Mieczysław Gogacz
ELEMENTARZ METAFIZYKI
Wydanie 1
Akademia Teologii Katolickiej
Warszawa 1987
Wydanie 2
Wyższa Szkoła Służby Społecznej
Im. Ks. Franciszka Blachnickiego
Suwałki
Wydanie 3
Wydawnictwo Veni
Warszawa 1998
Edycja internetowa wg wydania 2
© Mieczysław Gogacz
Spis treści
PRZEDMOWA
DO WYDANIA PIERWSZEGO
SPOTKANIE ŹRÓDŁEM POZNANIA I PRZEDMIOTU NAUK
1. Mowa serca jako bytowy skutek spotkania
2. Uwyraźnienie
się przedmiotu nauk
BYT Z POZYCJI
SPOTKANIA I POZNANIA
1. Mowa serca jako
doświadczenie bytu
2. Istotowe
pryncypia bytu (forma jako akt i materia jako możność)
3. Niepełna istota
(quidditas) i pełna istota (subsystencja)
4. Wewnętrzny w
bycie akt istnienia
5. Dwa sposoby
zidentyfikowania w bycie aktu istnienia
6. Wykluczenie
krążenia pryncypiów i wiedzy podczas spotkania bytu z intelektem (reditio i
gnoza)
1. Wewnętrzne
przyczyny bytu (istnienie jako akt i istota jako możność)
a) Samoistny akt
istnienia przyczyną sprawczą zależnych aktów istnienia
b) Substancje
przyczynami celowymi istoty bytów
TRANSCENDENTALNE WŁASNOCI BYTU
1. Poznawcza
kolejność transcendentaliów
5. Pryncypia bytu
a pierwsze zasady wyrażające transcendentalia
9. Zamienność bytu
z transcendentaliami
c) Istnieniowe
relacje sprawcze
d) Istnieniowe
relacje osobowe
e) Istnieniowe
relacje nieosobowe
DOMINUJĄCY W BYCIE
AKT ISTNIENIA
1. Pluralistyczne
zidentyfikowanie istnienia
1. Wykrycie
samoistnego aktu istnienia
2. Struktura
samoistnego aktu istnienia
3. Bóg tożsamy z
samoistnym aktem istnienia
5. Podtrzymywanie
bytu w istnieniu (conservatio esse)
1. Mowa serca
drogą do problemu człowieka
3. Ujęcie
genetyczne stanowiących człowieka przyczyn wewnętrznych
6. Zewnętrzne i
wewnętrzne przyczyny człowieka
9. Miłość jako
relacja osobowa
10. Wiara jako
relacja osobowa
11. Nadzieja jako
relacja osobowa
12. Humanizm,
religia, ciemna noc miłości
RELACJA
POZNANIA JAKO SKUTEK
SPOTKANIA
1. Poznanie
niewyraźne (realne relacje między bytem i intelektem możnościowym)
2. Poznanie
wyraźne (tworzenie wiedzy)
4. Uwagi o
odmianach metafizyki
JAKO PRZEJCIE ZE
SPOTKANIA DO OBECNOCI
2. Pryncypia
postępowania (sumienie, kontemplacja, mądrość)
4. Metanoia i
humanizm kultury
1. Identyfikowanie
bytu jako metoda uzyskiwania twierdzeń metafizyki
2. Szukanie
zgodności wiedzy z bytem jako metoda uznawania twierdzeń metafizyki
3. Krótka historia
metod metafizyki
4. Uwyraźnienie
metody identyfikowania i uznawania twierdzeń metafizyki
5. Kolejność
twierdzeń metafizyki
2. Powody różnych
recepcji myśli św. Tomasza
4. Tomizm lowański
i transcendentalny
5. Tomizm
egzystencjalny i konsekwentny
6. Problem jednej
recepcji myśli św. Tomasza
Metafizyka jest dyscypliną
filozoficzną, która identyfikuje to, co podstawowe i pierwsze w samej
rzeczywistości. Jest to nauka o strukturze realnie istniejącego bytu, takiego
na przykład jak człowiek. Sama nazwa powstała dość przypadkowo w I wieku przed
Chrystusem, gdy aleksandryjski bibliotekarz Andronikos z Rodos porządkował
spuściznę Arystotelesa, pierwszego wielkiego metafizyka. Zespół notatek, rodzaj
konspektów do wykładów na temat tego, co Arystoteles nazywał filozofią pierwszą,
Andronikos umieścił "po fizyce", co po grecku brzmi mniej więcej tak
jak "metafizyka".
