także w
XIX wieku i w r. 1950. Dodajmy więc, że wpływ metafizyki Awicenny na
filozoficzne ujęcia Zachodu trwa nieprzerwanie do naszych czasów.
Temu
wpływowi podlegał także Tomasz z Akwinu. Według C. Giacona - jak wiemy -
awicenianizm filozofii Tomasza przejawia się w jego koncepcji Boga jako bytu
koniecznego. Inspirowanie się przez Tomasza ujęciami Awicenny podkreśla
L.Gardet. Powiązanie myśli Tomasza z filozofią Awicenny dość szeroko rozważa
A.Forest w swej książce pt. "La structure mefcaphysigue du concret selon
saint Thomas d'Aquin". A.Forest podał tam, na co zwraca uwagę także
A.M.Goichon, że Tomasz z Akwinu już w swym pierwszym traktacie filozoficznym, w
"De ente et essentia", zacytował Awicennę dziewiętnaście razy. We
wszystkich pracach, powołał się na Awicennę przynajmniej 251 razy argumentując
tym autorytetem swoje stanowisko. Wciąż jednak pozostaje do zbadania rodzaj
zależności Tomasza od Awicenny. Owszem, wiemy, że Tomasz cytował Awicennę, że
dyskutował jego poglądy, że zgadzał się często z jego stanowiskiem. Ważne
jednak byłoby dokładne ustalenie tego, co z ujęć Awicenny Tomasz organicznie wbudował
w swoją teorię bytu i co uznał za swoją własną myśl.
Przygotowując
się do takich, ewentualnych badań rozważny stanowisko w te j sprawie
A.M.Goichon .
Według
pani A.M.Goichon Tomasz z Akwinu przyjmuje za Awicenną, że pojęcia powszechne
mają fundament w rzeczy. Znaczy to dla niego, że intelekt czynny ujmuje w
rzeczach ich formy i ukazuje je intelektowi możnościowemu, który po biernym ich
odebraniu wyraża swoje poznawcze doznanie w pojęciu powszechnym.
Tomaszowe
określenie prawdy, jako "adaequatio rei et intellectus"
("zgodność rzeczy z naszą o niej wiedzą"), jest przekształceniem
ujęcia Awicenny, który przyjmuje, że "przez prawdę... rozumiemy stan słowa
i jego znaczenia, odnoszących się do stanu rzeczy zewnętrznej w tym, że są z
sobą zgodne". Tę myśl Awicenny, jak informuje P.Wilpert, Izaac Izraeli wyraża
następująco: "adaequatio orationis et rerum" ("zgodność z rzeczą
tego, co o niej mówimy"). A.M.Goichon z tych względów widzi w ujęciach
Awicenny genezę przyjętej przez Tomasza definicji prawdy. Dodaje, że Tomasz
wiążąc prawdę z.rzeczą, a nie wyłącznie z intelektem, przytacza w "Contra
gentiies" i w "Summie Teologii" określenie Awicenny, iż
"prawdą rzeczy jest wymagany dla niej byt".
A.M.Goichon
zwraca uwagę, że studiowano najpierw Awicennę jako teoretyka poznania, później
- jako filozofa bytu. Teoria poznania naprowadziła Awicennę i zależnych od
niego filozofów na zagadnienie realnej różnicy między istnieniem i istotą.
Drogą do wykrycia tej różnicy było dostrzeżenie przez Awicennę tego, że w
pojęciu istoty nie mieści się pojęcie istnienia. Różnica między istnieniem i
istotą prowadziła z kolei do zagadnienia analogii bytu.
Dzieje
teorii różnicy między istnieniem i istotą znaczą takie nazwiska, jak Wilhelm z
Owerni, Robert Grosseteste, Albert Wielki, którzy akceptują tę teorię, i
Aleksander z Hales, Jan z La Rochelle, Bonawentura, którzy jej.nie podejmują
czerpiąc z Awicenny wiele innych ujęć.
Dopiero
Tomasz z Akwinu z niezwykłą jasnością sformułował teorię różnicy między
istnieniem i istotą.
Tomasz
podejmuje najpierw tradycję terminologiczną, zapoczątkowaną przez Boecjusza. Boecjusz
odróżnił "id quod est", co oznacza byt konkretny, i "id quo
est", czyli "esse", które oznacza istotę. U Boecjusza zresztą
często "esse" oznacza zarówno istotę jak i istnienie. Awicenna
odróżnia "ens", czyli. "byt, który jest" oraz
"esse", czyli "istnienie". Wilhelm z Owerhi przez
"esse" rozumiał, istnienie, przez "id quod est" rozumiał
istotę. Terminologii Wilhelma z Owemi używał także Bobert Grosseteste. Tomasz w
swym "Komentarzu" do I Księgi "Sentencji" Piotra Lombarda
terminem "Id quod est" określił podmiot bytu, czyli istotę, jako
podłoże istnienia. "Id quo est" oznacza u Tomasza formę bytów,
złożonych głównie z formy i materii. W bytach bowiem czysto duchowych forma
równa się "quod est", czyli istocie. "Esse" oznacza dla
Tomasza samo istnienie. W terminologii filozoficznej Tomasza naczelne stają się
więc dwa pojęcia: "esse" i "essentia", nazywana także
"quidditas". Termin "quidditas", używany przez Tomasza w
"De ente et essentia", wskazuje na genezę awicenianską.
Dla
wykazania różnicy między istotą i istnieniem Tomasz z kolei posługuje się,
właściwą Awicennie, analizą pojęcia istoty, która jest czymś tylko możliwym.
Tomasz jednak pogłębia ujęcia Awicenny wiążąc zagadnienie konstytuowania się
bytu przygodnego z istnienia i istoty z zagadnieniem aktu i możności. Ukazuje
różnicę między możnością, którą jest istota, i możnością, którą jest materia.
Istota, jako możność, jest aktualizowana przez istnienie, materię aktualizuje
forma. Tomasz ukazuje też, że istnienie nie jest przypadłością istoty, która
otrzymuje istnienie, co ustalił Awicenna, lecz że jest aktem, który urealnia
istotę jako swą możność, aktem stworzonym dla danego bytu przez Boga. Tomasz
więc przenosi różnicę między istnieniem i istotą z porządku pojęć w porządek
rzeczywistości.
Zagadnienie
Boga, jako pierwszej przyczyny, a więc stwórcy istnienia, Tomasz według
A.M.Goichon podejmuje także na sposób Awicenny. Wyprowadza bowiem zagadnienie
Boga z problemu bytu, którym zajmuje się metafizyka. Zagadnienie Boga, podobnie
jak dla Awicenny, jest więc dla Tomasza problemem metafizycznym. Stanowi to
wyraźne przeciwstawienie się Awerroesowi i tradycji awerroistycznej. Awerroes
wiązał dowodzenie istnienia Boga, jako pierwszego motoru, przede wszystkim z
fizyką. Awicenna dowodząc istnienia Boga jako bytu koniecznego i pierwszej
przyczyny posługiwał się właśnie metafizyką. Wynikało to z przekonania, że
problem bytu jest terenem zagadnienia istnienia Boga. Chodziło jednak także o
to, jak pojąć byt. Czy np. pojęcie bytu odnosi się jednoznacznie do Boga i do
stworzeń, czy też niejednoznacznie? Duns Szkot szedł w kierunku
jednoznaczności, Awicenna i Tomasz wprowadzili tu teorię analogii.
Dodajmy
już tylko, że według A.M.Goichon Awicenna pierwszy podjął trudny problem zasady
jednostkowienia, którą jest materia, gdy wiąże się z nią forma cielesności.
Tomasz był bliski temu ujęciu głosząc, że zasadą jednostkowienia jest
"materia quantitate signata".
Wiemy
więc, które - według A.M.Goichon - problemy filozoficzne spośród ważniejszych,
sugerowanych przez Awicennę, wprowadził do swej metafizyki Tomasz z Akwinu.
Wiemy też, jak je rozwiązywał. Często było to ujęcie właśnie kontynuujące tendencję
filozoficzną Awicenny. Wiemy wobec tego, w jakim stopniu Tomasz podlegał
wpływowi Awicenny. A.M.Goichon nie zachęca jednak do spokojnego optymizmu.
Zwraca uwagę, że mimo wszystko nie łatwo określić wpływ Awicenny na Tomasza.
Filozoficzna genialność Tomasza powodowała bowiem, że Tomasz rozwiązywał
pomysły Awicenny zupełnie inaczej, że je pogłębiał i tak formułował aby nie
wynikały z nich konsekwencje, prowadzące do filozoficznego błędu.
Fakt jest
jednak taki, że nie ma w średniowieczu metafizyka, który nie zawdzięczałby
czegoś Awicennie. W tym sensie Tomasz z Akwinu także podlegał wpływowi
Awicenny.
6. Główne tezy aktualnie wykładanej metafizyki Awicenny
6.1. Wersja A.M.Goichon streszczająca metafizykę
"Szifa","Nadżat" i "Iszarat wa t-tanbihat"
Metafizyka
zajmuje się bytem jako bytem. Pojęcie bytu jawi się nam jako coś
pierwszego, gdy doświadczamy zmysłowo poznawalnych rzeczy. Intelekt ludzki jest
tak zbudowany, że podczas naszego zmysłowego doświadczenia rzeczy - to pojęcie
właśnie ujmuje. Jest ono więc, jako przedmiot właściwy naszego intelektu,
wynikiem absolutnie pierwszej intuicji.
Gdy
intelekt ludzki podczas doświadczenia zmysłowego intuicyjnie ujmuje jawiące
się pojęcie bytu, w tym samym czasie wypracowuje też pojęcie konieczności. Interpretując
doświadzenie zmysłowe intelekt wykrywa, że wszystkie poznawane byty są
konieczne, lecz że nie są same z siebie, ponieważ zaczęły bytować. Przedtem
więc nie bytowały, lecz były możliwe. Byty możliwe mają różne istoty (np.
człowiek, koń, kamień), lecz nie są same z siebie, czyli ich istoty nie
zawierają w sobie .istnienia. Ich zaistnienie wymagało więc interwencji z
zewnątrz. Byty te są więc uprzyczynowane. Inaczej mówiąc, byty możliwe stały
się konieczne dzięki działaniu bytu, który jest ich przyczyną.
Przyczyny
nie mogą stanowić ciągu w nieskończoność. Łańcuch przyczyny musi mieć początek
w bycie nieuprzyczynowanym, który więc nie ma początku i.który jest konieczny
sam z siebie, a nie dzięki innemu bytowi. Od. tego bytu, który jest konieczny
sam z siebie, zależy istnienie wszystkich innych bytów. Byt, który nie ma
początku, który jest konieczny sam z siebie, nie otrzymuje istnienia. Chciałoby
się powiedzieć, że to istnienie jest w jego istocie, stanowi jej część.
Istnienie jednak wyprzedza wszelkie złożenie i wszelki byt. Byt sam z siebie
konieczny jest więc bytem, którego istnienie jest jego istotą.
Byty
możliwe otrzymują od niego istnienie na miarę swych istot, istnienie obce,
zewnętrzne.
Byt nie
jest więc rodzajem, który obejmowałby byty konieczne same z siebie i byty
konieczne dzięki innemu bytowi, jako dwa różne gatunki.
Pojęcie
bytu wobec tego odnosi się w pełni tylko do bytu koniecznego samego z siebie.
Do innych bytów odnosi się analogicznie .
To
pojęcie bytu uzyskujemy dzięki doświadczeniu bytów, z którymi się kontaktujemy,
lub dzięki intuicji własnego istnienia. Uzyskujemy je w tym doświadczeniu i intuicji,
lecz dochodzimy do wniosku, że odnosi się ono w pełni tylko do bytu koniecznego,
gdyż w bytach możliwych nie uzasadnia ich istnienia. Nie istnieją one przecież
dzięki swemu bytowi. Tymczasem byt konieczny jest dzięki swemu bytowi, w którym
istnienie jest istotą.
Byt
konieczny sam z siebie jest pierwszy. Nie otrzymał niczego od żadnego bytu. Nie
ma w nim żadnego złożenia.
Jego
przeciwieństwem jest materia pierwsza, która jest czystą możnością, nie
zawierającą żadnego aktu. Jest więc absolutną możnością, która z racji
podobieństwa do braku determinacji w materii, jest nazywana właśnie materią
pierwszą.
Tę czystą
możność Awicenna w "Szifa" i w "Nadżat" nazywa możliwością
bytu. A więc logiczna możliwość istoty i realna możność bytu (czemu zresztą
dziwi się A.M.Groichon), według Awicenny są tym samym. Z tego względu z
odróżnieniem bytu koniecznego i bytu możliwego łączy się u Awicenny
odróżnienie aktu i możności. Możność więc może być absolutna, oraz może być
bierna, gdy znajduje się w bycie doznającym, i może być czynna, gdy znajduje
się w bycie działającym. Od możności czystej poprzez możność związaną z aktem
(bierną i czynną) dochodzimy do bytu koniecznego, który jednak nie jest czystym
aktem[32].
Jest bytem koniecznym samym z siebie.
W
metafizyce Awicenny aż do tych stwierdzeń jest atmosfera arystotelesowska.
Dodatkiem Awicenny, choć w terminach arystotelesowskich, jest utożsamienie możliwości
z możnością. Dodatkiem także, a raczej nową problematyką, jest przeciwstawianie
istnienia i istoty.
Czym
innym jest to, że człowiek jest, i czym innym .to, że istnieje. Awicenna
wyjaśniając tę różnicę sądził, że powtarza Arystotelesa (Anal. Post. II, 7, 92
b 10) i Plotyna (VI Enn. II, 6). Tymczasem wiązał teorię różnicy między
istnieniem i istotą z zagadnieniem bytu substancji i bytu przypadłości.
Rozwijał to zagadnienie na przykładzie przymiotów Boga ustalając, że Bóg jest
prawdą, miłością i życiem. Swoje ustalenia uzasadniał wersetami z Koranu.
Bytem
pierwszym jest ten byt, którego istotą jest bytowanie. Jeżeli więc jego istota
jest bytem, to zawiera istnienie konieczne. To istnienie należy do tego bytu
tak, jak istota czegoś możliwego należy do innych bytów. Jest to więc byt istniejący
sam z siebie. Jest jedynym Bogiem. W jego istocie nie ma miejsc pustych,
niewypełnionych, w które mogłoby wejść istnienie z zewnątrz. Istota boska jest
doskonałą pełnią. Jest czymś specyficznie jednostkowym na mocy wyjątkowości
swego bytu.
Prawda o
rzeczy jest właściwością bytu, uzyskanego przez tę rzecz. Bóg jest samym bytem.
Jest wobec tego samą prawdą. Prawda o rzeczy jest zgodnością wiedzy i
poznawanego przedmiotu. Byt sam w sobie, a więc byt jako byt, ze swej istoty
jest wiedzą, poznającym i przedmiotem poznania.
Byt
konieczny będąc czystą prawdą jest także czystym dobrem. Nie zawiera bowiem
braków, jest zawsze w akcie, jest pełnią. Z tego względu, że jest, jest
dobrem.
Ponieważ
Bóg poznaje siebie, także więc kocha dobro, którym jest. Jest kochający i
jednocześnie jest przedmiotem miłości. Ponieważ przymioty boskie nie różnią
się istotowo, wobec tego w istocie Boga miłość jest prawdziwie istotą i bytem
czystego dobra. Istotą więc czystego dobra jest miłość.
Dokonując
intelektualnego poznania i działań, które są charakterystycznymi cechami życia,
Bóg jest także życiem.
Bytem w
pełni jest więc byt konieczny. Wszystkie inne byty są istotami możliwymi,
które otrzymują dar istnienia od przyczyny pierwszej.
To, co
zmienne lub różne w bytach, nie stanowi ich istoty. Istotę więc stanowi to, co
niezmienne i jednakowe. Sferę istot wyróżniamy przy pomocy tego, co nie znajduje
się w żadnym bycie, a mianowicie przy pomocy rodzaju i różnicy gatunkowej.
Określany więc istotę formułując jej definicję właśnie przez odniesienie do
rodzaju i różnicy gatunkowej. Pojęcia powszechne tak uzyskane, które odnosimy
do każdej jednostki danego gatunku, pojęcia wskazujące na istotę, uzyskujemy w
kontakcie z tymi jednostkami. Istoty, określone przy pomocy definicji, są w
jednostkach.
Istota,
która nie przebywa w jednostkach, istota sama w sobie, nie jest czymś
nierzeczywistym lub ogólnym. Jej istnienie jest szczegółowe dzięki temu, że
stanowi ona byt boski.
Istota,
która przebywa w intelekcie, jest ujęciem, uzyskanym na drodze abstrakcji. Są
cztery stopnie abstrakcji:
1. Ujęcie
zmysłowe, w którym nie oddziela się całkowicie formy od materii. Materia jest
tu potrzebna do określenia rzeczy.
2. ujęcie
wyobrażeniowe, które oddziela formę od materii, lecz uwzględnia jej powiązanie
z uwarunkowaniami zmysłowymi, takimi jak miara, jakość, położenie. Nie jest to
więc forma odnosząca się do wszystkich jednostek gatunku.
5. Ujęcie
przez władzę konkretnego osądu (vis aestimativa), pozwalające uzyskać sąd,
zawierający pojęcie niematerialne. Np. owca, która w wilku odczytuje swego
wroga. To ujęcie przez władzę konkretnego osądu w człowieku nazywa się
"vis cogitativa".
4.
Intelektualne ujęcie powszechne, właściwe tylko człowiekowi.
Nie
rzeczy powodują, że je poznajemy. Są one przecież tylko możliwe. A nasz
intelekt jest bierny. Poznanie rzeczy jest więc spowodowane przez byt w akcie,
czyli przez intelekt czynny, który właśnie jest bytem, bytem oddzielonym od
człowieka. Jest on jednocześnie inteligencją, kierującą światem podksiężycowym.
Intelekt ludzki nie abstrahuje więc swych pojęć powszechnych. Otrzymuje je od
intelektu czynnego.
Są więc
trzy rodzaje istot:
l) istoty
same w sobia, mające byt boski,
2) istoty
w rzeczach,
3) istoty
w intelekcie, jako wniesione przez intelekt czynny poznane formy rzeczy.
Intelekt
czynny, gdy udziela form intelektowi możnościowemu w człowieku, powoduje wtedy poznanie. Gdy udziela form
rzeczom, wtedy je realizuje. Przedmiotem właściwym naszego intelektu jest byt[33].
Byt jest tym, co poznawalne. To więc, co poznawalne i byt, są tym samym. Teoria
stwarzania na właśnie uzasadnić tę tożsamość.
Byt
konieczny jest intelektem, który poznaje siebie i jest przedmiotem tego
poznania. Poznaje swoją istotę i swoje przymioty. Poznaje więc siebie jako
pierwszą przyczynę, która wobec tego, że jest czymś koniecznym, w sposób
konieczny sprawia i skutki, jako.promieniowanie dobra, którym jest. Stwarzanie
więc jest wieczne i konieczne, ponieważ przyczyna pierwsza jest bytem
koniecznym. Stwarzanie jest przymiotem natury boskiej. Intelekt boski poznaje
tę swoją naturę, wola boska ją akceptuje i Stwórca wyznacza miarę możliwości
rzeczy. Pochodzą one od niego jako istoty pomyślane na miarę konieczności,
znanej tylko intelektowi boskiemu i zaakceptowanej przez wolę boską.
Konieczność
istoty boskiej, która myśli istoty, jest aktem ich stwarzania. Ale,, jak
zauważyła A.M.Goichon, Awicenna dokonał tylko przejścia z porządku myślenia boskiego
w porządek boskiej realności. Jak przejść do porządku rzeczy?
Stwórca
zna to, co czyni jego istotę czymś koniecznym. Zna siebie jako czysty intelekt.
Działa więc w porządku intelektualnym. Stwarzanie wobec tego jest wypływem
intelektualnym. Jest ono:
1) jego
wiedzą, gdyż byt konieczny, będąc intelektem, ocenia stworzenie jako zależną
od siebie doskonałość,
2) jest
utworzeniem najpierw czystej inteligencji,
3) jest
oderwaniem się od niej form umysłowych. Stwarzanie jest więc promieniowaniem i
przekazaniem bytu.
Byt
konieczny jest powiązany ze wszystkimi rzeczami jako poznawalnymi, a nie jako istniejącymi[34].
Poznawalność więc jest bytem rzeczy, a ich istnienie polega na tym, że są aktem
boskiego poznawania. Sposobem istnienia istot samych w sobie jest wobec tego
byt boski. Bóg poznaje rzeczy o tyle, o ile są one czymś powszechnym[35].
Bóg bowiem także poznaje przy pomocy dedukcji i indukcji poprzez przyczyny
drugie. Poznaje więc i stwarza rzeczy pośrednio poprzez właśnie przyczyny
drugie.
A.M.Goichon
zwraca tu uwagę, że Awicenna, według powszechnej opinii, wykrył różnicę między
istnieniem i istotą, oraz że wykrył analogię bytu. Jeżeli jednak Awicenna
wyjaśnia stwarzanie emanacyjnie i wobec tego monistycznie, to, według A.M.
Goichon, neguje realną różnicę między istnieniem i istotą.
Bóg jako
absolutna konieczność, jest dla Awicenny jednią w sensie ujęć Plotyna. Bóg
jednak poznaje siebie. A akt poznawania jest udzielaniem bytu. Bóg więc pozna
jąć siebie stwarza czystą inteligencję, która jest pierwszą przyczyną. W niej
ma początek zwielokrotnienie, ponieważ pierwsza przyczyna poznaje siebie jako
byt możliwy i poznaje Stwórcę jako byt konieczny, Poznając siebie wyłania byt,
który jest czystą inteligencją. Inteligencja z kolei poznając pierwszą
przyczynę tworzy byt duszy. Powstają w ten sposób dalsze sfery niebieskie aż do
ostatniej, dziesiątej czystej inteligencji, którą jest intelekt czynny. Stwarza
on świat ziemski i zniszczalną materię. Stwarza też formy, które łączą się z
materią. I pani A.M.Goichon akcentuje tu, że źródłem bytu stworzeń jest
poznawanie[36].
Identyfikując
byt i poznawalność Awicenna uzasadnia stwarzanie jako pośrednie poznawanie
świata przez byt konieczny. Stwarzanie więc jest jednocześnie darowaniem bytu i
promieniowaniem intelektu. Inaczej mówiąc, stwarzanie jest realizowaniem się
poznawania. I w tym. sensie byt jest światłem. I z tego względu stwarzanie
jest promieniowaniem. Byty, które są dalej od bytu koniecznego, mają więc
mniej tego, co intelekteualne. Otrzymując istnienie otrzymują także stopień
swej poznawalności. Znaczy to, że byt stworzony przyjmuje istnienie do wewnątrz
swej istoty, utworzonej przez poznawanie przyczyny. W tym sensie Awicenna
utrzymał różnicę między istnieniem i istotą. Natomiast relację poznawania
uczynił relacją stwarzania.
Inteligencje
czyste różnią się od siebie odległością od bytu koniecznego i narastającym w
nich zwielokrotnieniem. Od bytu koniecznego różnią się tym, że czym innym jest
w nich istota i istnienie, oraz tym, że stanowi je forma. Byt konieczny jest
ukonstytuowany z bytu. Jako bytowi przysługuje istnienie konieczne. Istota
jego bytu jest więc istnieniem.
W świecie
podksiężycowym rzeczy, których istota gatunkowa jest ta sama, różnią się posiadaniem
materii, stanowiącej zasadę jednostkowienia.
Materia,
w której znajdujemy cztery elementy, podlega wpływowi sfer. Sfery te różnicują
materię. Gdy dokona się to zróżnicowanie, intelekt czynny udziela materii
właściwej jej formy substancjalnej. Te formy są do siebie podobne lub całkiem
różne zależnie od tego, jak została zróżnicowana materia, której
proporcjonalna forma została udzielona. Materia tylko swoiście zasługuje, aby
otrzymać formę. Materia więc otrzymuje swoją formę substancjalną od przyczyny.
Materia
jest wobec tego czymś wspólnym rzeczom. Forma substancjalna także jest
gatunkowo ta sama. Na czym więc polegajednostkowienie ze strony materii? Jednostkowienie
polega na tym, że materia określona ilościowo przez wpływ przyczyn niebieskich
i ziemskich wnosi swoje zróżnicowanie w przydzieloną jej formę substancjalną.
Materia
sama w sobie zdąża do niebytu. Aby być czymś, otrzymuje formę cielesności,
która daje jej zdolność posiadania wymiarów. Taka materia podlega dopiero
wpływom sfer i z kolei staje się przygotowana do przyjęcia formy
substancjalnej, udzielanej jej przez intelekt czynny.
Z materią
wiąże się także dusza ludzka, jako forma substancjalna. Dusza ludzka pozostaje
jednak od tej materii oddzielona. Śmierć człowieka nie niszczy jej istnienia.
Dusza ludzka jest niematerialna i nieśmiertelna. Jej szczęście wieczne polega
na poznaniu, na które zasługuje dobrze używając swego intelektu na ziemi.
6.2. Powszechnie znana wersja E.Gilsona
Zauważmy
najpierw, że w swoim wykładzie[37]
filozofii Awicenny E.Gilson wyraźnie oddziela logikę, fizykę, astronomię,
psychologię, metafizykę i teologię. Sam układ tych dyscyplin wskazywałby, że
E.Gilson w dużym stopniu nawiązuje do tekstów Awicenny. Ujęcie problemów każe
jednak przypuszczać, że wykład E.Gilsona jest oparty raczej na tradycyjnym,
podręcznikowym rozumieniu filozofii Awicenny. Jest to więc przekaz myśli nie
zawsze ukazywanej w tym, co stanowi podstawowe zespoły rozumowań Awicenny, dla
niego ważny zespół zagadnień różnych od interpretacyjnych naleciałości w ciągu
wieków. Mówiąc inaczej, filozofia Awicenny także domaga się tych zabiegów
badawczych, które E.Gilson tak świetnie zastosował wobec tomizmu, czyli
uwolnienia od twierdzeń obcych. Doprowadzi to z kolei do odróżnienia w
metafizyce Awicenny artystotelizmu, neoplatonizmu, wątków teologicznoreligijnych
i twierdzeń filozoficznych samego Awicenny. W tomizmie po dokonaniu tych
"porządków" ujawnił się nurt egzystencjalny. Jest wobec tego naukowo
ciekawe i potrzebne odczytanie na nowo także filozofii Awicenny i przede
wszystkim jego filozofii, która, jak to ukazują współczesne badania naukowe,
wyznaczała europejskie myślenie filozoficzne w stopniu nie mniejszym niż św.
Augustyn,
Pseudo-Dionizy Areo-pagita, "Liber de causis" i Arystoteles.
To właśnie, między innymi, jest ważnym
powodem konieczności studiowania dziś metafizyki Awicenny.
Przez
metafizykę Awicenna rozumie naukę o bycie jako bycie. W informacji E.Gilsona
Awicenna wyznacza metafizyce zadanie badania ostatecznej przyczyny przyczyn i
skutków, ponieważ inne nauki zajmują się skutkami czterech przyczyn.
Twierdzenia tych nauk są tak długo prawdopodobne, jak długo nie ustali się uzasadniającej
ich przedmiot pierwszej przyczyny, czyli przyczyny tych przyczyn, które są
rozważane w poszczególnych naukach. Ta pierwsza przyczyna przyczyn jest Bogiem
i z tej racji metafizyka jest mądrością, a także teologią.
Metafizyka
najpierw rozważa najogólniejsze pojęcie bytu, uzyskane abstrakcyjnie i niewydedukowane
z innych pojęć. Nie jest to jednak rozważanie właściwe logice, ponieważ pojęcie
bytu nie jest wzięte z terenu rozumu, lecz z rzeczywistości rozpatrywanej od
strony istoty bytów i niezależnie od materii. Bezpośrednio ujmujemy trzy aspekty
rzeczywistości lub trzy pojęcia, które uzyskuje dusza podczas wrażeniowego
kontaktu poznawczego: byt, rzecz, konieczność.
Byt jest
tym, że coś jest. Rzecz jest tym, że coś jest czymś, czyli że nie jest czymś
innym. Tę specyfikę rzeczy stanowi jej "quidditas", czyli
prawdziwość, którą o tej rzeczy można orzekać, gdy się ją pozna. Konieczność
jest właśnie posiadaniem "quidditas", byciem daną rzeczą, a nie inną
rzeczą i jest nam dana łącznie z ujętą przez nas poznawalnośoią rzeczy.
Opisujemy tę konieczność przeciwstawiając ją
możliwości.
Konieczne
jest to, co nie wymaga przyczyny. Gdy coś ma przyczynę swego istnienia, jest
tylko możliwe. To, co możliwe, nie może istnieć dzięki tylko możliwości. Domaga
się przyczyny koniecznego dla siebie istnienia. Byt uprzyczynowany jest więc
możliwy sam w sobie i konieczny dzięki przyczynie.
Konieczny
sam w sobie jest tylko jeden byt. Wielość bytów koniecznych z siebie jest
sprzeczna. Gdyby byty konieczne miały tę samą istotę, to różniłyby się tylko
przypadłościami, które są zewnętrzne. Gdyby różniło je to, co jest zewnętrzne,
nie byłyby konieczne same z siebie, lecz dzięki przyczynie zewnętrznej. W
ogóle więc nie byłyby konieczne. Gdyby byty konieczne miały z kolei różne istoty,
nie mogłyby być zarazem różne i konieczne. Różnica bowiem polega na posiadaniu
lub nie posiadaniu czegoś. Gdyby byt konieczny nie posiadał jakiejś swej
części, nie byłby konieczny. Nie ma wielu bytów koniecznych, ponieważ dla
utrzymania różnicy z innymi, musiałyby czegoś nie posiadać. Nie byłyby wtedy
konieczne. Byt konieczny może więc być tylko jeden.
Byt
konieczny jest w pełni prawdą, ponieważ prawda jest tym, czym rzecz jest. Byty
możliwe same w sobie nie są prawdziwe, gdyż same z siebie są tylko możliwe.
Ponieważ stają się konieczne dzięki przyczynie, także dzięki przyczynie są
prawdziwe.
Byt jest
bytem dzięki swej istocie i wtedy stanowi substancję. Gdy jest bytem nie z
powodu swej istoty, jest przypadłością.
Substancja
cielesna zawiera materię i formę substancjalną. Materia w substancji jest już
związana z formą cielesności, dzięki której materia posiada wymiary. Materia
posiadająca wymiary podlegała jeszcze poza substancją oddziaływaniu przyczyn,
które ją przystosowywały do otrzymania formy substancjalnej. Po związaniu się
z daną formą substancjalną materia jest "częścią" substancji, czyli
materią w akcie substancjalnym. Prze-dtem była materią w akcie dzięki formie
cielesności, gdyż bez jakiejkolwiek formy jest czystą możnością. Substancje
cielesne są z kolei modyfikowane przez swe przypadłości.
Każdy byt
ma ogólne właściwości, takie jak uprzedniość i następczość, możność i akt, niedoskonałość
i doskonałość.
Każdy
także byt posiada sobie właściwą "quidditas", która nie jest ani
ogólna, ani jednostkowa. Stanowi ona naturę danego bytu. Ogólność lub
jednostkowośó są pojęciami, które orzekamy o "quidditas", np.
pojęcie człowiek lub pojęcie ten oto człowiek mający imię Platon. Intelekt więc
uogólnia naturę, a przypadłość ją jednostkuje wnosząc w nią ilość, jakość i
inne szczegółowe determinacje.
E.Gilson
dodaje tu, że ta analiza jest metafizyczną interpretacją teorii definiowania
przez rodzaj i różnicę gatunkową. Wspomina też, że Awicenna rozwija następnie
teorię czterech przyczyn (materialna, formalna, sprawcza, celowa) i że
przyczynę celową uważa za przyczynę najdoskonalszą.
7. Problem awiceniańskich elementów w tomizmie
egzystencjalnym
Jeżeli
metafizyka w klasycznym rozumieniu, tak jak ją określił Arystoteles i co
powtórzył Awicenna, jest nauką o bycie jako bycie[38],
to każdy filozof, także dzisiaj uprawiający tę naukę, z konieczności musi
najpierw ustalić, zrozumieć i wyodrębnić przedmiot swoich badań, nazywany bytem
jako bytem. Historyk filozofii wie, że znaczenie wyrażenia "byt jako byt"
nie było i do dzisiaj nie jest jednoznaczne, i że często odnoszono je do
takich czynników ontycznych, które - jak się okazało przy badaniu konsekwencji
ujęć - nie tłumaczyły w sposób ostateczny konstytuowania się bytu jako
rzeczywistego. Metafizyka więc nie dawała odpowiedzi na wyznaczające ją pytanie,
dzięki czemu rzeczywistość jest rzeczywistością.
Określając
tu metafizykę jako naukę, która bada rzeczywistość od strony tego, co w nie
samej, a więc wewnętrznie czyni ją rzeczywistością, decydujemy jednocześnie, że
przez byt jako byt należy rozumieć to, co jest rzeczywiste dzięki właśnie
aktowi istnienia.
E.Gilson,
w swej znakomitej książce pt. "Byt i istota"[39]
śledząc dzieje pojęcia bytu, ukazuje, że wykrycie przez filozofów istnienia,
jako tego czynnika ontycznego, który urealnia, który właśnie rzeczywistość
czyni rzeczywistością, nie było łatwe. Dodajmy zaraz, że akt istnienia zawsze
był obecny w bytach., jeżeli były one rzeczywiste, że podstawową trudność
sprawiało więc takie opisanie bytu, aby w tym opisie funkcjonowało ujęcie
zarówno istnienia, jak i urealnionych tym istnieniem treści ontycznych, razem z
istnieniem stanowiących dany byt, bezpośrednio przez nas poznawany.
Zauważmy
także, że należy odróżnić samą rzeczywistość i takie jej intelektualne ujęcie,
które stanowi metafizykę. Metafizyka wobec tego, jako zespół twierdzeń o
rzeczywistości, stanowi dziedzinę wytworów ludzkiego intelektu i należy do kultury,
jako jej część, informująca o rzeczywistych czynnikach konstytuujących
rzeczywistość jako właśnie istniejącą. Podkreślmy wyraźnie, że jej przedmiotem
badań jest to, co realnie istnieje ujmowane od strony tych czynników, które tę
realność wyznaczają. Nieporozumieniem byłoby więc, a taki pogląd przyjmowano,
że metafizyka zajmuje się najogólniejszymi pojęciami, czyli właśnie ujęciami
rzeczywistości, a nie realnym bytem. Nieporozumieniem byłoby także przekonanie,
że metafizyka jest analizą języka, który w poszczególnych terminach utrwala
pojęcia, jako znaczenie wyrazów. Nieporozumień tych można uniknąć. Nie jest to
jednak łatwe. Faktyczną trudność, o czym wie się z historii filozofii, zawsze
stanowiło rozpoznanie, zrozumienie i wyodrębnienie tego czynnika ontycznego,
który czyni byt czymś rzeczywistym. Nie sprawdziło się, przy badaniu konsekwencji
danej metafizyki, że czymś konstytuującym rzeczywistość jako rzeczywistość
jest np. trwanie, zmienność, jedność, forma, atom, obdarzona rozumnością
materia, duch, boskość, myśl, życie. Nie sprawdziła się więc od strony swych
konsekwencji metafizyka Parmenidesa, Heraklita, Platona, Arystotelesa, Demokryta,
stoików, Descartesa, Spinozy, Hegla, Bergsona, którzy wymienione czynniki
ontyczne uważali za konstytutywne dla bytu jako bytu.
E.Gilson
i J.Maritain oczyszczając tomizm z ujęć komentatorów udostępnili pracującemu
dziś filozofowi metafizykę, która posługując się egzystencjalnym opisem bytu pozwala, jako sposób ujęcia rzeczywistości,
tę rzeczywistość właśnie odczytywać w konstytuujących ją i uzasadniających
czynnikach ontycznych, adekwatnie - na miarę ukształtowanego w historii,
właściwego filozofii doświadczenia - tłumaczących byt jako rzeczywisty. Dodajmy
tu sformułowanie S.Swieżawskiego, że chodzi "nie o to, aby być tomisfcą,
czy kimś nowoczesnym, lecz aby być filozofem i przebywać w prawdzie"[40].
Troszcząc
się o to, aby metafizyka tomizmu egzystencjalnego, pozwalająca nie mijać się z
rzeczywistością dzięki takiemu opisowi bytu, w którym to opisie adekwatnie do
rzeczywistości wyraża się stanowiące byt czynniki konstytutywne, czyli
istnienie i istotę, i troszcząc się z kolei, aby ta metafizyka stawała się
coraz bardziej użytecznym, eliminującym możliwość błędu, sposobem naszej
analizy rzeczywistości, naszego coraz głębszego i prawdziwego jej ujęcia, jej
rozumienia i opisywania, winniśmy poddawać refleksji to wszystko, co
ewentualnie w tej metafizyce jest źródłem niedokładności opisu bytu, czy
uzasadnienia słuszności twierdzeń.
Tomizm egzystencjalny w wersji E.Gilsona i
J.Maritaina, jako propozycja metafizyki, pomyślanej oczywiście przez Tomasza z
Akwinu, lecz niezależnie od epoki stanowiącej dostępny wszystkim filozofom
sposób opisu bytu, jako właśnie istniejącego, może jednak niepokoić jakąś
ilością niedokładności. Należy je więc uwyraźnić zakwestionować i ewentualnie
usunąć.
1. Wydaje
się najpierw, że E.Gilson, którego zasług w dziedzinie rozwoju tomizmu nic nie
pomniejszy, zaproponował wersję jednak opartą na neopozytywistycznym modelu
nauki. W książce "Jedność doświadczenia filozoficznego" zwrócił
uwagę, że filozofujemy zawsze w danych czasach i dla danych czasów[41].
Znaczy to
więc, dodajmy, że filozofując jesteśmy zależni od. poziomu refleksji
metodologicznej danego okresu historycznego, od. uznanych koncepcji naukowości
badań, od rozumienia zadań i celów filozofii. Znaczy to także, że formułujemy
ujęcia filozoficzne proporcjonalnie do pytań, trudności i zespołów zagadnień,
niepokojących, ludzi danych czasów. Nie wynika, oczywiście z tego, że E.Gilson
dystansując w tomiżmie ujęcia esencja-listyczne i ukazując trafność analizy
egzystencjalnej budował metafizykę świadomie według neopozytywistycznego modelu
nauki.. Nigdzie tego nie oświadczył. Twierdził natomiast, że metafizyka
wyprzedza wszelkie modele nauki, ponieważ rozpoczyna od ujęcia istnienia, które
jest pierwotnym stanem ontycznym[42].
Studiując jednak gilsonowską wersję metafizyki odnosi się wrażenie, że
stosował w jakimś stopniu neopozytywistyczny sposób weryfikacji twierdzeń metafizyki. Nawiązanie więc do
neopozytywistycznego modelu nauki byłoby u E.Giisona nie tylko zewnętrzne. Stanowi
podstawową oś metodologicznej struktury metafizyki .
Neopozytywistyczny
model nauki - najkrócej mówiąc - sprowadza się do wyakcentowania zdań
spostrzeżeniowych, przyznania im w systemie roli punktu wyjścia i roli
kryterium prawdziwości wszystkich zdań systemu..
Podobnie
E.Gilson przyjmując zdania egzystencjalne przyznaje im w metafizyce rolę
punktu wyjścia i zadanie weryfikacji wszystkich twierdzeń metafizyki.
Niedokładność
tego ujęcia polega na przekonaniu, że jest nam bezpośrednio dostępne doświadczenie
bytu jako bytu, czyli bytu jako istniejącego w swych szczegółowych treściach,
urealnionych im właściwym istnieniem, co wyrażamy właśnie w pojęciach
ogólnych i jednocześnie w zdaniach egzystencjalnych.
Wydaje
się, że raczej jest nam dostępne ogólnoludzkie doświadczenie konkretów jako
konkretów, i że dopiero w rozumowaniu stosując odpowiednie sposoby analizy
zawartości doświadczenia i odpowiednie sposoby weryfikacji twierdzeń,
interpretujących to doświadczenie, wykrywamy konieczne czynniki strukturalne
bytu, uzasadniające dany byt jako istniejący i wyznaczający zawartość naszego
poznawczego doświadczenia. Dodajmy, że samo filozoficzne opisanie zawartości
doświadczenia konkretów jest wyznaczone modelami pierwotnego ujęcia świata,
kształtowanymi przez tradycję rozumień, właściwych danemu kręgowi kulturalnemu.
Nie ulega wątpliwości, że doświadczamy rzeczywistości jako istniejących
konkretów, ale uświadomienie sobie tego i naukowe uzasadnienie nie jest punktem
wyjścia metafizyki, lecz punktem jej dojścia po eliminacji ujęć, które w
strukturze bytu ustaliły czynniki nie likwidujące bytu po ich zaprzecze-alu.
Krótko mówiąc, byt stanowią takie czynniki ontyczne, których zaprzeczenie
pociąga negację bytu.
2.
Podstawą prawomocności zdań egzystencjalnych, skoro są one stwierdzeniem i
wyrażeniem intelektualnego poznania istnienia, musi być wobec tego u E.Giisona
założenie intuicji bytu jako istniejącego, czyli założenie bezpośredniego przez
"intelekt doświadczenia tego istnienia. W każdym razie prace M.A.Krąpca,
kontunujące i pogłębiające stanowisko E.Giisona, ukazujące mechanizm zetknięcia
się intelektu możnościowego z istnieniem -konkretów na terenie rozumu
szczegółowego, idą w kierunku uzasadnienia bezpośredniego poznawania istnienia
przez intelekt możnościowy. M.A.Krąpiec, jak zresztą wszyscy współcześni
tomiści, korzysta także z przemyśleń J.Maritaina.
W
tomiżmie egzystencjalnym najmocniej i całkiem wyraźnie J.Maritain postawił
zagadnienie intuicji bytu..W swoim "Court traite de l'existence et de
l'existant" J.Maritain twierdzi[43],
że do ujęcia bytu dochodzi się na drodze właśnie intelektualnej intuicji.
Intuicyjnie poza tym poznajemy także pierwsze zasady bytu, a przede wszystkim
zasadę tożsamości.
Trudność
stanowi to, że jeżeli intuicyjnie ujmujemy byt, a więc jego istnienie i jego
istotę, to metafizyka, jako uwyraźnienie tej intuicji, nie powinna budzić
sprzeciwów. Nie powinno też było zjawić się w historii tak wiele odmiennych
teorii bytu, ukazujących, że czyni byt czymś rzeczywistym np. wewnątrz tego
bytu znajdująca się liczba (pitagorejczycy), myśl Boga (Augustyn), poznawalność
jako możliwość zaktualizowania przypadłościowym istnieniem (Awicenna), czy
wymieniane już trwanie, zmienność, jedność, forma, atom, obdarzona rozumnością
materia, duch, boskośó, w ogóle myśl, życie.
Wydawało
się, że J.Maritain teorię intuicji mógł wnieść na teren tomizmu
egzystencjalnego pod wpływem H.Bergsona, który witalistycznie pojętą intuicję
uczynił sposobem naszego kontaktu ze światem wobec nas zewnętrznym. Oczywiście
wiadomo, że J.Maritain mówił o intuicji intelektualnej. Wyrażenie tej intuicji
w zdaniach egzystencjalnych, ujmujących istnienie konkretnego bytu, i w
pojęciach powszechnych, ujmujących istotę, w wypadku J.Maritaina nie ulega
wątpliwości.
J.Maritain,
tak uważny czytelnik tekstów Tomasza z Akwinu, nie musiał jednak korzystać z sugestii
H.Bergsona, mimo wszystko swym ogromnym autorytetem ośmielającego do postawienia
w metafizyce tezy o intuicji bytu. J.Maritain znalazł uzasadnienie swego
poglądu w tekstach samego Tomasza. W prologu do "De ente et essentia"
czytamy bowiem, że "byt i istota są tym, co intelekt najpierw ujmuje"[44].
Formułując tę tezę Tomasz powołuje się na Awicennę. I tu właśnie zaczyna się
problem.
Podsumujmy
najpierw dotychczasowe ujęcia stwierdzeniem, że w uprawianym dziś tomizmie
egzystencjalnym dominują, tak się wydaje, dwie niedokładności:
1)
nałożenie metafizyki tomistycznej na neopozytywistyczny model nauki, to znaczy
uznanie zdań egzystencjalnych za punkt wyjścia i zasadę weryfikacji twierdzeń
metafizyki,
2)
uzasadnienie punktu wyjścia metafizyki teorią intuicji bytu.
Ad 1.
Zdystansowanie w tomizmie egzystencjalnym neopozytywistycznego modelu nauki
jest możliwe na drodze wykazania, że punkt dojścia metafizyki, którym jest
wiedza o stanowiących byt czynnikach ontycznych, nie może być punktem wyjścia
analiz metafizycznych.
Punktem
dojścia metafizyki musi być wobec tego ujęcie w bycie istnienia i istoty,
odkrycie ich w samej rzeczywistości, a uzasadnienie w systemie filozoficznym poprzez
wykazanie, że zanegowanie w bycie tych czynników jest wykluczeniem rzeczywistości.