Nazwa, której używa Arystoteles,
bardziej oddaje istotę metafizyki jako nauki o rzeczywistości, czyli nauki o
bycie. Jej źródeł musimy szukać w naszych najpierwotniejszych zetknięciach z
realną rzeczywistością, nazywanych tu spotkaniem lub niekiedy doświadczeniem.
Wszyscy bowiem spotykamy na przykład ludzi, rozmawiamy z nimi, zaprzyjaźniamy się
lub nie, ale zawsze pozostajemy z nimi w jakichś powiązaniach czy
zależnościach. I wszyscy podobnie doświadczamy innych ludzi. E. Gilson nazwał
to "jednością doświadczenia filozoficznego" i próbował dociec,
dlaczego powstają tak różne interpretacje tego doświadczenia. I Gilson zwraca
uwagę na to, iż fakt pierwotnego zdziwienia realnością bytu, które - według
Arystotelesa - jest początkiem metafizyki, filozofowie wyjaśniali zgodnie z
kulturą filozoficzną swoich czasów. Na jakimś etapie analizy rezygnowali ze
żmudnego znajdowania przyczyn dla doznawanych skutków spotkania z bytem i
ułatwiali sobie drogę korzystając ze "skrótów" zastanych wyjaśnień.
Tymczasem filozof, a zwłaszcza metafizyk, musi swoją wiedzę ciągle konfrontować
z realnością bytu. Jeśli ta wiedza o bycie wyklucza jego istnienie, to zarazem
przecież eliminuje swój przedmiot i sprowadza się do absurdu. Nie ulegajmy
złudzeniom forsowanym przez Hegla i innych idealistów, że jeśli rzeczywiście
nie jest zgodna z naszymi ujęciami, to tym gorzej dla rzeczywistości. To
nieprawda. Byty istnieją niezależnie od naszych ujęć (wbrew temu, co wydawało
się Kantowi). Oczywiście, możemy twierdzić, że nie istnieją np. konie. Koniom
to jednak nie zaszkodzi - najwyżej nam samym. Lepiej więc wiedzieć, jak jest naprawdę!
Na tym polega realizm w filozofii i nie tylko w niej.
Elementarz metafizyki jest tak
zbudowany, aby uzasadniały się uzyskiwane kolejno twierdzenia o bycie. Tych
uzasadnień ciągle dostarcza nam byt. Jest to więc trudna droga analizy skutków
spotkania z bytem, pozbawiona często erudycji, tak atrakcyjnej w filozofii,
gdyż narastające przez ponad dwa i pół tysiąca lat uprawiania tej dziedziny
wiedzy. Zapraszając na tę drogę nie obiecuję, że jest łatwa, lecz mogę
zapewnić, że przybliża do radosnego dla ludzkiego intelektu rozumienia całej rzeczywistości.
Elementarz metafizyki jest bowiem książką pomyślaną dla szerokiego odbiorcy.
Nie stanowi lektury do poduszki, ale też nie zawiera trudności, których nie
mógłby pokonać absolwent szkoły średniej.
Studiowanie metafizyki przez
współczesnego człowieka może stać się dla niego biernym - to znaczy bez żadnych
dodatkowych zabiegów - oczyszczeniem intelektu. To oczyszczenie jest
człowiekowi żyjącemu w XX wieku niezbędne. Dotyczy ono zaplątań, w które umysłowość
naszą uwikłał wiek XIX: relatywizm, scjentyzm, gnoza, ateizm, woluntaryzm i
sentymentalizm, agnostycyzm. Metafizyka jest więc konieczna, aby człowiek
wkroczył w trzecie tysiąclecie i aby był to czas prawdziwie ludzki. Zauważmy
też, że w filozofii wiek XX jeszcze się nie zaczął, gdyż żyjemy błędami
filozoficznymi poprzedniego stulecia. Jasne się więc staje, że musimy wkroczyć
w wiek XXI z dobrą filozofią: realistyczną metafizyką św. Tomasza.
PRZEDMOWA DO WYDANIA
PIERWSZEGO
Książkę tę stanowi ukazywanie tego,
czym byt jest i że jest, zarazem wszystkiego, co podstawowe i wyjściowe w uprawianiu
metafizyki. Przez metafizykę należy rozumieć identyfikację wewnętrznych i
zewnętrznych pryncypiów bytu, to znaczy pierwszych i realnych powodów tego,
czym byt jest i że jest. To, co podstawowe i wyjściowe, staram się ukazywać w
sposób, który ujawnia drogi dojścia do twierdzeń metafizyki. Jest to więc
ujęcie heurystyczne, odsłaniające byt wyraźniej niż zespół samych twierdzeń o
bycie, bez tłumaczenia się, w jaki sposób je odkryliśmy. Nie są to więc
twierdzenia dowolne. Ich źródłem jest wynik spotkania, nazywany poznaniem
niewyraźnym. Matafizykę jako zespół zdań o pryncypiach bytu stanowi wierne
ujęcie skutków bytowego spotkania.
Metafizyki różnią się od siebie dopiero
na poziomie poznania wyraźnego, to znaczy z powodu wywoływanych przez kulturę
zakłóceń w przekazywaniu doznań z poziomu poznania niewyraźnego w ujęciach na
poziomie poznania wyraźnego.
Dokładny i wierny opis naszego
spotkania z oddziałującym na nas bytem stanowi pierwotną i wyjściową, wprost
elementarną wiedzę o wewnętrznej zawartości bytu. Za pomocą rozumowań możemy
uwyraźniać i rozwijać tę wiedzę. Książka o skutkach spotkania jest więc wprost
elementarzem wiedzy o bycie, istniejącym realnie i udostępniającym informację o
swojej wewnętrznej budowie. Jest więc jako elementarz punktem wyjścia każdej
metafizyki, którą wciąż należy precyzować, by uzyskać jak największą zgodność
ujęć z bytem, ujawniającym stanowiące go jego wewnętrzne pryncypia. Także ten
elementarz metafizyki należy precyzować, poprawiać, uzupełniać, przeformułowywać,
gdyż interesuje nas i jest dla nas ważna prawda o bycie, a nie stanowiący
metafizykę układ zdań. Metafizyk nie broni metafizyki, broni zawsze
rzeczywistości, a tym samym prawdy o bytach. Jest wierny istnieniu i istocie
bytu, a nie ujęciom i wiedzy. Broni tylko tej wiedzy, która wiernie przekazuje
to, czym byt jest i że właśnie istnieje, skoro kontaktuje się z nami swą bytową
zawartością. I właśnie istnienie bytu jest miarą i sprawdzianem naszej wiedzy,
a nie intelekt i poznanie, które tylko wypełniają się tym, co byt przekazuje
dzięki wywołanemu przez siebie spotkaniu.
Spróbujmy też, używając przez chwilę
języka metafizyki, krótko zarysować te podstawowe, wyjściowe, właśnie elementarne
informacje o wewnętrznych pryncypiach bytu, przekazywane nam przez byt w
spotkaniu. Zarysujemy w ten sposób zarazem treść i strukturę tej książki.
Oddziałujący na nas byt, wywołujący w
ten sposób spotkanie, przekazuje nam informacje o pryncypiach swej istoty.
Powoduje nimi w intelekcie możnościowym zrodzenie słowa serca, które nie jest
pojęciem, lecz bytowym powodem skłaniającym wolę do kierowania nas ku
oddziałującemu na nas bytowi. Intelekt i wola nie mogą opuścić bytowego obszaru
człowieka. Mobilizują nas tylko do korzystania z relacji istnieniowych,
pozwalających na skontaktowanie się z oddziałującym na nas bytem. W tym realnym
kontakcie zaskakuje nas i zdumiewa to, że w oddziałującym na nas bycie
zastajemy istnienie i ogarnięte nim istotowe pryncypia.
Podkreślmy, że wszystko to dzieje się
w realnym zespole relacji wywoływanych przez własności bytu i stanowiące go
pryncypia, to znaczy przez te pierwsze realne tworzywa, które stanowią byt. To,
co nazywamy słowem serca, jest także bytowym powodem korzystania z realnych
relacji istnieniowych.