Punktem
wyjścia metafizyki musi być przednaukowe doświadczenie, rozpatrywane przez
historycznie dane jego interpretacje, stanowiące teorie bytu. Wydaje się
bowiem, że przednaukowe doświadczenie rzeczywistości jest przez nas od
początku interpretowane na miarę znanych nam ujęć, przejętych z kultury,
stanowiących kierunki filozoficzne, zależne od określonej koncepcji nauki i
koncepcji filozofii. Wymaga to z kolei rozpoznania stosowanych w.dane j
metafizyce, a więc w zespole twierdzeń tłumaczących byt, sposobów uzyskiwania
i uzasadniania tych twierdzeń.
Zauważmy
przy okazji, że jeżeli metafizyka polega na właściwym sobie interpretowaniu
zawartości doświadczenia konkretów, to nie wyprzedza jej żadne ujęcie pośrednie
i żadna różna od niej nauka. Teza, że np. fizyka opracowując doświadczenie
przygotowuje metafizyce pojęcia, jest nie do utrzymania. Nie można także uznać
twierdzenia, że wyprzedza metafizykę ontologia, jako nauka przygotowująca
zespoły pojęć dla analiz metafizycznych. Wydaje się, że każda nauka na swój
sposób i dla swoich potrzeb wybiera fakty z doświadczenia potocznego, opisuje
je dla swych celów w sposób, który ten opis czyni czymś nieprzydatnym w innych
naukach. Podobnie w metafizyce ujmuje się w doświadczeniu potocznym fakt
realności poznanych rzeczy i opisując ten fakt przy pomocy zastanych teorii filozoficznych,
precyzując je z kolei, eliminując zbędne i poprawiając adekwatne ujęcia,
dochodzi się do wniosku, że dana w potocznym doświadczeniu rzeczywistość jest
zrozumiała w swym działaniu, a także w swym powodowaniu poznania, tylko wtedy,
gdy przyjmie się ukonstytuowanie np. z istnienia i istoty dystrybutywnie
pojętych bytów.
Dodajmy
także, że na metafizykę składa się niewiele zagadnień. Stanowi ją zagadnienie
bytu, jako uwyraźnienie strukturalnych czynników rzeczy, gwarantujących ich
realność, omówienie transcendentaliów i pierwszych zasad, ujmujących wewnętrzne
i zewnętrzne własności bytu, problematyka czterech przyczyn, kwestia sposobów
przyczynowania i zagadnienie racji uniesprzeczniającej konieczną strukturę
bytów nieabsolutnych. Problematyka tej racji pierwszej ma wersję argumentu z
przygodności, domagającej się wytłumaczenia w samoistnym istnieniu. Argument z
ruchu, zagadnienie substancji, formy i materii, nie należą do ściśle pojętej
metafizyki bytu jako bytu.
Poprawność
ujęć metafizycznych sprawdza się na drodze badania konsekwencji przyjętych
twierdzeń. Jest to zarazem sposób uzyskiwania i uzasadniania tych twierdzeń.
Ad 2. Zagadnienie sposobów uzyskiwania i
uzasadniania twierdzeń w tomizmie egzystencjalnym prowadzi do przyjmowanej
teorii intuicji i jej źródeł w metafizyce Awicenny.
Teoria
intuicji bytu nie może uzasadniać genezy pojęcia bytu i zdań egzystencjalnych.
W radykalnej wersji byłaby negacją procesu abstrakcji i procesu separacji, a
więc byłaby negacją realistycznej teorii ludzkiego poznania. Zresztą nie
poznawanie uzasadnia twierdzenia metafizyki, lecz to, że negacja tych twierdzeń,
tłumaczących się w danej metafizyce, pociągałaby za sobą wykluczenie realności
bytu, wykluczenie jego istnienia.
Teoria
intuicji bytu nie jest wobec tego dostrzeżeniem, opartym na analizie zawartości
naszego potocznego doświadczenia, lecz jest w dziedzinie analiz metafizycznych
skutkiem historycznie ukształtowanych przyzwyczajeń. Trudno przyjąć, że w
naszym zmysłowoumysłowym doświadczeniu rzeczywistości jawi się pojęcie bytu
jako bytu. Jest ono raczej wynikiem żmudnej refleksji i zespołów rozumowań, ukazujących,
że dla wytłumaczenia działań rzeczy musimy przyjąć taką oto ich ontyczną
strukturę, uzasadniającą zresztą, że dany byt jest rzeczywisty, czyli że byt
jest bytem. Łatwiej przyjąć, że powoli kształtująca się w dziejach refleksja
filozoficzna doprowadziła na terenie danej metafizyki do tezy o intuicyjnym
ujęciu bytu jako bytu.
Z prac
A.M.Goichon wynika, że Awicenna poza Augustynem i Pseudó-Dionizym był pierwszym
metafizykiem, który wyprzedzając Arystotelesa uczył poprzez swoje teksty
wszystkich uczonych średniowiecza pogłębionej analizy filozoficznej, zresztą dystansującej
ujęcia Augustyna i Pseudo-Dionizego. Jego subtelnym ujęciom nie było łatwo się
przeciwstawić. Nie łatwo też tomistom egzystencjalnym dostrzec przynajmniej
niedokładność teorii intuicji, powtórzonej za Awicenną przez Tomasza z Akwinu.
Tomasz
nie tylko powtórzył za Awicenna, że nasz intelekt ujmuje najpierw byt i istotę.
Przekonywał, że przedmiotem właściwym ludzkiego poznania, a więc przedmiotem
proporcjonalnym do naszych możliwości poznawczych jest istota rzeczy, zawierających
w sobie materię. Przekonywał także, że tym, co w pełni poznajemy, co wyczerpująco
ujmujemy w rzeczach, czyli że przedmiotem adekwatnym naszego poznającego
intelektu, jest byt. Oczywiście, w pełni poznajemy byt jako byt, a więc to, że
rzeczy istnieją. Poznajemy także to, co daną rzecz istotnie stanowi. Nie
znaczy to jednak, że bez wysiłku, wprost spontanicznie, a więc intuicyjnie
ujmujemy istotę rzeczy i byt jako byt.
Mówiąc
inaczej, ujmujemy byt i istotę nie w punkcie wyjścia metafizyki, lecz w punkcie
jej dojścia.
Awicenna
twierdził co innego. M.D.Roland-Gosselin w swym krytycznym wydaniu tekstu Tomasza
"De ente et essentia" przytacza wypowiedź Awicenny, do której Tomasz
nawiązał. Dowiadujemy się, a jest to fragment z "Szifa", że byt,
rzecz i konieczność już w pierwszym naszym doświadczeniu rzeczywistości
natychmiast odciskają się w duszy. Neoplatońska teoria bezpośredniego
odciskania się form wyższych w inteligencjach niższych poprzez dość ostrożne
sformułowanie Tomasza uzyskała w tomizmie egzystencjalnym - tak się wydaje -
wersję teorii intuicji -bytu.
Jeżeli
przyjmujemy, że byt jako byt jest intuicyjnie ujętym, a więc odciskającym się
w intelekcie, przedmiotem metafizyki, to decydujemy się na dwa błędy: punkt dojścia
metafizyki jest jednocześnie punktem jej wyjścia, a przedmiotem metafizyki
nie jest rzeczywistość, lecz wynik intelektualnego ujęcia rzeczy jako
istniejącej. Tym przedmiotem metafizyki jest więc pojęcie bytu. Realnie
przecież nie istnieją byty jako byty. Istnieją byty jako konkrety. Nie możemy
więc doświadczać bytu jako bytu. Transcendentalne pojęcie bytu, a więc intelektualne
ujęcie konkretów jako faktycznie istniejących, nie jest tym samym, co ten
faktycznie istniejący konkret. To tylko Awicenna tak niepostrzeżenie porządek
pojęć utożsamił z porządkiem realnej rzeczywistości.
W
tomizmie egzystencjalnym ten wyraźny błąd nie występuje w czystej wersji
Awicenny. Ma on subtelniejszą wersję właśnie pomylenia punktu wyjęcia
metafizyki z jej punktem dojścia. A pomylenie punktu wyjścia metafizyki z
punktem dojścia jest pomyleniem punktu wyjścia z przedmiotem metafizyki. Tym
przedmiotem, a więc punktem dojścia, jest byt jako byt, czyli rzeczywistość
jako faktycznie istniejąca. Punktem wyjścia metafizyki nie jest rzeczywistość
jako rzeczywistość, a więc nie byt jako byt, lecz rzeczywistość doświadczana w
przednaukowyn ujęciu od strony jej zmysłowo dostrzeganych własności, interpretowanych
już w pierwszej świadomej refleksji na miarę lepszej lub gorszej wiedzy
filozoficznej. Powiedzmy jeszcze wyraźniej: przedmiotem ludzkiego poznania jest
istniejąca rzeczywistość, ale uświadomienie sobie, że ona istnieje, że
konstytuuje ją istnienie i istota, jest punktem dojścia metafizyki.
Wynika z
tych rozważań przynajmniej tyle, że problem przedmiotu metafizyki jest wciąż
trudnym problemem, i że aktualnie w tomizmie egzystencjalnym przedmiot
metafizyki utożsamił się z przedmiotem poznania. Wynika z tego niedokładność w
ustaleniu punktu wyjścia i punktu dojścia metafizyki oraz wynika teoria sposobu
sprawdzania twierdzeń metafizyki. Tym sposobem jest wciąż jeszcze nasze poznawanie,
czego nie można uznać w .metafizyce. Rzeczy bowiem nie dlatego są takie, że tak
je poznaliśmy, i nie zawsze jest tak, że poznaliśmy je w tym, czym one są i jak
istnieją. Dojście do twierdzeń, że rzeczywistcość jest taka, polega na
wykazaniu, że zanegowanie danego twierdzenia o bycie jest zanegowaniem bytu.
Nie wszyscy tomiści egzystencjalni wyraźnie mieszają porządek ujęć z porządkiem
realnego bytowania. Mieszając jednak przedmiot metafizyki z przedmiotem
poznania dopuszczają uzasadnienie twierdzeń metafizyki na drodze naszego
poznawania. Subtelna niedokładność Awicenny ma tu swoją kontynuację. Nie chcę
twierdzić, jak R..Garrigou-Lagrange, że poznajemy istnienie w refleksji nad
danymi doświadczenia. Nie chcę negować tezy E.Gilsona, J.Maritaina i
M.A.Krąpca, że intelekt możnościowy doświadcza istnienia. Chcę tylko wykazać,
że to stwierdzenie jest punktem dojścia metafizyki, że nie może znaleźć się w
punkcie jej wyjścia. Umieszczenie doświadczenia istnienia, wyrażonego w zdaniu
egzystencjalnym, w punkcie wyjścia metafizyki, jest mieszaniem wiedzy o bycie
z samym poznawaniem bytu. Jest dowolnym ustaleniem, czym byt jest. Tę niedokładność
dowolności popełnił najpierw właśnie Awicenna.
Awicenna
na różnych terenach analizy mieszał operacje czysto pojęciowe z poznawaniem rzeczywistości.
A.M.Goichon zwraca uwagę na dwa takie tereny; jest to teoria istoty i teoria
stwarzania.
Ustalając
czym są istoty Awicenna posługiwał, się odniesieniem jednej istoty do drugiej.
W tym zabiegu badawczym stosował aż dwie niedokładności: najpierw posługiwał
się metodą definiowania przez rodzaj i różnicę gatunkową, a z kolei stosował
metodę wczesnogreckiej dialektyki. Obydwa zabiegi badawcze dawały w wyniku
tylko skontrastowanie gatunku i rodzaju lub skutku z przyczyną jako niższej i
wyższej inteligencji. To skontrastowanie nie uzasadniało powiązań
przyczynowych. Awicenna więc podjął teorię stworzenia.
Przez
stwarzanie, jak wyjaśnia A.M.Goichon, Awicenna rozumie wyodrębnienie się z Boga
jego myślenia w postać lub etap pierwszej przyczyny, która myśląc o Bogu daje
początek pierwszej inteligencji jako temu wyodrębniającemu się jej myśleniu.
Ten sposób powstawania inteligencji układa się w ciąg przyczyn t skutków.
Istotne w tym wszystkim jest stwierdzenie Awicenny w "Szifa" (II,
595), że Bóg jest w relacji z rzeczami jako czymś poznawalnym, a nie
istniejącym'
Nie łatwo
usunąć z myślenia ludzkiego zabieg definiowania, dialektycznego kontrastowania,
a z teorii stwarzania udział pomysłu Boga przy udzielaniu istnienia bytom. Nie
łatwo wykryć w tomizmie egzystencjalnym stosowanie w metafizyce logicznych,
zabiegów definiowania, dialektycznych kontrastowań i akceptację udziału
myślenia Boga w stwarzaniu rzeczy. Nie łatwo wykryć, a więc także nie łatwo
usunąć.
Wciąż
jeszcze mówi się w tomizmie egzystencjalnym, że człowiek jest bytem
(jednostkową substancją, zwierzęciem) rozumnym, używając więc opozycji
jednostka-gatunek, substancja-przypadłość, byty przygodne - Byt konieczny. Mówi
się też, że Bóg stwarza nie na drodze emanacji, nie z wcześniejszych od danego
bytu stanowiących go tworzyw, lecz mocą rozumnej decyzji, mocą myślenia.
J.Maritain pisze o "stopniach poznania" ("Les degres du
savoir"), M.A.Krąpiec rozważa człowieka kontrastując jego ziemskie
bytowanie z faktem śmierci ("Człowiek w perspektywie śmierci"),
E.Gilson wykazuje zależność metafizyki od inspiracji religijnej, a problemu
istnienia od staro-testamentowego "Jestem który jestem". Awicenna na
swój sposób uzasadniał metafizykę Boga wersetami z Koranu.
Wymieniając
te problemy, a nawet tytuły publikacji, niczego nie sugeruję. Niepokoi mnie
tylko jakaś ilość niedokładności w analizach tomizmu egzystencjalnego.
Wyraźniej widzę jedynie problem zdań egzystencjalnych i teorię intuicji bytu,
jako niedokładności podstawowe.
Podsumowując
wszystkie twierdzenia tego rozdziału, a raczej podsumowując niepokoje, można
jedynie wyrazić pragnienie, .aby podjęto dociekliwsze badania nad strukturą
metafizyki tomizmu egzystencjalnego i w ogóle nad metafizyką. Znaczy to, aby
jeszcze uważniej badano rzeczywistość jako rzeczywistość poddając kontroli
punkt wyjścia i punkt dojścia metafizyki, metodę definiowania i kontrastowania,
teorię przyczynowania i teorię zależności twierdzeń od ujęć wcześniejszych. To
z kolei prowadzi do zagadnienia staranniejszych studiów w zakresie historii
filozofii, bez której nie łatwo odróżnić w tomizmie egzystencjalnym mieszające
się twierdzenia, tłumaczące rzeczywistość na mocy samej rzeczywistości i
tłumaczące ją na mocy historycznie danych uzasadnień, stanowiących
przyzwyczajenie nabyte w kontakcie z kulturą. Wydaje się, że najpilniejszą dla
tomizmu sprawą jest staranne studium filozofii właśnie Awicenny. Odróżniono
już w tomizmte arystotelizm, jako analizę esencjalistyczną, od analizy egzystencjalnej,
ściśle Tomaszowej. Nieznajomość filozofii Awicenny uniemożliwia usunięcie z analizy
egzystencjalnej także neoplatońskich jeszcze elementów w postaci metody
kontrastowania i metody apofatycznej, których połączenie stanowi wersję metody
analogii, pozwalającej np. obserwowane u ludzi tworzenie poprzez ukonkretniane
myślenie odnosić do faktu udzielania przez Boga istnienia bytom przygodnym.
Znajomość metafizyki Awicenny, to droga do precyzowania sposobów weryfikacji
twierdzeń także w tomizmie egzystencjalnym.
8. Zagadnienie bibliografii Awicermy
W
zagadnieniu bibliografii Awicenny należy wyróżnić dwa zespoły spraw:
1)
informację o tekstach napisanych przez Awicennę,
2)
problem wykazu prac dotyczących Awicenny.
8.1. Problem listy dzieł Awicenny
W sprawie
bibliografii tekstów Awicenny autorzy większości prac o Awicennie odsyłają
przede wszystkim do publikacji, którą w języku arabskim ogłosił G.G.Anawati pt.
"Mu` allafat Ibn Sina" ("Essai de bibliographie
avicennienne"), Le Caire 1950.
Dla
przykładu podajmy, że do tej publikacji kierują: z polskich autorów
S.Swieżawski i J.Bielawski, z autorów zachodnich L.Gardet, M.Achena i H.Masse.
Dodajmy, że np. J.Bielawski uważa publikację G.C.Anawatiego za
"najbardziej kompletną listę dzieł Ibn Siny", a L.Gardet pisze, że w
sprawie dzieł Awicenny najlepszą rzeczą, jaką można zrobić, to odesłać czytelnika
do "l'excellente bibliographie", którą ogłosił G.C.Anawati .
L.Gardet
podaje, że G.C.Anawati zestawił 276 tytułów prac Awicenny. Sprawa ta jest o
tyle ciekawa i ostatecznie ważna, że
informacje na ten temat są różne. Na przykład A.Zajączkow-skt. pisze, że
"Awicenna jest autorem 160 prac"". J.Bielawski zanim
poinformował, że G.C.Anawati sporządził "najbardziej kompletną listę dzieł
Ibn Siny", wyjaśnił, że "najbardziej wiarygodną listę dzieł Ibn Siny
przygotowała A.M.Goichon w pracy 'Introduction a Awicenne' (Paris 1953), która
podaje 155 tytuły. W późniejszej pracy 'La diśtinction de l`essence et de
l'existence d'apres Ibn Sina' (Paris 1957. s.505) autorka wprowadza poprawkę i
redukuje liczbę do 151"[45].
J.Bielawski
informuje także, że pierwsi biografowie Awicenny nie są zgodni co do ilości
dzieł, napisanych przez Awicennę. Na przykład Al-Bajbaki (1106-1170) w swej
biografii Awicenny podał 59 tytułów jego dzieł. Al-Kifti (1172-1248) wymienia
45 tekstów. Ibn Abi Usajbia (1205-1270) zestawia 151 prac. Z uczonych,
europejskich C.Brockelmann w swej "Geschiehfce der arabischen
Literatur",Leiden 1945, wyd. II, ustala 100 tytułów prac Awicenny. Z
kolei J.Bielawski wymienia "wiarygodną listę dzieł" Awicenny,
zestawioną przez A.M.Goichon, oraz stwierdza, że "najbardziej kompletną
listę dzieł Ibn Siny" Sporządził G.C.Anawati.
Należy
więc opowiedzieć się za większością opinii i przyjąć, że miarodajną informacją
w sprawie dzieł Awicenny jest publikacja, którą ogłosił G.C.Anawati, a mianowicie
jego "Essai de bibliographie avicennienne", wydany w Kairze w 1950 r.
Dodajmy, że
oprócz arabskiej publikacji G.C.Anawatiego i francuskich prac A.M.Goichon wymienia
się jeszcze dwa dzieła bibliograficzne, mianowicie: O.Ergin (po turecku), Ibni
Sina bibliografyasi, Istanbul 1957, (w Buyuk Turk filosof ve tib ustadi Ibni
Sina shahsiyeti ve eserleri hakkinda tetkikler), oraz Y.Mahdavi (po persku),
Bibliografia Ibn Siny, Teheran 1954. M.Achena i H.Masse, którzy przytaczają te
bibliografie, dodają, że Y.Mahdavi ustala 151 autentycznych dzieł Awicenny oraz
111 dzieł wątpliwych. Liczba 151 zgadzałaby się więc z wykazem Ibn Abi Usajbia.
Miarodajna
okazuje się jednak bibliografia, którą opublikował G.C.Anawati, ponieważ o tej
bibliografii także A.M.Goichon napisała, że jest "bibliografią
kompletną... lepszą i bardziej krytyczną od dotychczasowych, a więc także od dokonanego
przez nią wykazu dzieł Awicenny.
8.2. Informacja o dostępnych bibliografiach prac
dotyczących Awicenny
Powszechnie
wiadono, że bibliografia prac, dotyczących Awicenny, obejmuje ogromną ilość publikacji.
Historyków filozofii interesują prace, prezentujące głównie problemy filozofii
Awicenny. Także jednak w tym zakresie publikacji jest wiele. Pozostaje więc
konieczność dokonania wyboru, Zasadę wyboru opracowań filozofii Awicenny
stanowi zazwyczaj powszechnie uznana przez uczonych, naukowa ranga dzieła.
Szukając więc informacji np. o tekstach Awicenny zgodnie z przyjętą opinią
sięga się dziś do znakomitego "Essai de bibliographie avicennienne",
którego autorem jest G.C.Anawati. W zakresie średniowiecznych przekładów
tekstów Awicenny uznaje się za ujęcia autorytatywne prace pani M.T, d'Alverny i
H.Bedoreta. Odpowiedzialnego wykładu filozofii Awicenny, a głównie jego
metafizyki, szuka się przede wszystkim w książkach pani A.M. Goichon, a także w
pracach na temat Awicenny takich autorów, jak: E.Gilson, J.Madkour, L.Gardet,
M.Gruz Hernandez. Dodajmy, że według M.Achena i H.Masse poszczególne wersje
metafizyki Awicenny prezentują trzej autorzy: znakomite wprowadzenie do
filozofii "Szifa" opracował J.Madkour, filozofię ze zbioru "Kadżat"
w swej książce pt. "Awicenne" prezentuje Carra de Vaux, o filozofii w
"Iszarat wa t-tanbihat" we wstępie do przekładu tego dzieła informuje
A.M.Goichon.
Bibliografię
ważniejszych opracowań filozofii Awicenny można znaleźć w Polsce w łatwo dostępnych
dwu pracach, zawierających wykaz literatury awiceniańskiej do r. 1955:
1. E.Gilson, Historia filozofii
chrześcijańskiej w wiekach średnich, tłum. S.Zalewski, Warszawa 1966, s.
621-625.
2. J.Bielawski, Bibliografia, W:
Awicenna, praca zbiorowa pod redakcją A.Zajączkowskiego. Warszawa 1955, s.252--
244; Por. także wykaz literatury, opracowany przez A.Zajączkowskiego, tamże, s.
229-251. Wykazy wybitniejszych prac, dotyczących filozofii Awicenny, można
znaleźć także w następujących publikacjach:
1.
do r. 1957: A.M.Goichon, La distinction de 1'essence et de l'existence d' apres
Ibn Sina (Avicenne), Paris 1957, s. XIII - XVI (teksty i przekłady), s. 504-520
(opracowania),
2. do r. 1962: O.Chahin, Ontologie et
theoiogie chez Avicenne, Paris 1962, s. 165-175.
5. za
lata 1959-1969: G.C.Anawati, Bibliographie arabe et islamigue, "Bulletin
de philosophie medievale" 10-12 (1968-1970) 545-549.
Podane w
tym paragrafie informacje pozwolą więc zorientować się w ważniejszych
pozycjach literatury awiceniańskiej do r. 1969.
1.
G.C.Anawati,
Bibliographie arabe et islamigue, "Bulletin de philosophie medievale"
10-12 (1968-1970) 343-349.
2.
G.C.Anawati,
La destinee de 1'homme dans la philosophie d'Avicenne, W: L`homme et son
destin, Actes du Premier Congres International de Philosophie Medievale,
Louvain-Paris 1960, s. 257-266.
3.
G.C,Anawati, Mu' allafat Ibn Sina (po
arabsku ze streszczeniem w języku francuskim pt. Essai de bibliographie
avicennienne), Le Caire 1950.
4.
Arystoteles,
Metafizyka, Aristoteles graece ex recensione I.Becceri, edidit Accademia Regia
Borussica, Berolini 1851, t. II, s. 980 a 22 - 1095 b 50.
5.
Awicenna, Biografia, tłum.
J.Bielawski, "Myśl Filozoficzna" 3/5 (1952) 57-66.
6.
Awicenna, Biografia, tłum.
J.Bielawski, W: Awicenna, Warszawa 1955, s. 208-228.
7.
Awicenna,
Le Livre de science, tłum. M.Achena i H.Masse, Paris 1955, t. I, s. 5-20
(Introduction).
8.
Awicenna,
Livre des directives et remarques, tłum. A.M. Goichon, Beyrouth-Paris 1951, s.
1-74 (Introduction).
9.
Awicenna,
Metaphysices compendium, tłum. N.Carame, Roma 1926.
10. J.Bielawski, Bibliografia, W:
Awicenna, Warszawa 1955, s. 252-244.
11. J.Bielawski, Życie i dzieła Awicenny,
W: Awicenna, Warszawa 1955, s. 74-112.
12.
C.Brockelinann,
Geschichte der arabischen Literatur, Leiden 1945, wyd. 2.
13.
Carra
de Vaux, Avicenne, Paris 1900.
14. O.Chahine, Ontologie et theologie chez
Avicenne, Paris 1962.
15. O.Ergin, Ibni Sina bibliografyasi (po
turecku); Istanbul 1957.
16.
A.Forest,
La structure metaphysigue du concret selon saint Thomas d'Aquin, Paris 1956,
wyd.2.
17.
L.Gardet,
La pensee religieuse d'Avicenne, Paris 1951.
18.
C.Giacon,
In tema di dipendenze di S.Tommaso da Avicenna, W: L`homme et son destin, Actes
du Premier Congres International de Philosophie Medievale, Louvain-Paris 1960,
s. 555-544.
19. E.Gilson, Byt i istota, tłum. P.Lubicz
i J.Nowak, Warszawa 1965, s. 106-125 (rozdział IV pt. Istota przeciwko
istnieniu).
20. E.Gilson, Duch filozofii
średniowiecznej, tłum. J.Rybałt, Warszawa 1958.
21. E.Gilson, Historia filozofii
chrześcijańskiej w wiekach średnich, tłum. S.Zalewski, Warszawa 1966, s.
187-214, 621-625.
22. E.Gilson, Jedność doświadczenia
filozoficznego, tłum. Z.Wrzeszcz, Warszawa 1968.
23.
E.Gilson,
Pourquoi saint Thomas a critigue saint Augustin, "Archives d'histoire
doctrinale et litteraire du moyen age", I (1926-1927) 5-127.
24.
E.Gilson,
Les sources greco-arabes de 1'augustinisme avicennisant, "Archives
d`histoire doctrinale et Iitteraire du moyen age" IV (1929) 5-107.
25. M.Gogacz, Stan badań pad Księgą o
przyczynach i ważniejsze w niej problemy filozoficzne. W: Księga o przyczynach,
Warszawa 1970, s. 7-152.
26. M.Gogacz, Systemowe uwarunkowania
problemu istnienia Boga, W: Studia z filozofii Boga, Warszawa 1972, t. II.
27. M.Gogacz, Ważniejsze aktualne
koncepcje Boga, W: Logos i ethos, Kraków 1971, s. 129-170.
28. M.Gogacz, Współczesne interpretacje
tomizmu, "Znak" 115 (1965) 1559-1555.
29.
A.M.Goichon,
La distinction de l`essence et de l'existence d'apres Ibn Sina (Avicenne),
Paris 1957.
30.
A.M.Goichon,
La philosophie d'Avicenne et son influence en Europe medievale, Paris 1951,
wyd. 2.
31. J.Kalinowski i S.Swieżawski, La
philosophie a l'heure du Concile, Paris 1965.
32. M.A.Krąpiec, Człowiek w perspektywie
śmierci, W: O Bogu i o człowieku, Warszawa 1968, t.I, s. 125-148.
33. M.A.Krąpiec, Teoria analogii bytu,
Lublin 1959.
34. J.Mahdavi (po persku). Bibliografia Ibn
Siny, Teheran 1954.
35.
J.Maritain.,
Court traite de l'existence et de l'existant, Paris 1947.
36.
J.Maritain,
Distinguer pour unir ou les degres du savoir, Paris 1946, wyd. 4.
37.
M.D.Roland-Gosselin,
Le "De ente et essentia" de S.Thomas d`Aquin, Paris 1948.
38.
F.
van Steenberghen, Aristotate en Occident, Lowain 1946.
39.
F.
van Steenberghen, Siger de Brabant d`pres ses oeuvres inedites, Louvain 1951,
t.I.
40. S.Swieżawski, Awicenny filozoficzna
teoria człowieka, W: Rozprawy logiczne, Księga ku czci profesora Kazimierza
Ajdukiewicza, Warszawa 1964, s.205-220.
41. A.Zajączkowski, Awicenna i jego epoka.
W: Awicenna, Warszawa 1955.
42. S.J.Z.Zdybicka, O intuicji w filozofii,
"Roczniki filozoficzne" XII (1964) z.1, s. 121-129.
Abu Ali Ibn
Sina
(Awicenna)
METAFIZYKA
ze zbioru pt. Księga
wiedzy
tłumaczenie
zespołowe
H.Górska,
K.Ligięza, S.Porębski,S.Zalewski, J.Wróbel, ks.M. Kur, W.Popada, ks. P.Góra,
Z.Madeja, M.Gogacz, ks.J.Budzisz.
przekład
poprawił i opracował sporządził przypisy oraz indeks nazwisk
Mieczysław
Gogacz
1.
O ilości nauk filozoficznych
Każda
nauka obejmuje przedmiot, o którym usiłujemy dowiedzieć się za pomocą tej
nauki. Przedmioty te są dwojakiego rodzaju; jednym jest ten, którego istnienie
pochodzi z naszego działania, drugim jest ten, którego istnienie[46]
w ogóle nie pochodzi od nas, (przykład pierwszego: nasze działania; przykład
drugiego; ziemia, niebo, zwierzęta, rośliny)[47]
. Wynika z tego, że nauki filozoficzne są dwojakiego rodzaju. Pierwszą z nauk,
która informuje nas o naszych własnych działaniach, jest ta, która została nazwana
„nauką praktyczną”, ponieważ jej przewaga polega na pouczeniu nas, co mamy
czynić, aby zorganizować nasze sprawy na tym niskim świecie i abyśmy mieli
nadzieję zbawienia na innym świecie. Drugą z tego rodzaju nauk jest ta, która
nas informuje o stanie istnienia rzeczy, aby nasza dusza osiągnęła swoją własną
formę i aby była szczęśliwa poza światem, co później omówimy we właściwym
miejscu. Ta nauka jest „spekulatywna”.
Z każdej
z tych dwu nauk pochodzą trzy nauki.
Nauki
praktyczne w liczbie trzech są ((następujące))[48]:
a.
O ogólnym zorganizowaniu ((spraw)) ludzkich: dzięki niej społeczność, której
sprawy nie mogą przeminąć, znajduje się w określonym porządku. Obejmuje ona
dwie części: z jednej strony wiedzę o naturze religii, z drugiej strony tę, o
naturze nauk politycznych; pierwsza jest zasadą, druga jest jej konsekwencją i
tym, co z pierwszej wypływa.
b. O
ekonomii: dzięki niej społeczność, która stanowi dom, realizuje właściwe
powiązania między małżonkiem i małżonką, ojcem i dzieckiem, panem i sługą.
c. Wiedza
o samym sobie, która uczy, jaki człowiek powinien być wobec samego siebie.
Ponieważ
sytuacja człowieka wyraża się albo w nim samym, albo w społeczności, i ponieważ
tę społeczność stanowią członkowie tej samej rodziny, albo mieszkańcy tego
samego miasta, wynika z tego, że nauka praktyczna dzieli się na trzy dziedziny:
a) nauka
o kierowaniu państwem,
b) nauka
o ekonomii domowej,
c) nauka
o rządzeniu samym sobą.
Jeżeli
chodzi o naukę spekulatywna, to dzieli się ona także na trzy dziedziny:
1.
Nauka,
którą nazywa się ((nauką)) najwyższą, nauką pierwszą, nauką o tym wszystkim, co
jest poza przyrodą.
2.
Nauka
pośrednia, którą nazywa się nauką matematyki.
3.
Ta,
którą nazywa się nauką najniższą, nauką o przyrodzie.
Trójpodział
tych nauk pochodzi z tego, że rzeczy dzielą się na trzy rodzaje:
a)
Albo
ich bytowanie[49]
wiąże się z materią zmysłową tylko przez połączenie lub ruch w taki sposób, że
można je pojmować, jako oddzielone od materii i ruchu (tak jak inteligencja,
byt, jedność, przyczynowość i to, co uprzyczynowane, i inne rzeczy analogiczne),
gdyż jest możliwe pojmowanie tych stanów poza rzeczami zmysłowymi.
b)
Albo,
mimo że ich bytowanie nie jest oddzielone od materii rzeczy zmysłowych i tych,
które są w ruchu, wyobraźnia może je jednak od nich oddzielić, ponieważ - dla
ich definicji - nie na potrzeby wiązania ich z jakąś materią czysto, zmysłową
albo podlegającą rozwojowi. Tak jak ((formy)) trójkątne, kwadratowe, koliste,
czy podłużne (które mogą być ze złota, ze srebra, z drzewa lub z gliny), nie są
podobne do człowieka, który może być tylko z danej materii, i którego można
definiować tylko w określonej materii, tak samo jak to, co jest do niego w tym
sensie podobne. I nawet w wyobraźni człowiek nie jest oddzielony od materii.
Natomiast przeciwnie, chociaż trójkąt i kwadrat istnieją tylko w jakiejś
materii, można je definiować bez materii i wyobrażać je sobie bez materii.
c)
Albo
chodzi o rzeczy, których istnienie jest związane z materią, które są
definiowane i wyobrażane w zależności od materii i w stanie ruchu, czego
daliśmy przykłady.
Jeżeli
chodzi o naukę, przez którą poznaje się stan rzeczy, z konieczności nie
potrzebujących ani materii, ani ruchu, może się zdarzyć, że są wśród nich
takie, które nigdy nie podlegają związaniu z materią (tak jak inteligencje i
Bóg - o czym dowiesz się później). I może także się zdarzyć, że znajdują się
wśród nich takie rzeczy, które wiążą się z materią i ruchem, jednakże nie w ten
sposób, że jest to konieczne z powodu ich natury, jak przyczynowość, która może
znajdować się w ciele, i która może być także jakością umysłową. Ta nauka jest
metafizyką.
Jeżeli
chodzi o naukę, poznającą stan rzeczy, które nie mogą istnieć bez związania się
z materią, lecz nie w ten sposób, że mają jakąś materię szczegółową i
określoną (tak jak formy i liczby, z punktu widzenia stanu, który przyjmuje się
dla bytów matematycznych). Ta nauka jest matematyką. Na trzecim miejscu jest
nauka o przyrodzie. W tej książce nasze wywody i nasze rozważania traktują o
tych trzech rodzajach nauk spekulatywnych.
2.
Badanie przedmiotów tych trzech nauk spekulatywnych, aby został rozpoznany
przedmiot nauki najwyższej
Z
tych trzech nauk najbardziej dostępna dla człowieka i jego poznania jest nauka
o przyrodzie. Jest w niej jednak dość duży zamęt. Przedmiotem tej nauki jest
ciało zmysłowe o tyle, o ile podlega ruchowi i zmianie; ciało o tyle, o ile
zawiera części i granice.
Drugą
((nauką)) jest nauka matematyczna, gdzie spotykamy mniejszy zamęt i
nieporządek, ponieważ pomija ona ruch i zmianę. Jej przedmiotem jest ilość,
jeżeli rozważasz go w całości. Jest to miara i liczba, jeżeli rozważasz go w
jego szczegółach. Składają się na nią: geometria, arytmetyka, astronomia,
muzyka, optyka, mechanika, nauka o poruszających się sferach, nauka o narzędziach
obserwacji i inne nauki analogiczne.
Jeżeli
chodzi o naukę najwyższą, to jej przedmiotem nie jest jakaś rzecz szczegółowa,
lecz byt absolutny jako absolutny. Dziedziną zagadnień, związanych z tą nauką,
są stany, które pochodzą od samego bytu, i są w nim zawarte, tak jak to zostało
powiedziane w związku z nauczaniem dowodzenia[50].
Jeżeli chodzi o to, aby wiedzieć, czym są te stany, zostanie ci wyłożone, że
tymi stanami są te, które wynikają z bytu, nie z tego względu, że jest on
ilością lub poddany ruchowi, i - krótko mówiąc - nie z tego względu, że jest
przedmiotem jednej z tych dwóch nauk (matematyki i nauki o przyrodzie), lecz z
tego względu, że jest wyłącznie bytem. Damy przykłady tych trzech ((stanów)).
Otóż,
stan parzystości lub nieparzystości, sferyczność, trójkątność, długość
((bytu)), nie przypadają mu ze względu na to, że jest bytem, gdyż trzeba, aby
był najpierw liczbą, by następnie był parzysty lub nieparzysty, i aby był
najpierw, „wielkością”, by następnie był sferyczny lub trójkątny.
Z drugiej
strony, stan bieli lub czerni bytu nie pochodzi od niego ((z tego względu, że
jest on bytem)), ani tym bardziej nie dlatego, że jest on liczbą lub
wielkością, lecz z tego względu, że jest on ciałem podległym zmianie lub
ruchowi.
Otóż
stany: powszechny i szczegółowy, możności i aktu, możliwości i konieczności,
przyczynowości i tego, co uprzyczynowane, substancji i przypadłości
((przysługujące bytowi)) przypadają mu z racji faktu, że jest on bytem jako
bytem, a nie z racji faktu, że jest on ilością lub podległy ruchowi. Odnosi się
to także do jedności i wielości, przeciwieństwa i tożsamości, i do innych
stanów analogicznych.
W tej
nauce trzeba rozważać przyczyny, które dotyczą całego bytu, a nie ((przyczynę
bytu)) matematycznego lub ((bytu)) wyłącznie naturalnego[51],
lecz właśnie przyczynę, która dotyczy całego bytu. Wiedza o Stwórcy wszystkich
rzeczy, o jego jedności, o zależności od Niego wszystkich rzeczy, jest częścią
tej nauki. Dział tej nauki, który dotyczy jedności boskiej, jest nazwany „nauką
boską” lub także „nauką o wszechmocy boskiej”. Zasady wszystkich nauk znajdują
uzasadnienie w tej nauce. Uczymy się tej nauki na końcu, chociaż faktycznie
zajmuje ona pierwsze miejsce. Jeżeli chodzi o nas, będziemy starali się nauczać
jej na pierwszym miejscu, lecz posłużymy się rozróżnieniami, aby uczynić ją
zrozumiałą a pomocą Boga Najwyższego (niech Jego Majestat będzie uwielbiony).
3.
Wyjaśnienie stanu bytu: jego odniesienie do wielu rzeczy; wstęp do
wyjaśnienia substancji
Byt:
rozum sam przez się go poznaje bez odwołania się do definicji czy opisu,
ponieważ byt nie ma definicji, nie ma ani rodzaju ani różnicy, gdyż nic nie
jest bardziej ogólne niż byt. Z drugiej strony, byt nie ma definicji opisowej,
gdyż nic nie jest bardziej znane niż on. Bez wątpienia zdarza się, że poznaje
się jego nazwę w jednym lub drugim języku. A więc uzyskuje się o nim wiedzę
wyjaśniając to, co chce się wyrazić przez dane słowo innego języka. Na
przykład, jeżeli mówi się po arabsku „byt”, wyjaśnia się go po persku lub
zaznacza się, że bytem jest to, poniżej czego znajdują się wszystkie rzeczy.
Otóż na pierwszy rzut oka, byt dzieli się na dwa porządki: jeden nazwany jest
substancją, drugi - przypadłością.
Przypadłość jest tym, czego
istnienie bytuje w innej rzeczy, której właśnie istnienie bez tej przypadłości
jest całkowite i aktualne albo samo przez się, albo dzięki innej niż ona rzeczy
(tak jak biel w ubraniu, które istnieje samo w sobie), lub istnienie
((przypadłości)) jest dzięki innym rzeczom, w których znajduje ona istnienie i
wówczas biel bytuje w niej. Nazywa się przypadłością biel i wszystko to, co
jest jej podobne. W tym przypadku nazywa się podmiot podłożem bieli, podczas
gdy przez podmiot rozumie się inną rzecz.
A więc
wszystko, co nie jest przypadłością, i wszystko to, czego istnienie nie bytuje
w podmiocie i to, co - przeciwnie - jest istotą jednostkową i istotą czegoś
możliwego[52],
czego istnienie nie jest-w rzeczy (która jest podłożem w tym sensie, który
omówiliśmy), to właśnie jest substancją:
1. Albo
jest ona podłożem sama przez się[53].
2. Albo
jest ona w innym podłożu, lecz nie w ten sposób ((w jaki biel jest w ubraniu)),
ile raczej ta substancja, aby istnieć w akcie, potrzebuje tej drugiej rzeczy
((podłoża)), które ją przyjmuje[54];
czego realność ustalimy później.
3.
Albo nie jest ona ani podłożem, ani w podłożu[55]
(czego prawdziwość później wykażemy).
To jest
to, co nazywa się substancją. Każde podłoże, którego istnienie jest zupełne i
staje się aktualne przez to, co otrzymuje, nazywa się materią, a to, co jest
przez nią przyjęte, nazywa się formą.
Forma
jest substancją, nie przypadłością, zgodnie z tym, co mówiliśmy. Dlaczego nie
miałaby ona być substancją, skoro substancja dzięki swej własnej istocie
istniejąc aktualnie w rzeczach zmysłowych, staje się substancją dzięki formie,
która jest zasadą tej substancji? Jak forma mogłaby być przypadłością, a nie
zasadą substancji, skoro przypadłość jest późniejsza od substancji?
W
konsekwencji są cztery odmiany substancji:
1.
Materia; tak jak zasada, w której jest natura ognista.
2.
Forma; tak jak ognista rzeczywistość i ognista natura.
3.
Połączone ((obie: forma i materia)); jest to ciało ogniste.
4.
Na przykład dusza, bytująca niezależnie od ciała lub inteligencja.
4.Badanie
stanu tej substancji, którą jest ciało (po arabsku jism)
Substancja
jednocząca materię i formę jest ciałem. Ciało jest tą substancją, w której
możesz pokazać pierwszą długość i inną długość, jak figurę krzyża opartą na tej
pierwszej długości, która nie przechyla się w żadną stronę: np. jak ten krzyż
a
nie jak ten:
W rezultacie, jeżeli chodzi o pierwszy krzyż, linia CD jest
prostopadła do AB i nie przechyla się ani do A ani do B. Z konieczności kąt BKC
jest równy kątowi AKG i obydwa nazywamy kątami prostymi.
Jeżeli
chodzi o drugi krzyż, to linia CD nie jest prostopadła do linii AB, gdyż ten
kraniec, na który wskazuje litera D, pochyla się ku B, a kraniec oznaczony
literą A pochyla się ku C. W konsekwencji kąt BKD jest mniejszy niż kąt AKD.
Pierwszy jest mniejszy niż kąt prosty (nazywa się go kątem ostrym), drugi - AKD
- jest większy niż kąt prosty (nazywa się go kątem rozwartym).
A
więc ciało polega na tym: jeżeli ustalasz jedną długość, znajdziesz drugą
długość, która ją przecina pod kątem prostym; trzecia długość, prostopadła do
dwóch pierwszych powinna przechodzić przez punkt przecięcia się dwóch
pierwszych ((to znaczy trzy wymiary: długość, szerokość, głębokość)). I to
wszystko, w czym jest możliwe ustalenie w ten sposób tych trzech wymiarów, i
będące substancją, nazywa się „ciałem” - tym, które istnieje na tym świecie.
Pierwszym wymiarem nazywa się przede wszystkim długość, szerokość - drugim,
głębokość -trzecim, te trzy wymiary istnieją raz jako możliwe, raz w akcie.
Ciało
jest ciałem ze względu na to, że możesz wyróżnić w nim te trzy wymiary
wskazując na nie palcem lub je zakładając, tak samo z tego względu, że ciało stanowi
całość bez żadnego podziału. I wtedy możesz je podzielić na części przy pomocy
wyobraźni. Jeżeli chodzi o te trzy wymiary przyjęte dla formy ciała: nie jest
to „forma” ciała, lecz przypadłość. Otóż bierzesz kawałek wosku i rozciągasz go
na długość ręki, na szerokość dwu palców, na głębokość palca, a następnie
dajesz mu inną formę, aby te wymiary były inne. Jego forma cielesna bytuje
zawsze, lecz te trzy wymiary nie bytują. Są one więc „przypadłością” w wosku,
podczas gdy forma jest czymś innym. Ciała nie różnią się formą. W rezultacie
wszystkie ciała bytują w ten sam sposób i są identyczne, bez zróżnicowania, z
tego względu, że można zakładać w nich te trzy wymiary w sposób, który omówiliśmy,
ale różnią się wielkością tych trzech wymiarów. Otóż więc jest oczywista
różnica z jednej strony między formą cielesną, przez którą ciało jest ciałem, i
z drugiej strony między tymi trzema wymiarami. Bez wątpienia, w pewnych ciałach
wielkość ((wymiarów)) jest zawsze ta sama, bez zmiany i oczywiście ta miara nie
jest formą. Przeciwnie, ta miara jest nierozdzielną przypadłością, tak jak
czerń, której nie da się oddzielić od ((mieszkańców)) Etiopii lub tak jak inny
aspekt, którego nie można od nich oddzielić. Fakt, że to jest nierozdzielne,
nie świadczy, że to nie jest zewnętrzne i przypadłościowe - co zostało wykazane
gdzie indziej.
Otóż
wśród ludzi nie ma zgody co do tego, że jest zasada ciała. Spotyka się na ten
temat trzy teorie:
1)
Ciało nie składa się z żadnej zasady.
2)
Ciało jest złożone z części, które same z siebie nie podlegają podziałowi ani
faktycznie, ani w wyobraźni.
3)
Ciało jest złożone z materii i z formy, obu cielesnych.
Trzeba
zobaczyć, która z tych trzech teorii jest prawdziwa.
5.
Badanie fałszywości pierwszej z tych trzech teorii
Nie
ulega wątpliwości, że forma ciała nie jest tymi trzema wymiarami. Forma jest tą
ciągłością, która jest podłożem tego wyobrażenia, o którym mówiliśmy. Forma
jest z konieczności ciągłością, gdyż jeżeli ((zasada)) istnienia ciała byłaby
brakiem ciągłości, nie można by było wyobrazić sobie w ciele tych trzech
wymiarów. Otóż brak ciągłości jest przeciwieństwem ciągłości i żadne
przeciwieństwo nie przyjmuje swego przeciwieństwa, gdyż podłoże rzeczy polega
na tym, że rzecz bytuje i że przyjęła inną rzecz. Rzecz, która nie bytuje, nie
będzie mogła przyjąć rzeczy, która bytuje.
Stwierdzamy,
że ciało ciągłe nabiera braku ciągłości. To nie znaczy, że w ciągłości brak
ciągłości jest podłożem. Jest nim inna rzecz, która jest podłożem dla jednej i
drugiej przyjmującej i ciągłość i brak ciągłości. I ta rzecz nie jest formą
cielesną. Jest ona więc inną rzeczą, połączoną z formą cielesną, która jest w
tej rzeczy i łączy się z nią. Każde podłoże, w którym jest forma, jest inną
rzeczą niż forma i nazywa się je materią. A więc forma cielesna jest w materii.
Ciało pochodzi z tej formy i z tej materii, podobnie jak kula pochodzi z drzewa
i okrągłości. W konsekwencji forma cielesna nie jest niezależna i ((nie jest))
bez materii.
6.
Badanie fałszywości drugiej teorii
Jeżeli chodzi o teorię tych ludzi, którzy wyobrazili
sobie, że materia cielesna jest złożona z części niepodzielnych, i że ciało
powstało z ich połączenia, to ta teoria jest także błędna. Nie można wtedy wybrnąć
z dwóch ((przypadków)). Rzeczywiście, gdy bierze się razem trzy części (jedną
środkową i dwie boczne), to środkowa albo oddziela jedną od drugiej z tych dwu
bocznych w taki sposób, że one się nie spotykają, albo nie oddziela ich i jedna
spotyka drugą.
W przypadku, gdy
środkowa oddziela jedną od drugiej, wtedy każda z dwu bocznych dotyka
środkowej, a jedna boczna nie dotyka drugiej. W następstwie tego powstają dwa
miejsca w środkowej: jest ona więc podzielona. Ale jeżeli jest inaczej (a
mianowicie, że środkowa spotyka całkowicie każdą z dwu bocznych, w taki sposób,
że wcale nie oddziela jednej od drugiej) całość każdej jest w całości innej
((części)) i miejsce obydwu będzie jednakowe dla każdej. A więc miejsce dwu
((części)) nie jest większe od miejsca jednej ((części)), która jest osobno i
która nie wnika w te dwie inne. W wyniku tego za każdym razem, gdy dwie części
połączą się, nie będą większe od jednej. A jeżeli trzecia połączy się z nimi,
będzie to samo. Przeto jeżeli tysiąc części połączy się z tysiącem innych
części, będą one równe jednej. Ludzie, którzy wykładają tę teorię, nie mówią,
że środkowa ((część)) nie oddziela bocznych; przeciwnie, mówią że dwie boczne
są oddzielone, gdyż zrozumieli, że ta niedorzeczność przeciw nim się obróci.
7.
Inny dowód niedorzeczności tej teorii
Wyobraźmy
sobie, że pięć części ułożono na jednej linii. Ty położysz dwie inne części,
każdą na jednym z końców linii. Ruchem jednej i tej samej miary przybliżmy
jedną do drugiej tak, aby się spotkały.
0 0
0
0 0 0 0
Nie
ulega wątpliwości, że każda będzie przecinała fragment środkowej na dwie
części. W przeciwnym razie trzeba by, aby jedna zatrzymała się, aż druga do
niej się zbliży, lub obie zatrzymają się, nie będą się poruszały i w ogóle nie
będą uległe. Rozum widzi możliwość ich zbliżenia się do siebie, aby się
połączyły. W tym wypadku część środkowa podzieli się na dwie.
Ci
ludzie ((atomiści)) mówią, że one, oczywiście, nie będą się poruszały. Lecz
przeciwnie, one aż do teraz się poruszają. Otóż nie jest w mocy Boga zbliżenie
ich do siebie w taki sposób, aby ta część się nie podzieliła.
8. Inny argument
Umieśćmy sześć części
na jednej linii i sześć innych części naprzeciwko poprzednich w sposób, który
przedstawiliśmy:
B R H
A
0 0 0 0 0 0
0 0 0 0 0 0
D T G
K
Jedna linia jest
zaznaczona przez AB, druga przez KD.
((Wyobraźmy sobie,
że)) jedna część kieruje się od A do B, a druga od D do K, aż znajdą się
naprzeciw siebie. Nikt nie wątpi, że przede wszystkim znajdą się one naprzeciw
siebie, później jedna minie drugą. Przypuśćmy, że ruch jednej byłby równy
ruchowi drugiej: znajdą się one naprzeciw siebie dokładnie w środku. Lecz
naprzeciwko tej części, która ma znak H, znajduje się część G, a naprzeciwko R
znajduje się T. Jeśliby się zdarzyło, że znajdą się one naprzeciw siebie, jedna
w H, a druga w G, jedna przebiegałaby trzy części, a druga cztery części. Jeśli
z drugiej strony znalazłyby się one naprzeciw sibie, jedna w R, druga w T,
jedna przebiegałaby także trzy części, a druga cztery części. Jeśli jedna
znajdowałaby się w H, a druga w T, albo jedna w G, a druga w R, nie byłyby
jeszcze naprzeciw siebie. Otóż nigdy nie może się zdarzyć, aby znalazły się one
naprzeciw siebie. W konsekwencji nie byłoby możliwe, aby jedna minęła drugą –
co byłoby absurdem.
9. Trzeci argument
Ukształtujmy linię z czterech części i inną
także z czterech części. umieśćmy jedną obok drugiej w taki sposób, aby żadna
((inna)) część nie ((mogła być)) zawarta.
Umieśćmy dwie inne
((linie)) w ten sam sposób, aby każdy ((z czterech boków)) miał cztery części
według tej figury:
G A
0 0 0 0
K 0 0 0 0
T
R 0 0 0 0
S
0 0 0 0
D H
Umieściliśmy
oddzielenie części ((w tej figurze)), aby były widoczne dla oka, lecz w
rzeczywistości nie należy ich ujmować jako oddzielnych. Między tymi czterema
liniami, które oznaczono AG, TK, SR, HD nic nie może być zawarte. Miara każdej
z tych linii została ((utworzona z)) części oznaczonych przez punkty czerwone.
Otóż te dwie proste AG i TK są równe dwu prostym SR i HD co do długości, i jest
oczywiste, że linia AG jest równa każdej linii AH, HD, DG. A więc wszystkie
proste tej ((figury)) są równe tak co do długości jak i co do szerokości. Jest
także oczywiste, że prosta AG jest równa GH, która jest przekątna. Otóż
założywszy, że przekształciliśmy elementy figury oznaczając szesnastoma
znakami czerwone punkty na czterech liniach., z tego koniecznie uzyskamy wynik,
że prosta AG jest równa GH, i że tak samo AH jest równa AD, ponieważ z
jakiejkolwiek strony brałbyś tę ((figurę)), nie zobaczysz więcej niż cztery
czerwone punkty, tak co do długości, jak co do szerokości i po przekątnej. W
konsekwencji bok AG będzie równy przekątnej AD, co jest absurdem, ponieważ są
racje po temu, że AD przewyższa go wielkością ((będąc przekątną)).
10.
Czwarty argument
Wbijmy całkiem prosto w ziemię kij w taki sposób, aby od
słońca szła linia, która przechodzi przez ((kij)) i pada na ziemię. Po prawej
stronie, gdzie znajduje się granica cienia ((rzuconego przez drzewo)), gdy
((słońce)) zmieni położenie ((na miarę)) jakiejś części, punkt przejścia linii
((która idzie od słońca i która padła na ziemię)) pozostaje ten sam tam, gdzie
jest, albo zmienia swoje miejsce. Jeżeli pozostaje tam, gdzie jest, linia
dzieli się na dwa ramiona, co jest absurdalne. Jeżeli zmienia położenie, albo
więc staje się to na miarę jakiejś części, albo więcej lub mniej. Jeżeli zmieni
położenie ((na miarę)) jakiejś części ((wynikałoby, że)), gdy słońce zmieni
położenie ((na miarę)) jednej części, zmiana położenia tej linii w tym miejscu
ziemi byłaby równa zmianie położenia słońca na niebie - co jest absurdalne.
Jeżeli ((linia)) bardziej zmieni położenie, stanie się to jeszcze bardziej
absurdalne; jeżeli nie zmieni położenia, część będzie podzielona.
11.
Piąty argument
Jeżeli wyobrazimy sobie kamień młyński z żelaza albo z
diamentu, i jeżeli zrobimy nim obrót, to ruch tej części, która znajduje się w
środku kamienia, będzie mniejszy niż ruch części, która znajduje się na brzegu
((kamienia)). Otóż, gdy brzeg ((kamienia)) obraca się o daną prędkość jednej
części, to ((część)) środkowa obraca się mniej niż ((na miarę)) jednej części.
Wynika z tego koniecznie, że ta część się dzieli. Lecz ((atomiści)) mówią, że
gdy tylko kamień młyński się obróci, wszystkie części ((kamienia)) oddzielają
się od siebie i że brzeg ((kamienia)) obraca się, a część środkowa, pozostaje
nieruchoma i może pozostać nieruchoma. Absurdalność tych wywodów jest
oczywista. Nie będziemy wykazywali tej oczywistości. Na ten temat było wiele
innych argumentów i to wystarczy.
12.
Wynik poszukiwań w zakresie poznania stanu ciała
Słuszne jest więc to, że ciało nie jest złożone z części
i że - prawdę mówiąc - wcale nie ma części, jeżeli się go nie podzieli. Jeśli
((byłoby złożone)) wówczas części te byłyby ((w swej ilości)) nieograniczone i
niezliczone. Otóż, jeśli ktoś chce dojść do jakiegoś miejsca, trzeba aby
doszedł do połowy drogi, potem do połowy tej połowy i podobnie w następnych
((połówkach)), i nie dojdzie do żadnego kresu, zanim nie dojdzie najpierw do
połowy drogi. Skoro te połowy nie mają końca, nie będzie mógł nigdy dojść do
celu (wszystko to jest absurdalne). Obóz przybyłby do połowy, która nie miałaby
połowy, tak że nie doszedłby nigdzie. Ta połowa nie ma żadnej bytującej części
i nie można jej podzielić ani przez odcięcie ani przez coś, co pochodziłoby z
niej, ani przy pomocy wyobraźni.
Materia
ciała jest podłożem całej formy przez złożenie. Wszystko to, co jest podłożem
innej rzeczy, nie jest w tej rzeczy czymś wewnętrznym. Przeto, jeżeli chodzi o
materię cielesną, forma cielesna i jej wymiary są wobec niej zewnętrzne, i ze
swej natury do niej nie należą. W konsekwencji zgodnie z tym, co mówiliśmy, nie
należy do materii jako takiej posiadanie danych wymiarów.
W
konsekwencji może się zdarzyć, że materia otrzymuje mały wymiar i że otrzymuje
ona inny, większy wymiar, według tego, co zgodne z jej istnieniem. I to będzie
pokazane w fizyce.
13. Udowodnienie faktu, że materia ciał nie jest
oddzielona od formy i że materia jest w akcie przez formę
Jeśli
materia ciała jest oddzielona od formy cielesnej, która posiada szerokość,
długość i głębokość (jak już powiedzieliśmy), to albo jest ona bytem, na który
można wskazać, gdzie się znajduje, albo jest to byt myślowy, na który nie można
wskazać.
A)
Jeżeli jest ona bytem, na który można wskazać, i jeżeli jest ona oddzielona od
formy i bytująca oddzielnie, trzeba aby wyznaczała kierunki, poprzez które
przechodziłoby się do niej, i aby w każdym kierunku miała inny brzeg. Byłaby
wtedy podzielona i w konsekwencji byłaby ona ciałem. Otóż powiedzieliśmy, że
nie ma ona wcale formy cielesnej.
Z
drugiej strony, jeżeli jest ona niepodzielna, jej niepodzielność pochodzi albo
z jej własnej natury, albo z natury zewnętrznej, którą przyjęła. Jeżeli
((niepodzielność)) pochodzi z jej własnej natury, nie może się zdarzyć, aby
otrzymała podzielność, o czym mówiliśmy. Jeśli niepodzielności udziela jej natura
zewnętrzna, wtedy nie jest ona materią bez formy, ponieważ jest w niej forma,
która byłaby przeciwstawna i sprzeczna z formą cielesną. Lecz forma cielesna
nie ma przeciwieństwa, co wyjaśnimy, gdy będziemy mówili o przeciwieństwie.
B)
Jeżeli to jest ((byt)), którego nie można wskazać, w wypadku, kiedy otrzyma on
formę cielesną, miejsce, w którym realizowałby się, nie byłoby lepsze od innego
miejsca; odnosi się to do wszystkich miejsc tej ((materii)) , ponieważ
wszystkie miejsca są tej samej natury. Tak więc ze wszystkich miejsc na ziemi
najlepsze byłoby to, gdzie forma cielesna łączyłaby się z materią. Dosięgając
jej tam, albo w miejscu, gdzie przyjście ((materii)), która by się tam
realizowała, byłoby lepsze od wszystkich innych miejsc; jeżeli nie, to nie
byłoby jakiegoś miejsca lepszego od innego.
W
konsekwencji trzeba, aby, gdy forma cielesna łączy się z materią, było dla niej
określone miejsce. Wtedy materia będzie w danym miejscu i będzie można je
wskazać. Otóż powiedzieliśmy, że nie można go wskazać. Jest to więc absurdalne.
Tak
więc materia formy cielesnej bez formy cielesnej nie jest rzeczą w akcie.
Dzięki więc formie cielesnej jest ona substancją bytującą w akcie. Rzeczywiście
więc forma cielesna jest substancją. Nie jest prawdą, że materia cielesna jest
rzeczą w akcie sama przez się i że forma cielesna jest przypadłością od niej
nieoddzieloną; bowiem ((jeżeli by tak było)) także materia, oddzielona od niej
((to znaczy formy)), byłaby w sposób nieunikniony rzeczą samą przez się. I bez
tej przypadłości ((formy)) rozum będzie poznawał jej stan ((materii)). Oto
dlaczego na nią samą w sobie będzie można wskazać lub nie.
Jeżeli
można wskazać na nią jako samą w sobie, jest więc ciałem sama przez się. W
konsekwencji, jej cielesność jest sama w sobie, nie jest przypadłościowa i zewnętrzna.
Jeśli
nie można wskazać na nią jako, samą w sobie, nasuwałyby się niemożliwości, o
których mówiliśmy.
Ponadto
jest konieczne, aby to, na co nie można wskazać jako na samo przez się, było
podporą rzeczy przypadłościowej i zewnętrznej, przez którą na nią się wskazuje,
i aby ta ((ostatnia)) rzecz była szczegółowym miejscem.
((Jeżeli
chodzi o to, na co nie można wskazać jako na coś samego w sobie - to znaczy na
materię)), to nie ma ono podłoża, swego podłoża, będącego inteligencją, bytującą
przez się. Ta przypadłość bytuje dlatego, że jest sama przez się, i ((w tym
wypadku)) jest miejsce, które jest inne niż to podłoże ((materia)). Wynikałoby
z tego, że materia jest podłożem nie bytując sama przez się.
Otóż,
rzeczywiście, cielesność jest taka dzięki formie. Jednak nie ulega wątpliwości,
że kiedy materia staje się ciałem poprzez formę cielesną, ciało to ma
szczegółowe miejsce, jeżeli je ustalisz. Nie ulega wątpliwości, że ((jego
położenie)) w tym miejscu pochodzi z jego specyficznej, własnej natury, gdyż, jeśli
to położenie stałoby się dzięki przyczynie zewnętrznej, nie byłoby tym samym
położeniem w każdym momencie, w którym się tam znajdzie. Otóż ta specyficzna
natura nie jest formą cielesną, ponieważ forma cielesna jest ta sama we
wszystkich ciałach. Lecz miejsca, których wymagają ciała z racji swej natury,
nie są jednym i tym samym miejscem ((to znaczy „zmieniają się zależnie od
ciała”)), ponieważ ciało to wymaga ((miejsca)) wyżej, a także ((miejsca))
niżej. Trzeba więc aby była natura ((specyficzna)) inna niż cielesność ((forma
cielesna)), z przyczyny której ((ciało)) umieszcza się w tym miejscu, a nie w innym.
W konsekwencji materia cielesna wymaga formy innej niż forma cielesna. Z tego
właśnie powodu dane ciało, które zaistniało, ulega łatwo rozłączeniu, albo
ulega trudno lub nie ulega nigdy - ((ulega)) naturom, które są inne niż
cielesność. Otóż materia cielesna nie jest pozbawiona formy cielesnej i wykończonej
natury, dzięki której jest daną rzeczą wśród tylu rzeczy zmysłowych. Staje się
więc oczywiste, że substancja jest materią, inna jest formą, trzecia jest
połączeniem tych dwu. ((Co więcej)), wyda ci się oczywiste, że jedność jest
rzeczą oddzieloną od rzeczy zmysłowych.
14.
Badanie stanu przypadłości
Przypadłość
jest dwojakiego rodzaju:
A) Ta, której pojęcie nie stawia cię w potrzebie
oglądania w jakiś sposób innej rzeczy niż jej substancja i nie poza substancją.
B)
Ta, której nie możesz uniknąć patrząc na rzecz zewnętrzną, aby ją pojąć ((na
jej własną substancję)) .
A) Pierwszy rodzaj zawiera dwa porządki:
a
1. To, przez co przysługują substancji podzielność, zmniejszenie, powiększenie,
to, co nazywa się ilością (po arabsku - kammiya).
a
2. To, co nie jest tym samym, lecz - przeciwnie - jest właściwością w
substancji, której pojęcie nie stawia w potrzebie rozważenia jakiejś rzeczy
zewnętrznej ((wobec substancji)). ((Właściwość)) z przyczyny której nie
przysługuje substancji podzielność, to, co nazywa się jakością (po arabsku -
kayfiya).
Przykłady
ilości: liczba, długość, szerokość, głębokość, czas. Przykłady jakości:
zdrowie, choroba, pobożność, roztropność, wiedza, siła, słabość, białość,
czerń, zapach, smak, głos, ciepło, zimno, wilgotność, suchość i inne
analogiczne; i jeszcze okrągłość, forma wysmukła, trójkątność, czworokątność,
miękkość, twardość i inne analogiczne.
B)
Drugi rodzaj zawiera siedem porządków; l) relacja, 2) „gdzie”, 5) „kiedy”, 4)
sytuacja, 5) posiadanie, 6) działanie , 7) doznawanie.
1.
Relacja. Jest to stan rzeczy, który jej przysługuje i daje się poznać z faktu,
że inna rzecz istnieje przez odniesienie do niej. Tak więc ojcostwo, jeżeli
chodzi o ojca, pochodzi z faktu, że syn istnieje przez odniesienie do niego;
tak samo w przyjaźni, braterstwie i pokrewieństwie.
2.
„Gdzie”. Jest to istnienie jakiejś rzeczy w jej własnym miejscu. Tak więc:
znajdować się na dole, w górze, lub inaczej analogicznie.
3.
„Kiedy”. Jest to istnienie jakiejś rzeczy w czasie. Tak więc: wczoraj, dla
danej sprawy; jutro, dla jakiejś innej.
4.
Sytuacja. Jest to stan położenia części ciała w różnych kierunkach. Tak więc:
siedzieć, stać, pochylać się, padać na twarz; ((tak samo)) kiedy położenie rąk
i nóg, głowy i innych części ciała, polega na kierunku w prawo, w lewo, w górę,
w dół, przed siebie, do tyłu, w ten sposób, że mówi się iż ((podmiot)) ma
pozycję siedzącą; i że, kiedy ((części ciała)) są inaczej ułożone, powie się,
iż ma pozycję stojącą.
5.
Posiadanie. Polega ono na tym, że jakaś rzecz jest dla innej rzeczy (ale ten
rozdział nie jest mi jeszcze dobrze znany).
6.
Działanie. Jest to na przykład ucinanie, kiedy ((podmiot)) tnie; albo palenie,
kiedy coś spala.
7.
Doznawanie. Jest to na przykład być uciętym, kiedy ((przedmiot)) się ucina; być
palonym, kiedy ((przedmiot)) płonie.
Różnica
między relacją i innymi odniesieniami polega na tym, że koncepcja relacji
pochodzi a samego istnienia rzeczy, do której odnosi się to powiązanie; na przykład
ojcostwo, która pochodzi z samego istnienia syna i z faktu swego istnienia.
Lecz, „gdzie” ((nie pochodzi)) z samego istnienia przestrzeni; ani „kiedy” z
samego istnienia czasu; tak samo co do innych odniesień.
15.
Badanie stanu jakości i ilości oraz ich charakteru przypadłościowego
Ilość
jest dwu rodzajów:
A)
Ciągła (po arabsku - mottasil);
B) dowolna[56] (po arabsku -
monfasil).
A)
Ciągłość jest czterech rodzajów:
1.
Długość i nic więcej. Znajdziesz tam tylko jeden wymiar. W nim ciało jest w
możności. Kiedy przechodzi w akt, nazywa się je linią.
2.
To, co ma dwa wymiary: długość i szerokość, w warunkach wyżej wskazanych. Kiedy
przechodzi w akt, nazywa się powierzchnią.
3.
Głębokość.
Kiedy
ciało jest przecięte, brzeg ((wycinka)), któremu może się zdarzyć, że podlega
kontaktowi nie dotyczącemu, wnętrza jest właśnie powierzchnią. Krótko mówiąc,
jest to wierzch ciała i jest przypadłością, ponieważ mogło się zdarzyć, że
ciało istniało i nie istniało, i że także ((ta powierzchnia)) ukazała się
wtedy, kiedy ciało było przecięte. Będzie to badane ((w Fizyce))
Tak samo linia jest kresem powierzchni. Punkt jest kresem
linii. Punkt nie ma żadnego wymiaru, gdyż jeśli miałby wymiar, byłby linią, a
nie kresem linii. Jeśli miałby dwa wymiary, byłby powierzchnią. Jeśli miałby
trzy wymiary, miałby objętość. Skoro powierzchnia jest przypadłością, linia,
punkt, tym bardziej są tym samym.
Jeżeli wyobrazimy sobie, że punkt porusza się w
przestrzeni, to w naszej wyobraźni wyniknie z tego ruchu linia. Jeżeli
wyobrazimy sobie, że linia porusza się w kierunku przeciwnym, jej ruch dokonuje
się na powierzchni. Jeżeli powierzchnia porusza się odwrotnie do tych dwóch kierunków,
jej ruch staje się grubością, a z niej wynika głębokość. Nie wierz, że ten
przykład dotyczy czegoś rzeczywistego. Jest to ((tylko)) przykład, ponieważ
ludzie wyobrażają sobie, że linia pochodzi faktycznie z ruchu punktu, lecz nie
dostrzegają, że ten ruch powstaje w przestrzeni, i że ta przestrzeń ma
głębokość i wymiary zanim ten punkt utworzy linię i zanim linia utworzy
powierzchnię, a powierzchnia głębokość.
4.
Czas. Jest to miara ruchu, co zostanie rozpatrzone w naukach przyrodniczych.
Poznałeś
więc ilość ciągłą i dowiedziałeś się, że jest to przypadłość.
B)
jeżeli chodzi o liczbę, jest to ilość dowolna, ponieważ jedne jej części są
oddzielone od innych. Między dwiema takimi częściami, które sąsiadują ze sobą
(na przykład, druga i trzecia), nie ma niczego, co by je łączyło w
przeciwieństwie do punktu, który w wyobraźni łączyłby dwie sąsiadujące linie, i
((w przeciwieństwie)) do linii, która ((łączyłaby)) dwie powierzchnie, i ((w
przeciwieństwie)) do przestrzeni, która łączyłaby dwa ciała, i ((w
przeciwieństwie)) do chwili (po arabsku – an), ((która łączyłaby)) dwa odcinki
czasu.
Mówimy,
że liczba jest przypadłością, ponieważ pochodzi z jedności. A ta jedność, która
znajduje się w rzeczach, jest przypadłością, gdy mówisz jeden „człowiek” i jedna
„woda”. Czym innym jest ludzkość i wodnistość, i czym innym jest jedność.
Jedność jest przymiotem i jednej i drugiej, zewnętrznym wobec ich istoty
jednostkowej i wobec istoty jako czegoś możliwego. Z tego właśnie powodu jedna
woda staje się drugą i dwie wody stają się jedną, co już poznałeś. Lecz ((z
drugiej strony)) jeden człowiek nie mógłby stać się dwoma, ponieważ jest to
przypadłość nieodłączna od niego. W konsekwencji jedność jest stanem podmiotu,
który stał się rzeczą samą w sobie. Wszystko to, co jest takie, jest
przypadłością. Jedność więc jest przypadłością. ((Rozumiem przez jedność)) tę
jedność, która znajduje się w rzeczy, jak na przykład, w wodzie i w człowieku.
Jedność jest ich przymiotem. Liczba wynika z jedności, „a fortiori” chciałoby
się powiedzieć, że liczba byłaby bardziej przypadłością.
Jeżeli
chodzi o jakość - jak białość i czerń - zakładamy, że bytuje ona sama w sobie i
że nie bytuje w żadnej innej rzeczy. Jeśli bytuje sama w sobie i jeśli białość
i czerń nie podlegają podzielności, białość i czerń nie będą dalej białością i
czernią. W konsekwencji nie można by na nie wskazać, nie oddziaływałyby na
zmysły, zmysły by ich nie odbierały i nie były podzielne. Według zasad już
podanych rozumiesz przyczynę tego.
Jeśli
z drugiej strony jakość bytuje sama w sobie i podlega podzielności, to jest ciałem.
Tam, gdzie znajduje się rzeczywistość cielesna, jest ona i w wypadku białości
i w wypadku czerni. Przymiot białości i czerni jest inną rzeczą niż ta
rzeczywistość cielesna, dla której nie ma przeciwstawiania. Czerń jest inną
rzeczą niż podzielność, a podzielność pochodzi z ((faktu, że rzecz jest))
ciałem. Czerń jest czernią. W konsekwencji czerń jest w ciele, nie oddzielona
od ciała.
Kształty
ciał są także przypadłościami. W rezultacie jest ciało - wosk na przykład -
które bytuje i które posiada różne kształty. Lecz jeśli jest inne ciało, od
którego ten sam kształt byłby nieodłączny (niebo na przykład), wtedy pochodzi
to z tego, że ten kształt jest przypadłością nieodłączną od tego ciała. Zasadą
kształtów jest koło, a koło istnieje, gdyż przekonaliśmy się, że ciała mają
istnienie realne.
Są
dwa rodzaje ciał: albo są ciała złożone z innych różnych ciał, albo nie są
złożone. Lecz nieuchronnie te ostatnie powinny istnieć, aby zaistniało złożenie
z nich. Od chwili, kiedy mają istnienie, które w nich stwierdzasz, albo mają
kształt, albo go nie mają. Jeżeli by go nie miały, byłyby nieskończone (a
właśnie uważaliśmy je za skończone). Jeśli mają kształt i jeśli substancja każdego
z nich nie jest heterogenna, ich natura tym bardziej nie jest heterogenna. W konsekwencji
nie może się zdarzyć, aby z natury nieheterogennej w substancji nieheterogennej
pochodził akt heterogenny, który stwarza tu kąt, a tam prostą, albo - krótko
mówiąc - różne kształty.
Trzeba
więc, aby ten kształt nie zawierał części heterogennych. Stąd trzeba, aby był
on okrągły. Kiedy ciało okrągłe zostaje przecięte, miejsce ((tego odcinka))
staje się kołem, istnienie więc okrągłości i kolistości jest możliwe.
W
konsekwencji staje się oczywiste, że czerń, białość i kształt nie bytują bez
podmiotu i że dla każdego z nich potrzeba istniejącej przez się rzeczy. Stało
się więc zrozumiałe, że czerń, białość, kształt i wszystko im podobne, są
przypadłościami. Tak więc ilość i jakość są przypadłościami.
Jeżeli
chodzi o siedem innych ((kategorii)), to nie ulega wątpliwości, że ((każda)) z
nich jest w podmiocie, ponieważ są one relacją jednej rzeczy do drugiej.
Trzeba
najpierw, aby jakaś rzecz była rzeczą samą w sobie i aby miała powiązanie lub
odniesienie do czasu, albo do miejsca, albo do rzeczy, która z niej pochodzi -
na przykład działanie, albo do rzeczy, która przychodzi do niej - na przykład
doznawanie. W rezultacie, gdy ta ((pierwsza)) rzecz nie bytuje realnie, nikt
nie może jej przesunąć z jednego stanu w drugi, kolejno aż do osiągnięcia
kresu. Podobnie jeśli działający nie istnieje realnie, nie może spowodować
przejścia jakiegoś bytu z jednego stanu w drugi. Tych więc siedem
((kategorii)), to przypadłości. A więc byt odnosi się do tych dziesięciu
rzeczy, które są najwyższymi rodzajami rzeczy: substancja, ilość, jakość,
relacja, „gdzie”, „kiedy”, położenie, posiadanie, działanie, doznawanie.
16. Jakie jest odniesienie bytu do tych dziesięciu
((kategorii))
Ludzie, którym brak ostrej przenikliwości, wyobrażają
sobie, że słowo „byt” odnosi się do tych dziesięciu rzeczy przez wspólnotę
nazywania w ten sposób, że byłaby tylko jedna nazwa dla dziesięciu rzeczy i że
znaczenie tej samej nazwy nie byłoby jedyne. Jest to nieścisłe, ponieważ gdyby
tak było, to gdy mówimy, że substancja „jest”, sprowadzałoby się to do
powiedzenia: „substancja substancja”, i w tym wypadku znaczenie bytu substancji
nie byłoby inne niż znaczenie „substancjalność”. Tak samo słowo „jest” odnosząc
się do jakości, nie miałoby innego znaczenia niż „jakość”. Przeto gdyby ktoś
powiedział: „jakość jest”, to sprowadzałoby się do powiedzenia: „jakość
jakość”. Tak samo, gdyby powiedzieli: „substancja jest”, sprowadzałoby się to
do powiedzenia „substancja substancja”. W następstwie tego nie byłoby prawdą,
że jakaś rzecz „jest” albo „nie jest”, ponieważ „jest” nie miałoby jednego
znaczenia, lecz dziesięć znaczeń. Tak samo byłoby dla „nie jest”. Zatem nie
byłoby dziesięciu przypadków ((„jest” albo „nie jest”)), i co więcej, wykład
ten nie miałby żadnego sensu.
Wszyscy
ludzie rozsądni wiedzą dobrze, że gdy mówimy: „substancja jest” albo
„przypadłość jest”, to przez słowo „byt” rozumiemy jedno znaczenie, tak jak
przez słowo „niebyt”. Zapewne, gdy rozważasz oddzielnie byt, wówczas byt każdej
rzeczy jest inny ((i jemu właściwy)). Tak samo substancja szczegółowa jest
inna w każdej rzeczy ((i jej właściwa)). To nie przeszkadza, żeby była
substancja powszechna, która byłaby wspólna wszystkim rzeczom - lecz w porządku
koncepcji; albo żeby był jakiś byt powszechny, wspólny wszystkim rzeczom -lecz
w ((porządku)) koncepcji. Lecz, chociaż by tak właśnie było, „byt” nie odnosi
się bynajmniej do tych dziesięciu ((kategorii)) w ten sam sposób, co
zwierzęcość do człowieka i do konia (ponieważ jeden nie ma więcej zwierzęcości
niż drugi), ani też w ten sam sposób, co białość do śniegu i do kamfory (ponieważ
jedno nie ma jej więcej niż drugie) — co sprowadzałoby „byt” do
jednoznaczności. Wszak jednoznaczne nazywa się to, co odnosi się do wielu
rzeczy, lecz zawsze w tym samym znaczeniu i bez żadnej różnicy,
Otóż
byt jest na pierwszym miejscu dla substancji. Za pośrednictwem substancji jest
on dla ilości, jakości i relacji. Za ich pośrednictwem jest on dla reszty
((dziesięciu kategorii)). Byt czerni, białości, długości i szerokości nie jest
tym samym, co byt czasu i zmiany, gdyż te pierwsze są stałe, podczas gdy czas i
zmiana nie są takie. „Byt” więc odnosi się do tych kategorii przez stopnie
więcej i mniej, jakkolwiek ma zawsze to samo znaczenie; termin ten nazywa się
„analogiczny”.
Znaczenie
istnienia w odniesieniu do tych kategorii nie jest istotowe i nie jest istotą
czegoś możliwego - co wyłożyliśmy już uprzednio. Z tego to właśnie względu nie
można powiedzieć, że jakaś rzecz uczyniła człowieka substancją, albo że zrobiła
z czerni barwę. Ale możną by powiedzieć, że jakaś rzecz sprawiła istnienie. A
więc każda z tych kategorii ma istotę jednostkową, nie pochodzącą od żadnej rzeczy:
na przykład, cztery równa się cztery, jest „liczbą” z tą właściwością, że
istnieje (istnienie, które nazywa się po arabsku „anniya”) czymś innym jest
istnienie (anniya), czymś innym jest istota czegoś możliwego (mahiya). W
kategoriach tych istnienie różni się od istoty jednostkowej, ponieważ istnienie
jest przypadłościowe, a nie istotowe. Taki sam jest stan przypadłościowości dla
dziewięciu kategorii, które same są przypadłościami, ponieważ każda ma swą
własną istotę jednostkową, podczas gdy jej przypadłościowość staje się przez
odniesienie do rzeczy, w której się znajduje. Co do niektórych z tych kategorii
zdarza się, że się wątpi, czy są one przypadłościowe, czy nie. A więc byt nie
jest ani rodzajem, ani cechą, ani żadną inną rzeczą z tych dziesięciu kategorii.
Tak samo jest z przypadłością jedności, która, jakkolwiek odnosi się do
wszystkich, nie jest ani rzeczą istotową, ani rodzajem, ani cechą.
17.
Badanie stanu istoty tego, co
powszechne[57]
i tego, co szczegółowe
Dla
niektórych ludzi stało się przyzwyczajeniem mówić: „Wszystkie czernie są czymś
jednym; wszyscy ludzie są czymś jednym jako byt ludzki”. W następstwie tego wielu
ludzi wyobraża sobie, że może się zdarzyć, iż w rzeczywistości, na zewnątrz
myśli człowieka, istnieje byt realny, taki byt jak „ludzkość” lub „czerń”, byt,
który realnie znajduje się w wielu nieprzeliczonych rzeczach. A to do tego
stopnia, że cały tłum wyobraża sobie, iż jest jedna dusza znajdująca się
realnie w „Zeid” i „Amr”[58]
na wzór ((jednego i tego samego)) ojca dla wielu synów, lub ((jednego i tego samego))
słońca dla wielu miast. Opinia, która nie jest prawdziwa, i która jest jałowa.
Coś
powszechnego, co byłoby ((jedną i tą samą)) rzeczą i co istniałoby w
odniesieniu do rozlicznych rzeczy, na pewno nie istnieje, chyba że w wyobraźni
człowieka i w jego myśli, ponieważ od momentu, gdy człowiek dostrzega byt
ludzki, tworzy się w nim forma bytu ludzkiego i ta forma posiada wewnętrzną
więź z wszystkimi formami, które znajdują się w ludziach względem niego
zewnętrznych i to w ten sposób, że ta forma mogłaby się tworzyć ((przy okazji))
jakiegokolwiek innego (( człowieka)), który by uprzednio się zjawił - forma, która
ukształtowana już ((przy okazji)) jednego ((osobnika)) nie kształtowały się
wcale ((przy okazji)) innego ((dostrzeżonego później)); na. przykład, gdyby
jakiś byt przyszedł po Zaidzie - byt nie będący ((Amrem, to znaczy jakimś innym
człowiekiem)) lecz lwem - ukształtowałaby się inna forma. Podobnie, jeśli jest
pewna ilość pierścionków ((których oczko ma)), jeden Ł ten sam kształt, to
jeśli jedno z nich się odciśnie, będzie ono takie same, jak odciśnięcie każdego
innego pierścionka.
Ale
nie może się zdarzyć, aby na zewnątrz umysłu, wyobraźni i myśli istniała realna
„ludzkość” lub realna „czerń”, i aby one znajdowały się w każdym z czarnych
ludzi i w każdej z czarnych rzeczy. W przeciwnym wypadku ta jedyna i realna
ludzkość nabyłaby wiedzy, gdyby była Platonem, lecz stałaby się przedmiotem
niewiedzy z tej racji, że była kimś innym. Otóż, nie jest możliwe, aby w jednym
i tym samym bycie znajdowała się realnie wiedza i aby jej tam nie było. Nie
jest możliwe, aby jedna rzecz była w tym samym czasie białością i czernią. Tak
samo nie jest możliwe, aby zwierzę powszechne było jednym i tym samym
zwierzęciem, i aby było realnie zarazem chodzące, fruwające, niechodzące,
niefruwające, dwunożne i czworonożne.
Stało
się więc oczywiste, że koncepcja czegoś powszechnego[59]
jako powszechnego istnieje tylko w myśli. Jego istota jednak istnieje i w myśli
i poza myślą, ponieważ istota „ludzkości” i „czerni” istnieje i w myśli i poza
myślą, w rzeczach. Ale fakt, że jest ludzkość lub czerń, które istnieją realnie
we wszystkim po to, aby były powszechne, na pewno nie może istnieć.
Nigdy
nie może się zdarzyć, aby każda koncepcja jako powszechna, obejmowała liczne
byty szczegółowe i aby każdy różnił się od drugiego jakąś właściwością lub sobie
właściwym odniesieniem. Na przykład nie może się zdarzyć, aby były dwie
czernie (nie z tej racji, że istnieją w dwu ciałach, albo że każda z nich ma
właściwą sobie cechę), ponieważ obie byłyby realnie jednym i tym samym i
byłyby czernią. ((Inaczej)), jeśli ta, która jest inną ((czernią)) i ta, która
jest daną czernią, są tą samą rzeczą, i jeśli jest to czerń, która zawiera
konieczność, żeby inna była inna, to staje się konieczne, żeby czernią była ta
inna.
Otóż
jeśli nie wynika z czerni, że jest ona inna, (i jeśli ta inna nawet wygląda na
czerń) i jeśli ona jest inna na skutek jakiejś innej rzeczy, to nie ma dwu
czerni jako czerni, lecz są dwie na skutek jakiejś przyczyny, i każda z nich ma
swą własną czerń na skutek tej przyczyny.
Wiesz
już zatem, że ogólna koncepcja, która staje się czymś szczegółowym, staje się
tym albo dzięki różnicy albo dzięki przypadłości. Trzeba, abyś wiedział, że
różnica i przypadłość wkraczają w jednostkowienie i urzeczywistnienie koncepcji
ogólnej. Nie wkraczają jednak w jej istotę. Przykładem tego jest zwierzęcość
człowieka i zwierzęcość konia. Istota zwierzęcości urzeczywistnia się w jednym
i w drugim w ten sam sposób. Dla nich obu zwierzęcość jako taka jest całkowita.
Gdyby nie była całkowita dla jednego z nich, nie posiadałby on zwierzęcości,
ponieważ gdy jakiemuś bytowi brakuje czegoś z istoty zwierzęcości, nie jest on
zwierzęciem. W następstwie tego różnicą człowieka, który jest na przykład rozumny,
nie jest sytuacja istoty jednostkowej i sytuacja istoty zwierzęcości jako
czegoś możliwego. W przeciwnym wypadku koń nie posiadałby realnie zwierzęcości.
Z
pewnością trzeba tego, co rozumne, bądź tego, co je przypomina, aby zwierzęcość
istniała faktycznie - zwierzę dające się oznaczyć - ponieważ nie istniałoby
zwierzę, tak jak nie istniałby człowiek, albo koń, albo jakiś inny byt -spośród
gatunków zwierzęcych, jakkolwiek zwierzę będzie zwierzęciem nawet z
wykluczeniem tych bytów, gdyż zwierzęcość jest inna od człowieczeństwa lub
„koniowatości”, co już powiedzieliśmy. W konsekwencji ta potrzeba, aby zwierzę
miało jakąś różnicę, nie wynika z faktu, że istota zwierzęcości jest nią dzięki
tejże różnicy, ale wynika z faktu, że zwierzę dochodzi do istnienia. Czymś
innym jest istnienie, czymś innym jest istota. Ponieważ taki jest stan różnicy,
stan przypadłości będzie taki sam. A fortiori: to samo rozumowanie odnosi się
do przypadłości, bardziej a fortiori i bardziej konieczne. W następstwie tego,
żadnego bytu, którego istota jest istnieniem (to znaczy, że jego istota jest
jego własnym istnieniem: tak jak Bóg, który jest istnieniem par excellence),
różnica i przypadłość nie różnicują.
Jeśli
chcesz się dowiedzieć, czy pojęcie istotowe, które odnosi się do wielu rzeczy,
jest rodzajem czy gatunkiem, zbadaj to! Jeśli forma pojęcia jest całkowita w
tym umyśle w ten sposób, że aby ją pojąć, jako istniejącą, nie masz potrzeby
odrzucać czegoś innego jak tylko przypadłość, wiedz, że to ((pojęcie)) jest
gatunkiem; na przykład dziesiątka lub piętnastka. Jeśli nie możesz jej pojąć
jako istniejącej w ten sposób, że jest ona w tym oto stanie, bez poszukiwania
jaka ona jest, to ((pojęcie)) jest rodzajem: taka jest na przykład liczba,
ponieważ nie możesz pojąć liczby jako po prostu istniejącej bez powiększenia
((elementu)) istotowego lub przypadłościowego. Lecz przeciwnie, twój umysł
wymaga, abyś zapytał: „Jaka to jest liczba? Czy to jest 4, czy 5, czy 6?” i gdy
się określiło 4, 5, czy 6, nie ma potrzeby pytać: „Jaka ona jest?” Byłyby
jednak potrzebne jej właściwości przypadłościowe (na przykład powiesz: „Jakiej
to rzeczy jest liczba? W jakiej rzeczy ona się znajduje?”). To są te
właściwości zewnętrzne względem jej natury ((liczby)) i to w przeciwieństwie do
((faktu bytowania)) „czterech”, co wynika z liczby. To nie znaczy, że liczba
jest rzeczą, że cztery są rzeczą oddzieloną ((od liczby)). To nie znaczy
ponadto, że cztery nie są liczbą. To nie znaczy nawet, że to jest przypadłość w
liczbie w ten sposób, że liczba jest czymś realnym samym w sobie, bez czterech.
Wiedz,
że w każdej rzeczy, która ma przypadłość, przyczyną tej przypadłości jest sama
ta rzecz ((taka)), że owa przypadłość dochodzi do istnienia albo z niej, albo
z ((innej)) rzeczy względem niej zewnętrznej. Przykład pierwszego
((przypadku)): ciężar i spadanie kamienia, które pochodzą z niego. Przykład
drugiego: ocieplenie wody, które dochodzi do niej z zewnątrz. I jeśli chcesz
wiedzieć, dlaczego powiedzieliśmy, że przyczyną przypadłości jest albo jej
własny podmiot, albo coś innego, to wiedz, że nie ma więcej ponad te dwa
((przypadki)): albo przypadłość ma przyczynę, albo jej nie ma. Jeśli nie ma
przyczyny, istnieje sama przez się. Otóż wszystko, co istnieje samo przez się,
potrzebuje do istnienia tylko samego siebie, a wszystko, co potrzebuje tylko
samego siebie, nie jest przypadłością innej rzeczy, która istniałaby bez niej.
A więc skoro przypadłość ma przyczynę, jej przyczyna jest albo w rzeczy, w której
ona ((przypadłość)) jest, albo jakaś rzecz zewnętrzna jest przyczyną jej
istnienia w podmiocie. W jakikolwiek sposób by to się stało, rzecz, .która jest
przyczyną, musi najpierw realnie uzyskać swe istnienie, aby inna rzecz przez
nią istniała.