Uświadomienie sobie bytowych skutków
realnego spotkania dokonuje się dopiero w mowie wewnętrznej i zewnętrznej przez
ujęcie tych bytowych wydarzeń w nazwy, zdania i rozumowania. Wynika z tego, że
porządek bytowania wyprzedza porządek poznania. Ze względu na to, że bytowe
skutki spotkania ujawniają nam byt, nazywamy ten doznawany przez nas porządek
bytowania poznaniem niewyraźnym, a porządek mowy wewnętrznej i zewnętrznej
poznaniem wyraźnym.
Podkreślmy, że poznanie niewyraźne
jest realnym doznawaniem przez nas bytów. Poznanie wyraźne powinno być dokładnym
ujęcie tego doznania. Nie zawsze jest tym dokładnym ujęciem. Jest bowiem
tworzeniem przez nas nazw, zdań i rozumień. Tworzenie zależy od sprawności
nabywanych w kontekście z kulturą. Kultura może powodować, że nie wszystko ujmujemy
z tego, co poznaliśmy. Może też powodować, że formułujemy ujęcie na miarę pytań
naszych czasów, a nie na miarę bytowania. Wprowadzamy w ten sposób do naszych
ujęć niedokładności lub zniekształcenia. Nie przekazujemy wtedy tego, czym coś
jest i że jest.
Uwyraźnijmy to, że struktura książki
jest oparta na ujęciu skutków spotkania, które jest źródłem poznania i
przedmiotu nauk. Byt więc ujmuje się tu najpierw z pozycji spotkania i poznania,
a z kolei w aspekcie jego zewnętrznych i wewnętrznych przyczyn. Wśród przyczyn
wewnętrznych bytu dominuje akt istnienia. Rozważa się przejawy istnienia bytu i
pierwsze zasady, których treścią są te przejawy. Na nich budują się relacje
istnieniowe. Nagromadzone informacje pozwalają pełniej ująć akt istnienia, co
prowadzi do tematu samoistnego aktu istnienia, który stwarza pochodne akty
istnienia, zapoczątkowujące byt stworzony. Wszystkie oddziałujące na nas byty
ujmuje i rozumie człowiek. Kolejny temat książki to człowiek jako podmiot
spotkania. Pierwszym skutkiem spotkania jest relacja poznania. Rozważa się jej
bytowe aspekty z poziomu mowy serca i wiedzę jako skutek poznania w poziomie
poznania wyraźnego. Intelekt oddziałuje na wolę, która wyzwala postępowanie.
Omawia się je jako przejście ze spotkania z bytami do obecności, wyrażającej
się w relacjach istnieniowych łączących
osoby. Dopowiada się także, jakimi metodami uzyskaliśmy twierdzenia metafizyki
i jakie są dzieje tej nauki. Książkę zamyka krótki słownik metafizyki i
informacja bibliograficzna, pomyślana jako program studium metafizyki.
Książka przekazuje wyniki przemyśleń
historyków filozofii studiujących pod moim kierunkiem w Akademii Teologii Katolickiej
i znajdujących w myśli św. Tomasza z Akwinu wskazówki dotyczące sposobów
realnego kontaktowania się z pryncypiami istniejącego bytu jednostkowego. Nie
jest to jednak werbalny wykład metafizyki św. Tomasza. Jest wyznaczony jego
myślą i tak uporządkowany, by uwyraźniły się sposoby uzyskiwania twierdzeń o
bycie, a tym samym, by to, co wiemy dzięki metafizyce, było zgodne z samym
bytem we wszystkim, co nam o sobie przekazuje.
Książka ta powstała także dzięki
wprost fizycznej pracy studentów, którzy zapisywali dyktowany przeze mnie
tekst. Najpierw długo skłaniam mnie do podjęcia takiej współpracy Artur
Andrzejuk. Wyrażam mu wdzięczność za zmobilizowanie mnie do tego wspólnego wysiłku.