18.
Poszukiwanie stanu jedności i wielości oraz tego wszystkiego, co się z tym
wiąże
Jedno
jest w rzeczywistości jednym szczegółowym i jest nim w dwojaki sposób. Albo
jest „jednym” pod pewnym względem, a wielością pod innym.
Albo
pod żadnym względem nie ma wielorakości[60]
w swej naturze: tak jak punkt, albo Bóg.
Jeżeli
chodzi o „jedno”, w którym zawiera się aspekt wielorakości, to jest ona albo w
możności, albo w akcie. Jeśli jest w akcie, to znaczy, że czy ni się jakąś
rzecz z wielu innych rzeczy drogą złożenia i zbierania. Jeśli jest w możności,
to mamy ((przypadek)) wymiarów i ilości ciągłych, które są „jednym” w akcie i
które nie zawierają żadnej podzielności, lecz są podłożem podzielności.
Jeżeli
chodzi o „jedno” pod drugim względem, to orzekamy je o rzeczach, które są
liczne i które podpadają pod coś powszechnego. I tak mówimy: „Człowiek i koń są
'jednym' poprzez zwierzęcość”, i to jest jedność w rodzaju. Mówi się również:
„Zaid i Amr są 'jednym' w człowieczeństwie”, i to jest jedność w gatunku. Mówi
się ponadto: „śnieg i kamfora są 'jednym' w białości” i to jest jedność w
przypadłości. Mówi się dalej: „odniesienie władcy do miasta i odniesienie duszy
do ciała są jednym”, i to jest jedność w relacji. Albo też mówi się: „białe i
słodkie są jednym, jak cukier”, ((podczas gdy)) w rzeczywistości są dwoma; lecz
jest to jedność w podmiocie.
Wiedz,
że równość jest jednością w przypadłości ilości, że podobieństwo jest jednością
w przypadłości jakości, że symetria jest jednością w przypadłości położenia i
że jednolitość jest jednością we własności.
Wielorakość
jest przeciwieństwem jedności. Skoro dowiedziałeś się, czym jest jedno,
dowiedziałeś się też, czym jest wielość, i zorientowałeś się, że wielorakość
jest w liczbie, albo w rodzaju, albo w gatunku, albo w przypadłości, albo w
relacji. Z wielorakości biorą się: różnorodność (dżuda’i), inność (dżuzu’i)
odpowiadające terminom arabskim ghayriyat, hrilaf, taqabul.
Różne
rodzaje hrilaf i taqabul ((które nazywam)) przeciwstawieniem (barabari) są w
liczbie czterech:
1)
przeciwstawienie „jest” i „nie jest” (przykłady: człowiek i nie-człowiek,
białość i nie-białość);
2)
przeciwstawienie korelacji (przykłady: „przyjaciel” w odniesieniu do
„przyjaciela”, „ojciec” w odniesieniu do „syna”);
3)
przeciwstawienie posiadania i braku (przykład: przeciwstawienie „ruchu” i
„spoczynku”);
4)
przeciwstawienie wykluczeń (przykład: „gorąco” i „zimno”).
Różnica
między wykluczeniem i brakiem jest ta, że wykluczające nie polega na tym, iż
pewna rzecz przestaje być jego podłożem i że nie ma tego ((więcej)) w tej
rzeczy, lecz polega na tym, że na przekór nieistnieniu jakiejś rzeczy inna
rzecz istnieje i jej się przeciwstawia. Tak więc gorąco nie polega na tym, że
nie ma zimna w tej rzeczy, w której powinno nie być zimna, lecz polega na tym,
że nawet gdyby tam nie było zimna, jest ponadto rzecz, która dorzuca się do
nieistnienia i która bytuje w przeciwstawieniu do zimna. Jeżeli chodzi o brak,
to polega on na tym, że dana rzecz nie istnieje - nic ponadto. Prawdziwy brak
polega na tym, że na przykład zimno znika, i że podmiot ((w którym było zimno))
bytuje niezmienny bez dodania się innej rzeczy. Jeżeli chodzi o fakt, że
((zimno)) znika, i że inna rzecz dochodzi, to jest tu brak o tyle, że zimno
znikło. To natomiast, co doszło, jest wykluczeniem. Lecz chodzi tu o inny brak,
który nie jest tym, o którym mówiliśmy, że polega na tym warunku, iż znika bez
dodania się innej rzeczy.
Dwa
wykluczenia mają dwie przyczyny: ((na przykład)) jedna jest przyczyną
białości, druga jest przyczyną czerni.
Lecz
co do braku i co do posiadania, to mają one jedną i tę samą przyczynę. Dopóki
przyczyna istnieje, jest przyczyną posiadania, kiedy niknie, jest przyczyną braku
w ten sposób, że przyczyną braku jest brak przyczyny.
Jeżeli
chodzi o korelaty, to ich właściwością jest, że rozpoznaje się każdy z nich
przez odniesienie do drugiego, podczas gdy nie jest tak samo w przypadku innych
((przeciwstawień)).
Jeżeli
chodzi o przeciwstawienie „jest” i „nie jest”, to różni się ono od wykluczenia
i od braku tym, że przeciwieństwo „jest” i „nie jest” ((wkracza)) w wykład i
odnosi się do każdej rzeczy.
Jeżeli
chodzi o wykluczenie, to jest ono tym, czego podmiot oraz podmiot tego
wykluczonego są jednym i tym samym podmiotem, ((w którym)) nie łączą się
((zarazem)), lecz przychodzą jedno po drugim. Występuje między nimi skrajne
przeciwieństwo: i tak między „czernią” i „białością”, a nie między czernią i
czerwienią, ponieważ czerwień jest czymś pośrednim między dwoma wykluczającymi
się. Właściwie jest wiele wykluczających się, między którymi występuje
pośrednik i może się zdarzyć, że jest ich więcej, na przykład barw pomiędzy
czernią a białością, jednych, które są bliższe pierwszej skrajności i drugich
bliższych drogiej. W następstwie tego dwa wykluczające się mają wspólnie ten
sam podmiot i nie jest konieczne, aby tak było w przypadku ((przeciwieństwa))
pomiędzy „jest” i „nie jest”. Tak samo brak i posiadanie mają wspólnie jeden i
ten sam podmiot, w którym znajdują się jako realnie przeciwstawione jedno drugiemu.
Może się zdarzyć, że ich wspólnota podmiotu opiera się na gatunku: tak jak fakt
bycia osobnikiem męskim albo żeńskim.
Zdarza
się często, że nie zdając sobie sprawy z rodzaju, łączymy z określonym
niebytem, należącym do danego rodzaju, różnicę albo właściwość, i że nadajemy
mu nazwę - a ta nazwa tak dobrze wywołuje złudzenie, że wyobrażamy sobie, iż
((ów określony niebyt)) jest wykluczeniem tego, z czym byt jest złączony. Na
przykład parzyste i nieparzyste: bo rzeczywiście parzyste polega na tym, że
liczba ma swą połowę, podczas gdy nieparzyste polega na jej nieposiadaniu.
Podobnie gdy nadało się nazwę faktowi nieposiadania połowy - co nazywamy
„nieparzyste” - wyobraziło się sobie, że „nieparzyste” jest pewną rzeczą
przeciwstawioną „parzystemu”, i że jest jego wykluczeniem. Tymczasem tak nie
jest, gdyż skoro jedno nie jest drugim i na odwrót, występuje pomiędzy nimi
przeciwieństwo „jest” i „nie jest”, a nie przeciwieństwo wykluczenia. Nigdy
liczba parzysta nie stanie się nieparzysta i na odwrót. Ich podmiot jest
różny, a nie jedyny.
Trzeba
wiedzieć, że to, co wykluczające się z każdą rzeczą, jest jedną rzeczą,
ponieważ może tam występować coś pośredniego między nią i tym, co ona wyklucza,
i że to wykluczające jest rzeczą jej przeciwstawioną. I o ile jest
przeciwstawione, nie jest inną rzeczą. Lecz jeśli jest jakaś inna rzecz jej
przeciwstawna, to w innym aspekcie i w inny sposób zachodzi to, że jest ona
wykluczeniem ((tej rzeczy)). Mówimy, że chodzi o jeden aspekt. Otóż w jednym
aspekcie rzecz może mieć tylko jedno wykluczenie, jeśli zaś występuje coś
pośredniego ((między dwiema, rzeczami)), tym wykluczającym jest to, co
najbardziej oddalone. Nic z tego, co pośrednie, nie jest wykluczające, lecz owe
pośrednie stanowią drogę ku wykluczającemu, które jest ((skrajnością))
najbardziej oddzieloną i najbardziej oddaloną na tej drodze. Wszystko to, co
jest najbardziej oddalone na jakiejś drodze, jest jedną i tą samą ((rzeczą)).
A więc to, co wyklucza jakąś rzecz, jest jedno.
19.
Badanie stanu pierwszeństwa i następstwa
Pierwszeństwo
i następstwo występuje albo co do rangi, albo co do natury, albo co do honoru,
albo w czasie, albo co do istoty, albo co do przyczynowości.
Pierwszeństwem
jest to, co w każdej rzeczy ma rangę zapoczątkowywania, albo też to, co jest najbliższe
zapoczątkowywaniu. Niektóre ((pierwszeństwa)) zawdzięcza się instytucjom ludzkim
albo umowie. W ten sposób Bagdad znajduje się przed Kufą, jeśli zaczniesz stąd
((gdzie się znajdujemy (w Ispahanie))). Niektóre są w naturze ((rzeczy)). Na
przykład jeśli zaczniesz od tej strony, to ciało jest przed zwierzęciem, które
jest przed człowiekiem. Zdarza się, że wszystko, co jest wcześniejsze pod
względem rangi, staje się późniejsze, gdy zaczniesz od innej strony, na
przykład gdy przybywasz z Mekki, to Kufa znajduje się przed Bagdadem.
((Podobnie)) jeśli zaczniesz od dołu, to człowiek jest ponad zwierzęciem, które
jest ponad ciałem. Jeżeli chodzi o wcześniejsze w przestrzeni, to jest wcześniejsze
dzięki temu, że jest najbliższe punktowi, od którego postanawiasz zacząć, na
przykład przejście, które jest najbliższe Gribla, jest najwcześniejsze ((w
meczecie)).
Jeżeli
chodzi o wcześniejsze z natury, to jest ((nim)) rzecz ((taka)), że jeśli ją
usuniesz, to inna rzecz, ((która od niej zależy)) znika. I może się zdarzyć, że
usuniesz tę drugą rzecz, i że ta pierwsza wcale nie zniknie. Przykład: jeden i
dwa. Jeśli usuniesz „jeden”, „dwa” znika; lecz jeśli usuniesz „dwa”, nie
sprawia to konieczności zniknięcia „jednego”.
Jeżeli
chodzi o wcześniejsze pod względem honoru i zalet, to rzecz jest dobrze znana
((przykład: mistrz i uczeń)).
Podobnie
wcześniejsze w czasie ((przykład: Cyrus i Chozroes)).
Jeżeli
chodzi o wcześniejsze pod względem istoty, to jest ono rzeczą, która nie
uzyskuje bytu od określonej rzeczy, i przeciwnie, która uzyskuje byt od tej
rzeczy określonej, tak, aby te dwie rzeczy były w tym samym czasie i w tym
samym miejscu, albo też, aby tam nie były. Przykład przypadku, gdy są one w tym
samym miejscu: ruch poruszyciela rzeczy, ((gdy chodzi)) o spalanie i
nacieranie, podczas gdy oba (( poruszyciel i poruszany)) poruszają się w tym
samym miejscu. Otóż ruch poruszyciela jest przyczyną poruszania się
poruszanego, a bytu poruszyciel nie uzyskuje z ruchu, lecz ten ruch uzyskuje
byt od niego. Wynika z tego, że rozum osądza jako godziwe to, co stwierdzasz:
„Mocą tego, że ten ((poruszyciel)) porusza się, ów ((poruszany)) porusza się również”,
i to czego, nie mówisz: „Mocą tego, że ów ((poruszany)) się porusza, ten ((poruszyciel))
się porusza”. Natomiast powiadasz: „Najpierw ten ((poruszyciel)) musi się poruszać,
aby następnie ów ((poruszany)) się poruszał”, i nie mówisz: „ów ((poruszany))
musi się najpierw poruszać, aby następnie ten ((poruszyciel)) się poruszał”.
Tego „najpierw” nie rozumiesz jako „najpierw” ((w porządku)) czasu, lecz to
„najpierw” ((rozumiesz w porządku)) bytu. Na przykład powiadasz: „Trzeba
najpierw, aby istniało 'jedno', a następnie 'dwa'". I nie rozumiesz przez
to wcale, że musi być czas, w którym najpierw istniałoby „jedno”, a następnie w
innym czasie „dwa”. Lecz godzisz się, że zawsze „jeden” i „dwa” istnieją w tym
samym miejscu i w tym samym czasie.
20.
Badanie przyczyny i tego, co uprzyczynowane
Każdą
rzecz, która istnieje niezależnie od jakiejś określonej rzeczy, a więc gdy
istnienie tej ostatniej pochodzi od niej, nazywamy ((tę pierwszą rzecz))
przyczyną tej rzeczy określonej i nazywamy ((tę drugą)) jej skutkiem[61].
Istnienie tego, co jest częścią jakiejś rzeczy, nie zależy od tej rzeczy,
chociaż jest możliwe, że nie istnieje bez tej rzeczy. Jednak istnienie tej
części nie jest uwarunkowane ((faktem)), że zależy ona od rzeczy i że dzięki
niej bytuje. Lecz ponieważ istnienie tej rzeczy jest dzięki istnieniu ((tej części)),
nie może więc się zdarzyć, aby istnienie części zależało od istnienia tej
rzeczy, gdyż ta rzecz przez swoją istotę jest późniejsza od istnienia części. W
konsekwencji, wszystko to, co jest częścią bytu jakiejś rzeczy, jest przyczyną
tej rzeczy.
Otóż
przyczyna jest dwojakiego porządku: pierwsza znajduje się w istocie skutku i
jest jego częścią; druga jest na zewnątrz istoty skutku i w ogóle nie stanowi
jego części.
A)
Przyczyna, która jest w istocie skutku, pojawia się tylko w dwóch wypadkach:
1) Albo fakt jej istnienia w myśli nie wymaga istnienia
skutku w akcie, lecz w możności: na przykład drzewo w odniesieniu do krzesła,
ponieważ gdy drzewo istnieje, to nie jest konieczne, aby krzesło istniało w
akcie, lecz jest konieczne, aby ono istniało w możności, gdyż jest podłożem formy
krzesła.
2) Albo fakt jej istnienia w myśli wymaga istnienia
skutku. Inaczej mówiąc, od momentu, w którym pomyślisz, że ((przyczyna))
istnieje w świecie, wymaga to, aby skutek istniał, tak jak ((na przykład)) forma
krzesła. Nazywa się pierwszą ((A 1)): przyczyną materialną, a drugą ((A 2)):
przyczyną formalną.
B)
Jeżeli chodzi o przyczynę, która jest zewnętrzna wobec rzeczy, to jest ona albo
przyczyną, dla której rzecz istnieje, albo nie jest ona przyczyną, dla której
rzecz istnieje, lecz ((jest)) przyczyną „przez” którą rzecz istnieje. Pierwszą
przyczynę nazywa się przyczyną, celową (na przykład dach, który jest przyczyną
((celową)) domu, ponieważ gdyby nie było przyczyny dachu, nie byłoby domu).
Przyczynę drugą nazywa się przyczyną sprawczą (na przykład architekt dla domu).
Właśnie
„cel” sprawia przyczynowanie wszystkich przyczyn, ponieważ gdyby forma celowa
nie istniała w umyśle architekta, nie byłby on architektem i nie działałby, a
forma domu nie przeszłaby do istnienia i nie ujawniłby się materialny element
domu. A więc, przyczyną wszystkich przyczyn jest „cel”, tam gdzie znajduje się
„cel”.
Dla
każdego działającego, który widzi cel swego aktu, jest ważne, aby byt i niebyt
tego celu nie były tym samym, ponieważ gdyby one były tym samym, cel nie byłby
celem. W rezultacie to, czego byt i niebyt byłyby tym samym, nie miałoby
żadnego atutu w daniu pierwszeństwa swemu bytowi przed swoim niebytem. Wszystko
to, co byłoby takie, nie byłoby celem. ((W rezultacie)) pytanie: „Dlaczego
działający to uczynił” jest konieczne, ponieważ od momentu, gdy byt jest równy
niebytowi, nie ma miejsca do dania pierwszeństwa „działaniu” przed
„niedziałaniem w ogóle”, gdyż istota celu polega na tym, ze powoduje
pierwszeństwo bytu przed niebytem. Wszystko to, co ma cel, zawiera rzecz, przez
którą jego byt jest lepszy. Stąd zewnętrznie wobec istoty ((istoty wszystkie
tego, co ma cel)) znajduje się rzecz, przez którą staje się ono bardziej godne
i bardziej wykończone. W rezultacie przez samą swoją istotę nie jest ono jeszcze
wykończone. Jeśli ktoś mówi, że przewaga „celu” jest dla innej rzeczy, pytanie
„Dlaczego?” pozostaje aktualne. W rezultacie, jeśli jakaś rzecz jest korzystna
dla innej:
1)
jej celem jest, aby była korzystna,
2)
lub nie; ((w tym drugim wypadku)), aby rzecz była korzystna dla drugiej lub
nie, jest tym samym,
3)
albo ((jeszcze)) jest lepsze, aby ((rzecz)) była korzystna ((dla drugiej)).
Jeśli
jest tym samym ((aby rzecz była korzystna dla drugiej lub nie była korzystna)),
nie wykrywamy celu w fakcie bycia korzystnym. W wypadku jednak pierwszeństwa,
wypadek, gdy rzecz daje korzyść, jest bardziej godny ((niż wypadek, który nie
daje korzyści)). Lecz jeżeli ((rzecz)) nie daje korzyści, nie spełni ona aktu
korzystniejszego i nie stanie się ((rzeczą)) najbardziej ukończoną i
najbardziej godną. I będzie tam błąd i brak. Tak więc, dla każdej przyczyny,
która ma cel, celem jest to, co ją czyni czymś wykończonym. Może się zdarzyć,
że jest przyczyna, której istota jest taka, że pochodzi z niej skutek, lecz nie
ze względu na cel, którego ((ta rzecz)) szuka. Ta przyczynowość przekracza
„dlaczego” i cel.
Przyczyna
jest dwóch, rodzajów: jedna rzeczywista, druga pozorna. Ta druga jest
przyczyną, która nie powoduje działania ((głównego)), ale jednak powoduje
działanie, które przygotowuje działanie innej przyczyny. Ktoś na przykład
zabiera kolumnę podtrzymującą sufit i wtedy się mówi: „Ta osoba spowodowała, że
spadł sufit”, a więc, że to nie ona jest tym, co zwaliło sufit, gdyż przyczyną,
która zwaliła sufit, jest ((w rzeczywistości)) ciężar, który się tam znajduje.
Ta kolumna nie dawała sufitowi zdolności do zawalenia się, ale po usunięciu kolumny
ciężar spowodował swój skutek. Tak samo mówi się, że powój żywiczny[62]
wnosi świeżość eliminując żółć w ten sposób, iż temperament mógł spowodować tę
świeżość.
Oprócz
tych dwóch rodzajów przyczyn występują i inne, ale na ten temat to wystarczy.
Każda
przyczyna sprawcza, która jest przyczyną, jest nią albo dzięki naturze,
albo poprzez wolę, albo przez przypadłość, którą uzyskuje. Przyczyna dzięki
naturze jest taka, jak na przykład ogień, który spala ze swej natury.
Przyczyną, która jest taka z powodu woli, jest na przykład człowiek, gdy
wprawia w ruch jakąś rzecz. Przyczyną przez przypadłość jest na przykład woda,
która ogrzewa coś na skutek przypadłości, którą uzyskuje ((kiedy woda jest
ogrzana)), a nie ze swej natury.
Fakt,
że nie ma działania i że później powoduje go przyczyna, pochodzi albo z
zewnętrznego dla tej przyczyny motywu, albo a powodu braku rzeczy wobec niej zewnętrznej
(na przykład narzędzie albo materia). W sumie, z motywu zewnętrznego albo z
motywu niezewnętrznego. Otóż, jeżeli w każdym wypadku jego istota pozostaje ta
sama i jeżeli ((świat)) zewnętrzny ((dla jego istoty)) pozostaje taki sam,
istnienie rzeczy dzięki przyczynie nie będzie lepsze od jej nieistnienia. W
efekcie, aż do tej chwili było to nieistnienie, a teraz pojawia się istnienie
((skutku)).
Rzecz
więc zmieniła stan: albo wkroczyła nowa natura, albo nowa wola, albo nowa
przypadłość. W związku ze stanem, który się pojawił, jeżeli nie spowodowało go
nic z zewnątrz - sama przyczyna go spowodowała - pozostaje aktualne pytanie,
mianowicie: „dlaczego działanie tej przyczyny nie zostało spowodowane wcześniej
i nastąpiło ((właśnie)) dopiero teraz?” tak, że ten stan jest z natury ((przyczyny))
lub innej rzeczy, jest w przyczynie albo poza nią. Jeśli coś innego spowodowało
ten stan, trzeba, aby była inna przyczyna, która wytwarza stan w sobie lub poza
sobą, albo stać się przyczyną - co szerzej będzie przedstawione później, jeśli
spodoba się to Allahowi.
21. Badanie stanu skończoności wszystkiego, co zawiera
poprzedniość i późniejszość oraz skończoności przyczyn szczegółowych
Poprzedniość
i późniejszość są albo dzięki naturze ((tak jak w liczbach)), albo poprzez
założenie ((tak jak w wymiarach)), ((założywszy że możesz je ustalać wychodząc
z której tylko chcesz strony)). Wszystko, co zawiera poprzedniość i
późniejszość dzięki naturze, i wszystko, co jest ilością, której części zależne
od niej znajdują się realnie w jednym i tym samym miejscu, jest skończone.
Dowód na to jest taki, że gdyby była nieskończona liczba rzeczy, zawierających
z natury poprzedniość lub późniejszość lub ((jeżeli byłby najmniejszy)) wymiar,
którego części istniałyby razem, moglibyśmy wyznaczyć tam punkt lub granicę
zmysłami lub myślą.
Przypuśćmy, że taką
nieskończonością jest linia AB:
B D C A
...
Zaznaczmy
punkt C na tej linii. Załóżmy miarę między C i D, albo liczbę skończoną. Gdyby
była nieskończoność od D w kierunku B, to dorzucić ((do tej nieskończoności))
CD. ((W tym wypadku)) C B będzie nieskończone: gdyby była nieskończoność od D
do B i jeżeli w wyobraźni połączyłbyś DB z CB, aby obie szły w tym samym kierunku,
jeżeli DB rozciągałoby się na jednakową długość z CB, ((zdając sobie sprawę, że
są one)) bardziej lub mniej ((oddalone od ich punktów wyjścia)), obie byłyby
jednakowe - co jest niemożliwe, ponieważ DB jest mniejsze, a CB jest większe. I
((w tym wypadku)), jeżeli DB się zatrzyma, gdy tymczasem CB się przedłuża,
długość od B będzie skończona i CB miałaby nad DB nadwyżkę ((długości)), równą
CD, która jest skończona. A więc CB jest także skończone. Staje się więc
oczywiste, że taka liczba i taki wymiar nie będą nieskończone,
Przyczyny
- mianowicie przyczyny sprawcze rzeczy - gdy jedna jest przyczyną, a
druga jest przyczyną przyczyny, i gdy mają z natury poprzedniość i
późnięjszość, nie mogą być nieskończone. Wszędzie, gdzie tak jest, występuje
przyczyna pierwsza. Jeżeli przyczyny byłyby nieskończone, to albo nie byłoby
wśród nieb takiej, która sama byłaby bez przyczyny, albo byłaby wśród nich
przyczyna, która nie miałaby przyczyny. W tym ostatnim wypadku ta przyczyna
byłaby celem, i ((następstwo przyczyn)) byłoby skończone, a nie nieskończone. W
pierwszym wypadku, wszystkie te przyczyny razem wzięte, byłyby uprzyczynowane i
istniałyby realnie w akcie.
Założywszy,
że jest to zespół, który jest jak rzecz wśród rzeczy nieskończonych, z
konieczności ten zespół ((przyczyn)) nie byłby niespowodowany, ponieważ byłby
on częścią skutków istniejących realnie. I o tyle, o ile jest on zespołem
spowodowanym, wymaga przyczyny zewnętrznej wobec siebie. Jeżeli chodzi o tę
przyczynę, to jeżeli byłaby ona spowodowana, sama byłaby częścią tego zespołu.
Otóż uznaliśmy ją za zewnętrzu wobec zespołu. Trzeba więc, aby nie była
spowodowana. Ta przyczyna jest celem i w konsekwencji, ((to następstwo
przyczyn)) jest nieskończone.
22.
Badanie stanu możności i aktu
Słowa
„możność” używa się w wielu ((różnych)) znaczeniach. Tutaj potrzebne nam są dwa
znaczenia: możność czynna i możność bierna. Możność czynna jest stanem, który
znajduje się w przyczynie sprawczej w tym sensie, że z jej powodu akt wypływa z
przyczyny (na przykład ciepło z ognia). Możność bierna jest stanem, przez który
rzecz staje się podłożem innej (na przykład zdolność wosku do formowania go).
O
każdej rzeczy, która realnie istnieje, mówimy, że jest w akcie. Jest to akt
realizacji, a nie akt działania na jakąś rzecz. W tym punkcie powstaje wiele
błędów. Jeżeli jest możliwe, aby jakaś rzecz istniała, lecz jeszcze nie
istnieje, nazywa się „możnością” jej możliwość istnienia, która jest nieistnieniem
w danym czasie. Właśnie dlatego mówi się o każdej rzeczy, że jest ona albo w możności
albo w akcie. We wszystkim, co może być, lecz jeszcze nie jest, trzeba, aby
możliwość bytowania czymś była. Otóż, jeżeli dzięki możliwości bytowania nie
ma niczego realnego, to rzecz ma możliwość nie-bytu ((dosłownie: do bycia
nie-rzeczą)), czyli nie ma możliwości. A więc nie jest możliwe, aby istniała,
((i)) wobec tego nigdy jej nie będzie. Byt możliwy jest więc ((już)) czymś w
ten. sposób, że odkąd rzecz jest realizowana, ((stan bytu możliwego)) już nie
występuje.
Wszystko,
co istnieje, jest substancją lub przypadłością. Istnienie substancji jest
dzięki jej istocie. Lecz istnienie czegoś możliwego nie pochodzi z jego istoty.
Jego istnienie zależy od rzeczy, która ma możliwość istnienia. To, co możliwe,
nie jest więc oddzielną substancją. Jest to stan w substancji lub jest to
substancja z jakimś stanem.
Jeżeli
jest substancja z jakimś stanem, to jest to ten stan, który jest z konieczności
możliwością. Ta substancja jest rzeczą i materią ((tego stanu)), ponieważ każda
rzecz, w której jest możliwość innej rzeczy, jest jej materią.
Jeżeli
stan znajduje się w substancji, to substancja, w której znajduje się ten stan,
jest materią. W każdym wypadku materia poprzedza istnienie tej rzeczy możliwej
i ta rzecz potrzebuje materii, ponieważ dzięki niej istnieje. Otóż wszystko, co
jest, zanim zaistniało w czasie, ma materię, w której tkwi jego możność
istnienia. Jeżeli ktoś mówi, że ta możliwość istnienia jest ((tym samym, co))
możność przyczyny sprawczej, myli się. Istotnie, nie ma się racji mówiąc: „Gdy
nie ma możności bycia rzeczy, to nie ma możności w przyczynie”. Jest jednak
racja, gdy się mówi: „Gdy rzecz nie ma w ogóle możliwości bycia z siebie, nie
ma możności w przyczynie; i nie ma możności bycia czymś niemożliwym”. W
konsekwencji możliwość bycia w sobie nie jest ((tym samym co)) możność
przyczyny. To z konieczności inna rzecz sprawia istnienie ((czegoś możliwego))
w tej materii, co z kolei jaśniej wyłożymy
Możność
czynna jest dwu rodzajów. Jeden polega wyłącznie na działaniu i nie może nie
działać: np. ciepło ((którego możność)) polega na grzaniu i nie może nie
ogrzewać. Druga możność polega na jednym i drugim: na przykład możność
człowieka, dzięki której on widzi lub nie widzi, zależnie od upodobania; ale od
chwili, gdy wola zwiąże się z tą możnością i gdy nie ma przeszkód, nie może się
zdarzyć, aby akt nie zachodził. W rezultacie, jeżeli jest możność i gdy wola
jest samodzielna (w tym sensie, że nie ma w woli nic skłaniającego) i gdy nie
ma niepewności, a ((wszystko to)) nie wywołuje aktu, to jest niemożność lub
przeszkoda.
Tak
samo, gdy możność zwierzęcia wiąże się z wolą, staje się zupełnie podobna do
tej możności wyżej wymienionej, która nazywa się „naturą”, w tym sensie, że akt
wypływa z niej w sposób konieczny.
Za
każdym razem, gdy taka możność czynna łączy się z możnością bierną, i gdy
możność bierna nie ma przeszkód, a także gdy możność czynna jest zupełna,
wynika z niej w sposób konieczny działanie i doznawanie. Krótko mówiąc,
wszystko, co dochodzi do istnienia, dochodzi do tego koniecznie dzięki przyczynie,
ponieważ nie może się zdarzyć, aby to nie było konieczne. W rezultacie, zarówno
wtedy, gdy nie zdarza się, aby rzecz uzyskała istnienie, jak i wtedy, gdy
wszystkie przyczyny prowadzące do istnienia nie są jeszcze zrealizowane, akt
nie występuje. W konsekwencji, od momentu, gdy przyczyna jest zrealizowana, i
to w ten sposób, że wynika z niej akt, musi on koniecznie nastąpić. Możliwość,
że on nie nastąpi, będzie absurdem, ponieważ ((od momentu)) gdy przyczyna istnieje
i gdy żaden akt z niej nie wynika, to albo jej natura nie domaga się niczego i
nie jest zupełna, albo jej wola nie jest zupełna, albo ((przyczyna)) nie jest
zupełna z powodu stanu, który byłby stanem przypadłościowym. Jeżeli jej akt pochodzi
z jej istoty ((i jeżeli akt z niej nie wynika, to dlatego, że)) jej istota nie
jest jeszcze realnie ukonstytuowana. Jest ona ((przyczyna)) w takim stanie, że
może z niej wynikać akt lub może on z niej nie wynikać. A więc przyczyna ((w
tym wypadku)) istnieje dopiero tylko w możności i trzeba, aby pojawił się stan,
który doprowadzi ((przyczynę)) z możności do aktu. W konsekwencji wszystko, co
pochodzi z przyczyny, pochodzi z niej w sposób konieczny.
23.
Przedstawienie stanu istnienia tego, co konieczne, i tego, co możliwe
W
każdej rzeczy, która ma istnienie, jej istnienie jest samo przez się konieczne
albo nie jest ((konieczne)). Każda rzecz, której istnienie nie jest konieczne
samo przez się, jest sama przez się albo niemożliwa, albo możliwa. Żadna rzecz,
która nie jest możliwa sama przez się, nie może istnieć, o czym wspomniano
poprzednio. Otóż ((aby mogła istnieć)), trzeba, aby była możliwa sama przez
się, aby stała się konieczna w wypadku, gdy jest przyczyna, i aby stała się
niemożliwa w wypadku, gdy nie ma przyczyny. Czymś innym jest ((rzecz rozważana))
sama w sobie, czymś innym jest warunek, aby była przyczyna, albo warunek aby
jej nie było. Jeżeli rozważasz ją samą w sobie bez ((uwzględnienia)) jakiegoś
warunku, nie jest ona ani konieczna ani niemożliwa. Jeżeli rozważasz realizację
przyczyny, jako jej przyczynę determinującą, rzecz staje się konieczna. Jeżeli
jednak rozważasz warunek nierealizacji przyczyny jako jej przyczyny, rzecz
staje się niemożliwa. Na przykład, kiedy rozważasz liczbę nie uwzględniając żadnego
warunku, nie stwierdzisz niemożliwości jej natury, gdyż jeżeli byłaby ona niemożliwa,
nigdy by jej nie było. A więc, jeżeli rozważasz 4 w warunkach, że wynika to z 2
razy 2, staje się to konieczne. Ale jeżeli rozważasz 4 w taki sposób, że 4 nie
jest rezultatem 2 razy 2, stanie się ono niemożliwe.
W
konsekwencji każda rzecz, która ma istnienie, i która nie jest samym w sobie
istnieniem koniecznym, ta rzecz jest możliwa w sobie. Ale jest ona bytem
możliwym w sobie i niemożliwym przez inny byt niż ona. ((I w tym ostatnim
wypadku)) jej istnienie nie będzie jeszcze zrealizowane, ponieważ będzie ona
zawsze w stanie, w którym była. Trzeba więc, aby ta rzecz zaczęła istnieć, aby
możliwość znikała. Jednakże możliwość sama w sobie nie zaniknie nigdy, ponieważ
nie pochodzi ona od przyczyny. W konsekwencji, to właśnie jej możliwość, jeżeli
chodzi o przyczynę, musi zniknąć, aby stało się konieczne jej istnienie dzięki
przyczynie - co polega na tym, że jej połączenie z przyczyną jest dokonane w
sposób, dzięki któremu wszystkie warunki zostały zrealizowane i przyczyna stała
się przyczyną w akcie. A przyczyna nie stanie się przyczyną w akcie dopóki nie
stanie się taka, że skutek pochodzi z niej w sposób konieczny.
24.
Badanie następującego problemu: byt konieczny nie ma istotowego związku z
żadnym bytem
Nigdy
nie może się zdarzyć, aby byt konieczny w sobie miał związek z jakąś przyczyną,
ponieważ, jeżeli jego istnienie jest konieczne w sobie bez żadnej przyczyny, jego
istnienie nie pochodzi od przyczyny, i wobec tego nie ma związku z przyczyną.
Jeżeli z drugiej strony jego istnienie nie jest konieczne bez przyczyny, nie
jest on bytem koniecznym w sobie.
Nigdy
nie może się zdarzyć, aby Byt konieczny miał związek z rzeczą, która łączyłaby
się z nim wzajemnie, ponieważ, gdyby jedno było przyczyną drugiego, każde - z
faktu, że byłoby przyczyną drugiego - byłoby przed nim i poprzedzałoby go w
istnieniu. ((Z drugiej strony)) z tego powodu, że druga rzecz byłaby przyczyną
Bytu koniecznego, istnienie Bytu koniecznego byłoby od niej późniejsze. W
konsekwencji istnienie Bytu koniecznego jest równocześnie wcześniejsze i
późniejsze. Jego istnienie miałoby jako warunek istnienie, które jest
późniejsze wobec jego własnego istnienia. A więc nie byłoby nigdy istnienia
Bytu koniecznego.
Jeżeli
żaden ((byt)) nie jest przyczyną drugiego i odwrotnie – ale żaden nie mogący
wyprzedzić drugiego, ponieważ są jednakowe, bez wyprzedzenia i następstwa i następstwa,
jak dwaj bracia – każdy z istoty będzie konieczny w sobie albo nie. Jeżeli
jeden byłby konieczny w sobie, nieistnienie drugiej rzeczy nie niszczyłoby go.
Nie ma więc takiego związku z inną rzeczą. Jeżeli jednak nieistnienie drugiej
rzeczy niszczy go w jego bycie, nie jest on więc konieczny w sobie. W
rezultacie jest on ((tylko)) możliwy w sobie. Otóż we wszystkim, co jest możliwe
w sobie, istnienie nie jest samo w sobie lepsze od nieistnienia. A więc jego
istnienie wynikałoby z istnienia jego przyczyny, ((tak samo jak)) jego
nieistnienie wynikałoby z nieistnienia jego przyczyny. Otóż, gdyby jego
istnienie pochodziło z niego samego, byłoby ono konieczne w sobie. W konsekwencji
istnienie wszystkiego, co jest możliwe, ma przyczynę i ta przyczyna jest z
istoty od niego wcześniejsza.
W
rezultacie dla każdego z dwóch potrzebna jest przyczyna, jeżeli chodzi o
istnienie, inna niż jej partner, który jest jej równy i jej nie poprzedza,
ponieważ ((także ten partner)) jest konieczny dzięki przyczynie, a nie
konieczny w sobie.
Jeżeli
jeden jest przyczyną, a drugi jest spowodowany, obydwa więc nie są konieczne co
do istoty.
Tak
więc dowiadujemy się, że Byt konieczny nie zawiera części zakładając, że część
pochodzi od przyczyny, co już omówiliśmy. A więc Byt konieczny nie ma istotowego
związku z żadnym bytem.
25.
Badanie stanu bytu możliwego
To,
czego istnienie jest możliwe w sobie, swoje istnienie zawdzięcza koniecznie
bytowi różnemu od siebie. Sens tego, co wyjaśniamy – ((mianowicie, że))
istnienie jakiejś rzeczy pochodzi od istnienia innej rzeczy – jest dwojakiego
rodzaju: 1) jedna rzecz tworzy drugą rzecz, gdy na przykład ktoś buduje dom; 2 istnienie
jakiejś rzeczy pochodzi od drugiej rzeczy i dzięki niej bytuje, na przykład
światło pochodzące od słońca i bytujące na ziemi ((przez słońce)).
Potocznie
ludzie wyobrażają sobie, że stwórcą jakiejś rzeczy jest ten, kto realizuje
istnienie rzeczy, i że rzecz raz uczyniona nie potrzebuje swego stwórcy.
Argumentacja błędna i ((rozumowanie)) przez analogię zostanie temu
przeciwstawione.
Jeżeli
chodzi o ich argumentację, oto co mówią: wszystko to, czego istnienie jest
zrealizowane, ((zdecydowanie)) nie potrzebuje przyczyny swego istnienia,
ponieważ nie stwarza się tego, co jest ((już)) stworzone.
Jeżeli
chodzi o ((ich rozumowanie przez)) analogię, to polega ona na tym: ktoś buduje
dom, a kiedy go zbudował, dom nie potrzebuje już swego budowniczego.
Słabość
ich argumentacji polega na tym: nikt nie powie, że stworzenie na nowo
potrzebuje stwórcy ((tzn. przyczyny determinującej)), lecz mówimy, że
stworzenie potrzebuje kontynuatora ((tzn. przyczyny ciągłego stwarzania)).
Jeżeli
chodzi o ((ich rozumowanie przez)) analogię, którą opierają na tym opowiadaniu
o „domu”, to błąd tu jest oczywisty. Ostatecznie bowiem rzemieślnik nie jest
przyczyną istnienia domu, lecz przyczyną transportu drzewa i gliny na to
miejsce. Otóż ten transport już nie istnieje po odejściu rzemieślnika i
murarza. Przyczyna formy domu polega na połączeniu elementów domu i na naturze
tych elementów, które koniecznie warunkują trwałość domu w tej formie. W
rezultacie każdy z tych elementów ciąży w dół, lecz kiedy są one zebrane,
nawzajem się trzymają. A więc przyczyną istnienia formy domu jest połączenie
tych dwu przyczyn, i o ile dom trwa, o tyle te dwie przyczyny bytują. W tym
rozdziale nie ma żadnego przyczynowania ze strony rzemieślnika. Jego
przyczynowanie polega na tym, że połączył jedne z drugimi elementy domu. I
kiedy przyczyna zniknie, rzecz, której jest on przyczyną nie powinna dłużej
istnieć. W konsekwencji murarz faktycznie nie jest stwórcą domu, jest on nim
pozornie, jak już mówiliśmy. ((Tak samo)) ojciec w rzeczywistości nie jest stwórcą
syna: jest nim tylko pozornie, gdyż pochodzi od niego tylko ruch, który
spowodował wytrysk nasienia. Otóż fakt, że nasienie przybrało formę, pochodzi z
innych rzeczy, które wynikają z nasienia, i ((w konsekwencji)) istnienie formy
ludzkiej pochodzi od rzeczy, która ((już)) istnieje, czego dowiemy się później
((w fizyce)).
((W))
tych dwu rzeczach, o których mówiliśmy ((argument i przykład)), ((chodzi o))
brak argumentacji. Dlatego to, co powiedzieliśmy)) nie wystarcza. Oprócz tego
trzeba, abyśmy wiedzieli dobrze, że nie może być inaczej, ponieważ to wszystko,
co jest sprawione, zawiera dwie właściwości i takie dwie właściwości zawiera
to, co jest przyczyną: jedna polega na tym, że istnienie pochodzi od niej,
druga na tym, że ono nie pochodzi od ((przyczyny)) przed ((istnieniem rzeczy)).
A więc rzecz spowodowana wiąże się z przyczyną albo z racji swego istnienia,
albo dlatego, że nie istniała, albo z obydwu powodów. Lecz ((to połączenie))
nie może pochodzić od obydwu ((od faktu istnienia i nie istnienia)). Tutaj
((połączenie)) może spowodować tylko jedno z dwóch ((istnienie albo
nieistnienie)). A z racji swego nieistnienia ta rzecz ((spowodowana)) nie wiąże
się z żadną rzeczą. I jeżeli z racji swego istnienia nie ima powiązania, to nie
będzie żadnego powiązania. W konsekwencji jest nieuniknione, aby powiązanie i potrzeba
skutku wynikały z faktu, że rzecz ma istnienie.
Jeżeli
chodzi o fakt, że istnienie następuje po nieistnieniu, jest to rzecz, która nie
potrzebuje żadnej przyczyny, ponieważ ten byt, gdy go nie ma, może istnieć
tylko po nieistnieniu. Na pewno może się zdarzyć, że ten byt nigdy nie
istnieje, lecz nie może się zdarzyć, aby go nie było po nieistnieniu. Otóż
rzecz spowodowana potrzebuje przyczyny z racji istnienia, gdyż z tego punktu
widzenia jest ona rzeczą możliwą. Z racji tego, że jej istnienie następuje po
nieistnieniu, nie potrzebuje ona przyczyny, ponieważ jest to konieczne. Lecz
gdy potrzebuje ((przyczyny)) z racji istnienia, nie może się zdarzyć, aby ten
byt mógł nie być związany z przyczyną, co wynika także z innych dowodów; lecz
tyle wystarczy.
Jeżeli
chodzi o przyczynę sprawczą, to jej przyczynowość nie polega na jej
przyczynowości ((stwórczej)), jeśli przez przyczynowość rozumiesz fakt, że
rzecz pochodzi od niej ((od przyczyny)) pod tym warunkiem, że rzecz nie
istniała ((przedtem)). Przeciwnie, jej przyczynowość polega ((tylko)) na tym,
że z niej ((tzn. z przyczyny)) wywodzi się istnienie rzeczy. Lecz fakt, że
((rzecz spowodowana)) nie istniała przedtem, wypływa z tego, że przyczyna nie była
przedtem przyczyną.
A
więc, jak powiedzieliśmy, istnieją dwa przypadki:
1)
przyczyna nie była przyczyną istnienia rzeczy;
2)
stała się przyczyną w danym czasie.
Otóż
pierwszy przypadek jest jej nieprzyczynowością, a nie jej przyczynowością.
drugi przypadek jest jej stanem przyczynowości. Na przykład, ktoś chciałby
najpierw, żeby jakaś rzecz był – jedna z rzeczy, które zależą od jego woli,
ponieważ chciał. I gdy chciał, mogąc ją uczynić, ta rzecz została zrealizowana
w sposób , że w tym momencie masz prawo powiedzieć, iż ta rzecz istniej.
Przyczynowość ((więc)) wypływa z faktu, że wola jest czymś rzeczywistym, i że
jest ta rzecz chciana. Jeżeli chodzi o fakt, że wola stała się realna tak samo
jak rzecz chciana, czego przedtem nie było, nie ma tam żadnego wpływu, ponieważ
tak jest i tak być powinno. Otóż fakt istnienia rzeczy wypływa z fakty, że
przyczyna staje się przyczyną. Byt rzeczy pochodzi z jej przyczynowania. ((W
rezultacie)) inną rzeczą jest przyczynowość, inną rzeczą stać się przyczyną.
Inną rzeczą jest istnieć, inną rzeczą jest stać się istniejącym. Być więc przyczyną
wiąże się z istnieniem, a nie stawać się istniejącym. Otóż, jeśli rozumiesz
przez przyczynowość fakt, że przez nią ((tzn. przyczynę)) rzecz zaczyna
istnieć, a nie, że rzecz jest istniejąca przez nią, przyczynowość nie będzie
oznaczała „być przyczyną” lecz „stawać się przyczyną”. Jeśli jednak przez przyczynowość
rozumiesz co innego i przez „stawanie się przyczyną” co innego ((co jest
słuszne)), przyczynowość nie będzie miała żadnego związku z faktem „stawania
się istniejącym” po nieistnieniu. Przeciwnie, przyczynowość wiąże się z faktem
istnienia w ten sposób, że rzecz istnieje przez inną rzecz, od której jest oddzielona
bądź trwale, bądź czasowo. W rzeczywistości ta rzecz jest czymś innym niż przyczyna.
Lecz
powszechnie u ludzi termin „przyczynowość” dotyczy faktu stania się przyczyną,
ponieważ nie stwierdzili oni przyczyny absolutnej. W rezultacie, przyczynowość
taka, jaką powszechnie ludzie znają, nie może zachodzić nie stając się przyczyną.
Nie mają po prostu tej zdolności rozróżnienia.
W
konsekwencji staje się jasne, że we wszystkich, przypadkach. istota rzeczy
sprawionej może istnieć tylko pod. warunkiem, że istnieje przyczyna. A jeśli
rzecz sprawiona trwa nawet, gdy przyczyna już nie istnieje, ta przyczyna będzie
przyczyną innej rzeczy, a nie przyczyną istnienia rzeczy spowodowanej. Stało
się jasne, że prawdziwa przyczyna jest ta, z której wynika istnienie oddzielone
od jej własnej istoty ((od istoty przyczyny)), gdyż jeśli istnienie rzeczy
sprawionej byłoby częścią istoty ((przyczyny, ona)) byłaby bierna, a nie
sprawcza.
26.
Badanie faktu, że nigdy nie może się zdarzyć, aby w Bycie koniecznym była
wielorakość
Nie
może się zdarzyć, aby Byt konieczny zawierał wielorakość w ten sposób, że jest
On sumą wielu rzeczy (jak ciało ludzkie, które jest sumą wielu rzeczy), albo
((sumą)) rzeczy, które są różnymi częściami trzymającymi się oddzielnie (jak
drzewo i zaprawa murarska w domu), albo ((sumą)) różnych rzeczy, które różnią
się od siebie realnie, a nie tylko w bycie (jak materia i forma w ciałach
naturalnych). A jest tak dlatego, że istota Bytu koniecznego musi być tak
powiązana z przyczynami, jak to już powiedzieliśmy.
Nie
może się zdarzyć tym bardziej, aby zawierał On różne przymioty, ponieważ jeśli
istota Bytu koniecznego byłaby wynikiem tych przymiotów, zajmowałaby tylko miejsce
w zbiorze części. Jeśli jego istota bytuje jako podłoże, a jej przymioty są
przypadłościami, trzeba by dla istnienia tych przymiotów innej przyczyny w tej
istocie. A więc Byt konieczny byłby podłożem. Otóż w związku z innymi rzeczami,
o których mówiliśmy, wykazaliśmy jasno, że podłoże ze swej istoty nie może być
konieczne. Nie może się zdarzyć tym bardziej, aby ((te przymioty)) wynikały z samego
Bytu ((koniecznego)), gdyż także w tym wypadku byłby ((Oni) podłożem. Następnie
nie może się zdarzyć, aby z jakiejś rzeczy wynikało więcej niż jedna rzecz,
gdyż powiedziano już, że to, co przechodzi do istnienia w następstwie
przyczyny, nie stanie się, o ile nie jest konieczne. W konsekwencji, jeśli z
tej rzeczy w sposób konieczny wynika inna ((rzecz)), i jeśli z tej samej rzeczy
wynika rzecz dla tej samej racji, wtedy to, co następuje, jest konieczne: z
rzeczy, która jest taka, że z niej w sposób konieczny przechodzi do istnienia
inna rzecz, tylko z tej ostatniej w sposób konieczny pochodzi ((jeszcze)) inna
rzecz. Jeśli ((z drugiej strony, z jakiejś rzeczy)) wynikałyby koniecznie
((dwie rzeczy)) pod podwójnym aspektem, na przykład jedna w następstwie takiej
natury i takiej woli, druga w następstwie takiej ((innej)) natury i takiej
((innej)) woli, ustaliłaby się inna dwoistość ((w Bycie koniecznym)). Tak więc
nasz wykład potknąłby się na tej dwoistości i problem by pozostał. Otóż nie ma
wielości w Bycie koniecznym.
27. O tym, że nie może się zdarzyć, aby przymiot
koniecznego bytowania odnosił się do dwu rzeczy
Jeśli
((przymiot)) koniecznego Bytowania[63]
byłby w dwu rzeczach, to nikt nie wątpi, że – jak to już ukazaliśmy – każda
miałaby różnicę albo właściwość. Otóż udowodniliśmy, że te dwie ((różnica i właściwość)
nie wchodzą do istoty czegoś możliwego, ((w tym wypadku)) tego, co jest powszechne.
Byt więc konieczny nie ma tej różnicy i tej właściwości. Jeśli wyobrazimy
sobie, że ta różnica i ta właściwość nie istnieją, byłyby tylko dwa wypadki:
każda z ((rzeczy)) istniałaby jako Byt konieczny, albo nie. Jeśli istniałyby
one ((jako Byt konieczny)), byłyby dwa ((byty konieczne)) bez różnicy i
właściwości – co jest absurdem. Jeśli nie istniałyby, różnica albo właściwość,
byłyby warunkami konieczności istnienia Bytu koniecznego – wtedy ta
((konieczność istnienia)) jest z porządku możliwości istotą Bytu koniecznego. A
więc różnica i właściwość wchodziłyby do istoty z porządku możliwości tego, co
powszechne – co jest absurdem. Tak! Jeśli w tym wypadku istota aktualizująca[64]
byłaby czymś innym niż istota czegoś możliwego, to mogło by tak być. Lecz
istota aktualizująca jest częścią istoty czegoś możliwego, albo ((rączej)) jest
nią sama istota czegoś możliwego. Otóż zupełnie nie może się zdarzyć, aby Byt
konieczny był podwójny ze względu na istotę albo ze względu na różnicę, albo ze
względu na właściwość. A więc nie może się zdarzyć, aby ((przymiot))
koniecznego Bytowania był przymiotem dwu rzeczy, tym bardziej, że — jak to
zostało wykazane — to wszystko, co jest powszechne, zawiera przyczynę w każdej
ze swych jednostek. Otóż ((przymiot)) koniecznego Bytowania nie jest
powszechny, bo inaczej Byt konieczny byłby uprzyczynowany. ((W ten sposób)) Byt
konieczny byłby bytem możliwym, a wykazaliśmy, że to jest absurdem.
28. O tym, że Byt konieczny nie podlega zmianie i
bytuje koniecznie pod każdym względem.
Wszystko
to, co podlega zmianie, jest takie w następstwie przyczyny, znajduje się w tym
stanie w następstwie przyczyny i może być pozbawione tego stanu w następstwie
innej przyczyny. Jego istnienie nie może być wolne od związku z tymi dwoma
przyczynami. A więc jego istnienie zależy od tego związku. Otóż udowodniliśmy,
że Byt konieczny nie jest zależny, w konsekwencji Byt konieczny nie podlega
zmianie.
29. O tym, że nie może się zdarzyć, aby z porządku
możliwości istota Bytu koniecznego była czymś innym niż jego istota
aktualizująca
To,
czego istota z porządku możliwości, jest inna niż istota aktualizująca, nie
jest Bytem koniecznym. Stało się oczywiste, że we wszystkim, czego istota z porządku
możliwości jest inna ni istota aktualizująca, ((w tym)) istota aktualizująca
jest rzeczą przypadłościową. I tak samo jest oczywiste, że w każdej rzeczy,
która zawiera przypadłość, ta przypadłość ma za przyczynę albo istotę tej
rzeczy – istotę, w której ta przypadłość przebywa – albo inną rzecz. Nie może
się zdarzyć, aby Byt konieczny miał istotę z porządku możliwości, która byłaby
przyczyną istoty aktualizującej, ponieważ, jeżeli ta istota czegoś możliwego
miałaby istnienie, aby pochodziła z niego istota aktualizująca, albo aby to
istnienie stało się przyczyną istoty aktualizującej, ((w tym wypadku)) ta
istota z porządku możliwości zaistniałaby zanim pojawi się pochodzące od niej
istnienie. Otóż to drugie istnienie nie ma racji bytu, natomiast pojawia się problem
istnienia poprzedzającego. Z drugiej strony, jeżeli istota czegoś możliwego nie
ma istnienia, to nie może się zdarzyć, aby była ona przyczyną czegokolwiek,
gdyż wszystko to, co nie ma istnienia, nie może być przyczyną, a wszystko to,
co nie jest przyczyną, nie jest ((a fortiori)) przyczyną istnienia. W konsekwencji
istota z porządku możliwości Bytu koniecznego nie jest przyczyną aktualizującej
istoty Bytu koniecznego. A więc przyczyną ((jego istoty aktualizującej)) będzie
inna rzecz. Wobec tego aktualizująca istota Bytu koniecznego miałaby przyczynę
i konsekwentnie Byt konieczny istniałby dzięki innej przyczynie – co jest
absurdem.
30.
O tym, że Byt konieczny nie jest ani substancją ani przypadłością
Substancja
jest tym, czego – jeśli ona istnieje – istota w porządku możliwości polega na
tym, że jej istnienie nie jest w podmiocie – co nie oznacza, że ma ona już istnienie
zrealizowane nie w podmiocie.
Wychodząc
z tego nie wątpisz, że ciało nie jest substancją, lecz możesz się zapytać, czy
takie ciało, które jest substancją, istnieje albo nie, by przejść następnie do
zapytania się, czy jego istnienie jest albo nie jest w jednym podmiocie. A więc
substancja jest tym, co ma istotę w porządku możliwości: tak jak cielesność,
„duchowość”, ((to znaczy z porządku możliwości istotę duszy)), człowieczeństwo,
„koniowatość”. Ta istota czegoś możliwego tym się charakteryzuje: gdy jej
istota aktualizująca nie znajduje się w podmiocie, nie możesz stwierdzić, czy
ma ona istotę aktualizującą, czy nie. Wszystko to, co jest takie, ma istotę z
porządku możliwości inną niż istota aktualizująca. A więc wszystko to, czego
istota z porządku możliwości nie jest inna niż istota aktualizująca, nie jest
substancją.
Co
do przypadłości, jest samo przez się jasne, że Byt konieczny nie jest w jakiejś
rzeczy. Ponieważ byt Bytu koniecznego nie jest jednoznaczny ani „tego samego
rodzaju” z bytem innych rzeczy, wobec tego byt nie w podmiocie, który mu
przynależy, nie jest „rodzajem” dla bytu nie w podmiocie, który przynależy
człowiekowi i także czemuś innemu niż człowiek — a to dlatego, że byt występuje
analogicznie, a nie jednoznacznie i rodzajowo, oraz że to, co nie jest w
podmiocie, nie podpada pod analogię. A więc byt nie w podmiocie nie jest
rodzajem rzeczy, chyba że w tym znaczeniu, o którym mówiliśmy, ((podczas gdy))
substancja jest rodzajem wszystkich rzeczy, które są substancją. Byt konieczny
wobec tego nie jest substancją i, krótko mówiąc, nie należy do żadnej
kategorii, ponieważ istnienie wszystkich kategorii jest przypadłościowe i wiąże
się z istotą z porządku możliwego będąc poza tą istotą, ((podczas gdy)) istnienie
Bytu koniecznego jest samą jego istotą z porządku możliwości. Otóż na podstawie
wszystkiego, co powiedzieliśmy, stało się jasne, że Byt konieczny nie jest
rodzajem i w konsekwencji nie zawiera różnicy, a w następstwie tego nie ma
definicji. Stało się jasne, że nie jest On ani w podłożu ani w podmiocie, a
więc nie zawiera sprzeczności. Stało się jasne, że nie jest On gatunkiem. Nie
ma więc sobie równego ani podobnego. Stało się jasne, że nie ma przyczyny. Nie
podlega więc ani zmienności, ani podzielności.
31. Bada się, jak Byt konieczny może mieć liczne
przymioty, gdy nie stanowią one wielości w jego istocie
Rzeczy
mają cztery rodzaje przymiotów.
Pierwszy
przymiot jest taki, że mówiąc o człowieku stwierdzamy, iż jest on „ciałem” –
tym, co jest cechą istotną i warunkiem ((który jest częścią)) możliwej istoty
rzeczy.
Drugi
jest taki, że mówi się ((o człowieku)), iż jest on „biały” – co jest przymiotem
przypadłościowym, który przebywa w nim, lecz bez powiązania z inną rzeczą zewnętrzną
((wobec człowieka)).
Trzeci
jest taki, że mówi się ((o człowieku)), iż jest on „uczony” – co jest
przymiotem w nim, nie z racji tego, że znajduje się w nim, zewnętrzna wobec
przypadłościowej, rzecz, która jest powiązana z innymi rzeczami. Na przykład
((powiązanie)) wiedzy z wiedzącym, aby w nim była ((w człowieku)) i forma
wiedzy i powiązanie, które zachodzi między wiedzą a rzeczami.
Czwarty
jest taki, że mówi się ((o człowieku)): „on ma ojca”, gdyż tylko dla ojca, aby
był ojcem, przymiotem jest powiązanie z dzieckiem i to zupełne.
Oprócz
tych czterech ((przymiotów)) rzeczy mają inne przymioty, które w rzeczywistości
stanowią brak przymiotów. Na przykład, mówi się o kamieniu „bezwładny”: dla kamienia
w tej bezwładności nie ma żadnego znaczenia, że życie w nim jest niemożliwe.
W
konsekwencji, jeżeli chodzi o Byt konieczny, nie może się zdarzyć, aby były w
nim liczne przymioty ((które byłyby)) z porządku istotowego czy
przypadłościowego – tego przypadłościowego, który bytuje w istocie – co już
zostało wykazane.
Jeżeli
chodzi o przymioty powiązania i jeżeli chodzi o ((przymiot)), który jest z inną
rzeczą, albo do którego inna rzecz podchodzi, to ((Byt konieczny)) nie będzie
mógł obejść się bez licznych przymiotów, ponieważ jego byt ((jest powiązany)) z
wieloma rzeczami i ponieważ byt wszystkich rzeczy pochodzi tylko od Niego. Są
to przymioty względne. Z drugiej strony, jest wiele przymiotów, które stanowią
w rzeczywistości brak przymiotów: tak więc nazywa się go „jeden”, co w
rzeczywistości oznacza, że nie ma on równego sobie, albo, że nie ma części.
((Tak samo)) nazywa się go „wieczny”, co oznacza w rzeczywistości, że jego
istnienie nie ma początku. Te dwa rodzaje przymiotów są z tych, które nie wprowadzają
zwielokrotnienia do istoty. Nie są czymś w istocie, lecz przeciwnie, są one 1)
albo powiązaniem - powiązanie jest ideą w myśli, a nie rzeczą w istocie, 2)
albo negacją i pominięciem, które nie jest istnieniem wielorakich przymiotów,
lecz przeciwnie, jest negacją wielorakich przymiotów. Lecz termin zmusza do wyobrażenia
sobie, że przymiot znajduje się w istocie, tak jak nazywa się kogoś „bogatym”.
To imię jest mu dane z racji innej rzeczy, która jest z nim powiązana, lecz to
nie jest przymiot w istocie. Tak samo mówi się „biedny” - co jest następstwem
nieistnienia rzeczy w odniesieniu ((do człowieka)), a nią skutkiem przymiotu w
istocie. I to wystarczy na ten temat.
32. O tym, że Byt konieczny jest rzeczywiście „jeden”
i że wszystkie rzeczy mają istnienie przez niego
Rzeczywiście,
On jest naprawdę „jeden”, jak to już powiedzieliśmy, a wszystkie imię rzeczy są
- można by powiedzieć - bytami niekoniecznymi i wszystkie w konsekwencji są
bytami możliwymi, mającymi przyczynę. Lecz te przyczyny nie są nieskończone.
Otóż:
1)
albo te przyczyny przylegają do pierwszej - którą jest Byt konieczny,
2)
albo zwracają się do siebie w taki sposób, że na przykład „a” jest przyczyną
„b”, które z kolei jest przyczyną „j”, które jest przyczyną „d”, wtedy gdy „d”
jest przyczyną „a”.
Wszystko
to więc w swej całości tworzyłoby zbiór uprzyczynowany i trzeba by dla niego
przyczyny zewnętrznej - co zostało już wykazane. Inny dowód: na przykład „d”
jest przyczyną „a” i ((w tym samym czasie)) jest uprzyczynowane przez skutek
skutku „a” - skutek skutku uprzyczynowanego przez „a” jest także skutkiem „a”.
Tak więc jedyna i ta sama rzecz jest jednocześnie przyczyną i skutkiem drugiej
rzeczy - co jest absurdalne. Wszystko więc, co ma przyczynę, dochodzi aż do
Bytu koniecznego, który jest „jeden”. Tak więc wszystko, co ma przyczynę, i
wszystkie byty możliwe, dochodzą do jedynego Bytu koniecznego.
33.
O tym, że Byt konieczny jest wieczny i że wszystkie rzeczy są stworzone
Istnienie
ciał, przypadłości i - krótko mówiąc - kategorii tego ujmowanego zmysłami
świata, jest oczywiste. Dlatego właśnie istota z porządku możliwości jest czymś
innym niż istota aktualizująca, którą wyraża dziesięć kategorii. I
powiedzieliśmy, że wszystkie one są bytami możliwymi, przypadłościami istniejącymi
przez ciała, które podlegają zmianie. ((Powiedzieliśmy)) także, że ciała są
złożone z materii i formy, które są elementami ciała. Materia nie bytuje w
samej sobie, w akcie - ani też forma. Powiedzieliśmy przedtem, że wszystko to,
co jest w ten sposób, jest bytem możliwym i ((tak samo)) powiedzieliśmy, że byt
możliwy „jest” w następstwie przyczyny i że jego istnienie pochodzi nie od
niego samego, lecz od innej rzeczy. A taki właśnie jest „byt stworzony”.
((Ponadto)) powiedzieliśmy, że przyczyny dochodzą ostatecznie do Bytu
koniecznego - który jest jeden.
Stało
się więc oczywiste, że świat pochodzi od Pierwszego, który nie jest podobny do
świata, i od którego pochodzi istnienie świata, że jego byt jest konieczny, ze
jest on nie tylko Bytem przez siebie, lecz także ((jest)) „istniejący”
absolutnie. I jest na prawdę Bytem absolutnym. ((Stało się też oczywiste)), że
byt wszystkich rzeczy pochodzi od Niego - tak samo, jak na przykład słońce
świeci samo z siebie, a światłość wszystkich rzeczy jest przypadłością, która pochodzi
od niego. Otóż ten przykład byłby słuszny, gdyby słońce było samym światłem i
bytowało samo z siebie. Lecz tak nie jest, ponieważ światło słońca ma podmiot,
podczas gdy istnienie Bytu koniecznego nie ma podmiotu, gdyż On bytuje sam z
siebie.
34.
To, co należy rozumieć przez wiedzę Bytu koniecznego
Wykażę
ci później, że przyczyną, dzięki której poznajemy rzecz, jest ((to)), że forma
oraz istota z porządku możliwego tej rzeczy są oddzielone od jej materii. Tak
samo przyczyną, dzięki której rzecz poznaje, jest ((to)), że jej istnienie nie
jest w materii. Za każdym razem, gdy istnienie formy odłączonej[65]
od materii jest w istnieniu odłączone od materii, istnienie to jest wiedzą. W
ten sposób forma człowieka odłączona od materii człowieka, ((forma)), która
jest w duszy, ((forma ta)) jest wiedzą. Tak samo dusza, której sama forma jest
odłączona od materii, która bytuje sama przez się, ((dusza)) poznaje siebie
przez samą siebie. A jest tak dlatego, że dusza, z tej racji, iż jest
oddzielona od materii (jak to wykażemy na swoim miejscu), poznaje to, co nie
jest od niej oddzielone, i to, co ją dosięga. A z tej racji, że jest odłączona
od materii, znana jest sobie samej. W rezultacie nie jest oddzielona od siebie
samej i nie może być oddzielona. Zatem ona poznaje i zarazem jest poznana przez
samą siebie.
Jeżeli
chodzi o Byt konieczny, to jest On oddzielony od materii oddzieleniem
absolutnym[66].
Jego istota nie jest ani odłączona, ani oddzielona od siebie samej. W konsekwencji
nie tylko On poznaje i jest poznany przez samego siebie, lecz jest także samą
wiedzą.
Byt
oddzielony ((od materii)), z tej racji, że jest oddzielony, jest taki, że jego
istota, od chwili, gdy łączy się z jakąś rzeczą, jest wiedzą. I z tej racji, że
((ten byt)) jest bytem oddzielonym od materii i że nie jest oddzielony od
samego siebie, ((zarazem)) poznaje i jest poznany przez siebie samego.
Naprawdę, poznane ((nie)) jest ((inne)) niż wiedza, gdyż to, co jest przez
ciebie poznane, jest naprawdę tą formą, która z tej rzeczy jest w tobie, nie
samą tą rzeczą, której ta forma jest ((formą)). Rzecz poznana ((z której poznajemy
tylko formę)) jest inna i nie jest realnie poznana. ((Tak samo)) to co
spostrzegane, jest tym skutkiem, który powstaje w naszej zmysłowości, nie tą
zewnętrzną rzeczą ((względem nas)), i jest to ten skutek, którym jest wrażenie.
W rzeczywistości więc poznane utożsamia się z wiedzą. Ponieważ poznane jest
umysłem poznającego, wobec tego poznane i wiedza stanowią jedną i tę samą
rzecz.
Otóż
Byt konieczny poznaje swoją własną istotę, która udziela istnienia wszystkim
rzeczom w porządku, w jakim one istnieją. Otóż jego istota, która daje
istnienie wszystkim rzeczom, jest poznana przez niego samego. Wszystkie więc
rzeczy są mu znane w ich własnej istocie, nie w ten sposób, że rzeczy są
przyczyną tego, że on ma wiedzę o nich, lecz przeciwnie, właśnie jego wiedza
jest przyczyną wszystkich rzeczy, które istnieją - tak samo, jak wiedza, którą
ma murarz, o formie domu, którą wymyślił. Forma domu, która jest w wiedzy
murarza, jest przyczyną formy domu ((w rzeczywistości)) zewnętrznej. Lecz nie
forma domu ((w rzeczywistości zewnętrznej)) jest przyczyną wiedzy murarza.
Forma
nieba jest przyczyną naszej wiedzy z tej racji, że niebo istnieje. I stan
wszystkich rzeczy w odniesieniu do wiedzy Pierwszego jest taki sam, jak tych
rzeczy, które urzeczywistniamy przez myśl i przez naszą wiedzę, przyjąwszy, że
ich forma ((w rzeczywistości)) pochodzi od formy, która jest w naszej wiedzy.
35. Jak to się dzieje, że Byt konieczny zna liczne
rzeczy i że w jego istocie nie zachodzi zwielokrotnienie
Należy
wiedzieć przede wszystkim, że wiedza w Bycie koniecznym nie jest ani taka sama,
jak nasza, ani podobna do naszej. Następnie, że znajdują się w nas dwa rodzaje
wiedzy: jeden, wymagający wielości, drugi - nie. Ten, który wymaga wielości,
nazywa się wiedzą duchową, ten, który jej nie wymaga, nazywa się wiedzą
intelektualną.
Dokładne
wyjaśnienie tych dwóch rodzajów wiedzy nastąpi później[67].
Tu mówimy o nich krótko w formie przykładu.
Człowiekowi
inteligentnemu, który dyskutuje i rozmawia z osobą, która stawia wiele pytań,
domagających się odpowiedzi, przychodzi do głowy myśl, jedna myśl, dzięki
której on sam uzyskuje pewność odpowiedzenia na wszystko - i to nie tak, by
formy odpowiedzi znajdowały się uprzednio w jego duszy w stanie oddzielonym.
Następnie zaczyna się zastanawiać i ((tę myśl)) wyrażać. Otóż pojęcia,
wychodząc z duszy od tej jednej myśli, nastają po sobie, forma za formą, ((i w
tym czasie))dusza kolejno analizuje formy. I ((w następstwie tego)) staje się w
niej aktem jedna wiedza po drugiej. Według tych kolejnych form mowa wykuwa
wyrażenia. Te dwa rodzaje wiedzy są w akcie. W rezultacie ten człowiek, któremu
przyszła pierwsza myśl, był pewny, że ((za pomocą tej myśli)) mógłby
odpowiedzieć swojemu rozmówcy na wszystko. Jeżeli chodzi o drugą ((wiedzę, pochodzącą
z pierwszej myśli)), to jest ona dla niego również wiedzą w akcie.
Pierwsza
myśl jest wiedzą z tej racji, że jest początkiem i przyczyną powstawania form
intelektualnych – co czyni z niej wiedzę czynną. Jeżeli chodzi o drugą ((tj. o
formy)), to również jest to wiedza z tej racji, że jest podłożem licznych form
intelektualnych – lecz wiedza bierna. W tym ostatnim przypadku liczne formy
ukazują się w ((podmiocie)) poznającym – co wymaga wielości, podczas gdy tam
((tj. w pierwszym przypadku)) zachodzi relacja do licznych form, które pochodzą
z jednej myśli – która wcale nie wymaga wielości.
Widać
więc, jak możliwe jest poznanie licznych rzeczy bez tego, by zachodziła wielość
((w podmiocie poznającym)). Poznaj więc, że stan wiedzy Bytu koniecznego w
odniesieniu do wszystkich rzeczy jest taki sam, jak stan tej jednej pierwszej
myśli w odniesieniu do licznych rzeczy: z tym jednak, że jest ona bardziej
ukształtowana, wznioślejsza i czystsza, gdyż ta pierwsza sama myśl posiada
podłoże ((tj. duszę ludzką)), w którym jest, podczas gdy wiedza Bytu
koniecznego jest oddzielona.
36.
Badanie wiedzy ((uzyskanej)) przez podmiot poznający na temat tego, co
możliwe
O rzeczy, co do której jest możliwe, że istnieje lub nie
istnieje, nie wie się, czy istnieje lub nie istnieje, lecz wie się, że jest
możliwa, ponieważ możliwość jest konieczna dla tego, co jest możliwe, i ponieważ
istnieć lub nie istnieć nie jest konieczne, skoro jest możliwe. Jeżeli
natomiast istnieć i nie istnieć nie są konieczne, to nie może się zdarzyć, aby
je znano, gdyż, jeśliby wiedziano, że rzecz istnieje, wtedy kiedy może się
zdarzyć, że nie istnieje, wiedza byłaby zmyślona w przypadku, gdyby rzecz nie
istniała. Otóż kłamstwo nie jest wiedzą, gdyż jest tylko opinią. Chyba, że w
ogóle nie mogłoby się zdarzyć, aby rzecz nie istniała. W tym jednak przypadku
nie jest już rzeczą, co do której byłoby możliwe, że istnieje lub wcale nie
istnieje.
Otóż istnienie lub nieistnienie każdej rzeczy, która jest
możliwa w sobie, w sposób konieczny zależy od przyczyny. Zatem, gdy poznaje się
rzecz za pośrednictwem jej przyczyny, poznaje się ją w jej koniecznym aspekcie.
Można więc poznać to, co jest możliwe o tyle, o ile jest konieczne.
Oto przykład. Jeżeli ktoś mówi: „Jutro, ten człowiek
znajdzie skarb”, to nie wiesz, czy znajdzie, czy nie znajdzie – co jest samo w
sobie możliwe. Lecz z chwilą, gdy wiesz, że pojawi się przyczyna, która wzbudzi
w jego sercu zamiar obrania tej drogi, że pojawi się ruga przyczyna wyboru
takiego kierunku, że pojawi się trzecia przyczyna, dzięki której postawi nogę w
tym miejscu, wówczas będziesz wiedział, że samo to miejsce jest przykryte, że
pod spodem znajduje się skarb, i że ociężałość kroku ((człowieka)) ma przewagę
nad wytrzymałością przykrycia: z tego wszystkiego z pewnością poznasz, że
dotrze do skarbu. Gdy więc przeanalizujesz to, co możliwe, w aspekcie jego
konieczności, będziesz mógł je poznać.
Dowiedziałeś się więc, że rzecz nigdy nie istnieje, gdy
nie jest konieczna. Otóż każda rzecz ma swoją przyczynę, lecz nie wszystkie przyczyny
rzeczy są nam znane, i tym samym także ich konieczność nie jest nam znana.
Jeśli znamy pewne przyczyny, wówczas przeważa wątpliwość, a nie pewność,
ponieważ wiemy, że wszystkie te przyczyny, które poznaliśmy, nie czynią czymś
koniecznym istnienia rzeczy. I rzeczywiście, może się zdarzyć, że brakuje
jeszcze innej przyczyny, lub może się zdarzyć, że zachodzi przeszkoda. Otóż,
jeśli ta możliwość ((innej przyczyny lub przeszkody)) nie istniałaby, poznawalibyśmy
w sposób dający pewność.
Jak wszystko to, co może być, sięga aż do Bytu
koniecznego, od którego – i to jest konieczne – winno pochodzić, tak podobnie
wszystkie rzeczy mają konieczne odniesienie do Bytu koniecznego z tej racji, że
są konieczne dzięki Niemu. Wszystkie więc rzeczy są Mu znane.
37.
W jaki sposób Byt konieczny powinien znać rzeczy zmienne, aby nie zmieniał
samego siebie
Nigdy
nie może się zdarzyć, aby wiedza Bytu koniecznego wiązała się z czasem w taki
sposób, który pozwalałby mu powiedzieć: „Dziś jest tak, jutro będzie inaczej” i
który pozwalałby mu sądzić, że coś jest teraz i że nastąpi jutro, tak jak gdyby
to, co jest jego jutrem, nie było jego teraz.
I
rzeczywiście, to wszystko, co jest podmiotem poznającym rzecz, ma w sobie inną
cechę niż cecha jego relacji do tej rzeczy, oraz inną niż istnienie tej rzeczy.
Ta cecha nie jest taka sama, jak stan rzeczy znajdującej się po prawej stronie
innej rzeczy, przyjąwszy, że nie może ona mieć nic innego poza relacją między
tą rzeczą i drugą rzeczą, tak że jeśliby ta druga rzecz zniknęła, znajdując się
po prawej stronie pierwszej, lecz nie będąc już teraz po jej prawej stronie,
nie nastąpiłaby żadna zmiana. ((W tym przypadku)) relacja i powiązanie, jakie
miała z tą drugą rzeczą, już nie istnieją, lecz jednak jej istota pozostaje
zawsze ta sama.
Przeciwnie,
wiedza jest taka, że gdy rzecz jest podmiotem poznającym, ona jest nim w
momencie, kiedy istota poznanego istnieje, z tej racji, że ta istota istnieje.
I od momentu, kiedy ta istota nie istnieje, ((wiedza polega na tym, że)) istota
poznanego nie istnieje. ((Wiedza w tym przypadku polega)) nie tylko na tym, że
istota poznanego nie istnieje, lecz również na tym, że sama ta cecha podmiotu
poznającego, który jest jakąś rzeczą i jakąś w swej istocie cechą, także w
ogóle nie istnieje. I rzeczywiście, cecha bytu poznającego polega na tym, że
rzecz dołącza się do podmiotu poznającego, i nawet na tym, że nieistnienie
rzeczy dołącza się do niego. Ostatecznie więc, istocie podmiotu poznającego
potrzeba szczególnej cechy, jaką jest to, aby być ((czymś)) poznającym. Każdej
poszczególnej rzeczy poznanej odpowiada szczególny stan, albo raczej jest taki
szczególny stan ((podmiotu, poznającego)), który jest związany ze wszystkimi
rzeczami poznanymi w taki sposób, że, jeśli nie ma poznanego, nie ma także tego
szczególnego stanu.
Otóż,
jeśli Byt konieczny jest podmiotem poznającym w czasie teraźniejszym, lub jeśli
jego wiedza jest związana z chwilą obecną w taki sposób, iż wie, że dany byt
teraz nie istnieje, i że będzie w danym czasie (jeżeli ten czas nadejdzie), lub
zawsze wie, że dany byt nie istnieje i że zaistnieje (co byłoby błędem, a nie
wiedzą) lub nie wie tego w ten sposób, lecz w inny, to w tym przypadku nie
byłby już podmiotem poznającym takim, jakim był. Otóż zmieniłby się w
porównaniu z tą pierwszą wiedzą. Byłby więc zmienny, jak to wykazaliśmy. A
więc, nigdy nie może się zdarzyć, aby wiedza Bytu koniecznego w odniesieniu do
rzeczy zmieniających się była tego rodzaju.
Lecz
jakiego mogłaby być rodzaju ((wiedza Bytu koniecznego))? Może ona być tego
rodzaju, że jest w treści powszechna. W jaki sposób może ona być w treści powszechna?
Będzie nią w ten sposób, na przykład: ((wyobraźmy sobie)) astronoma ((który))
wie, że dana gwiazda znajduje się najpierw tutaj, następnie wędruje sobie tam,
po kilku godzinach znajduje się w połączeniu z daną gwiazdą i, jakiś czas
potem, w zaćmieniu, a kilka godzin potem zjawia się na nowo. ((On wie to
wszystko, lecz)) nie zna ((stanu)) obecnej chwili ((rzeczy)). I w rezultacie,
jeśli go poznaje, to nie ma tej wiedzy w następnej godzinie i dojdzie mu inna
wiedza. W takim przypadku będzie zmienny. Otóż, jeśli poznaje w sposób
powszechny, jego wiedza zawsze będzie jedna, ponieważ będzie wiedział, że
gwiazda przechodzi z jednego miejsca w drugie, i że po danym ruchu dokona się
inny ruch. ((I w tym przypadku)) jego wiedza będzie zawsze jedna i niezmienna
przed, podczas, i po ruchu, i nie będzie się zmieniała. I rzeczywiście, czy to
przedtem, czy w chwili obecnej, czy w chwili minionej, będzie zawsze pewne, że
dana gwiazda, po jej połączeniu się z drugą, przez kilka godzin znajduje się w
połączeniu z tą gwiazdą – ((i wiedza podmiotu poznającego będzie zawsze))
prawdziwa, że to połączenie dokonało się w przeszłości, lub że dokona się w
teraźniejszości lub w przyszłości. Lecz jeśli ((nasz astronom)) mówi, że
gwiazda jest teraz w połączeniu z daną gwiazdą i że jutro znajdzie się w
połączeniu z inną, to nie może się zdarzyć, kiedy przyjdzie dzień następny, aby
mówił to samo i aby to było prawdziwe. Tak samo będzie z jego wiedzą w tym znaczeniu,
że jeśliby wiedział, iż gwiazda jest teraz w połączeniu z daną ((gwiazdą)), a
jutro z inną, i jeśliby wiedział jutro ((to samo)) w ten sam sposób, to jego
wiedza byłaby błędna.
W
ten sposób poznałeś różnicę między poznaniem rzeczy zmieniających się i
szczegółowych za pomocą wiedzy zależnej od. czasu, i to samo za pomocą wiedzy powszechnej.
Otóż
Byt konieczny poznaje wszystkie rzeczy przez wiedzę powszechną w taki sposób,
że żadna rzecz, wielka lub mała, nie uchodzi jego wiedzy, w sposób, który omówiliśmy.
38.
Badanie znaczenia woli Bytu koniecznego
Każdy
akt, który pochodzi od przyczyny, pochodzi od niej na mocy natury, na mocy woli
lub na mocy przypadłości - co już zostało wyjaśnione. Każdy akt, który pochodzi
z wiedzy, nie jest ani na mocy natury, ani na mocy przypadłości, lecz nie jest
pozbawiony woli. Każda osoba, od której akt pochodzi, jest świadoma tego aktu i
tego, że jest jego przyczyną. Jest to ((więc)) akt pochodzący od niej na mocy
wiedzy.
((Z
drugiej strony)) każdy akt, który pochodzi od woli, zawiera wiedzę, wątpliwość
lub wyobrażenie. Przykładem aktu, który pochodzi ((od osoby)) na mocy wiedzy,
jest akt geometry lub lekarza zgodnie z ich wiedzą. Przykładem aktu, który,
pochodzi z wątpliwości, jest powstrzymanie się od rzeczy, która zawiera
niebezpieczeństwo. Przykładem aktu, który pochodzi z wyobraźni, jest nie chcieć
rzeczy, podobnej do rzeczy nikczemnej, i jest to pragnienie serca, ((pragnienie
skierowane na)) rzecz, podobną do rzeczy dobrej w taki sposób, że serce jej
poszukuje wskutek tego podobieństwa.
Nigdy
nie może się zdarzyć, aby akt Bytu koniecznego pochodził z wątpliwości lub
wyobraźni, gdyż jedna i druga są przypadłościowe i zmienne, ((podczas)) gdy Byt
konieczny jest konieczny w każdym stanie przyczynowania, jak to wykazaliśmy.
Trzeba więc, aby wola Bytu koniecznego pochodziła z wiedzy. Wypada więc, abyśmy
wyjaśnili, co rozumiemy przez wolę.
Weźmy
przykład. Kiedy chcemy jakiejś rzeczy, zachodzi u-przednio przekonanie lub
wiedza, lub wątpliwość, lub wyobrażenie, ze ta rzecz będzie służyła. „Będzie
służyła” to znaczy, że rzecz jest dla nas dobra lub pożyteczna. W tym momencie,
po przekonaniu budzi się pragnienie. Gdy pragnienie nabiera siły, poruszają się
narządy czynne i następuje akt. Dlatego to nasz akt jest następstwem naszej
intencji. Wykazaliśmy więc, że jeżeli chodzi o Byt konieczny, który jest całym
istnieniem i ((nawet)) bardziej niż całym, nie może się zdarzyć, aby jego akt
pochodził z intencji. Tak samo nie może się zdarzyć, aby także spostrzegał, że
rzecz będzie mu służyła i aby z tego względu jej pragnął. Zatem jego wola,
pochodząca z wiedzy, jest tego rodzaju, że wie, iż istnienie danej rzeczy jest
godne i dobre samo w sobie, że istnienie tej rzeczy winno być takie, że dzięki
niemu jest ona godna i szlachetna, i że istnienia danej rzeczy bardziej się
pragnie niż jej nieistnienia. Otóż nie potrzeba mu nic więcej, aby to, co
zostało przez niego poznane, zaistniało. I rzeczywiście, sam fakt, że Byt
konieczny miał wiedzę o istnieniu wszystkich rzeczy i o najlepszym porządku,
który zachodzi w istnieniu, według tego, co może być, jest przyczyną czyniącą
czymś koniecznym istnienie wszystkich rzeczy, takich, jakie są. Również w nas
wiedza władzy intelektualnej jest przyczyną bez pośrednictwa, poruszenia władzy
pragnienia w taki sposób, że kiedy wiemy, iż to, co lepsze, polega na tym, aby
władza pragnienia była poruszona przez wiedzę absolutną, wolną od wątpliwości i
przeszkody, która pochodzi z wyobraźni, wówczas władza pragnienia jest poruszona
przez tę wiedzę bez pośrednictwa mocy innego pragnienia. Otóż jest tak samo,
jeśli chodzi o stan emanacji istnienia wszystkich rzeczy, emanacji pochodzącej
z wiedzy Bytu koniecznego.
Jeżeli
chodzi o nas, to potrzeba nam tej władzy pragnienia, abyśmy szukali za pomocą
naszych narządów tego, co się nam podoba. Otóż tam, ((w Bycie koniecznym))
władza ta nie służyłaby niczemu. Wola Bytu koniecznego jest wobec tego tylko
wiedzą o tym, co prawdziwe (to znaczy, jaki winien być porządek rzeczy) i
wiedzą o tym, że istnienie rzeczy jest dobre nie dla Niego, lecz samo w sobie,
gdyż znaczeniem „dobra” jest takie istnienie każdej rzeczy, że ona winna być. A
Jego opatrzność polega na tym, że na przykład, poznał On, jakie winny być
narządy człowieka, tak aby były dla niego najlepsze, i jaki winien być ruch
nieba, aby był najlepszy dla niego, i aby niebo było w dobrym porządku. - a to
wszystko, ponadto, w taki sposób, że Byt konieczny nie ((z wiedzy)) podejmuje
decyzję, żądanie, pragnienie i intencję, gdyż nic z tego nie jest Go godne.
Słowem,
brać pod uwagę to, co jest niżej Niego i troszczyć się w sposób, który jest
naszym zwyczajem, nie odpowiada ani Jego pełności, ani Jego niezależności - co
zostało uprzednio wyjaśnione.
Ktoś
powie: „My również dokonujemy aktów nie mając intencji, chociaż akty te
pochodzą z pragnienia, na przykład, kiedy robimy coś dobrego dla kogoś, bez
żadnej osobistej korzyści dla nas. ((Tak samo)), jeżeli Byt konieczny ma wzgląd
na ((byty)) niższe i troszczy się o nie dla dobra tych bytów, a nie dla
korzyści osobistej, to nie należy robić z tego problemu”. Odpowiemy mu: „My nie
spełniamy żadnego aktu na sposób ((Bytu koniecznego, to znaczy)) bez żadnej
intencji. I rzeczywiście chociaż szukalibyśmy korzyści dla kogoś drugiego,
szukalibyśmy jej ze względu na fakt, że dzięki temu uzyskamy dobrą opinię lub
że otrzymamy nagrodę. Lub też robimy coś, co należy zrobić, aby mieć najlepszy
wybór, i wreszcie abyśmy byli wykonawcami obowiązku, ponieważ spełnienie swego
obowiązku jest dla nas moralną wielkością ,cnotą i zasługą, gdyż jeśli tego nie
wykonamy, nie będziemy mieli ani tej godnej pochwały jakości, ani tej zasługi,
ani tej cnoty”. W każdym stanie przyczynowania takie szukanie korzyści drugiego
jest intencją. Otóż wykazaliśmy, że intencja jest przyczyną poruszenia
przyczyny i poruszycielem jej aktu. Nie może się więc zdarzyć, aby Byt
konieczny i doskonały miał poruszyciela.
Teraz
wiadomo, jaka jest wola Bytu koniecznego. Wiadomo, że nie ma On innego
przymiotu niż wiedza, wiadomo, że Jego wiedza jest wieczna i wiadomo, że nasza
wola jest tego ((innego)) rodzaju.
39
Badanie stanu mocy[68]
Bytu koniecznego
To,
co jest przyjęte i znane wśród, wszystkich ludzi, to jest to: silny jest ten,
kto działa, jeśli tego chce, i nie działa, jeśli tego nie chce - nie ten, kto
równocześnie chce działać i chce nie działać. W rezultacie jest wiele rzeczy,
w związku z którymi ludzie mówią, że Stwórca nigdy ich nie chce, ani ich
nie czyni, mając moc ich uczynienia (na przykład, popełnić niesprawiedliwość).
Otóż warunek dotyczy nie sylogizmu sądu kategorycznego, lecz sylogizmu sądu
warunkowego, a mianowicie, że Stwórca działa, jeśli tego chce, i nie działa,
jeśli tego nie chce. Prawdziwość sądu warunkowego wcale nie polega na tym, aby
jego obie części były prawdziwe, gdyż może się zdarzyć, że obie są fałszywe.
Jest tak właśnie, kiedy się mówi: „jeśliby człowiek chciał, poruszałby się w
powietrzu”. Sąd. ten jest prawdziwy, lecz jego przesłanka i jego wniosek są
fałszywe. Może się także zdarzyć, że przesłanka jest fałszywa, i że wniosek
jest prawdziwy: na przykład, powie się: „Jeśliby człowiek był ptakiem, byłby
zwierzęciem”. Zatem nasze powiedzenie: „Jeśli nie chce, nie działa”, nie wymaga
wcale, aby „nie chce” było prawdziwe i aby „nie działa” było prawdziwe. gdyż może
się zdarzyć, że chciałby i czyniłby, i że. to byłoby słuszne. Tak więc, jeśliby
nie chciał, i jeśli wypadałoby aby nie chciał, nie czyniłby. I jeśliby chciał,
i jeśli wypadałoby, aby chciał, czyniłby. Zatem Byt konieczny czyni, jeśli
czegoś chce, i nie czyni, jeśli czegoś nie chce. Jedno i drugie jest prawdziwe,
tylko jako ((sąd)) warunkowy.
Jeśli
ktoś mówi: „jeśli nie chce' wyraża przyszłość i stan tego, co będzie po pewnym
czasie, a jest nie do pomyślenia, aby Byt konieczny miał nową wolę, zwłaszcza według
zasad wyżej podanych”, odpowiemy mu dwojako: l) Problem ten opiera się na
fakcie, że przesłanka ((sądu)) warunkowego nie jest prawdziwa i nie może nią
być (na co już odpowiedziano). 2) Jest tak dlatego, że wyrażeń „jeśli nie chce,
nie chciał”, używamy tu w znaczeniu przenośnym. A oto, jak należałoby
powiedzieć: „To wszystko ,.czego On chce, istnieje, i to wszystko, czego On nie
chce, nie jest tym, co pochodzi od. Niego. I rzecz, której On chce, będzie
istniała, ((nawet)) jeśliby nie wypadało, aby jej chciał. Rzecz, której On nie
chce, nie będzie, nawet jeśliby trzeba było, aby jej chciał. W tym właśnie
sensie mówi się, że rzecz jest silna. Nie ten jest silny, kto właśnie działa i
zaraz nie działa, właśnie chce i zaraz nie chce”.