Wyrażam też wdzięczność wszystkim osobom współpracującym ze mną przy
powstawaniu książki. Małym, nieproporcjonalnym znakiem tej wdzięczności niech
będzie podanie ich nazwisk: Artur Andrzejuk, Andrzej Heldwein, Krzysztof Kalka,
Maciej Lepianka, Maria Dytrych, Jerzy Wyszyński oraz moja siostra Tekla
Stępień. Czuję się prawie zażenowany ich wielkodusznością i wytrwałością, zarazem
ogromnie zbudowany przykładem ich pracowitości, dociekliwości w poszukiwaniu
formuły metafizyki wiernie informującej o bycie i jego pryncypiach.
życzliwości
i uwadze Czytelników polecam wynik naszej wspólnej pracy prosząc, aby stawali
się przyjaciółmi rzeczywistości, która tym, że jest i czym jest, staje się
pięknem metafizyki, szczęściem intelektu, biernym oczyszczeniem go i sytuowaniem
nas wśród realnych bytów, a głównie wśród osób, dzięki wierności istnieniu, z
którym kontaktują nas relacje istnieniowe, oparte na realności, prawdzie i
dobru - jako przejawach istnienia bytu.
Spotkaniem nazywamy każdą więź łączącą dwa byty. Charakter tej
więzi zależy od natury powiązanych ze sobą bytów. I od razu zauważmy, że gdy w
spotkaniu wiąże się z sobą dwie osoby więzią opartą na przejawach istnienia, to
spotkanie nazywamy obecnością. Nie każde więc spotkanie stanowi obecność. W tej
chwili chodzi o to najpierwsze spotkanie, które w ogóle rozpoczyna kontakt między
bytami. I chodzi głównie o skutki tego spotkania.
Spotkanie jest źródłem poznania i
przedmiotu nauki. Chcemy je rozważyć jako więź między bytem realnym i
człowiekiem, który jest także bytem realnym, lecz obdarzonym zdolnością
odbieranie tego, co przekazuje w spotkaniu byt z nami powiązany.
Zauważmy od razu, że przez byt
rozumiemy to, co realnie istnieje, stanowiąc osobną, wewnętrznie skomponowaną
jednostkę.
Istnienie uważamy za zapoczątkowujące
byt i stanowiące go tworzywo, które występuje razem z urealnionymi przez siebie
tworzywami, komponującymi się w istotę tej realnej jednostki.
Istota jest zespołem tych wewnętrznych
tworzyw, dzięki którym jednostkowy byt jest osobnym bytem realnym.
Naturą nazywamy tę istotę ze względu
na jej powiązanie z odpowiednimi dla niej, oddziałującymi na nią otaczającymi
ją bytami. Natura więc to istota wzbogacona skutkami oddziałujących na nią
bytów. Skutkiem jest zawsze to, co wywołane w drugim bycie przez byt
oddziałujący. Chcemy właśnie opisać to, co wywołuje w człowieku oddziałujący na
niego byt realny.
Poznając np. las uświadamiamy sobie,
że pojawił się w nas obraz lasu, że uzyskaliśmy informację. Coś w nas się zmieniło,
natomiast nic nie zmieniło się w lesie. Wynika z tego, że zmienia się coś w
człowieku odbierającym informację i że nie zmienia się nic w bycie, który tę
informację nadaje. Ten byt tylko oddziaływa na receptory lub władze poznawcze
człowieka.
Dowiadujemy się wobec tego, że
spotkanie, które jest poznaniem, polega na następującym kierunku oddziaływań:
byt informujący oddziaływa na byt odbierający informację. Tak przebiegający
kierunek wywołania informacji nazywamy realizmem.
Idealizmem nazywamy kierunek odwrotny,
to znaczy, że człowiek poznający kieruje się do bytu poznawanego i wybiera
sobie interesujące go informacje.
Przyjmując realizm z kolei wykrywamy,
że każda władza poznawcza jest wrażliwa na właściwe sobie elementy stanowiące
byt poznawany. Najczęściej uświadamiamy sobie to, co odbierają władze zmysłowe.
Wszystko, czym jest byt informujący nas o sobie, przez te władze przechodzi.
Uświadamiamy to sobie później. Nie znaczy to jednak, że najpierw odbierane
przez nas treści zmysłowe są pierwszym skutkiem wywołanym w nas przez byt przekazujący
informacje. Na razie wciąż mówimy o tym, co sobie uświadamiamy. To, co sobie
uświadamiamy, musi jednak najpierw w nas się znaleźć, by mogło stać się przedmiotem
uświadomienia. W związku z tym należy odróżnić treści poznane jeszcze nie
uświadomione od tych treści, które z kolei są uświadomione. Nazywa się to
poznaniem niewyraźnym i poznaniem wyraźnym.