Według
tego-wszystkiego, staje się oczywiste, że w odniesieniu do rzeczy Jego moc
utożsamia się z Jego wiedzą, i że w Jago istocie wiedza i moc nie są dwiema
((różnymi rzeczami)).
40.
Badanie mądrości Bytu koniecznego
Mądrość,
według nas, odnosi się do dwu rzeczy: jedna polega ((z jednej strony)) na
wiedzy doskonałej (która, co do pojęć, polega na poznaniu rzeczy w jej istocie
i w jej definicji, a co do sądu, polega na sądzie pewnym, który odnosi się do
całości przyczyn rzeczy, których one są przyczynami), ((z drugiej strony na akcie, który jest doskonały - ta "doskonałość"
polega na tym, że to wszystko, co jest konieczne do jego istnienia ((aktu)) i
do jego ciągłości istnieje, a istnieje w wymiarze, który odpowiada jego
istocie, oraz ((polega)) na tym, że również istnieje to wszystko, co jest dla
ozdoby i użyteczności, a nie dla konieczności ((istnienia aktu)).
Byt
konieczny zna wszystkie rzeczy, takie jakie są, i zna je poprzez całość ich
przyczyn - a to dlatego, że poznaje On rzeczy nie poprzez rzeczy, lecz przez
samego siebie z tej racji, że wszystkie pochodzą od Niego oraz, że od Niego
pochodzą również ich przyczyny. W tym więc znaczeniu jest On mądry i Jego
mądrość utożsamia się z Jego wiedzą. Byt konieczny jest ten, od którego
pochodzi istnienie wszystkich rzeczy i ten, który dał wszystkim rzeczom
konieczność istnienia, ((i nawet)) temu, co jest ponad tą koniecznością. Jest
to podmiot, któremu poświęcimy książkę, jeśli czas na to pozwali. Jest to idea
wyrażona w kilku wierszach Koranu, tam gdzie się mówi: „Nasz Pan jest ten,
który ofiarował swoje stwarzanie wszystkim rzeczom i będzie je prowadził” ((XX,
52)) i jeszcze: „Ten, który przeznaczył, następnie prowadził” ((LXXXVII, 3)) i
jeszcze: „ten, który mnie stworzył, jest tym, który mnie prowadzi” ((XXVI,
78)). Stworzenie czegoś koniecznego filozofowie nazywają „pierwszą
doskonałością”, stworzenie nadwyżki ((koniecznego)) „drugą doskonałością”. Byt
konieczny jest więc mędrcem absolutnym.
41.
Badanie wspaniałomyślności Bytu koniecznego
Pożytek
i zysk, jakie jedna rzecz przynosi drugiej, są dwojakiego rodzaju: przez handel
lub przez wspaniałomyślność.
Handel
polega na tym, że ((człowiek)) daje rzecz i bierze za nią inną. Rzecz, którą
bierze, nie zawsze jest konieczna, gdyż może być dobrą sławą, radością,
modlitwą i - krótko mówiąc - jakąś rzeczą, której pragnie. Naprawdę handlem
jest to wszystko, w czym zachodzi wymiana, chociaż pospólstwo nazywa i rozumie
przez handel wymianę towaru na inny, a nie uznaje ((jako materii)) wymiany
dobrej sławy i wdzięczności. Lecz człowiek rozsądny wie, że każda rzecz, w
stosunku do której rodzi się pragnienie, jest zyskiem.
Jeżeli
chodzi o wspaniałomyślność, to jest ona tym, co nie jest celem, ani wymiany,
ani wynagrodzenia, co nie dokonuje się w wymianie aktu. ((Wspaniałomyślność))
polega na tym, że dobroć pochodzi z rzeczy na mocy woli ((tej rzeczy)), a nie z
jej intencji. Taki jest akt Bytu koniecznego. Jego akt jest więc absolutną
wspaniałomyślnością.
42. Badanie faktu, iż dobro najwyższe i największa
szczęśliwość są jednością w Bycie koniecznym, mimo że większość ludzi wyobraża
sobie, że inne sprawy są przyjemniejsze
Trzeba
najpierw wiedzieć, czym są przyjemność i ból. Mówimy: wszędzie tam, gdzie nie
ma doznań, nie ma ani przyjemności ani bólu. Trzeba więc najpierw, aby było
doznanie, które jest w nas dwojakie: jedno zmysłowe, które przychodzi z
zewnątrz; drugie wyobrażeniowe i intelektualne, które pochodzą z wewnątrz.
Każde z nich dzieli się na trzy rodzaje:
1)
doznanie rzeczy zgodnej z władzą doznającą i odpowiedniej ((dla tej władzy));
2)
doznanie rzeczy niezgodnej, szkodliwej i nieodpowiedniej;
3)
doznawanie pośrednie, które nie jest ani jednym, ani drugim z dwóch
poprzednich.
A
więc przyjemność jest doznaniem czegoś odpowiedniego, ból jest doznaniem czegoś
nieodpowiedniego. Jeżeli chodzi o doznanie tego, co nie jest ani jednym, ani
drugim, nie jest ono ani przyjemnością ani bólem. ((Doznanie)) zgodne z władzą
jest to, które wiąże się z jej aktem i. to bez trudu: ((i tak)) złości
odpowiada zwycięstwo, namiętności - zadowolenie, marzeniu - nadzieja; tak samo
idąc w ślad za tym porównaniem, to, co odpowiada dotykowi, powonieniu, i tak
samo wzrokowi itd.
U
mędrców przeważa przyjemność władz wewnętrznych, ((podczas gdy)) u ludzi
przeciętnych i o małych aspiracjach, u ludzi małostkowych, przeważają
przyjemności powierzchowne. Jeżeli komuś zaproponuje się: „czy chcesz słodką
potrawę, godność, wielkość, znaczenie, zwycięstwo nad wrogiem?” wybierze
cukier, jeżeli jest płytki, o małych aspiracjach, na poziomie dzieci i
zwierząt; lecz jeżeli ma on duszę wzniosłą i szlachetną, nie poświęci żadnej
uwagi przyjemności i przyjemność nie zajmie w nim miejsca czegoś innego. Niskie
aspiracje ma ktoś, w kim władze wewnętrzne są martwe, ktoś kto nie ma żadnej
wiedzy o aktach władz wewnętrznych, tak jak dzieci, u których władze wewnętrzne
w ogóle nie są w, akcie. Dla każdej władzy przyjemność polega na doznaniu
rzeczy, na której ćwiczy się ta władza, i dla której jest utworzona w tym celu,
aby ta rzecz była odpowiednia dla władzy. Lecz w tym punkcie występują trojakie
różnice:
1.
Różnica mocy władzy w tym sensie, że im bardziej ta władza jest szlachetna i
mocna, tym bardziej szlachetna i mocna jest rzecz, która jest jej aktem.
2.
Różnica, która wynika ze stopnia ujęcia i doznania w tym sensie, że każda
władza, której doznanie jest mocniejsze, uzyskuje więcej przyjemności i bólu.
Jeżeli są dwie władze tego samego rodzaju, lecz jedna z nich jest bardziej
żywotna niż druga, doznanie tej pierwszej będzie intensywniejsze zarówno co do
bólu jak i przyjemności.
3.
Różnica pochodząca z różnicy tego, czego dosięga władza: im bardziej to jest
silne co do przyjemności i bólu, tym bardziej władza będzie trwała w tej
przyjemności i bólu.
Rzeczą
najbardziej przyjemną jest ta, która realizuje i posiada mniej skłonności do
niedoskonałości i do zła. Rzeczą najbardziej przykrą jest ta, która realizuje i
posiada więcej skłonności do niedoskonałości i do zła, ponieważ znajduje się w
rzeczy podłej. Jak można porównywać formę rzeczy słodkiej, która podpada pod
zmysły, albo innych rzeczy podobnych (których doznanie jest zmysłowe, ponieważ
jest to doznanie rzeczy podłej), z formą Bytu koniecznego, który dociera do
((naszej)) inteligencji - z formą, która jest najbardziej wniosła, i która
wprowadza w akt moc inteligencji?
Lecz
jeżeli rozważasz władzę ((z punktu widzenia władzy, a nie jej przedmiotu)),
władza zmysłowa jest przyziemna i słaba (co zostanie wykazane dalej), ponieważ
partycypuje w bycie przyziemnym, ponieważ bytuje dzięki narządowi cielesnemu i
ponieważ za każdym razem, gdy jej doznanie przyjemności staje się intensywne,
ona słabnie: na przykład, przyjemnością oka jest ((doznanie)) światła, jego
przykrością -ciemność. Otóż silne światło oślepia oko i - krótko mówiąc -
odczucia silne niszczą władze zmysłowe, ((podczas gdy)) najwyższe rozumienia
doskonalą i wzmacniają inteligencję. Władze intelektualne bytują same przez się
i nie podlegają zmianie, jak to zostanie wykazane. I bytem najbardziej zbliżonym
do Bytu koniecznego jest inteligencja, co także, zostanie wykazane. A więc nie
ma żadnego porównania ((możliwego)) między władzą zmysłową a władzą
intelektualną.
Otóż
doznanie intelektualne i doznanie zmysłowe różnią się pod kilkoma względami.
Inteligencja
ujmuje w sobie rzecz taką, jaka jest, ((podczas gdy)) zmysły nie ujmują w sobie
żadnej rzeczy. W rezultacie, za każdym razem, gdy oko widzi biel, widzi wraz z
nią długość, szerokość i kształt, a także ruch lub spoczynek. A więc oko nigdy
nie może widzieć bieli samej w sobie i więcej lub mniej czynników bierze udział
w jego doznaniu rzeczy. Może się zdarzyć, że oko widzi rzecz taką, jakiej nie
ma. ((I przeciwnie)) inteligencja ujmuje rzecz w sposób oddzielony, widzi ją
taką, jaka istnieje, lub w ogóle jej nie widzi. ((I gdy)) zmysły ujmują
przypadłości przyziemne i zmienne, inteligencja ujmuje substancje i nie
zmieniające się przypadłości. Ujmuje rzecz, z której wywodzi się wszelkie
dobro, wszelki porządek i wszelka szczęśliwość. A więc jaki będzie stan szczęśliwości,
która polega na tym, że inteligencja ujmuje Prawdę Pierwszą, Prawdę, z której
wywodzi się wszelkie piękno, wszelki ład, wszelka wspaniałomyślność? Czy taka
szczęśliwość będzie porównywalna z przyjemnościami zmysłowymi?
Lecz
zdarza się często, że jakaś z tych władz doznaje przyjemności nie uświadamiając
sobie tego i to z wielu powodów)):
1)
albo z tego powodu, że jest to dla niej ukryte i nie docenia tego, na przykład
osoba, która słyszy pieśni wzniosłe i-harmonijne, których nie jest w stanie zrozumieć,
i których piękna nie jest świadoma,
2)
albo z powodu zła, które pojawia się w ten sposób, że natura bytu z powodu jej
klęski doznaje pragnienia czegoś, co oddaliłoby to zło. W konsekwencji, gdy
zostanie jej dana jakaś inna rzecz, nie będzie ona dla niej tak przyjemna, jak
być powinna; na przykład osoba, która znajduje przyjemność w jedzeniu ziemi,
która lubi rzeczy kwaśne i gorzkie, i której nie odpowiadają rzeczy osłodzone,
3)
albo z powodu przyzwyczajenia lub nawyku; na przykład osoba przyzwyczaiła się
do posiłków nieprzyjemnych, albo stało się tak, że przystosowuje się do takiego
pożywienia. W rezultacie to pożywienie staje się dla niej bardziej przyjemne
niż to, które jest naprawdę przyjemne,
4)
albo z tego powodu, że sama władza jest słaba i nie może znieść rzeczy, która
jest przyjemna; na przykład oko osłabione, dla którego światło jest
nieprzyjemne; ucho osłabione, dla którego piękne i mocne pieśni są
nieprzyjemne.
Wynika
z tego, z racji tych przyczyn, że zdarza się nam także nie doznawać zadowolenia
((właściwego)) bytom rozumnym, ponieważ nie doceniamy tego i ponieważ nasza
władza intelektualna jest słaba. Krótko mówiąc ((zdarza się nam to)) wtedy, gdy
jesteśmy w ciele i gdy jesteśmy przyzwyczajeni do rzeczy zmysłowych.
Zdarza się często, że rzecz przyjemna wydaje się nam nieprzyjemna z wyżej wymienionych
przyczyn. Zdarza się także, że ((człowiek)) nie doznaje ani przyjemności, ani
nieprzyjemności; na przykład osoba, której narządy są przytępione, i która, skoro
zdarzy się jej przyjemność lub nieprzyjemność, nie odczuwa tego. Kiedy
przytępienie to minie, odczuje ona ból rzeczy, która jej się przytrafiła -
oparzenie lub rany.
Często
zdarza się, że władza doznaje rzeczy, na której polega jej przyjemność ale nie
odczuwa przyjemności wskutek przyczyny przypadkowej, na przykład choroba zwana
przez lekarzy wilczym głodem, polegająca na tym, że całe ciało jest wygłodzone
i wciąż osłabia się tym głodem, podczas gdy żołądek wskutek choroby nie odczuwa
osłabienia albo następstw, które znosi. Lecz gdy ta przyczyna zniknie, znowu
zaczyna gwałtownie odczuwać ból, ((spowodowany)) brakiem pożywienia. ((Otóż))
stan naszej duszy w tym wszechświecie jest taki sam, gdyż tkwi ona w niedoskonałości,
cierpi na skutek faktu, że nie ma w niej doskonałości doskonałych bytów
umysłowych. Jednak dzięki swej własnej naturze i doskonałości, w które została
wyposażona, poszukuje przyjemności ((intelektualnych)). Lecz wtedy, gdy jest w
ciele, nie docenia doznania przyjemności i bólu ((prawdziwego)), dozna ich, gdy
będzie oddzielona od ciała.
43. Uzupełnienie wykładu na ten temat
A
więc Byt konieczny jest największym znawcą największego przedmiotu wiedzy,
którym jest On sam i to w najbardziej doskonały sposób wiecznego poznania z
całą jego znakomitością, wielkością i subtelnością. Z tego względu jego stan
szczęśliwości jest najlepszy, ((spowodowana)) przez Niego samego, gdyż nie
potrzebuje On niczego z zewnątrz Siebie, co by Mu dało piękność i wielkość.
Byty,
które zostały utworzone jako doskonałe, od chwili, gdy zostały stworzone, będąc
czystymi Inteligencjami, nie są takie jak my - gdyż my bez przerwy odczuwamy potrzebę
rzeczy zewnętrznych, jesteśmy nastawieni na rzeczy w nas wewnętrzne i związani
((z nimi)), podczas gdy te byty są skierowane do ich własnej doskonałości,
która jest dla nich poznawalna. A z tego względu, że kontemplują coś z
doskonałości i wspaniałości Bytu koniecznego, co odbija się w lustrze ich
substancji, mają najwyższą radość i szczęśliwość. Ich szczęśliwość pochodząc od
tego, co kontemplują w Bycie koniecznym, dołącza się do tej, która pochodzi z
kontemplacji ich własnej doskonałości. Skierowują się wyłącznie do radości i
szczęśliwości idącej z góry, ponieważ nie odwracają nigdy swych spojrzeń od
tego, co w górze, w kierunku tego, co jest wobec nich niższe. Poświęciły się
kontemplacji wzniosłości, a inaczej mówiąc wzniosłości i doznawaniu najwyższej
szczęśliwości.
Tam
nie ma nigdy smutku, gdyż przyczyną naszego smutku jest zajęcie obce ((naszej
naturze)), mianowicie ból, ((związany z)) narządem ((ciała)) albo ze złym
stanem narządu, i - krótko mówiąc - chodzi tam o materię, podlegającą zmianie.
Otóż twój smutek nie zjawia się bez przyczyny, a wszystko to, co jest poddane
przyczynie, która się pojawia, jest zmienne. Człowiek szczęśliwy, to ten, który
poszukuje dla swej duszy takiego stanu, w którym uzyskałby tę szczęśliwość po
opuszczeniu ciała. Jeżeli szuka on stanu przeciwnego, uzyska tylko
przeciwieństwo tej szczęśliwości, mianowicie ból, mimo że nie może w danej
chwili zrozumieć tego bólu, tak samo, jak ten, kto nie doświadczył bólu,
wywołanego przez poparzenie ogniem, zna go tylko ze słyszenia. Jakże dobrze
powiedział pierwszy w wśród mędrców, przewodnik i mistrz filozofów,
Arystoteles, o tej szczęśliwości, którą Byt konieczny sam w Sobie samym i o tej
w bytach, udzielanej im z Niego i przez Niego: „Jeżeli Pierwszy ze wszystkich
bytów posiada wiecznie Sam z siebie tę samą ilość szczęśliwości, którą my mamy
od niego w danej godzinie, gdy Go poznajemy, gdy rozmyślamy nad Jego wielkością
i, gdy uświadamiamy sobie prawdę, odnoszącą się do Niego, to będzie wtedy
nieograniczona szczęśliwość. Jednak ta ilość ((szczęśliwości)), którą nasz
umysł pojmuje, i którą wyznacza nasze położenie, nie jest w ogóle porównywalna
z tą szczęśliwością, którą On ma sam z siebie, która jest większa i
cudowniejsza. Co więcej! Byt pierwszy jest szczęśliwością, która bytuje sama
przez się. Tego stanu ((Bytu pierwszego)) nie należałoby nazywać
szczęśliwością. Lecz wśród znanych terminów nie ma takiego, który lepiej
oddawałby to znaczenie”.
44.
Badanie sposobu emanowania rzeczy z Bytu koniecznego
Ustaliliśmy
przedtem, że u początku bytowania nie mogło się zdarzyć, aby z Bytu koniecznego
emanowało więcej niż jeden byt. Tymczasem na świecie widzimy wiele bytów.
Jednak nie może się zdarzyć, aby wszystkie posiadały tę samą godność, to
znaczy, aby ich bytowanie w odniesieniu do Bytu koniecznego miało ten sam
stopień i tę samą rangę. Wręcz przeciwnie, trzeba aby był byt wcześniejszy i
późniejszy. Im bardziej któryś z nich jest doskonalszy, tym bardziej jego
bytowanie jest rzeczywiste i tym bliżej jest Bytu koniecznego. Gdyby jednak
każda rzecz miała za przyczynę jedną rzecz, te liczne rzeczy nie miałyby tej
samej rangi. Przeciwnie, z dwu rzeczy, które umieściłbyś w jednym miejscu, jedna
byłaby wcześniejsza, druga późniejsza. Otóż stan rzeczy jest inny, gdyż
człowiek, koń, krowa na przykład, nie stanowią szeregu; daktylowiec i winorośl
nie występują jedno przed drugim; biel i czerń są równe, jeżeli chodzi o rangę
bytu; cztery elementy nie szeregują się jeden po drugim. Tak! Można powiedzieć,
że nieba są wcześniejsze niż. cztery elementy, jeżeli chodzi o ich naturę, i że
((z tego samego punktu widzenia)) cztery elementy są wcześniejsze od ciał
złożonych. Nie wszystkie jednak rzeczy tak się mają. Trzeba zatem zbadać, jak
to jest możliwe.
Możemy
powiedzieć, że we wszystkim, co jest bytowaniem możliwym, trzeba, aby istota z
porządku możliwego była inna niż ich istnienie. Jest to odwrotność tego, co
powiedzieliśmy, a mianowicie, że wszystko to, czego istota z porządku możliwego
jest różna od istnienia, jest bytem możliwym. Odwrotność ta jest prawdziwa na
podstawie faktu, że jak powiedzieliśmy poprzednio, w Bycie koniecznym istota z
porządku możliwego nie różni się od istnienia. I (powiedzieliśmy, że) w tym, co
nie jest Bytem koniecznym, istnienie jest przypadłościowe. Otóż dla każdej
przypadłości potrzebna jest rzecz. Jest więc potrzebna istota z porządku możliwego,
aby istnienie było jej przypadłością, a to dlatego, aby w odniesieniu do tej
istoty z porządku możliwości była bytem możliwym, i aby w odniesieniu do swej
przyczyny była bytem koniecznym, i aby w odniesieniu do nieistnienia przyczyny
nie była bytem możliwym. Ponieważ więc istnienie bytu możliwego pochodzi z Bytu
koniecznego, jest on bytem, który jest jeden, przyjąwszy, że pochodzi z Bytu
koniecznego. Rozważany jednak sam w sobie, ma on inny stan. Wszystko więc to,
czego byt nie jest konieczny, chociaż pochodzący z Bytu koniecznego, jest
jedno. Rozważane jednak samo w sobie, jest czymś dwoistym: jego stan samej w
sobie możliwości i jego stan konieczności ze względu na Pierwszy ((Byt
konieczny)) w taki sposób, że sam w sobie ma stan inny niż jego stan w
odniesieniu do Bytu koniecznego. I rzeczywiście, jeżeli ta rzecz jest
inteligencją, na tyle, na ile poznaje Pierwszy, znajduje się w innym stanie niż
wówczas, gdy poznaje sama siebie – chociaż inteligencja poznaje siebie poprzez
Byt konieczny i chociaż jej byt pochodzi od Niego.
Zatem
((fakt, że)) powstaje ten aspekt wielorakości, nie powoduje, aby byt rzeczy,
pochodzącej z Pierwszego, od samego początku był mnogi. Przeciwnie, byt, pochodzący
od Pierwszego, w samym początku jest tylko jednym bytem. W tym jednym bycie
przez odniesienie do Pierwszego i od samego początku wytwarza się wielorakość.
I rzeczywiście wypada, aby ta wielorakość była przyczyną powstawania
wielorakości jednej rzeczy, która pochodzi od Pierwszego, na zewnątrz Niego, i
to ((w taki sposób)), że ta rzecz o tyle, o ile przez odniesienie do Pierwszego
jest przyczyną rzeczy i, rozważana w innym aspekcie, jest przyczyną innej
rzeczy. W taki sposób powstają rzeczy, które nie są od siebie wcześniejsze,
lecz które pochodzą od jednej rzeczy, a to dlatego, że w tej jednej rzeczy jest
wielorakość. ((I ona właśnie)) nie jest podobna do tej wielorakości ((pierwszej
rzeczy)), będącej na tym samym stopniu w odniesieniu do Pierwszego, lecz
będącej w sposób, który obejmuje wcześniejszość i późniejszość w odniesieniu do
tej pierwszej rzeczy. Tak więc ta wielorakość powstaje w jednej rzeczy (( w
taki sposób, że)) z tej rzeczy, ze względu na każdy z jej aspektów ((o tyle, o
ile ujmuje Byt konieczny i poznaje samą siebie)) powstaje inna rzecz. Jeśli
chodzi o Pierwszy ((Byt)), to w ogóle nie może się zdarzyć, aby były w Nim dwa
aspekty: jeden - konieczność, inny - możliwość; jeden - pierwszy, inny - drugi,
gdyż jest on absolutną Jednią. Nigdy nie może się zdarzyć, aby z Niego
bezpośrednio pochodziła wielorakość, gdyż jedna część tej wielorakości nie może
być przyczyną innej części.
45.
Badanie stanu możliwości rzeczy i różnego stwarzania rzeczy pochodzących od
Pierwszego
Oprócz
Pierwszego, wszystkie rzeczy są w pewnym sensie do siebie podobne ,mianowicie
,że w jednym aspekcie są możliwe, a w innym aspekcie są konieczne. Jako możliwe
są inne niż to, że są w akcie. Zatem pod tym kątem, żadna rzecz - poza
Pierwszym - nie może nie być w możności, ani nie może ((być wolna)) od rzeczy,
która jest ((dla niej )) materią, ani od innej rzeczy, która jest ((dla niej))
formą. To, co jest materią, jest ((jej aspektem)) możliwości, a to, co jest
formą, jest ((jej aspektem)) konieczności. W konsekwencji Jedno i ((byt))
jedyny, to Byt pierwszy. Lecz, pomijając to, zachodzi różnica w odniesieniu do
rzeczy, jeżeli chodzi o istnienie i o konieczność. Możliwość istnienia jest
trojakiego rodzaju:
1)
to, czego byt jest jeden, chociaż zawiera się ((w nim)) możliwość, jest bytem,
który jest prosty i nazywa się go inteligencją,
2)
to, czego byt jest jeden, lecz jest podłożem form innych bytów, jest dwu
rodzajów: jeden jest bytem, z powodu którego, gdy przyjmuje inne byty, stają
się one z jego powodu podzielne. A dzieje się tak dlatego, że ten byt przyjmuje
byt podzielny, ten, który jest cielesnością,
3)
drugi ((jest ten, przez którego byty)) nie stają się podzielne, ponieważ nie
przyjmuje on bytu podzielnego. Tym jest to, co nazywamy duszą.
Podzielność
powoduje wielokrotność. Wielokrotność rzeczy wynika albo z wyznaczenia ((dokonanego
przez)) inteligencję (co pochodzi z różnicy definicji) albo z wyznaczenia
((dokonanego)) tylko przez zmysły, to znaczy ((że jest to przypadek, gdy))
inteligencja nie powoduje różnicy, podczas gdy, co do tego ostatniego
((wyznaczenia przez zmysły)), jakaś część wyznaczona jest w jednym miejscu, a inna
część jest w innym miejscu.
Otóż możliwość różnego rodzaju istnienia w wypadku
substancji przybiera trzy formy: inteligencja, dusza i ciało.
„Inteligencją
nazwaliśmy to, co nie przejmuje niczego ponad to, co ma w sobie, i czego
udziela; „duszą” jest to, co przyjmuje ((coś)) od inteligencji i zarazem udziela;
„ciałem” jest to, co ((przyjmuje od obydwu poprzednich)) i niczego nie udziela.
Te trzy porządki obejmują wszystkie rodzaje istnienia. W ten sposób poznaliśmy
te trzy formy możliwości istnienia. Teraz przejdziemy od tej możliwości
istnienia do samego istnienia.
46. Badanie możliwości bytów z punktu widzenia
doskonałości i niedoskonałości
Każdą
rzecz która od razu posiada wszystko to, co jej potrzebne, w taki sposób, że
nie brakuje jej niczego do pełnej realizacji i posiadania takiej miary,
nazywamy ((czymś)) „doskonałym.
To,
co jest niedoskonałe, jest dwojakiego rodzaju:
1)
to,
czemu nie potrzeba niczego z zewnątrz, powodującego dojście do tego, co mu
potrzebne, jest tym, co nazywamy ((czymś)) „wystarczającym” ((w sobie)),
2)
to,
co staje się doskonałe dzięki przyczynie zewnętrznej, jest tym, co nazywamy
((czymś)) „absolutnie niedoskonałym”.
Jeżeli
chodzi o rzecz, która sama z siebie posiada wszystko to, co jej potrzebne, i
która posiada nawet więcej niż ta ilość, w taki sposób, że to, czego brakuje innej
rzeczy przychodzi do tej samej rzeczy od niej, nazywamy ((czymś)) „ponad
doskonałym”, ponieważ przekracza doskonałość.
47.
Badanie możliwości bytów z punktu widzenia dobra i zła
Używa
się ((terminu)) „dobro” w dwu znaczeniach:
1.
Dobro, należące do rzeczy samej w sobie w taki sposób, że jest ona dobra sama z
siebie, co polega na tym, że rzecz posiada swoją doskonałość, z braku której
jest niedoskonała. Jeśli rozpoznaje ona swoją niedoskonałość w pełnym doznaniu,
wówczas cierpi w samej sobie.
2.
Dobro, dzięki któremu inna rzecz uzyskuje więcej dobra.
Wszystkie
rzeczy, które mają istnienie, są trojakiego rodzaju:
1.
Byt, któremu przysługuje dobro i od którego tylko ono pochodzi.
2. Byt, który jest taki, że nie jest taki, aby nie mogło
pochodzić z niego zło, i to mimo tego, że przeważa w nim dobro-pozwalające, aby
ten byt był jednym a elementów dobrego porządku dobra. Takim bytem jest ogień,
słonce i woda. W rezultacie słońce nie może być słońcem i istnieć jako słońce,
i nie ma wtedy pożytku ze słońca, o ile nie posiada ono takiej natury, że jeśli
ktoś wystawia na słońce odkrytą głowę, to ma ból głowy. ((Podobnie)) ogień nie
może być ogniem, nie może nic więcej dać z siebie, nie ma z niego „ogniowego”
pożytku w harmonii powszechnego dobra, o ile nie jest taki, że jeśli człowiek
pobożny i mądry w niego wpadnie, to tam spłonie. ((Ponadto)) pragnienie nie
może być pragnieniem i służyć swoją użytecznością, i żadnej użyteczności nie
wnosi w dobry porządek powszechnego dobra, o ile nie szkodzi komukolwiek
myślącemu. ((Tak samo)) nie można obyć się bez istnienia pewnych gwiazd, ani
bez pożytku ich istnienia, o ile nie są takie, że wywierają zły wpływ na
pewnych ludzi i powodują zbłądzenie. Ogólnie mówiąc, zło, jakie powodują w
pewnych odosobnionych jednostkach, (w takich jednostkach, które, gdyby nie
istniały, nie ucierpiałby dobry porządek powszechnego dobra), nie jest równe
pożytkowi, jaki wypływa z gwiazd w harmonii powszechnego dobra. A jeśli ktoś,
uważa, że powinny być takie, aby wynikało z nich tylko dobro, to tak, jakby się
mówiło, że powinny być inne i ((stanowić część)) pierwszego rodzaju ((bytów)).
Jest to tak, jakby ktoś mówił, że ogień nie powinien być ogniem, że Saturn nie
powinien być Saturnem, i że ten drugi rodzaj nie powinien istnieć.
3.
Jeżeli chodzi o trzeci rodzaj, to jest nim ten, w którym zło przeważa ((nad
dobrem)).
Trzeba,
abyśmy przeanalizowali stan tych trzech kategorii pod tym kątem widzenia: czy
trzeba, aby istniały; która winna istnieć?
48. Badanie stanu
ciał: jak mogą bytować, skoro są złożone?
Ciało,
gdy istnieje, jest:
1)
albo ciałem, które ma jedną naturę -
nazywa się ciałem prostym,
2)
albo ciałem, które nie ma jednej natury, lecz jest złożone z wielu ciał lub z
wielu natur w taki sposób, że z jego złożenia wynika pożytek, którego nie ma
ciało proste (na przykład atrament, który jako mieszanina jest użyteczny, czego
nie ma ani siarczan żelaza ani dębianka). Lecz chociaż to, co złożone, spełnia
działanie, którego nie ma w tym prostym, to ostatnie ((jednaka) jest zasadą i
jest wcześniejsze od tego, co złożone. A istnienie przysługuje w pierwszym
rzędzie temu, co proste, później temu, co złożone.
Jeżeli
chodzi o podział dokonany przez inteligencję, to ((ciało)) proste jest
dwojakiego rodzaju: jedno jest tym, co powoduje takie złożenie, że łączy się z
czymś podobnym sobie w celu utworzenia złożenia, i że z tych dwóch pochodzi coś
innego rodzaju; drugie jest proste i nie powoduje żadnego złożenia, a swoją
własną doskonałość uzyskało od samego początku istnienia.
49. Badanie faktu,
który powoduje, że ciała podlegające złożeniu są takie, jakie są. Badanie ich
stanu
Naprawdę
ciała podlegające złożeniu są zdolne do poruszania się z jednego miejsca w
drugie. Gdy jest ruch, jest kierunek. W konsekwencji ciała są powodem kierunku.
Kierunek nie jest rzeczą pomyślaną, taką aby zmysły nie mogły go określić.
Faktycznie, jeżeli byłby rzeczą, której zmysły nie mogą wskazać, nie byłoby
ruchu. Otóż kierunek jest rzeczą, którą wskazuje się zmysłami i która istnieje
((realnie)). Zatem nie może się zdarzyć, aby był jakiś kierunek nieskończony w
taki sposób, że nie jest ograniczony ani w górę, ani w dół, gdyż wykazaliśmy,
że wymiary mają granice.
Z
drugiej strony, gdyby „dół” nie był czymś do czego możesz dotrzeć, lecz czymś,
do czego nigdy nie można dojść, nie byłoby rzeczy, na którą można by wskazać. W
konsekwencji każde miejsce przestrzeni byłoby „dołem”. Otóż każde ((miejsce
przestrzeni)) byłoby podobne. Zatem wszystkie rzeczy w jakimkolwiek miejscu
przestrzeni znajdowałyby się w ten sposób „w dole” i żadna nie byłaby niżej od
innej. Z drugiej strony nie może się zdarzyć, aby rzecz stanowiła „górę” w tym
kierunku ((w dół)), ponieważ „dół” nie jest „górą”. Najniżej i najwyżej mogą
istnieć tylko wtedy, gdy jedno jest bliżej „dołu”, a drugie jest od niego
bardziej oddalone. Jeśli „dół” nie jest czymś realnym - lecz „dołem” absolutnym
- wówczas nie ma ani bliżej ani dalej, ani podobniejszego ani mniej podobnego.
Krótko mówiąc, jeśli przy pomocy zmysłów nie można wskazać „dołu”, to jak można
mówić „na” w stosunku do „dołu”? Zatem „góra” i „dół”, to coś realnie istniejącego
i skończonego. Są to przynajmniej granice wymiarów i znajdują się na krańcach
przeciwieństw, ponieważ „dół” jest krańcowo przeciwstawny „górze”, podobnie jak
inne kierunki. W konsekwencji trzeba więc wiedzieć, jak jest możliwe to przeciwieństwo
kierunków.
50.
Badanie faktu, dzięki któremu te kierunki mogą być różne
Nie może się zdarzyć, aby przeciwieństwo tych
przeciwstawnych kierunków było realne, i aby one istniały w próżni lub w ciele,
ponieważ każde miejsce w próżni jest takie same jak inne, i ponieważ ((z
drugiej strony i)) w ciele natura każdego ograniczenia jest taka sama, jak
innego ograniczenia. Wobec tego nie może tu być przeciwstawienia natury
kierunków w taki sposób, aby jeden kierunek był „z dołu” a drugi „z góry”,
jeżeli nie dzieje się to wskutek przyczyny zewnętrznej w taki sposób, że
wyobraźnia powoduje, iż jeden kierunek prowadzi w dół, a drugi w górę, i że w
takim wypadku są rzeczy w dole i w górze ((rzeczy określające te kierunki)), jak
również inne kierunki, i że są określone miejsca w próżni i w ciele - co jest
absurdem. Zatem w jednolitej próżni nie ma przeciwstawnych kierunków. Próżnia
nie jest „dwupostaciowa”, lecz pełnia i ciało mogą to mieć.
Mówimy
ponadto, że nigdy także nie może się zdarzyć, aby dwa ciała były przyczyną dwu
kierunków, ponieważ nasuwa się następujące zagadnienie: każde ciało ma kierunek
przeciwny do kierunku drugiego ciała - a to oznacza całkiem coś innego niż
gdybyś powiedział; jedno ciało jest przeciwstawne wobec drugiego - wyobraźnia bowiem
dopuszcza, abyś pomieszał dwa ciała i abyś skierował je w jednym i tym samym
kierunku. Tak więc zaniknęła dwukierunkowość, a nie zniknęła dwucielesność.
Ponadto,
jeśli przestawisz dwa kierunki, dwucielesność bytuje, nie bytują dwa kierunki.
Krótko mówiąc, nie możesz sobie wyobrazić pomieszania dwu kierunków, ale możesz
sobie wyobrazić pomieszanie dwu ciał. Zatem dwucielesność jest czymś innym niż
dwukierunkowość. Jednak więc możesz przyjąć stan inny niż cielesność, zajmujący
miejsce tych dwu ciał. W każdym razie jest potrzebny stan związany z wymiarami
i ilością. Jeżeli przyczyną dwu kierunków byłaby dwucielesność, zakładałbym
jedno istniejące ciało i wymiary, które dzielą te dwa ciała ((gdyż między dwoma
kierunkami jest zawsze jeden wymiar)). Mógłbym usunąć jedno ciało i zastąpić je
innym. W tym wypadku, nie ulega wątpliwości, że pozostałyby dwa kierunki, jeden
zmierzający do bytującego ciała, a drugi zmierzający w przeciwną stronę, obydwa
wobec siebie przeciwstawne w każdym stanie przyczynowania. W konsekwencji niepotrzebne
są dwa ciała, aby pojawiły się dwa kierunki.
W
ten sposób dowiedzieliśmy się, że przeciwstawne kierunki nie mogą istnieć ani w
próżni (zakładając, że próżnia istnieje), ani dzięki dwom ciałom w czymś pełnym.
W konsekwencji, kierunki przeciwstawne będą wyznaczone przez jedno ciało. I nie
może się zdarzyć, aby były dwa przeciwstawne kierunki, wyznaczone przez dwa
ciała, a tym mniej, aby oddalenie lub zbliżenie dwu kierunków było identyczne w
odniesieniu do tego ciała ((jedynego, które wyznacza kierunki)). W przeciwnym
razie nie byłoby między nimi przeciwieństwa ani wskutek ciała ani wskutek
oddalenia, czy zbliżenia. Nie byłoby więc przeciwstawności natury albo gatunku.
W konsekwencji jest niezbędne, aby przeciwstawność kierunków była wyznaczona
przez oddalenie albo przez zbliżenie w stosunku do tego ciała.
Nie
może też się zdarzyć, aby - jak to się mówi - ich przeciwstawność wynikała z
tego, że jedno ma taki kierunek, a drugie inny, ponieważ nam chodzi w ogóle o
kierunek, a nie ma wcześniejszego kierunku w stosunku do danego kierunku w taki
sposób, że jest kierunek ((wychodzący)) z danego kierunku i kierunek w tym
samym kierunku. Wszelkie zatem zbliżenie do obwodów, otaczających dane ciało,
będzie takie same, i również ((będzie takie same)) oddalenie. I trzeba, aby
naturalne przeciwstawienie kierunków nie było wyznaczone przez obwody tego
ciała, założywszy, że nie ma naturalnej różnicy między obwodami ciała. Otóż,
skoro kierunki są ograniczone, to trzeba, aby oddalenie i zbliżenie były
ograniczone. Jeżeli obwody ciała mają jedną i tę samą naturę, to oddalenie jest
możliwe w odniesieniu do wszystkich obwodów; tak samo zbliżenie w odniesieniu
do każdego obwodu, aby rzeczywiście powstawało ograniczenie. Wobec tego możliwe
są tylko dwa przypadki: to ciało, ((które wyznacza kierunki, znajduje się))
albo na obwodzie albo w centrum. Jeśli znajduje się w centrum, w tych samych
warunkach co i centrum w odniesieniu do obwodu, wówczas zbliżenie będzie
ograniczone, ale oddalenie nie. W rezultacie wokół centrum można nakreślić
wiele obwodów dużych i małych. Zatem wyznaczenie kierunków nie ma źródła w
samym centrum, czyli jak powiedzieliśmy, kierunki mogą być zdeterminowane przez
jedno ciało. Trzeba więc, aby to ciało znajdowało się na obwodzie ((a nie w
centrum)), gdyż kiedy znajduje się na obwodzie, wówczas centrum jest już
wyznaczone przez nie. Każdy więc określony krąg ma określone centrum.
Wynika
z tego, że kierunki ciał prostych i głównych, są dwa:
1)
jeden jest zbliżeniem w stosunku do obwodu (tego ciała, które wyznacza kierunki
2)
drugi jest oddaleniem od obwodu w kierunku centrum. A to ciało, ((które
determinuje kierunki)), winno być wcześniejsze w stosunku do innych ciał,
podlegających ruchowi prostolinijnemu w taki sposób, że to ciało jest dla nich
miejscem i kierunkiem. Nigdy nie może się zdarzyć, aby to ciało miało ruch
prostolinijny. W przeciwnym razie jakieś inne ciało musiałoby mu wyznaczyć
kierunek.
W
ten sposób stało się oczywiste, że ciała podlegające złożeniu muszą mieć
kierunki. A kierunki muszą mieć ciało., które obejmuje wszystkie ciała.
51. Badanie faktu, że ciała proste, wchodzące w
złożenie, muszą mieć naturę wprawiającą je w ruch, i że ich ruch powinien być
prostolinijny
Ciała
wchodzące w złożenie, z konieczności podlegają ruchowi ze strony poruszyciela w
celu łączenia się i osiągnięcia złożenia. Jeśli mają naturalną skłonność w tym
kierunku, gdzie następuje złożenie, wówczas ruch wytwarza się w ich naturze,
gdyż to, co ma skłonność w jakimś kierunku, kieruje się tam, o ile nie zachodzi
przeszkoda. Jeśli się tam nie kieruje, to dlatego, że nie ma skłonności. Otóż,
jeżeli te ciała nie mają naturalnej skłonności, lecz mają tę skłonność
skądinąd, to i tak w ich naturze jest ruch. Jeśli z drugiej strony nie mają
skłonności do żadnego miejsca, to trzeba z konieczności, aby były wprawione w
ruch przez poruszyciela - i ten ruch zachodzi w określonym czasie. Faktycznie,
każdy ruch zachodzi w określonym czasie, ponieważ cała ilość ruchu jest
wymiarem, a każdy wymiar jest podzielny i ruch w części wcześniejszej ((wymiaru))
jest wcześniejszy od ruchu w części późniejszej. Wcześniejszość, z którą nie
może współistnieć późniejszość, nie jest wcześniejszością „jednego” w odniesieniu
do „dwu”, wcześniejszość, która nie przeszkadza, aby „jedno” współistniało z
„dwoma”. Jest to wcześniejszość łącząca się z późniejszością innej części.
Pomiędzy początkiem ((części)) wcześniejszej i końcem ((części)) późniejszej
znajduje się ilość wyznaczająca szybkość lub powolność ruchu. Według tej miary
można dzielić wymiar, a według połowy tej miary, połowę tego wymiaru - co
((zawsze)) jest ilością, ((ilością)) podzielną na dwa. W przeciwnym razie może
się zdarzyć, że między początkiem ((części, gdzie powstaje ruch)), a środkiem
((odcinka)) nie można by stwierdzić żadnego ruchu, oraz że między początkiem i
końcem ruch byłby dwa razy większy. W rezultacie fakt, że jest on „dwa razy większy”
nie wynikałby z faktu, że jest ruchem, gdyż ruch sam w sobie nie należy do kategorii
ilości z tego względu, że stawiając pytanie „ile” w odniesieniu do ruchu mamy
na myśli miejsce, albo to, co znajduje się między początkiem i końcem
((ruchu)). Przykład pierwszy przypadku: przebiegnięcie pięciu kilometrów[69].
Przykład drugiego: marsz w ciągu godziny. Marsz jako taki nie może być oceniany
bez tych dwu ilości. Ruch zatem ma dwie ilości, które są wobec niego
zewnętrzne:
1) miara ((długości)) drogi, (o czym nie mamy wiele do
powiedzenia, ponieważ może się zdarzyć, że drogę między początkiem a wyżej wymienionym
końcem można przebyć szybszym ruchem, a krótszą drogę ruchem powolniejszym w
taki sposób, że dwie drogi będą różne, podczas gdy ilość między początkiem i
końcem pozostanie ta sama);
2)
jest to więc inna ilość ((niż „wymiar”)) dla ruchu: ilość, którą nazywa się
„czas”.
Jeśli
ktoś wątpi i wyobraża sobie, że ta ilość ((czas)) jest wielkością poruszającego
się, trzeba, aby dwaj różni poruszający się, jeden wielki a drugi mały, nie
byli nigdy równi co do tej ilości.
Jeśli
ktoś wątpi i powie: „ta ilość jest szybkością i powolnością”, to trzeba, aby
wszystko, co jest równe pod względem szybkości, było równe co do tej ilości.
Zatem trzeba, aby każdy ruch, od rana do wieczora, zawsze o tej samej
szybkości, był równy jego części co do ilości, gdyż są równe w szybkości.
A
jeśli ktoś powie: „Dlaczego ta ilość jest zawsze ilością ruchu?”, odpowiemy:
„Ponieważ to, co było przedtem i już teraz nie jest, zniknęło, a to, co
nastąpi, będzie później -a to właśnie jest zmianą i ruchem. Ta ilość jest tym w
rzeczy, o czym mówiliśmy, że jest ((z konieczności)) czymś związanym z
wcześniejszością i późniejszością. Wcześniejszość jest stanem rzeczy aktualnie
jeszcze nie istniejącym - powstającym tylko w wyniku ruchu”. W ((części
dzieła)) o fizyce zostanie wykazane, że ten ruch może być tylko ruchem w
miejscu. Tak więc jest oczywiste, że ruch zachodzi w czasie.
Nigdy
nie może się zdarzyć, aby ruch się nie dzielił. W przeciwnym, razie odległość
byłaby niepodzielna. Otóż wykazaliśmy, że to byłoby absurdem. Nigdy też -nie
może się zdarzyć, aby czas był niepodzielny. W przeciwnym razie przebyłoby się
w tym czasie niepodzielny odcinek. W rezultacie jeśli ten odcinek jest
podzielny, ((przebycie)) połowy ((tego odcinka)) zachodzi w połowie czasu.
Wobec tego czas jest podzielny i niepodzielny. Skoro tak się rzeczy mają, czas
może być tylko podzielny.
Jeżeli
wprawiasz w ruch jakąś rzecz, mającą skłonność w odniesieniu do swego
poruszyciela, - to znaczy, że stawia opór ((swemu poruszycielowi)) i nie
poddaje się łatwo ruchowi oraz buntuje się - wówczas im większą ma skłonność,
tym bardziej się buntuje. A im bardziej się buntuje, tym powolniejszy jest jej
ruch. A im powolniejszy jest jej ruch, tym bardziej wydłuża się czas tego
ruchu, gdyż szybko poruszający się jest ten, kto przebywa długą drogę w krótkim
czasie, a wolniej poruszający się jest ten, kto przebywa krótszą drogę w
dłuższym czasie. Przyjmijmy więc czas, w którym porusza się coś nie mającego
żadnej skłonności, i czas, w którym porusza się coś mającego skłonność: nikt
nie wątpi, że czas kogoś, kto posiada skłonność, jest dłuższy, i że czas kogoś,
kto nie posiada skłonności, jest częścią czasu kogoś, kto posiada skłonność.
Jeśli
wyobrazimy sobie inną rzecz, mającą skłonność, i która stawia mniejszy opór niż
poprzednia rzecz mająca skłonność; (jeśli wyobrazimy sobie)), że ten sam poruszyciel
((także rzeczy poprzedniej)) wprawia w ruch tę drugą rzecz, i że ta sama rzecz
porusza się w tym samym czasie, co i poruszający, w którym nie ma żadnego
oporu, wówczas ruch ((rzeczy)) opierającej się i ((tej)), która nie stawia
oporu, ((ruch)) pochodzący od. tego samego poruszyciela, dokona się podczas
tego samego ((trwania)) czasu - co jest absurdem. Zatem jest nieuniknione, że
to, co nie stawia oporu, nie porusza się, albo porusza się w czasie
niepodzielnym, albo ((co więcej)) nie porusza się w czasie. Lecz czas nie jest
niepodzielny, i to byłoby absurdem. Wobec tego winien stać w miejscu.
Otóż
we wszystkim, co się porusza, w jakikolwiek sposób by się to działo, trzeba,
aby była skłonność albo do miejsca, ku któremu się kieruje, albo do innego
miejsca. Skoro każde ciało w sposób naturalny zajmuje miejsce, zatem musi mieć
skłonność tylko do tego miejsca, gdyż jeśli porusza się w kierunku innego
miejsca, to dlatego, że tego miejsca wymaga jego natura - i to właśnie miejsce
jest jego miejscem naturalnym, a nie poprzednie, ponieważ natura prosta nie
może mieć naturalnej skłonności do dwu miejsc, i ponieważ, jak już
powiedzieliśmy, z jednej natury wypływa tylko jedna właściwość. A więc skoro
skłonność tego ciała kieruje się do swego naturalnego miejsca, jest niemożliwe,
aby jego ((ruch)) był inny niż prostolinijny. I faktycznie, jeśli się odwraca,
to skłonność nie kieruje do tego miejsca, lecz od tego miejsca, i będzie wobec
niego przeciwna oraz będzie się mu przeciwstawiała. Skoro więc zasadnicze
kierunki są dwa - jeden do obwodu, a drugi do centrum - to ruch tych ciał,
podlegających złożeniu i zmianie, zwraca się albo do obwodu pierwszego ciała,
albo do centrum tego samego ciała.
52. Badanie ruchu tego innego ciała, które jest
pierwsze, ((ruchu)) który powinien zachodzić i jaki powinien być; czy jego
poruszyciel działa przez naturę, czy przez wolę?
Otóż
to pierwsze ciało powinno mieć bezwzględnie jedno położenie i obejmować inne
ciała, położenie, które nie może być wynikiem następujących dwu przypadków:
albo każda z części, które wyobrażamy sobie w tym ciele, powinna mieć z natury
to samo położenie w taki sposób, aby można było je określić ((jedynym
określeniem)); albo nie może się to zdarzyć, (to znaczy nie może się zdarzyć
.((aby dana części)) miała to samo położenie, co część sąsiednia). Jeśli to
nigdy nie może się zdarzyć, to różne części będą miały różne natury, a to ciało
nie będzie proste, lecz złożone. Jeśli to się zdarza, wówczas to ciało porusza
się wokół tego samego położenia. Otóż powiedzieliśmy już, że wszystko, co podlega
ruchowi, musi mieć skłonność z natury. Zatem to ciało posiada w swej naturze
skłonność. Ale nigdy nie może się zdarzyć, aby ta skłonność była prostolinijna.
W przeciwnym razie musiałoby mieć kierunek wcześniejszy od samego siebie. Wobec
tego ((pierwsze ciało)) ma skłonność do ruchu kolistego zawsze w tym samym
miejscu.
Nigdy
nie może się zdarzyć, aby ciało proste i posiadające jedną naturę miało ruch
kolisty ((wynikający)) z jego natury, a nie z jego woli, gdyż ruch naturalny
jest naturalnym przejściem z aktualnego stanu do innego. W rezultacie, jeśli
natura znajduje się we właściwym sobie stanie i jest tam tak, jak być powinna,
wówczas wcale nie pragnie odłączyć się od niego. I od momentu, w którym nie
pragnie oddzielić się od tego ((aktualnego)) stanu, nie ma wcale ruchu
naturalnego, ponieważ wprawianie się w ruch polega na dążeniu do odłączenia się
i na tym, że ten stan ((aktualny)) nie jest dla niej naturalny. A skoro ten
stan nie odpowiada jej naturze, wówczas to powoduje oddalenie się od tego
ciała, to znaczy nie dąży ku niemu ani go nie przywraca temu ciału. Każdy
jednak stan, który oddala ruch kolisty od ciała, przywraca mu go ponownie. W
tym wypadku oddalenie powoduje przywrócenie. Wobec tego ruch kolisty nie
pochodzący z zewnątrz wypływa z woli, a " nie tylko z natury. A więc
((pierwsze)) ciało porusza się przez wolę.
53. Badanie faktu, że ten
poruszyciel nie jest bytem intelektualnym, ((że jest)) wolny od zmian i
znajomości stanu obecnego, przeszłego i przyszłego
Zostało
wykazane, że każda rzecz pochodzi od swej przyczyny tylko wtedy, gdy to jest
koniecznością, i zostało stwierdzone, że skutek ((pochodzący)) od. rzeczy
stałej znajduje się ((zawsze)) w tym samym stanie, ((podczas gdy)) żaden ruch
nie pozostaje w tym samym stanie. W rezultacie ruch od jednego punktu do
drugiego jest tym samym ruchem, co ruch od drugiego do trzeciego. I jeśli z
jakiejś rzeczy wypływa pierwszy z tych dwóch ruchów, wówczas z tej samej
rzeczy, znajdującej się w tym samym stanie, nie pochodzi drugi z tych dwóch
ruchów. W ogóle dany ruch nie jest lepszy od drugiego, gdy zdąża do początku
lub do końca. Zatem rzecz nie może znajdować się w tym samym stanie: albo powinna
być w innym miejscu - i tęskniąc za nim przenosi się z jednego miejsca w
drugie; albo powinna przejść z jednej jakości w drugą - i tak w różny sposób
powoduje się zmianę rzeczy, która jeżeli była najpierw ciepła, to potem
ulega ochłodzeniu; albo powinna przejść od jednego aktu woli do drugiego.
Krótko mówiąc, trzeba stanu, który się zmienia. A jeśli rzecz pozostaje w tym samym
stanie, wówczas nie zachodzi zmiana. Jeśli stan tej rzeczy przejawia się w
jednym miejscu, nie pojawi się w innym miejscu, chyba że przyczyna będzie w
podłożu ruchu. W konsekwencji trzeba, aby poruszyciel przeszedł z jednego stanu
w drugi. Jeśli chodzi o ruch dobrowolny, trzeba, aby dokonała się zmiana
jednego aktu woli w drugi, gdy chce przejść z jednego miejsca w drugie i gdy
dalej chce przejść z tego w inne miejsce.
Jeśli
wola poruszyciela nie jest wolą szczegółową, nie wyniknie dobrowolny ruch
szczegółowy. ((W takim przypadku)) przyczyna drugiego aktu woli będzie ta sama,
co i pierwszego, ((wymagająca)) na przykład tej ciągłości, która ((polega na))
przenoszeniu się stąd tam. Jeśli nastąpi ten akt woli i ((ciało)) zostanie
przeniesione stąd tam, pierwszy akt woli będzie ((zawsze)) występował jako
bardziej realny - takie są nasze dobrowolne ruchy. Jeśli chodzi o ciało, to nie
posiada ono jako ciało żadnej woli, gdyż wola przysługuje tylko poruszycielowi
ciała. W rezultacie dla wszystkiego, co się porusza, potrzeba rzeczy innej niż
to co go wprawia w ruch. Zatem
poruszyciel pierwszego ciała nie jest ani intelektualny, ani naturalny, lecz
duchowy. Rzeczy, które są takie, nazywamy "duszami".
54. Badanie stanu ciała, które nie podlega ani
zmianie, ani powstawaniu i niszczenia, oraz ciała, które im podlega
Ciało,
którego forma nie oddziela się od swej materii, nie podlega wcale powstawaniu i
niszczeniu, odwrotnie niż ciało, którego forma może oddzielić się od swej
materii. Skoro w ciele materia nie może pozostawać bez formy, trzeba aby jej
materia utraciwszy jedną formę przeszła pod inną formę cielesną. W konsekwencji
((w takim przypadku)) dla tego ciała potrzeba innego ciała, którego natura jest
wobec niego przeciwstawna ((tzn. wobec pierwszego ciała, którego forma
zniknęła)), i trzeba, aby obydwa podlegały ruchowi prostolinijnemu. W
rezultacie kiedy zmienia się natura ((pierwszego ciała)), nie może ono pozostać
w tym samym miejscu i w związku z tym jego natura szuka sobie innego miejsca. W
konsekwencji ciało, w naturze którego nie istnieje ruch prostolinijny, nie
podlega powstawaniu ani niszczeniu. Gdyby mogło się zdarzyć, że podlega powstawaniu
i niszczeniu, z konieczności musiałoby przyjąć ruch. prosty i szukać kierunku. Zatem
ciała podlegające powstawaniu i niszczeniu muszą znajdować się wewnątrz ciała,
które nie podlega nigdy powstawaniu i niszczeniu, aby to ciało było dla nich
kierunkiem. Nigdy nie może się zdarzyć, aby ((z wyjątkiem pierwszego ciała))
były dwa miejsca i aby ciało ((było)) w każdym z tych miejsc - ciało, które
byłoby kierunkiem dla ((pierwszego)) ciała. W przeciwnym razie, między tymi
dwoma ciałami ((zewnętrznymi)) byłaby odległość wyznaczająca dwa kierunki,
jeden ku jednemu z ciał, drugi ku drugiemu - co, jak powiedzieliśmy, jest
niemożliwe. Zatem na zewnątrz ciała, które wyznacza kierunek, nie może być
innego ciała, które czyniłoby to samo. Wszystkie więc inne ciała są otoczone
pierwszym ciałem. Zatem ciała podlegające powstawaniu i niszczeniu muszą być
nim objęte. I gdyby nawet istniało ciało nie podlegające powstawaniu i niszczeniu,
musiałoby być także w nim zawarte. Wszystkie ciała muszą być takie same ((co do
materii)) - co obszerniej i inaczej wyjaśnimy w księdze „Fizyki”.
Wiadomo
więc, że materia ciał, które podlegają powstawaniu i niszczeniu jest wspólna, a
nie szczegółowa dla ((danego)) ciała. Jednak materia ((właściwa dla)) formy
ciała, które nie podlega powstawaniu i niszczeniu, nie może być wspólna, i nie
może być w niej możności nabycia innej formy. W przeciwnym razie ta
((szczegółowa)) forma nie wynikałaby z konieczności z jej natury. Otóż nigdy
nie może się zdarzyć, aby była inna forma i aby ta forma została jej nadana
przez spotkaną przyczynę (której mogłaby nie spotkać). W rezultacie, jeżeli nie
należy do natury tej materii, aby spotkała inną przyczynę niż ta, to natura tej
materii byłaby przeciwna naturze materii wspólnej. Jeżeli ((z drugiej strony))
to należałoby do jej natury, wówczas byłoby możliwe wszystko, co uważałbyś za
zgodne z naturą materii ciała. A więc nie byłoby niemożliwe, aby ta materia
posiadała nie tę, lecz inną formę, nawet gdyby ta przyczyna nie istniała. Nie
byłoby więc niemożliwe, gdybyśmy powiedzieli, że był czas, albo będzie czas,
kiedy ta materia nie miała, albo nie będzie miała tej formy. W konsekwencji
((pierwsze)) ciało podlegałoby z natury powstawaniu i niszczeniu, co jest
niemożliwe.
55. Badanie faktu, że wszystko, co się odnawia lub
zmienia, musi mieć przyczyny nieskończone; badanie stanu możliwości tych
przyczyn
Znany
jest fakt, że wszystko, co się odnawia lub zmienia, musi mieć przyczynę. Jeżeli
chodzi o fakt, że te przyczyny są nieskończone i że są już w przeszłości,
zostanie dowiedzione w tym, co powiemy.
Wiadomo
już, że za każdym razem, gdy przyczyna istnieje w akcie, również rzecz, której
ta przyczyna jest przyczyną, istnieje podobnie. W konsekwencji, gdy rzecz nie
istnieje i gdy przyczyna ((tym bardziej)) nie istnieje w akcie, albo przyczyna
w-ogóle nie istnieje, albo istnieje nie będąc jeszcze przyczyną ((w akcie)),
lecz w stanie, który nadszedłszy uczyni ją przyczyną ((w akcie)) - a warunki
tego stanu są te same, gdyż i ten stan musi mieć swoją przyczynę - i tak
postępując nie znajdzie się zatrzymania w jakimś punkcie. Nigdy nie może się
zdarzyć, aby te przyczyny znajdowały się razem i w tym samym miejscu, i żeby
równocześnie były nieskończone. Trzeba więc, aby były wcześniejsze i
późniejsze. Tutaj jednak powstaje wątpliwość .
1.
Jeśli czas wcześniejszy w stosunku, do każdej przyczyny jest niepodzielny, ten czas
będzie złożony, z niepodzielnych elementów. W przeciwnym razie przyczyny nie
łączyłyby się wzajemnie i pomiędzy nimi byłyby odcinki czasu. A jeśliby się nie
łączyły, jakże jedna mogłaby być przyczyną drugiej?
2.
Jeśli ((z drugiej strony)) ten czas jest podzielny, dlaczego ta przyczyna
istnieje w przeciągu danego czasu, pod koniec którego jakaś rzecz pochodzi z
tej przyczyny? ((i dlaczego ta rzecz)) nie pojawiła się od początku ((tego
czasu))?
56. Badanie tego punktu wątpliwości. Jak należy ją
rozwiązać? Dowodzenie faktu, że przyczyną ((tego rozwiązania)) jest ruch
Jeśli
ruch byłby czymś innym niż przechodzenie z jednego stanu w drugi, nie od razu,
lecz w sposób ciągły i przez trwanie, nie można by było rozwiązać tej
trudności. Otóż ruch rozwiązuje tę trudność.
Ruch
jest samą w sobie przyczyną dwu rzeczy:
1.
Rzeczy wynikającej z samego ruchu lub z kierunku ruchu -rzeczy, która trwa
.dalej i która nie jest nie kontynuowana w taki sposób, aby w każdej godzinie
miała początek; na przykład poruszająca się lampa i zbliżająca się ciągle,
powoli, zwiększając nieprzerwanie i powoli światło.
2.
Tego, co powoduje zbliżanie się przyczyn do rzeczy; na przykład ruch przenosi A
w kierunku B i wprawia B w stan, dzięki któremu powstaje działanie wywołane
przez B, tak że B styka się z inną rzeczą, nie znajdującą się blisko niego. W
konsekwencji dzięki ruchowi B styka się z tą-rzeczą i spełnia to działanie.
Tak
zatem znika wątpliwość dzięki faktowi, że gdy przyczyna zaczyna istnieć, czas
jej ruchu w kierunku podłoża jej działania, albo czas ruchu podłoża jej
działania w jej kierunku ((przyczyny)), albo czas ruchu innej rzeczy mającej
zetknąć się z nimi dwoma ((tzn. z przyczyną i jej skutkiem)), aby umożliwić
oddziałanie jednego na drugie, jest tym samym czasem, w którym zachodzi
opóźnienie.
Potrzebny
jest ruch wiążący wszystkie ((inne)) ruchy i zapewniający im ciągłość, ruch.
nieodłączny - ruch, który jest właściwy Ciału pierwszemu. Gdyby więc-nie było
ruchu ciągłego, wiążącego jedną przyczynę z drugą, mogłoby się zdarzyć rozłączenie.
A więc nie istniałaby rzecz potrzebująca przyczyn wcześniejszych.
57. Badanie przyczyny ruchu kolistego, który w
przypadku ciała prostego i pierwszego powinien być ciągły nie ze względu na
istnienie ciał niższych, które są poniżej niego
Wykazano,
że przyczyną tego ruchu jest wola, a nie natura. Każda wola jest albo
intelektualna albo cielesno-zmysłowa. Ta druga jest dwojakiego rodzaju: albo
jest wolą ((dążącą)) do uzyskania tego, co odpowiednie, tego, co przypada ciału
(tę władzę, którą ujawnia ta wola, nazywamy „pragnieniem”), albo jest wolą
((która dąży)) do uniknięcia i pokonania tego, co nie odpowiada ciału (tę
władzę, którą ujawnia ta wola, nazywamy „gniewem”). Każde ciało, które nie
obawia się zniszczenia i nie ma potrzeby rozwijania się, albo krótko mówiąc,
pomocy płynącej z zewnątrz, nie posiada ani gniewu, ani pragnienia. Zatem ruch
kolisty właściwy Ciału pierwszemu nie wynika ani z pragnienia, ani z gniewu.
Pochodzi on więc z inteligencji. Każdy intelektualny cel polega albo na tym, że
((podmiot)) wytwarza jakąś rzecz, albo na tym, że ((podmiot)) podlega jakiejś
rzeczy. We wszystkim, co ma na celu wytworzenie rzeczy, ten cel jest przyczyną
jej przyczynowania (jak to poprzednio wykazano) i ((przyczyną)) doskonałości
jej mocy w taki sposób, że potrzebuje tej przyczyny ((która jest celem)).
Krótko mówiąc potrzeba mu rzeczy, aby przez tę rzecz stał się lepszy niż gdyby
ta rzecz nie istniała.
Powiedzenie:
„czynienie dobra jest dobrem” stanowi część znanych przesłanek tego, czego wszyscy
ludzie powinni nauczać. Jeśli jednak sprawisz przejście tego ze stanu
((powszechnie)) znanego do stanu prawdziwego, wówczas w podmiocie i we
właściwości tej przesłanki znajdą się warunki, które należy znać:
1)
są
dwa sposoby czynienia dobra: jeden, czynienia dobra absolutnie; drugi,
czynienia dobra przez wolę. Otóż każdy, kto czyni dobro .przez wolę i ze
względu na cel, znajduje się w znanym nam stanie, mianowicie że dobro pochodzące
od niego jest na pewno dobrem. Jeżeli chodzi o jego cel, to wynika on ze
((stanu)) niedoskonałości. Lecz to, co czyni dobro absolutnie, bez obowiązku i
konieczności celu, jest Dobrem doskonałym;
2)
jeżeli
chodzi o dobro, które jest właściwością ((tej przesłanki: „czynienie dobra jest
dobrem”)), to zawiera ono dwa znaczenia: dobra samego w sobie i dobra dla kogoś.
Nie ulega wątpliwości, że dobro jest dobrem samym w sobie, tak jak poczernianie
jest poczernianiem. Otóż jest wiele rzeczy, które są dobre same w sobie, lecz
które w odniesieniu do jakiejś innej rzeczy świadczą o niedoskonałości; na
przykład leczenie się i usuwanie z siebie choroby wskazuje na potrzebę duszy
usunięcia z niej nieszczęścia.
Jeżeli
rozważa się dobro jako dobro, wykrywa się w nim odniesienie do dwu rzeczy:
jedno do tego, kto czyni dobro, drugie do tego, kto je przyjmuje.-
a.
Nie ulega wątpliwości, że dla kogoś, kto odbiera dobro, to dobro jest
równocześnie dobrem i znakiem niedoskonałości, gdyż jeśli ((ktoś, kto odbiera
dobro)) byłby doskonały, wówczas nie potrzebowałby otrzymywania dobra z
zewnątrz.
b.
Dla kogoś, kto czyni dobro ze względu na cel i obowiązek, nie jest konieczne,
aby dobro było dobrem. Nie jest bowiem dobrem ani to, co trzeba czynić, aby
było dobrem, ani to, co trzeba czynić z obowiązku, płynącego z zewnątrz, aby to
było dobrem. Przeciwnie, byt ((kogoś, kto czyni dobro)) powinien być taki w
swej mocy i w dobru, aby był dla innej rzeczy mocą i dobrem z niego
pochodzącym, i nie dlatego, że jest obowiązek czynienia go lub że działa ((pod
wpływem)) rzeczy, ((wobec siebie)) zewnętrznej, powodującej tę moc. Zatem jest
to prawda, podczas gdy według znanej opinii zamiar ((czynienia)) dobra jest
znakiem mocy i doskonałości (ponieważ jest w tej opinii pewien interes, gdy
założymy, że większość ludzi nie posuwa swoich poszukiwań aż do dopatrzenia się)) niedoskonałości ((w dobru,
które się czynie)).
Nie
należy jednak mniemać, że istnienie żywych ciał pierwszych zostało utworzone
dla tych bytów niższych. Faktycznie bowiem to, co jest dla jakiejś rzeczy, o
tyle, o ile jest dla niej, jest od. niej niższe w taki sposób, że pasterz
(chociaż jako człowiek doskonalszy od barana) jest mniej doskonały od barana
jako pasterz, ponieważ jest przyporządkowany baranowi, w przeciwnym razie nie
nadawałby się do niczego. Podobnie i mistrz jako mistrz jest mniej doskonały od
uczącego się, który kształci się dzięki niemu. Tak samo prorok jako prorok jest
mniej doskonały od wierzącego jako wierzącego, chociaż prorok jako wierzący
jest wyższy od wierzącego lub równy mu.
Gdyby
więc istnienie ciał pierwszych było ((utworzone)) dla ciał rodzących się i
ginących, te ciała pierwsze byłyby mniej doskonałe jako byty. I jeśli nawet nie
ich istnienie jest ((utworzone dla ciał zniszczalnych)) lecz ich natura w
sposób naturalny dążąca do ruchu, to i tak wyjdzie to na jedno i to samo.
Byłoby absurdem, gdyby ten wieczny ruch i nieskończone działanie ciał pierwszych))
miały całkowicie za cel istnienie tych rzeczy niższych, z których najlepszy
jest człowiek -najrzadszym zjawiskiem byłby człowiek cnotliwy i jako cnotliwy
nigdy nie osiągający doskonałości, ponieważ jego inteligencja nie stałaby się
nigdy doskonała w akcie, dopóki znajduje się w ciele i podlega zmianom stanów i
działania. Byłoby jeszcze dużo do powiedzenia na ten temat, lecz w dziele tego
rodzaju wystarczy tyle.
Zatem
jest oczywiste, że cel ((osiągany przez)) ten ruch oraz wybór tego ruchu jest
stanem wyższym. Przeanalizujemy go ((jeszcze)) w inny sposób.
58. Badanie faktu, że cel ((osiągany)) przez ten ruch
i wybór tego ruchu są stanem intelektualnym ((stanem pochodzącym)) z góry, a
nie z dołu ((od ciała pierwszego)). ((Badanie przeprowadzone)) w inny sposób
Taki
ruch, kolisty i ciągły oraz bez granic, posiada jako poruszyciela nieskończoną
siłę, to znaczy siłę odpowiadającą działaniu nieskończonemu. Powiemy, że ta
siła nie jest w ciele, ani nie jest właściwa ciału. W rezultacie, wszelką siłę,
która jest w ciele, możesz w swojej wyobraźni podzielić, założywszy, że możesz
w wyobraźni dzielić także to ciało, i że wszystko, co w nim się znajduje,
dzieli się w tym samym czasie co i w wyobraźni. W konsekwencji, część tej siły
jest tą samą ((rzeczą)), co ((cała)) ta siła, tylko mniejszą. A więc jest
możliwe ((albo)) wprawianie w ruch ((tej części)) począwszy od określonego
momentu w taki sposób, że ((jej ruch)) będzie tak samo nieskończony jak ((ruch))
całości, albo też ((jest możliwe)), że jest ograniczony. Jeżeli jest nieskończony,
działanie siły mniejszej byłoby równe sile pełniejszej, co jest absurdem.
Jeżeli ((z drugiej strony jej ruch)) jest skończony i ograniczony, i jeżeli
((ruch)) innej części jest taki sam, całość tych dwu sił, konstytuujących
całość, byłaby skończona i ograniczona i miałaby ograniczone ruchy.
Trzeba,
więc dla tego ruchu ((Ciała pierwszego)) poruszyciela, którego siła byłaby
nieskończona i który byłby oddzielony od ciała w ruchu.
Poruszyciel
jest dwojakiego rodzaju: jeden jest taki, jak byt kochany, który wprawia w ruch
kochającego, albo taki jak cel, który wprawia w ruch ((byt)) poruszony; drugi
jest taki, jak dusza, która wprawia ciało w ruch, albo taki, jak ciążenie,
które wprawia w ruch kamień. Pierwszy poruszyciel to ten, który wytwarza ruch,
drugi to ten, którego ruch jest jego aktem. Nie ulega wątpliwości, że
poruszyciel tego ruchu nie jest duszą, ponieważ ruch pochodzi od niego i jest
jego aktem, i jest przyczyną tego ruchu, i że to, co wytworzone, jest rzeczą
cielesną, gdyż stało się oczywiste, że rzecz intelektualna nie może być przyczyną
((bezpośrednią)) ruchu. A więc ten poruszyciel od którego ruch pochodzi, jest
wyposażony w siłę samą w sobie skończoną. Przychodzi mu więc z pomocą inny
poruszyciel, który nie jest o skończonej sile. Działanie wprawienia w ruch
((przynależne temu ostatniemu poruszycielowi)), nie może być tego rodzaju, aby
od niego pochodził ruch, skoro jest on w ciele. W rezultacie nie ma
inteligencji oddzielonej od ciała. A więc chodzi tu o poruszyciela wyposażonego
w nieskończoną siłę i uwolnionego od związku z ciałem. On to wprawia w ruch
dzięki temu, że jest przedmiotem, celem i kimś kochanym. Jak to się dzieje? Wytłumaczymy
to i zarazem wyłożymy.
59.
Rozważa się: jak ten byt intelektualny może wprawiać w ruch
Jeżeli
ten byt intelektualny jest poruszycielem, to nie jest tak, że jest on rzeczą,
której istoty się poszukuje, gdyż pojmowanie jego istoty nie jest możliwe dla
żadnego ciała, ani dla żadnej władzy, która jest w ciele. W rezultacie nie może
się zdarzyć, aby ten byt intelektualny miał związek z jakimś ciałem.
((Również)),
jeżeli ((ten byt intelektualny wyciska)) ruch, nie może to być w ten sposób, że
ten byt rozkazuje i że ((rzecz w ruchu)) jest temu posłuszna. W rezultacie byt,
który rozkazuje, ((jest pchany)) przez intencję w stosunku do bytu, który
słucha. Dlatego właśnie powiedzieliśmy, że nie może się zdarzyć, aby ten ruch
był tego rodzaju, założywszy, że wszystko to, co rozkazuje, ma intencję. I tak
problem ((wyłożony)) uprzednio ponownie się nam nasuwa.
Pozostaje
więc ((trzeci)) przypadek: byt intelektualny jest celem w tym sensie, że jest
on bytem, do którego ma się nadzieję dostosować i do którego pragnie się upodobnić.
W rezultacie, jednym z bytów pożądanych i kochanych jest ten, do którego ma się
nadzieję upodobnić w miarę swoich możliwości.
Nie ulega wątpliwości, że to, co jest poruszycielem na
sposób bytu kochanego, ((który wprawia w ruch tego, kto go kocha)) może być
tylko trzech rodzajów. Wola bytu poruszyciela, ((działająca)) na sposób przyczyny,
polega albo na pojmowaniu ((bytu poruszyciela, który jest kochany)), albo na
pojmowaniu rzeczy, która ma z nim związek, i która jest jego przymiotem. ((Poza
tymi dwoma przypadkami)) nie ma on żadnego podobieństwa do bytu kochanego. Co
do drugiego przypadku, to albo rzecz ((która ma związek z bytem kochanym))
stanowi porządek pochodzący od bytu kochanego (tak, że ty właśnie ((tj. rzecz w
ruchu)) masz ten sam cel, co i byt kochany, co stanowi sens posłuszeństwa),
albo ta rzecz nie jest ani porządkiem, ani celem, lecz przymiotem i stanem,
który dąży do bytu kochanego z wykluczeniem wszelkiego porządku.
Otóż,
jeżeli trzeci przypadek jest prawdziwy, to trzeba, aby były warunki dla
realizacji ruchu z jego powodu:
1)
żeby forma tego przymiotu i tego stanu były poznawalne dla poruszyciela -
przyczyny;
2)
żeby poruszyciel - przyczyna darzył ten przymiot poważnym i wielkim szacunkiem;
3)
żeby ta wielkość była dzięki faktowi, że jest ona wielkością bytu kochanego, a
nie wypływała z faktu, że jest ona wielka sama z siebie;
4)
żeby miał nadzieję posiadania tego przymiotu.
W
rezultacie, jeżeli w ogóle nie zaistnieje warunek pierwszy, stanie się
niemożliwe, aby poruszyciel poszukiwał, z wolnego wyboru intelektualnego,
rzeczy, której wcale nie zna.
Jeżeli
nigdy nie zaistnieje warunek drugi, w ogóle nie pojawi się w poruszycielu
pożądanie, gdyż żadna rzecz nie doznaje pożądania wobec drugiej rzeczy, której
nie uważa za dobrą, lub miłą, lub nadzwyczajną, czy to w rzeczywistości, czy w
wyobraźni.
Jeżeli
nigdy nie zaistnieje warunek trzeci, poruszyciel, byt kochany będzie ((samym))
tym przymiotem, a nie bytem, do którego należy ten przymiot.
Jeżeli
nigdy nie zaistnieje czwarty warunek, w ogóle nie będzie poszukiwania.
Trzeba
więc, aby dusza poruszyciela, jako przyczyna, posiadała rozumienie inteligencji
w pełni doskonałe, ((inteligencji, która jest prawdziwym)) poruszycielem, istniejącym
oddzielnie, tak, aby ta forma utwierdziła się w jego duszy i żeby ją
kontemplowała zawsze kontemplacją intelektualną Bytu koniecznego, który jest
absolutnym dobrem, absolutną doskonałością, zasadą wszelkiej piękności i zasadą
wszystkich rzeczy lub wszelkiej rzeczy intelektualnej i wszelkiej rzeczy
bliższej jego wielkości. Otóż pojmowanie ((Bytu koniecznego)) jest przyczyną
miłości jego wielkości, miłość jest przyczyną poszukiwania podobieństwa, ono
jest przyczyną ruchu.
Lecz
w jaki sposób i dlaczego poszukiwanie podobieństwa jest przyczyną ruchu? Należy
wiedzieć, że właściwością Bytu koniecznego jest bytowanie w akcie, i że nie ma
w nim żadnej rzeczy w możności, jak to zostało wykazane. W konsekwencji, każdy
byt, w którym jest więcej możności, jest niżej i jest on bardziej oddalony od
Bytu. pierwszego. Otóż my i rzeczy, które są do nas podobne - te, które rodzą
się i giną - jesteśmy w możności i co do substancji i co do przypadłości. W
rezultacie substancja człowieka jest raz w możności, raz w akcie. To samo
dotyczy jej przypadłości. Bytowanie w akcie jest celem ((najwyższym))
wszelkich, poszukiwań, podobnie uwolnienie się od możności.
Otóż
to ciało, które jest pierwsze z wszystkich, ciał dzięki swej substancji, może
być jedynie w akcie. To samo dotyczy innych jego stanów. Jednak nie może się
zdarzyć, aby z racji swojej pozycji było ono zawsze w akcie, gdyż już wykazano,
że w sposób ciągły ma ono jedną pozycję w akcie, a drugą w możności. A więc z
tego punktu widzenia nie jest ono bez stanu możności. Otóż w każdej rzeczy,
która nie może indywidualnie być w akcie, najlepszy ze sposobów bycia w akcie
polega na byciu w akcie przez swój gatunek: na przykład, skoro nie mogło się
zdarzyć, aby jednostka ludzka bytowała zawsze w akcie, gatunek stał się jej
środkiem bytowania przez rodzenie.
Tak
samo w przypadku ((ciała pierwszego)): skoro nie mogło się zdarzyć, aby
wszystkie pozycje istniały jednocześnie w akcie, i skoro nie mogło się zdarzyć,
aby wszystkie rzeczy były zawsze w możności, założywszy, że jedna z pozycji nie
jest lepsza od drugiej, szukanie więc podobieństwa ((całkowitego)) do faktu
bycia zawsze w akcie (to znaczy ((ze strony tego, co jest w możności)) szukanie
podobieństwa do tego, co jest w akcie w miarę swych możliwości), .((to)) polega
na tym, że jedna pozycja następuje ciągle po drugiej - co może polegać tylko na
ruchu kolistym, ruchu, który sam jest w akcie w stosunku do jakiegokolwiek
stanu i który trwa bez przerwy, gdyż ruch po linii prostej jest z konieczności
ograniczony, nie jest przez cały czas w swym biegu jednostajny, co nie może być
inaczej. Przeciwnie, trzeba, aby jedna natura bardzo szybko zmieniała się w
drugą, i aby przypadłość zmieniała się powoli w inną przypadłość, tak jak to
było przedstawione w innej nauce ((w Fizyce)). Gdy więc Ciało pierwsze działa w
ten sposób, dochodzi do granicy tego, co należy zrobić w poszukiwaniu
podobieństwa do przymiotu Bytu kochanego, najwyższej prawdy, która jest Bytem
koniecznym, lub Bytem, który znajduje się po nim.
60. Wykłada się, że gdy tych sferycznych ciał jest
więcej niż jedno, trzeba aby byt dobrowolnie kochany przez każde z nich był
czymś innym ((co jest mu właściwe)), i aby mimo to, byt kochany, który jest
wspólny ((wszystkim)) był bytem koniecznym i aby przyczyn ((każdego)) było więcej
niż jedna
Nie
może się. zdarzyć, aby te ciała były liczne i aby ((w tym samym czasie)) miały
tę samą naturę, ponieważ gdyby miały jedną naturę, trzeba by było, aby każde z
nich w stosunku do sąsiada było tym samym, co jedna z jego własnych części w
stosunku do drugiej ((jego części)). W konsekwencji przez swą naturę byłyby one
skłonne jednoczyć się jedno z drugim, jak wody, które są od siebie odłączone. A
więc ich odłączenie pochodzi od przyczyny, przez którą każda z nich. staje się
ciałem odłączonym. To dzieje się w dwojaki sposób: albo każde z nich ma
oddzielną przyczynę, albo mają one jedną i tę samą przyczynę.
Jeżeli
każde z nich ma oddzielną przyczynę, ((to)) wchodzą w grę te z rzeczy, o
których powiedzieliśmy, że mają wiele przyczyn. A zagadnienie ((które odnosi
się)) do przyczyny rzeczy, jest to samo, ((które odnosi się)) do samych rzeczy,
czy są ciałami, czy nimi nie są (to znaczy, byłyby rzeczami bez materii, i
bytującymi same w sobie i ich pojęcie byłoby to samo oraz ta sama istota, jak
powiedziano wyżej).
Jeżeli
wszystkie mają jedną i tę samą przyczynę, to jedna przyczyna o tyle, o ile jest
jedna, będzie powodowała tylko jeden wynik, co już zostało wyłożone. Otóż nie może
się zdarzyć, aby te ciała miały jedną i tę samą naturę. Jednak trzeba, aby były
podzielone i podlegające rozcinaniu, i aby podlegały ruchowi innemu niż kolisty
w momencie rozcinania. W konsekwencji te ciała mają różne natury, aby mogły być
liczne. Ani jedno nie jest niższe, ani drugie nie jest wyższe, o ile natura
niższa, która w naturalny sposób jest od wyższej oddzielona, nie jest inną
naturą. Albo jest to ta sama natura, lecz wtedy nigdy nie może się zdarzyć, aby
część tej natury była niższa, inna część wyższa - gdy te części są w akcie.
Zdarzyłoby się więc, że część niższa byłaby wyższa i zdarzyłoby się, że
podlegałaby ruchowi prostolinijnemu, gdyby jakaś przyczyna nie przeszkadzała
temu. Otóż powiedzieliśmy, że w tym ciele brak zdolności do ruchu prostolinijnego
tak od strony przyczyny naturalne j, jak i od strony przyczyny zewnętrznej. A
ponieważ ciała te mają różne natury, nigdy nie może się zdarzyć, aby wszystkie
pochodziły od Bytu koniecznego lub od Bytu pierwszego.
Nigdy
nie może się zdarzyć aby jedno z tych ciał było przyczyną innego albo przez
materię, albo przez formę, ponieważ materia jest przyczyną i ponieważ forma
jest przez nią przyjęta. Jeżeli materia byłaby przyczyną powstania innej rzeczy
w ten sposób, że ciało przez swą własną materię przyjęło rzecz i także przez
swą własną materię wytworzyło rzecz, byłyby dwie możności w naturze materii:
możność przyjmowania i możność wytwarzania. Otóż możność wytwarzania jest inna
od możności przyjmowania. Możność przyjmowania materii pochodzi materii o tyle,
o ile jest materią. A więc możność wytwarzania jest formą w materii. Akt wobec
tego orzeka się tylko o formie, która jest w materii, a nie o możności materii.
W
konsekwencji działanie ciała pochodzi tylko z materii, o ile jest materią, lecz
o tyle, o ile materia posiada formę. Jeżeli z ciała pochodzi ciało, pochodzi
ono z formy ((pierwszego)) ciała, nie z materii tego ciała. Są więc tylko dwa
przypadki: albo to ciało pochodzi wyłącznie z formy, albo pochodzi z formy za
pośrednictwem materii. Jeżeli pochodzi wyłącznie z formy, trzeba, aby ta forma
miała istotę niezależną, gdyż trzeba przede wszystkim, aby istota była
niezależna, aby z kolei akt mógł pochodzić z tej niezależnej istoty. Lecz jeśli
to ciało powstaje za pośrednictwem materii ((mamy dwa przypadki)):
1)
albo
materia jest realnie pośrednia w tym, że jest uprzyczynowana przez formę i że
jest przyczyną tego innego ciała. W tym przypadku materia jest naprawdę przyczyną
bezpośrednią dla tego ciała, podczas gdy forma jest przyczyną przyczyny. Jednak
powiedzieliśmy, że materia nie może być przyczyną bezpośrednią;
2)
albo
fakt, że materia jest pośrednia, zasadza się na tym, że forma osiąga przez nią
miejsce, w którym działa (i tak forma ognia, która wskutek materii jest tu i
tam, znajdując się tu, działa tutaj, a znajdując się tam, działa tam). Jest
więc prawdą, że wskutek materii forma osiąga jakąś rzecz lub jej nie osiąga.
Jeżeli tak jest, jej działania istnieje rzeczywiście w rzeczy w ten sposób, że
powoduje jej przejście z jednego stanu w drugi i od jednej formy do drugiej.
Jeżeli
chodzi o ciało, które jest zasadą i którego istnienie nie pochodzi z innej
rzeczy przez zmianę, albo powstawanie i ginięcie, to już wiadomo, że jeżeli
chodzi o to ciało, to istnienie nie pochodzi z formy innego ciała w taki
sposób, że zbliża się ono do innego ciała i że jego forma działa. W przeciwnym
razie to ciało ((zasada)) pochodziłoby z innego ciała i nie byłoby ciałem
pierwszym. Otóż mówimy tu o Ciele pierwszym, które nie pochodzi z innego ciała
i które nie podlega ruchowi prostolinijnemu. ((Ale z drugiej strony)) wszystko,
co pochodzi z innego ciała przynosi inną naturę, wymaga innego miejsca i tam
((gdzie przeszło do istnienia)), szuka z racji swej natury ruchu prostolinijnego
ku temu innemu miejscu, chyba że to ciało, z którego pochodzi, jest umieszczone
w tym samym miejscu, które jest mu właściwe. W konsekwencji ciało tej samej
natury co ono, opuści to miejsce, aby ((ciało)) obce je zajęło. A więc w jego
naturze tkwi to, że opuszcza swoje miejsce. Wszystko, co jest takie, opuszcza
je przez przymus, a wszystko, co opuszcza swoje miejsce przez przymus, ((jest
takie, że)) jego natura wymaga, aby wróciło na swoje własne miejsce. W rezultacie
wykazaliśmy, że jest mu potrzebny ruch naturalnie prostolinijny.
Jest
więc oczywiste, że przyczyną tych ciał nie jest ani ciało, ani forma cielesna i
że każde z tych ciał ma za przyczynę nie-ciało, ((ma)) przyczynę ((która jest))
inteligencją oddzieloną. I jest oczywiste, że ta oddzielona ((inteligencja))
nie jest poruszycielem na sposób przyczyny. Poruszyciel więc ((każdego z tych
ciał pierwszych)) jest duszą cielesną, znającą to, co szczegółowe, ((duszę)),
która jest formą tej materii i tego ciała. Dla każdego więc ((z tych ciał
pierwszych)) jest, jako przyczyna, inteligencja oddzielona, która jest jej
właściwym przedmiotem kochanym. Dlatego może się zdarzyć, że każde ma ruch
oddzielony i różny. Co więcej, trzeba, aby tak było, gdyż ruchy różnych natur są
różne. A te natury są tylko duszami, gdyż ustaliliśmy, że ten ruch pochodzi od
duszy.
61. Badanie sposobu, według którego te substancje
intelektualne i duchowe, i te ciała pierwsze pochodzą od Bytu koniecznego
Otóż
trzeba, aby z Bytu koniecznego pochodził na pierwszym miejscu byt
intelektualny, o czym mówiliśmy, i aby z tej inteligencji pochodziły: z jednego
punktu pochodzenia inna inteligencja, z innego punktu pochodzenia ciało,
((które jest jednym)) z tych ciał pierwszych (jeżeli są liczne; a ustalimy, że
są one liczne, gdy będzie miejsce, aby o tym mówić). Tak samo z tej inteligencji
((pochodzi)) inna inteligencja i jedno z ciał pierwszych, i tak postępuje to aż
do ostatniego stopnia tych ciał pierwszych.
Z
każdej inteligencji, o ile stała się bytowaniem koniecznym dzięki Bytowi
koniecznemu i swej istocie, a także dzięki pojęciu, które ma w swej istocie od
Bytu koniecznego, pochodzi substancja intelektualna. I o tyle, o ile jest w
niej możność istnienia, pochodzi z niej substancja cielesna, jak również sformułowała
się w niej uprzednio zasada i co wykazaliśmy, ((a mianowicie)) że może się
zdarzyć, aby na tej drodze wielorakość i różnorodność pochodziły z jedynej
Prawdy.
62. Badanie przechodzenia do istnienia ciał
podlegających powstawaniu i niszczeniu, i tego, co podlega ruchowi
prostolinijnemu
Nie ulega
wątpliwości, że te ciała są różne, ponieważ to, czego miejsce jest wysoko i w
sąsiedztwie Ciała pierwszego, ma naturę różną od tego, czego miejsce znajduje
się w innej odległości. I skoro te ciała podlegają powstawaniu i zniszczeniu,
to nie ulega wątpliwości, że ich materia jest wspólna. Otóż z tego powodu, że
ciało nie pochodzi od ciała, nigdy nie może się zdarzyć, aby przyczyną
istnienia ((tych ciał zniszczalnych)) były jedynie ciała pierwsze. Z tego powodu,
że ich materia jest jedna, nigdy nie może się zdarzyć, aby przyczyną ich
materii dla każdego z osobna, były rzeczy różne. A z tego powodu, że ich formy
są różne, nigdy nie może się zdarzyć, aby przyczyną ich formy była jedna i ta
sama rzecz w taki sposób, że ich forma jest jedyną przyczyną istnienia ich
materii. W przeciwnym razie, odkąd zniknęłaby ta forma, będąca w sobie samej
przyczyną istnienia materii, nie istniałaby także materia. Nigdy nie może się
zdarzyć, aby formy nigdy nie były w akcie i aby nie uczestniczyły w
aktualizacji materii. W przeciwnym razie materia bytowałaby bez formy. Otóż
istnienie materii zależy od kilku rzeczy, pierwsza jest rzeczą
substancjalną i oddzieloną, z której pochodzi zasada istnienia materii, nie
wyłącznie z niej, lecz jeszcze od innej rzeczy. Jest więc tak, że w
poruszycielu, będącym przyczyną istnienia ruchu, jednak powinna być podatność
na relację. I co więcej! Jest tak, że i w słońcu, będącym przyczyną dojrzewania
owoców, jednak powinna być towarzysząca mu naturalna możność. A więc chociaż
materia pochodzi z tej substancji oddzielonej, trzeba również, aby z tej
((samej substancji)) oddzielonej forma przeszła do istnienia, dzięki czemu ta
materia byłaby w akcie. W konsekwencji, istota materii pochodzi tylko od tej
substancji, lecz swoją aktualizację zawdzięcza formie. Szczegółowość jakiejś
formy w odniesieniu do jakiejś innej nie pochodzi z tej substancji oddzielonej,
lecz trzeba innej przyczyny, która ją uczyni odpowiednią dla danej formy. I to
jest właśnie ta przyczyna, która ją czyni czymś wirtualnym. Otóż od początku
przyczyna ta nie różni się od ciał pierwszych, które dają materii różną
wirtualność, według której jest ona albo bliska, albo daleka od nich. A gdy
materia otrzymała wirtualność, forma przychodzi do niej od tej substancji
oddzielonej. Otóż dzięki temu, że te ciała pierwsze mają wspólnie jedną ogólną
naturę, a mianowicie to, że wszystkie są w ruchu kolistym, dają wirtualność
ogólną. A dzięki temu, że każde z nich posiada naturę szczegółową, dają
szczegółową wirtualność. A więc każde otrzymuje formę, która do niej przychodzi
od substancji oddzielonej. Zasada więc materii i absolutnej cielesności
pochodzi od tej substancji intelektualnej. Ograniczenie tej materii pochodzi od
Ciała pierwszego. Wirtualność doskonała pochodzi również od Ciała pierwszego.