Gdy mówimy o spotkaniu jako źródle
poznania i przedmiotu nauk, to chodzi nam o poznanie niewyraźne, o te nabyte informacje,
które powoli sobie uświadamiamy i tak porządkujemy, że zależnie od tego, czego
dotyczą nabyte informacje, powstają odpowiednie nauki.
Gdy więc nastąpi spotkanie między
bytem i odbierającym jego oddziaływanie człowiekiem poprzez receptory lub poznawcze
władze zmysłowe, przenosi się w nas informacja o fizycznym wyposażeniu drzewa i
powoduje, że do tego drzewa się zwracamy. Oddziaływa na nas las i zarazem
poszczególne drzewo, które odróżniamy od innych drzew i od siebie. Dotarła więc
do nas informacja, dzięki której widzimy nie tylko zieleń wspólną wszystkim
drzewom, lecz także coś, co pozwala skierować się do danego drzewa jako
odrębnego i osobnego, samego w sobie i realnego. Gdyby nie było realne, nie
mogłoby na nas oddziałać, gdyż nicość, to, czego nie ma, nie może przekazać
żadnej informacji. Jeżeli skierowujemy się wciąż do tego samego drzewa, to
wynika z tego, że oprócz wspólnych drzewom cech fizycznych odebraliśmy
informację o tych treściach drzewa, które powodują jego odrębność i osobność,
to, czym drzewo jest w sobie jako realny byt. Te najgłębsze treści drzewa i
każdego bytu nazywamy wewnętrznym tworzywem bytu lub jego pryncypiami. Mówimy
wobec tego, że wraz z materiałem odebranym przez zmysły inna w nas władza
poznawcza, nazywana intelektem możnościowym, odebrała istotne pryncypia bytu w
ich jedności, gdyż do tego jednego bytu nas skierowują. Pierwszym skutkiem
odebranych przez nas lub niewyraźnie poznanych pryncypiów bytu jest nasze
skierowanie się do tego bytu.
Opisując te skutki niewyraźnego
poznania św. Tomasz z Akwinu uważa, że w spotkaniu intelektu możnościowego z bytem
odebraliśmy istotowe pryncypia bytu wraz z ich jednością. Odebrał je drogą
poprzez zmysły intelekt możnościowy. Nie zostały one uświadomione, gdyż
uzyskuje się to przy współpracy innych władz poznawczych, lecz tylko przejęte
przez intelekt, który pod ich wpływem rodzi słowo serca, to znaczy motyw lub
bodziec, który wpływa na wolę i powoduje, że wola odsyła nas do oddziałującego
na nas bytu. Zarówno intelekt, jak i wola oraz inne władze dokonujące poznania
i decyzji nie opuszczają bytowego obszaru człowieka i nie docierają do
informującego nas bytu. Są one czynne tylko wobec odebranych przez nas i znajdujących
się w nas nabytych informacji. Intelekt i wola powodują jednak, że na
przejawach współstanowiącego nas istnienia budujące się więzi stają się
sposobem zetknięcia się z oddziałującym na nas bytem.
Te więzi, budujące się na przejawach
istnienia, to współprzebywanie pełne życzliwości (miłości), wzajemne otwarcie
się na siebie bytów (wiara) i przebywanie w tej życzliwości i otwartości
(nadzieja).
Zetknięcie się więc z oddziałującym na
nas bytem jest miłujące i ufne. Słowo serca jest motywem spotkania miłującego i
ufnego, gdy wywoła je informujący o sobie byt. Docierając do tego bytu poprzez
relację miłości, wiary i nadziei, jesteśmy zaskoczeni i zdumieni, że odebrane
przez nas wewnętrzne pryncypia bytu zastajemy w tym bycie, że one faktycznie i
realnie istnieją.
Gdy ich istnienie wiążemy z nimi, gdy
więc łączymy te pryncypia z urealniającym je istnieniem, zaczynamy budować metafizykę.