Zdarza się również, że wirtualność pewnych rzeczy szczegółowych pochodzi od
niektórych innych (tak jak ogień, który daje powietrzu wirtualność ogniową
przez fakt, że je ogrzewa, aby materia powietrza stała się wirtualna dla formy
ogniowej). Ale owe formy pochodzą od inteligencji oddzielonej.
Różnica
między wirtualnością a możnością polega na tym, że możność jest ta sama w
odniesieniu do istnienia i do nieistnienia, a wirtualność polega na tym, że w materii
jedna możność staje się odpowiednia (tak jak materia ognia, która w możności
jest podłożem formy ognia. Lecz kiedy zimno zapanuje nad tą materią, to uczyni
ją taką, że staje się odpowiednia dla formy wodnistej z wyłączeniem formy
ognistej w tym sensie, że ognistość zanika, zastąpiona przez wodnistość).
Wykażemy w „Fizyce”, że materia, która jest w sąsiedztwie ruchu wiecznego jest
odpowiednia dla formy ognistej z racji ciepła. Jeżeli chodzi o materię, która
jest daleko od ruchu ((wiecznego)) i znajduje się w miejscu bez ruchu, jest ona
odpowiednia do formy przeciwstawnej wobec formy ognistej. A więc takie jest
przejścia od istnienia tych ciał podlegających powstawaniu i niszczeniu. Jeżeli
chodzi o różnice, które są uprzyczynowane przez wirtualność wtórną, która łączy
się z tymi ciałami, to nie powstały one przez przypadek. Przeciwnie, wynikają
one z natury władz ciał pierwszych. A z każdej władzy wynika stałość
właściwości danego gatunku.
63. Badanie przyczyny braków i zła, które zachodzą
tam, gdzie dokonuje się powstawanie i niszczenie
Otóż, skoro wirtualność formy zachodzi przez wykluczenie
innej formy, i skoro wirtualność wynika z przyczyny zewnętrznej, skoro też
formy i wirtualności są przeciwstawne i różne, trzeba z konieczności, aby tam,
gdzie znajdują się te z natury, znajdowała się żądza i wrogość, i aby wszystko
to, co osiąga swoje przeciwieństwo, je zniszczyło. Żadna rzecz nie pochodzi z
jakiejkolwiek rzeczy. Kiedy właściwości i złożenie zachodzą wśród tych rzeczy
przeciwstawnych, wynikają z tego różne złożenia i z każdego złożenia inna
wirtualność i ((wynika z tego)) forma na miarę wirtualności.
Przyczyną
złożenia z wykluczeniem innego złożenia jest władza składania przez wykluczenie
innej z władz ciał pierwszych. Im znakomitsza jest wirtualność, tym lepsza jest
forma, im słabsza jest wirtualność, tym gorsza jest forma. To, co powstaje w
dwojaki sposób:
l. Przede wszystkim to, co jest dobre z powodu swojego
gatunku (tak jak człowiek, który jest lepszy niż inne zwierzęta; tak samo te
inne zwierzęta są lepsze niż rośliny; podobnie rośliny są lepsze niż minerały).
2. To, co jest dobre w gatunku (tak jak jeden człowiek
jest lepszy, a drugi gorszy). W pierwszym ((wypadku)) wirtualność została
zróżnicowana przez gatunek, to znaczy, że nigdy nie mogło się zdarzyć, aby
złożenie, które przyjmuje formę konia, przyjęło formę człowieka. W drugim
((wypadku)) wirtualność została zróżnicowana przez jednostkę, to znaczy, że jedna
jest doskonalsza, druga ((zawierająca)) wady. Każdy więc mógł otrzymać formę na
swoją miarę. Ze strony Dawcy form nie miało miejsca żadne skąpstwo, ani nie
było uprzywilejowania, czy rozmyślnej niechęci. I nie mogło być inaczej. Lecz
dlaczego jedno ma wady a drugie jest doskonałe? Jest tak dlatego, że są przyczyny
szczegółowe i że te przyczyny szczegółowe nie mają przyczyny nieskończone, jak
zostało wykazane. Taka jest właśnie przyczyna braku lub kompletności. I każda
rzecz jest w swoim rodzaju rzeczą najdoskonalszą, jaka może się tam zdarzyć. A
jej forma została tak utworzona, aby mogła utrzymać się przez powstawanie i
zrodzenie. Jeżeli chodzi o muchy, robaki i im podobne, to z materii im
właściwej nie mogło powstać nic lepszego. Mucha jest lepsza niż materia, z
której pochodzi, jeśliby zostawiło się tę materię, taką, jaka jest. W każdym złożeniu,
które powstaje, dokonuje się koniecznie to wszystko, co służy do podtrzymania
jego formy (tak jak w żołądku człowieka). A to wszystko, co nie jest konieczne
((do podtrzymania formy)) lecz jest korzystne w taki sposób, że odpowiada tej
materii, i że ona to przyjmuje, dokonuje się również całkowicie.
Ponieważ te ciała są zniszczalne, ponieważ ruchy nieba
wpływają na nie, ponieważ jedne i drugie znajdują się w koniecznym powiązaniu z
powodu ruchów, które są w ich naturze, ponieważ jest nieuniknione, że jedne
niszczą drugie, gdy się stykają z sobą, (tak więc, gdy ogień dosięga człowieka
i będąc czymś silniejszym niż on spala go, gdyż nie jest możliwe - gdy ogień
jest ogniem, a człowiek człowiekiem - aby ogień nie palił się, a człowiek nie był
spalony, i jest również niemożliwe, aby to zetknięcie nigdy nie zachodziło),
wobec tego zło, zniszczenie i choroba zachodzą koniecznie. Nie są one celem,
lecz są nieuniknione.
Inny
gatunek zniszczenia polega na tym, że potrzeba różnych władz w tym samym ciele,
aby ono mogło istnieć, tak jak pragnienie, złość i rozum u człowieka. Otóż te
władze nie są tej samej miary. I zdarza się, że jedna z nich, najniższa i
najmizerniejsza, ma przewagę nad jedną z nich - najlepszą (tak jak pragnienie
nad złością). Jest to nieuniknione i konieczne, i nie może być inaczej. Lecz te
zła zachodzą dość rzadko, podczas gdy dobra najczęściej przeważają. Tak samo
ludzie są przeważnie w dobrym zdrowiu. A jeśli są ((wśród nich)) chorzy, to
tylko w krótkim czasie. Każdy człowiek pozostaje ((żywy)) tak długo, jak długo
może. Gatunki i powodzenie trwają bez przerwy.
Zostało
powiedziane, że jeśli istnienie nie byłoby wartościowsze niż nieistnienie,
trzeba by było, aby te wielokrotności gatunków w ogóle nie istniały, i w
konsekwencji, aby ten ostatni gatunek nie istniał, aby przy nieistnieniu tego
gatunku, w ogóle koniecznie nie istniało zło, które jest nieuniknione w
następstwie tego gatunku, aby tyle dobra zaniedbano z powodu tego zła. W tym
przypadku zło zwyciężyłoby, ponieważ nieistnienie wszelkiego dobra jest złem i
ponieważ zasadą zła jest nieistnienie. Nieistnienie tej lub innej istoty jest
złem tej istoty. I nieistnienie dobrego stanu tej lub innej istoty jest złem stanu
tej istoty. Doznanie nieistnienia dobrego stanu i świadomość braku są bolesne
dla istoty. Obawa przed nieistnieniem tej istoty w przypadku, gdy jest powód
strachu, jest większa niż strach przed, nieistnieniem dobra tej istoty. W
rezultacie, nieistnienie tych istot, które są dobre z natury i których dobro ma
bardziej trwałą przewagę, jest gorsze niż zła, które są konieczną konsekwencją
tych. istot.
W
ten sposób stało się oczywiste, że istnienie ciał, takie, jakie jest, jest
takie, jakiego trzeba. Zostało pokazane, skąd pochodzi przyczyna zła i braku.
Zostało też pokazane, że dobro jest tam, gdzie skutek Pierwszego Dobra się
ujawnia, że zło jest tam, gdzie ten sam skutek nie ujawnia się wcale, i gdzie
nie ma podłoża tego skutku, i że zło nie ma w ogóle innej przyczyny. Ten
porządek ((rzeczy)), nie jest dziełem przypadku. Przeciwnie, w tym złożeniu
znajdują się możności, które tworzą dane złożenie, aby sprawić daną identyczną
możność. Otóż niekiedy może. powstać ((złożenie)) wskutek ruchów niebieskich i
ziemskiego podłoża. W ten sposób może powstać złożenie dla wytworzenia
zwierzęcia, inaczej niż przez zrodzenie. ((Jednak)) tym, co je przewyższa, jest
ten przypadek, że zwierzę pojawia się jako zrodzone. W rezultacie forma takiej
rzeczy sprawia, że bytuje inna rzecz identyczna ((z pierwszą)). A dzieje się to
dzięki temu, że i ((forma)) staje się przyczyną złożenia wtedy, kiedy znajduje
się wirtualność z nią ((formą)) identyczna. A dotyczy to rzeczy, które
pojawiają się wskutek zrodzenia.
Chwała
Dawcy Inteligencji!
M.
Achena, H. Massé
STRESZCZENIE
„METAFIZYKI” ZE ZBIORU „KSIĘGA WIEDZY”[70]
(tłum.
Mieczysław Gogacz)
Awicenna
poszukuje najpierw przedmiotu każdej z trzech nauk teoretycznych, aby wykryć
przedmiot metafizyki: byt jako byt.
Metafizyka
bada stany bytu nie ze względu na to, że jest on ciałem, liczbą, że jest
rozumny itd., lecz ze względu na to, że jest Bytem. Tymi stanami są:
substancjalność, przypadłościowość, powszechność, szczegółowość, jedność,
wielość, przyczynowość, bycie skutkiem, możliwość, konieczność, itd.
Awicenna
przeprowadza najpierw analizę możliwości i konieczności. W rezultacie, badanie
Bytu koniecznego stanowi większą część metafizyki z „Księgi wiedzy”.
Byt
nie ma definicji, gdyż jest najbardziej znany i najbardziej ogólny. Byt jest
dwu rodzajów: substancja i przypadłość. Byt jest przypadłością lub substancją
zależnie od tego, czy do swego istnienia potrzebuje lub nie potrzebuje innego
bytu. Substancja ma pięć odmian: materia, forma, ciało, inteligencja, dusza.
Jeżeli chodzi o przypadłość, to jest ona dziewięciu rodzajów lub kategorii:
ilość, jakość, relacja, miejsce, czas, sytuacja, posiadanie, działanie,
doznawanie. Dziewięć kategorii przypadłości i kategoria substancji stanowią
dziesięć kategorii bytu. Są to najwyższe rodzaje bytu. Byt odnosi się do tych
dziesięciu kategorii analogicznie. Znaczy to, że bytem na pierwszym miejscu
jest substancja, a za jej pośrednictwem jakość, relacja i inne kategorie.
Innymi cechami bytu jako bytu, są powszechność i
szczegółowość. To, co powszechne, jest istotą, to znaczy bytem umysłowym,
zdolnym do zaistnienia w konkretnych jednostkach. W rezultacie, czym innym jest
ujmowanie istoty jako takiej i czym innym jest ujmowanie jej jako istniejącej.
Istnienie jest przypadłością istoty i z kolei dzięki istnieniu byt ma cechy
przypadłościowe, to znaczy cechy, które wyznaczają odrębność jednostek. To, co
szczegółowe, jest bytem, który konstytuuje się dzięki przypadłościowym cechom
danej istoty.
Inne
cechy bytu jako bytu: jedność i wielość. Jedność absolutna zachodzi tylko w
punkcie geometrycznym i w Bogu. Poza tym jest tylko jedność względna w rzeczach
tego samego rodzaju, tego samego gatunku, tej samej ilości, tej samej jakości
itd. Tak pojętej jedności przeciwstawiają się odrębność, inność lub
przeciwstawienie. Dwa byty są przeciwstawne, gdy są:
1)
wykluczające się (np. czarne i białe),
2)
sprzeczne (np. byt i niebyt),
3)
odpowiadające sobie (korelatywne, np. ojciec i syn),
4)
gdy zawierają sprzeczność nabytą lub z powodu braku (np. ruch i spoczynek).
Inne
cechy bytu jako bytu: wcześniejszość i późniejszość. Wcześniejszość może
wynikać z instytucji ludzkich albo z założenia. Może zachodzić w czasie, lub w
przestrzeni. Najważniejsza wcześniejszość charakteryzuje istotę. Taką
wcześniejszość jednego przed drugim ma poruszyciel w stosunku do tego, co
poruszone.
Inne
cechy bytu jako bytu: przyczynowość i bycie skutkiem. Dana rzecz jest nazywana
przyczyną innej rzeczy, gdy byt tej ostatniej pochodzi od pierwszej. Przyczynowość
przyczyny pochodzi albo z natury przyczyny, albo z woli, albo ze stanu
przypadłościowego. Tak więc przyczynowość przyczyny ma także przyczynę. Ciąg
przyczyn urywa się jednak na przyczynie, która nie ma przyczyny, na Przyczynie
pierwszej.
Inne
cechy byty jako bytu: możność i akt. Możność jest możliwością istnienia rzeczy.
Ta możliwość, chociaż nie jest rzeczą realną, jest już jakąś rzeczą, gdyż,
gdyby możność była czystym niebytem, nie byłoby nigdy niczego, co mogłoby
zaistnieć. Możność jest więc bytem, lecz bytem możliwym. Ten byt. możliwy może
bytować tylko w podmiocie, to znaczy w substancji, która istnieje sama w sobie.
Tą substancją, w której znajduje się możność jest materia.
Inne
cechy bytu jako bytu: możliwość i konieczność. Właśnie byt jest możliwy albo
konieczny.
Byt
możliwy sam w sobie staje się konieczny albo przestaje być możliwy dzięki
innemu bytowi, który stanowi lub nie stanowi przyczyny, czyniącej czymś
koniecznym istnienie bytu możliwego. W bycie możliwym nie znika nigdy jego
możliwość sama w sobie i jego konieczność istnienia lub nieistnienia z powodu
innego bytu.
Czymś
innym jest stan Bytu koniecznego, analizie którego Awicenna poświęca prawie
połowę swej „Metafizyki". Byt konieczny nie jest skutkiem innego bytu. Nie
zawiera żadnego zwielokrotnienia. Nie może się nigdy zdarzyć, aby był On
złożony z części lub z elementów różnych. Nigdy też nie może się zdarzyć, aby
miał różnorodne przymioty. Z drugiej strony, przymiot Bytu koniecznego może być
przymiotem tylko jednego bytu. Gdyby było więcej bytów koniecznych niż jeden,
byłaby wtedy jedna istota powszechna stanowiąca więcej niż jeden byt
szczegółowy. Otóż, aby ta istota zrealizowała się w jednostkach, potrzebna jest
przyczyna. Byt konieczny byłby więc uprzyczynowany, gdy tymczasem nie jest
uprzyczynowany.
Byt
konieczny nie jest ani substancją, ani przypadłością. To, że jest bytem nie w
podmiocie, nie identyfikuje go z substancją. Byt nie w podmiocie nie jest
istotą substancji. Istota jest czymś możliwym, to znaczy może istnieć lub nie
istnieć. Tymczasem w Bycie koniecznym istota jest samym istnieniem.
Byt
konieczny nie mając ani rodzaju, ani różnicy, nie jest definiowalny, a nie
mając gatunku nie ma czegoś równego lub podobnego sobie.
Jeśli
chodzi o wiedzę, którą Byt konieczny ma o rzeczach możliwych, to ((trzeba
stwierdzić)), że poznaje je Sam z siebie, to znaczy w ich aspekcie koniecznym
na podstawie faktu, że przyczyna wszystkich bytów możliwych Go dosięga.
Wola
Bytu koniecznego jest identyczna z jego wiedzą. Rzeczy istnieją od momentu, w
którym On wie, że ich istnienie jest wartościowsze niż ich nieistnienie. Lecz z
drugiej strony, Jego wola nie zależy od żadnej intencji. Intencja nie mieści
się w Jego pełni i w Jego doskonałości. Jest On więc absolutną dobrocią.
Tak
więc Byt konieczny jest wszechmocny w tym znaczeniu, że Jego wola nie zależy od
żadnej przyczyny zewnętrznej. Nie należy wierzyć w to, co mówią „ludzie przeciętni”,
a mianowicie, że „Byt nie chce i w konsekwencji nie działa”, skoro to w Kim się
nie mieści. Przeciwnie, On chce, działa i to zachodzi.
Byt
konieczny jest ogólny w tym znaczeniu, że od Niego pochodzi absolutna dobroć,
lecz nie na zasadzie wymiany, jak to się dzieje wśród nas, bytów możliwych. Według
Awicenny, dobroć, którą my czynimy, jest tylko handlem, gdyż jej skutkiem jest
wymiana - dobra opinia, radość, modlitwa i krótko mówiąc, zaspokojenie
szlachetnych pragnień. Inaczej jednak jest w wypadku Bytu koniecznego, w którym
dobroć jest tym samym, co wola, a obie są identyczne z Jego wiedzą.
Najwyższa
szczęśliwość polega na jedności z Bytem koniecznym. Jest to najpełniejsze
doznanie, właściwe najszlachetniejszej władzy, którą jest inteligencja. Może
się jednak zdarzyć, że nie skierujemy się do tej szczęśliwości w wyniku naszego
przyzwyczajenia do przyjemności rzeczy zmysłowych. Dopóki jesteśmy na tym
niskim świecie i dopóki nasza dusza jest związana z ciałem oraz z
przyjemnościami zmysłowymi, nie osiągniemy najwyższej szczęśliwości. W tym mają
początek nasze cierpienia, Osiągniemy tę szczęśliwość w dniu, w którym
zostaniemy uwolnieni od naszego ludzkiego ciała.
W
jaki sposób byty emanują z Bytu koniecznego? Nigdy nie może się zdarzyć, aby z
Bytu koniecznego wyemanowało więcej niż jeden byt, a jednak byty są niezliczone.
Każdy byt możliwy, chociaż jawi się jako jeden, jest naprawdę zwielokrotniony.
Rozważany w swojej istocie jest bytem możliwym. Rozważany w swej przyczynie
jest konieczny. Jest poza tym stan bytu pierwszego, wyemanowanego z Bytu
koniecznego. Otóż każdy aspekt tego pierwszego bytu, wyemanowanego z Bytu
koniecznego, staje się przyczyną innego bytu. I ten sposób się powtarza. W rezultacie
pierwszy byt wyemanowany z Bytu koniecznego, jest inteligencją pierwszą. Ta
inteligencja, gdy myśli o Pierwszym, to znaczy jako konieczna dzięki Bytowi
koniecznemu, jest przyczyną innej inteligencji pierwszej. I o tyle, o ile myśli
o samej sobie, to znaczy jako uprzyczynowana i możliwa, jest przyczyną jednego
z ciał pierwszych, mianowicie sfer niebieskich. Podobnie z tej pierwszej
inteligencji emanuje inna inteligencja pierwsza i inne ciało pierwsze. I w ten
sposób się powtarza. W tym porządku rzeczy byty są o tyle bliżej Bytu
koniecznego, o ile są godniejsze i szlachetniejsze.
Otóż, czymś wspólnym dla bytów możliwych jest to, że w
jednym aspekcie są konieczne, w innym możliwe. Niezależnie od tego różnią się
między sobą tym, że są lub nie są podłożem dla innych bytów. tak więc byty ze
względu na to, że są możliwe, dzielą się na trzy grupy: ciało, inteligencja,
dusza.
Ciało jest bytem możliwym i podzielnym, jest podłożem
innych bytów (przypadłości). Te ostatnie z jego powodu są także podzielne.
Dusza jest bytem możliwym, który przyjmuje inne byty (formy rzeczy). Te
ostatnie jednak pozostają niepodzielne, ponieważ sama dusza jest niepodzielna.
Inteligencja jest bytem możliwym, który pozostaje odłączony od innych bytów
możliwych. Nie jest podłożem dla żadnego bytu.
Ciało jest proste
albo złożone. Ciałami złożonymi są te, które pochodzą z wielu ciał prostych w
taki sposób, że ich złożenie powoduje pewną użyteczność, której nie ma żadne z
nich oddzielnie. Złożenie czyni czymś koniecznym zmianę i ruch, które
wyznaczają kierunek. Kierunki główne są dwa: w górę i w dół. Te dwa kierunki są
rzeczami realnymi, ponieważ wskazuje się na nie. Są one wyznaczone przez brzeg
Ciała pierwszego, to znaczy przez sferę niebieską, która otacza cały
wszechświat. Kierunek w górę zostaje wyznaczony wtedy, gdy coś poruszonego
kieruje się do jakiegoś punktu brzegu Ciała pierwszego. kierunek w dół zostaje
wyznaczony wtedy, gdy kieruje się ono z jakiegoś punktu brzegu Ciała pierwszego
do jego centrum.
Każde ciało proste
ma swoje miejsce naturalne, do którego zdąża, gdy nie ma przeszkód. Ruch
każdego ciała prostego dokonuje się więc dzięki jego własnej naturze. Powolność
i szybkość ruchu pochodzą ze skłonności ciała w stosunku do jego poruszyciela.
Ruch ciał prostych jest prostolinijny i dokonuje się w dwu przeciwnych kierunkach,
które omówimy.
Jeżeli chodzi o Ciało pierwsze, to jego położenie jest
takie, że otacza wszystkie ciała zniszczalne w taki sposób, iż wszystkie jego
części mają to samo położenie wobec tych ostatnich i wyznaczają ten sam ich
kierunek. Jeżeli chodzi o jego ruch, to nie może on mieć ruchu prostolinijnego,
gdyż wymagałoby to innego ciała, wyznaczającego jego kierunek. Jego ruch jest
kolisty.
Ruch
Ciała pierwszego jest ruchem wyznaczonym wolą i pochodzi z jego własnej duszy.
Ciało pierwsze jest bytem żywym. Dzięki temu ruchowi kolistemu, który jest
stały i wieczny, ma ono najwyższy cel: absolutną doskonałość i podobieństwo do
Bytu absolutnie doskonałego.
Zniszczenie
i rodzenie ciał niższych ma źródło w tym, że forma ciał oddziela się od ich
materii. Materia, oddzielona od formy, poślubia inną formę. Ta zmiana czyni
czymś z natury koniecznym zmianę miejsca naturalnego. W tym ma źródło ruch
prostolinijny ciał zniszczalnych. Jeżeli chodzi o Ciało pierwsze, to nie ma ono
w swej materii możności przyjęcia innej formy niż ta, którą wiecznie posiada. Z
powodu tej materii forma Ciała pierwszego pozostaje wiecznie ta sama. Nie
podlega więc ono zniszczeniu i rodzeniu, i w konsekwencji ruchowi
prostolinijnemu. Jego ruch kolisty jednoczy wszystkie ruchy prostolinijne ciał
zniszczalnych, i jest przyczyną ich ciągłości. Inaczej mówiąc, ruch kolisty
Ciała pierwszego jest przyczyną przyczynowości ciał niższych jednych wobec
drugich. Dzięki temu ruchowi przyczyny osiągają swój skutek oraz zachodzi
zniszczenie i rodzenie.
Tak
więc istnienie ciał zniszczalnych jest wynikiem kolistego ruchu Ciała
pierwszego, lecz nie jest ono jego celem. Celem ruchu Ciała pierwszego jest
jego podobieństwo do Inteligencji pierwszej, od której pochodzi. Ona jest jego
celem, jego przedmiotem i czymś kochanym.
Byt konieczny jest najwyższym celem wszystkich badań i
dla wszystkich bytów kimś ukochanym. Nie ma w nim niczego, co byłoby w możności.
Jest trwale i wiecznie w akcie. Każdy byt marzy o upodobnieniu się do niego.
Chociaż Ciała pierwsze są w akcie z racji swej substancji, posiadają zawsze
stan, który nie pozwala im być w absolutnym akcie i w absolutnej doskonałości.
Dążą więc do ich osiągnięcia przez ruch.
Ciała
niższe, złożone z formy i materii, mają liczne przyczyny. Wiele bytów stanowi
przyczynę zaistnienia materii ciał, która jest jedna i wspólna dla wszystkich
ciał. ((Tą przyczyną)) jest najpierw substancja oddzielona, która stanowi
zasadę istnienia materii. Aby ta materia bytowała w akcie, trzeba, aby miała
wirtualność ((skłonność)) wobec danej formy, której jej udziela Ciało pierwsze.
Ta wirtualność działa zależnie od tego, czy jest ona daleko czy blisko Ciała
pierwszego. Trzeba następnie, aby miała formę, której udziela jej ta sama
Inteligencja. Tak więc zasada materii ciał zniszczalnych i ich. forma cielesna
pochodzą od Inteligencji oddzielonej. Jednak wirtualność materii wobec danej
formy pochodzi od Ciała pierwszego. Materiała, która jest w sąsiedztwie Ciała
pierwszego, otrzymuje wirtualność wobec formy ognistej. Tę ostatnią otrzymuje
od Inteligencji pierwszej. Materia, która jest daleko od Ciała pierwszego
otrzymuje wirtualność wobec formy wodnistej. I to się powtarza.
Wirtualność
danej formy powoduje wykluczenie innej. Wirtualności i formy są przeciwstawne i
różnorodne. W konsekwencji, wrogość i żądza są nieuniknione tam, gdzie jest
rodzenie i zniszczenie. Nie jest możliwe, gdy ogień jest ogniem, a człowiek
człowiekiem, aby ogień nie spalał i aby człowiek nie został spalony. I podobnie
nie da się uniknąć tego, że ruchy, które są w naturze ciał, osiągają się i wzajemnie
niszczą.
Podobnie,
aby dane ciało bytowało, musi mieć władze różnorodne i przeciwstawne, np.
pragnienie i rozum w człowieku. Zdarza się, że jedna z władz - najpodlejsza i
najniższa - przeważa nad drugą. Jest to nieuniknione i konieczne i nie może być
inaczej.
Ze
względu na pochodzenie zła i dobra byty możliwe są trzech rodzajowi
1)
byt, z którego pochodzi tylko dobro,
2)
byt, w którym przeważa dobro, lecz który może być taki, że zło przynajmniej z
niego nie pochodzi,
3)
byt, w którym przeważa zło. Żadne jednak zło nie jest złem absolutnym, gdyż
absolutne zło jest nieistnieniem.
Nieistnienie
bytów, które są źródłem zła, jest gorsze niż zła, które są konieczną
konsekwencją nieistnienia tych bytów. Każda rzecz w swym rodzaju jest na tyle
doskonała, na ile było to możliwe. Tak więc istnienie bytów takich, jakie są,
jest takie, jakie być powinno, i nie będzie inne. Pierwszy z bytów nie uczynił
zła rozmyślnie: zło jest konieczne, aby bytowało dobro. Zło zjawia się w małym
stopniu, podczas gdy dobro często nad nim przeważa: ludzie w większości są w
dobrym zdrowiu, a jeżeli zdarzają się chorzy, to najczęściej są nimi w krótkim
czasie. Każda jednostka pozostaje przy życiu tak długo, jak to jest możliwe, a
gatunki i powodzenie trwają zawsze.
[1] A.M.Goichon, La philosophie d'Avicenne et son influence en Europe medievale, Paris 1951. wyd.II, Nazwy miejscowości i informacje geograficzne podaję na podstawie artykułu: A.Zajączkowski, Awicenna i jego epoka, W: Awicenna, praca zbiorowa pod redakcja A.Zajączkowskiego, Warszawa 1955, s. 52-54.
[2] Por. Biografia Awicenny, tłum. J.Bielawski,
"Myśl Filozoficzna" 5/5 (1952) 57-66. Por. Biografia Awicenny, tłum.
J. Bielawski, W: Awiceńna, s. 208-228.
[3] O.Chahin, Ontologie et theologie chez Avicenne, Paris 1962
[4] A.M.Goichon, La philosophie d'Avicenne, s. 132.
[5] Avicenne, La Livre de science,
traduit par M.Achena et H. Masse, Paris 1955, np. s. 5
[6] J.Bielawski, Życie i dzieła Awicenny, W: Awicenna, s. 75
[7]
A.Zajączkowski, Awicenna i jego epoka. W: Awicenna, s. 8-9.
[8] Awicenne, Le Livre de science, s. 16.
[9] J.Bielawski, Życie i dzieła Awicenny, W; Awicenna, s. 98
[10] A.M.Goichon, La philosophie
d'Avicenne, s. 15
[11] A.M.Goichon, La distinction de 1'essence et de l'existence d`apres Ibn
Sina, Paris 1957, s. XII. Por. tamże, s. 501-505. Por. też A.M.Goichon, La
philosopbie d`Avicenne, s. 16.
[12] Avicenne, Le Livre de science, s. 16.
[13] Por. O.Ohabin, Ontologie et theologie chez
Avicenne, s.50-52. Inną wersję tych. słów por. w przekładzie J.Bielawskiego.
Biografia Awicenny, "Myśl Filozoficzna" 5/5 (1952) 66 oraz w książce
"Awicenna", s. 228.
[14] Avicenne, Le Livre de science,
s.18-19
[15] A.Zajączkowski, Awicenna i jego epoka. W:
Awicenna, s. 48.
A.Zajączkowski, Awicenna i jego epoka. W: Awicenna, s. 48.
[16] Por. M.D.Roland-Gosselin, Le "De ente et essentia" de s.
Thomas d'Aquin, Paris 1948.
[17] C.Giacon, In t.ema di dipendenze di S.Tonmiasso
da^Avicenna, W: L'homme et son destin, Actes du Premier Congres International
de- Philosophie Medievale, Louyain-Paris 1960, s. 541-542.
[18] Por. na temat genezy u Tomasza z Akwinu problemu
realnej różnicy między istotą i istnieniem zagadnienie zależności tego problemu
od "Liber de causis". Poglądy M.D. Roland--Gosselina, M.A.Krąpca,
C.Eabro, A.JForesta referuje rozprawa: M.Gogacz, Stan badań nad Księgą o
przyczynach i ważniejsze w niej problemy filozoficzne. W: Księga o
przyczynach, Warszawa 1970, s. 107-117.
[19] Por. w tej książce rozdział pt. Problem awieeniańskich elementów w tomizmie egzystencjalnym.
[20] G.C.Anawati, La destinee de 1'homme dans la philosophie d'Avicenne, W:
L'homme et son destin, s. 257-2$8. Informację o tym poglądzie G.C.Anawatiego podaje
S.Swieżawski, Awicenny filozoficzna teoria człowieka. W; Rozprawy logiczne,
Księga ku czci profesora Kazimierza Ajdukiewicza, Warszawa 19&^» s. 205,.
przypis 1.
[21] L.Gardet, La pensee religieuse d'Avicenne, Paris 1951, s. 17-"18. Wszystkie informacje o poglądach L.Gardeta są wzięte ze s. 17-18 jego przytoczonej książki.
[22] Zbieżność stanowiska L.Gardeta i A.M.Goichon może ewentualnie wynikać z tego, że L.Gardet w swych ujęciach po prostu powtarza pogląd A.M.Goichon. Jej książka, którą posługuję się referując jej pogląd, jest drugim wydaniem z r. 1951. Pierwsze wydanie ukazało się w r. 1944, a książka L.Gardeta w r. 1951. L.Gardet nie odnosi jednak czytelnika do książki A.M.Goichon. W wykazie literatury tylko wymienia tę pozycję na s. 228.
[23] A.M.Goichon, La philosophie
d'Avicenne, s. 15-14. Por. tamże, s. 89.
[24] Por. A.M.Goichon, La philosopbie d'Avicenne, s.90-9"!. ^ Tamże, s. 92.
[25] E.Gilson, Historia
filozofii chrześcijańskiej w wiekach średnich, s. 187.
[26] E.Gilson, Duch filozofii
średniowiecznej, tłum. J.Rybałt, Warszawa 1958, s.
185.
[27] F. van Steenberghen, Aristote en Occident, Louvain 1946, s. 16.
[28] L.Gardet, Le pansee religieuse
d'Avicenne, s. 25-24.
[29] A.M.Goichon, La philosophie d'Avicenne, s. 1?. Por. tamże, s. 19.
[30] O.Chahin, Ontologie et
theologie chez Avicenne, s. 11.
[31] Jest to trzeci rozdział cytowanej książki.
[32] Według A.M.Goicbon Awicenna nigdy nie użył terminu "Akt czysty". Termin ten znajduje się w "Teologii Arystotelesa". W tekstach Awicenny funkcjonuje tylko rozumienie aktu czystego, nazywanego Bytem koniecznym samym z siebie. Por. tamże, s. 26.
[33] A.M.Goichon zwraca tu uwagę, że w tej teorii Awicenna daleko już odszedł od Arystotelesa. Tamże, s.33.
[34] Tę tezę A.M.Goichon dokumentuje
powołaniem się na "Szifa"II, 595. Por. tamże, s. 56.
[35] Tu A.M. Goichon powołuje się na "Nadżat" 404. Por. tamże. s. 57.
[36] Tamże, s. 41. Dodajmy, że tę teorię Awicenna
rozwija w "Nadżat".
[37] E.Gilson, Historia
filozofii chrześcijańskiej w wiekach średnich, s. 187-214.
[38] "Tu ontos estin he on".Arystoteles, Metafizyka 1005 a 24.
Por.
"Episteme tu ontos he on". Tamże -1060 b 31.
[39] E.Gilson, Byt i istota,
tłum. P.Lubicz i J.Nowak, Warszawa 1965.
[40] J.Kalinowski i
S.Swieżawski, La philosophie a 1'heure du Concile, Paris 1965, s. 151.
[41] "Każda filozofia da
się uzasadnić czasem jej powstania, miejscem, w którym się narodziła, oraz tłem
historycznym. Istnieje co, co by można nazwać duchem czasu, a w tworzeniu go
biorą udział wszystkie elementy danej kultury w określonym momencie jej
historii. 'Duch czasu' tłumaczy jednak przypadkowe i przejściowe elementy
doktryn filozoficznych nie zaś to, co w nich jest spowodowane nieprzemijającą
koniecznością". E.Gilson, Jedność doświadczenia filozoficznego, tłum.
Z.Wrzeszcz, Warszawa 1968, s. 209. "Aczkolwiek idee filozoficzne nie
istnieją nigdy niezależnie od filozofów i ich filozofii, są one do pewnego
stopnia niezależne zarówno od filozofów, jak i od ich filozofii. Tamże, s. 208.
[42]
"Skoro tylko intelekt ludzki styka się z doświadczeniem zmysłowym, objawia
bezpośrednią intuicję bytu... W świetle bezpośredniej oczywistości intelekt
dostrzega, że coś jest, czyli istnieje... Podwójny charakter intelektualnej
intuicji bytu — polegający na tym, że obecna jest ona w każdym doświadczeniu
zmysłowym, a zarazem nie wykracza poza wszelkie doznania szczegółowe -
stanowi... źródło metafizyki". Tamże, s. 216-217. "Metafizyka jest...
ugruntowana... na istnieniu, jako na najbardziej powszechnym przedmiocie intelektu".
Tamże, s. 220.
[43] Por. J.Maritain, Court traite de l'existence et de l'existant, Paris
1947, s. np. 37-40. M.A.Krąpiec analizując zawarte
w tym traktacie poglądy stwierdza, że J.Maritain "kwestię poznawalności
bytu sprowadza do jego swoistej intuicji. Do intuicji tej człowiek może dojść
różnymi drogami, np. poprzez świadomość własnej jaźni, poprzez poczucie
własnego istnienia, poprzez percepcję istnienia rzeczy, itd., zawsze jednak
intuicja ta jest wyłącznie funkcją intelektu". M.A.Krąpiec, Teoria
analogii bytu, s. 90. Na temat historii problemu intuicji por. s.
J.Z.Zdybicka, O intuicji w filozofii, "Roczniki Filozoficzne" XII
(1964) z.1, s. 121-129.
[44] "Ens autem et essentia sunt que primo intellectu
concipiuntur", M.D.Eoland-Gosselin, Le "De ente et essentia" de
s. Thomas d'Aquin, s. 1.
[45] J.Bielawski, Życie i dzieła Awicenny, W: Awicenna, s. 91. L.Gardet, La pensee religieuse d'Avicenne, s. 20.A.Zajączkowski, Awicenna i jego epoka. W: Awicenna, s. 34.
[46] Tłumacze z języka perskiego na francuski użyli tu terminu „l'existence”. Oddajemy ten termin dosłownie przez „istnienie” nie mając pewności, czy Awicenna w swym tekście użył tego słowa w tym znaczeniu. W całej „Metafizyce” termin „l’existence” tłumaczymy przez „istnienie”.
[47] Nawiasy okrągłe wprowadził Awicenna.
[48] Przypomnijmy także, że podwójne nawiasy okrągłe oznaczają uzupełnienia dodane ze względów stylistycznych przez francuskich i niekiedy (bardzo rzadko) przez polskich tłumaczy. W polskim przekładzie, właściwie dosłownym, zmieniono tylko interpunkcję skracając bardzo długie zdania, rezygnując z nadmiernej ilości średników, wprowadzając więc znaki przestankowe, właściwe gramatyce polskiej.
[49] Użyty tu termin „être” bez rodzajnika tłumaczymy przez „bytowanie”. Natomiast „l'être”, termin występujący w tym samym zdaniu, tłumaczymy przez „byt”. Zasadę tę stosuje się w całym tekście „Metafizyki”.
[50] Awicenna odnosi tu do poprzedzającego „Metafizykę” wykładu „Logiki”.
[51] Termin „byt naturalny”" oznacza w tym wypadku przedmiot nauki o przyrodzie.
[52] Występuje tu wyrażenie „une essence et une quiddité”. Nawiązując do wyjaśnień A.M.Goichon w książce „La distinction de 1'essence et de l'existence d'après Ibn Sina” (Paris 1937), termin „guiddité” tłumaczymy przez „istota czegoś możliwego” lub „istota z porządku możliwości”. „Essence” tłumaczymy przez „istota jednostkowa”, gdy termin ten występuje obok terminu „quiddité”. Gdy termin „essence” pojawia się bez tego kontekstu, tłumaczymy go zwyczajnie przez „istota”.
[53] Tłumacze francuscy zwracają uwagę, że Awicenna ma tu na myśli materię, która jest podłożem formy.
[54] Według przypisów francuskich chodzi tu o formę, znajdującą się w materii.
[55] Tekst francuskiego przypisu sugeruje, że jest to dusza i czysta inteligencja, które nie są podłożem, ani nie są w podłożu.
[56] Inaczej: nieciągła.
[57] Wyrażenie „1'essence de l'universel” wnosi dwie trudności: 1) W całym tekście termin „1'essence”, występujący obok terminu „une quiddité” tłumaczymy przez „istota jednostkowa”, aby odróżnić tę istotę od „quiddité”, tłumaczonej jako „istota czegoś możliwego”. W tym wypadku trudno przetłumaczyć „1'essence de l'universel” jako „istota jednostkowa tego, co powszechne”. Należałoby krótko powiedzieć: „istota powszechnika”. 2) ”L'universel” można by tłumaczyć przez „powszechnik”, lecz Awicenna używając termin „l'universel” często — jak wynika z przekładu francuskiego - używa wyrażenia „ce qui est universel” (np. s. 145 w książce Le Livre de science). Akcent znaczeniowy przenosi się więc z „l'universel” na „ce” i skłania do przyjęcia wyrażenia „to, co powszechne”. Dodajmy, że „powszechnik” w języku polskim oznacza „pojęcie powszechne”. Tymczasem Awicenna, gdy chce mówić o pojęciu powszechnym używa terminu „l'idée generale” (np. s. 11 w książce „Le Livre de science”). Wynika z tego, że wyrażenie „to, co powszechne” jest trafniejszym oddaniem znaczenia terminu „l'universel”
[58] „Zeid” i „Amr”, pisane w innym miejscu jako Zaid i Amr, są imionami własnymi. Jest to więc przykład, który oznacza, że ta sama dusza znajduje się np. w Piotrze i w Pawle.
[59] Wyrażenie „koncepcja czegoś powszechnego”, jest przekładem wyrażenia „l'idée de l'universel”. Brzmiałoby lepiej po polsku, gdybyśmy użyli tu wyrażenia „pojęcie czegoś powszechnego”. Ponieważ kilka stronic dalej Awicenna używa termin „le concept essentiel... est genre” (s.120 w książce „Le Livre de science”), termin „le concept” tłumaczymy przez „pojęcie”, a termin „l'idée” w całym tekście jako „koncepcja”.
[60] Występujący tu termin „multiplicité” tłumaczymy jako „wielorakość”. Terminem „wielość” oddajemy znaczenie słowa „le multiple” i „la pluralité”.
[61] Termin „causé” tłumaczymy przez „to, co uprzyczynowane”, lecz niekiedy - ze względów stylistycznych - przez „skutek”.
[62] „La scammonée” oznacza żywiczny lek przeczyszczający, uzyskany z korzenia powoju żywicznego (convolvus scammonia, radix scammoniae).
[63] Ze względów stylistycznych, dla jaśniejszego wyrażenia myśli zgodnie z tekstem, termin „l’Être necessaire” w tym wypadku tłumaczymy przez „konieczne Bytowanie”.
[64] Terminem „istota aktualizująca” oddajemy znaczenie terminu „haeccéité”, przeciwstawionego w tekście znaczeniu terminu „quiddité”, tłumaczonego jako „istota w porządku możliwości” i przeciwstawionego z kolei znaczeniu terminu „essence” – „istota jednostkowa”. Znaczenia tych trudnych i bliskoznacznych terminów ustalono na podstawie kontekstu rozważając skutki, powodowane w danym bycie przez „l'essence”, „une quiddité” i „haeccéité”. Okazuje się, że „essence” danego bytu, a więc „istota jednostkowa” jest zawartością ontyczną, wyznaczoną przez „quiddité”, przez „istotę z porządku możliwości”, która staje się aktualna dzięki „haeccéité”, a więc dzięki „istocie aktualizującej”. Ta „istota aktualizująca” jest warunkiem posiadania przez dany byt przypadłościowego istnienia. „Haeccéité” można by tłumaczyć przez „istota konkretyzująca”, lecz wyrażenie to może kojarzyć zasadę jednostkowienia, którą dla Awicenny jest „materia quantitate signata”. Termin więc „haeccéité” tłumaczymy przez „istota aktualizująca” poddając ten przekład dyskusji i ocenie Czytelników.
[65] Dla terminu „isolée” przyjmujemy tłumaczenie „odłączona”, a dla występującego obok terminu „separée” - termin „oddzielona”.
[66] Zachowaliśmy tu orientalizm, dość rzadki w tym tekście Awicenny.
[67] W tekstach „Fizyki”.
[68] W całym tekście „la puissance” tłumaczymy przez „możność”. W tym jednak rozdziale termin „la puissance”, odniesiony do Bytu koniecznego, oznacza - jak wynika z kontekstu - moc Stwórcy, np. „le Créateur... ayant puissance” (s. 165 w książce „Le Livre de science”). Wyrażenie „puissance de 1'Etre necessaire” tłumaczymy więc przez „moc Bytu koniecznego”.
[69] Awicenna użył tu terminu „une parasange”, który oznacza miarę długości, a mianowicie odległość pięciu kilometrów. (Tłumacz francuski podaje, że „parasange” oznacza długość 6240 metrów).
[70] Przetłumaczony tu tekst, który w oryginale nosi tytuł „Analyse de la Métaphysique du ‘Dânesh-nâmè’”, jest wzięty z cytowanej książki: Avicenne, Le Livre de science, s. 217-225.