Staje się w tym momencie bardziej zrozumiałe stwierdzenie Arystotelesa, że
metafizyka rodzi się ze zdumienia.
Gdy natomiast zaskoczeni spotkaniem
pryncypiów w bycie zatrzymamy na nich uwagę i osobno ze zdumieniem będziemy
ujmowali samo ich istnienie, nasze zdumienie wywoła modlitwę, jako - w tym
wypadku - pełne uwielbienia kontemplowanie istnienia. Daje to początek religii
naturalnej, niewyraźnemu odnalezieniu Boga. To prawda, że Bóg jest samym
istnieniem. Jest jednak różny od istnienia urealniającego pryncypia
oddziałującego na nas bytu jednostkowego. Brak odróżnienia tych dwu istnień, to
znaczy istnienia samego w sobie od istnienia urealniającego w bycie możnościową
istotę, daje w wyniku religię w postaci panteistycznej. Dopiero poznanie
wyraźne pozwoli odróżnić te odrębne istnienia i pomoże nam nie mylić początku
metafizyki z początkiem religii.
Wciąż na razie opisujemy skutki
spotkania na poziomie poznania niewyraźnego, które św. Tomasz nazywa mową
serca. Jest to ten poziom, na którym nie produkujemy jeszcze pojęć, lecz tylko
reagujemy realnymi odniesieniami na realne oddziałanie na nas wewnętrznych
pryncypiów bytu przekazującego o sobie informacje. Odpowiednio do tego poziomu
zachowań, sam motyw lub bodziec naszego kierowania się do pryncypiów św. Tomasz
właśnie nazywa słowem serca.
W dotychczasowym opisie poznania
niewyraźnego już dotykaliśmy problemu odrębności nauk.
Gdy zaczniemy rozważać i rozwijać sam
odbiór przez nas fizycznych cech bytu w postaci wrażeń i przechodzić z nich do
pojęć powszechnych, zaczniemy tworzyć teorię poznania, uprawianą jednak w
wersji Kartezjusza i Kanta. W tej wersji nie wyjaśnia się źródeł znaczenia
nazw. Kartezjusz sądzi, że są one wrodzone. Kant uważa, że znaczenia, opisujące
przecież istotę, mają źródło w samych władzach poznawczych w postaci form
zmysłowych, kategorii i idei.
Gdy zaczniemy rozważać w samym bycie
jego cechy fizyczne, utworzymy nauki szczegółowe. Tylko cechy fizyczne są
bezpośrednio ujmowane przez zmysły i aparaturę fizyczną, a tymi właśnie
narzędziami badań posługują się nauki przyrodnicze.
Gdy zaczniemy uwzględniać w opisie
poznania nie tylko recepcję cech fizycznych bytu, lecz także to wszystko, co stanowi
mowę serca, sformułujemy pełniej teorię poznania. Jest ona zawsze badaniem
sposobów odbioru nadawanych przez byt informacji.
Gdy skupimy swą uwagę na podmiotach
odbioru informacji, na intelekcie możnościowym i władzach zmysłowych, odkryjemy
na tej drodze także podmioty samych tych władz, a mianowicie duszę i ciało,
stanowiące razem istotę człowieka, urealnioną właściwym człowiekowi aktem
istnienia. Zaczniemy w ten sposób budować antropologię filozoficzną. Wyciągając
wnioski z faktu istnienia, aktualizującego w istocie człowieka jego
intelektualność, dochodzimy w antropologii filozoficznej do wniosku, że
człowiek jest osobą. Uzyskanie tej tezy jest wspaniałym wynikiem filozoficznego
ujęcia człowieka. W tym ujęciu znajduje swe miejsce także temat więzi
osobowych, opartych na przejawach istnienia bytów i łączących osoby miłością,
wiarą i nadzieją, które powodują obecność. Inne więzi, np. poznanie, powodują
tylko spotkanie bytów. Na wywołane przez pryncypia bytu spotkanie z nim
reagujemy uobecnieniem. Spełnia się ono tylko w odniesieniu do osób. W
odniesieniu do innych bytów jest tylko miłującym i ufnym z nimi spotkaniem.
Powoduje to jednak mylenie spotkania z obecnością.
Gdy rozważamy pryncypia bytu, jednak
nie te odebrane i zastane w naszym intelekcie możnościowym, lecz zastane przez nas
w samym oddziałującym na nas bycie, zaczynamy budować netafizykę. Uwyraźniamy
więc pryncypia jako współstanowiące byt. Odróżniamy je od samego bytu i jego
własności przejawiających istnienie. Te własności, jak odrębność, osobność,
jedność, realność, stają się treścią pierwszych zdań o bycie, nazywanych zasadą
niesprzeczności, wyłączonego środka, tożsamości i racji bytu. Zmusza to z kolei
do odróżnienia istoty ujętej w stanowiących ją głównych pryncypiach od istoty
ujętej łącznie z własnościami przejawiającymi istnienie. Nazywa się to
problemem quidditas i subsystencji. Te odróżnienia uwyraźniają różnicę między
istotą i istnieniem, a z kolei prowadzą do tematu zewnętrznych przyczyn bytu.
Stanowi to w sumie zespół zagadnień składających się na metafizykę bytu.
Można dodać, że temat przyczyn
zewnętrznych wyznaczy problematykę Boga, która należy do metafizyki bytu.
Będzie ona wymagała odróżnienia metafizycznego ujęcia Boga od ujęcia
religijnego i teologicznego.
Samo miłujące zwrócenie się na
poziomie mowy serca do oddziałującego na nas bytu jako do dobra wyznacza podstawy
etyki, a w niej aksjologii jako nauki o wartościach.
W samym poznaniu Boga czym innym okaże
się wyrozumowanie istnienia Boga z przyczyn zewnętrznych bytu, czym innym
religijne wiązanie się z Bogiem i czym innym mistyczne poznanie Boga. Wiele z
tych zagadnień stanowi osobne nauki.
W naszym Elementarzu metafizyki
podejmujemy rozważanie głównie wewnętrznych pryncypiów bytów. Oprzemy się więc
na kolejności wyznaczonej bytowaniem, a nie uświadamianiem sobie nabytych
informacji, podejmując wciąż skutki spotkania niewyraźnego uzyskane dzięki
spotkaniu intelektu możnościowego z realnym bytem jednostkowym.
Przypomnijmy, że spotkanie jest
relacją realną, lecz owocuje skutkami, które są poznaniem i z kolei wiedzą,
dającą się uporządkować w osobne nauki. To spotkanie w swym najgłębszym
poziomie owocuje poznaniem niewyraźnym, które nazywa się też mową serca. Spotkanie
staje się obecnością, gdy do realnie spotkanego bytu odnosimy się z miłością,
wiarą i nadzieją. Obecnością jest więc łącząca dwa byty więź miłości, wiary i
nadziei. Spełnia się ona najwyraźniej w powiązaniach między osobami.
Spotkanie wyprzedza obecność i jest
źródłem pierwszych informacji o bycie. Są to informacje w poziomie poznania niewyraźnego,
to znaczy takiego, w którym nie dokonuje się jeszcze utworzenie pojęć lub nazw,
sądów lub zdań i rozumowań. Tworzy się to wszystko dopiero w poznaniu wyraźnym,
w którym odróżniamy mowę wewnętrzną i zewnętrzną.
Ujmując byt z pozycji spotkania i
poznania, będziemy używali wszystkich odmian poznania, głównie mowy
zewnętrznej, gdyż wymaga tego przekazywanie wyników spotkania i uświadamianie
sobie tych wyników w mowie wewnętrznej. Uwyraźnimy w ten sposób genezę lub
heurezę wiedzy o bycie, którą poprzez spotkanie wyznacza sam byt.
Na określenie genezy lub heurezy
wiedzy, czyli dowiadywania się, że byt jest i czym jest, używa się dziś nazwy
"doświadczenie". Jest to termin, którego znaczenie ograniczono do
doznań zmysłowych. To prawda, że tylko drogą poprzez zmysły dostają się do nas
wszystkie nadawane przez byt informacje, także więc informacje nadawane obu
intelektom. Doświadczenie zawężone do doznań zmysłowych nie tłumaczy wszystkich
w nas treści intelektualnych. Za źródło tych treści intelektualnych uznano tak
zwane doświadczenie wewnętrzne, którego nie potwierdza, a nawet je wyklucza
poznanie niewyraźne. Nie można już w ogóle zgodzić się na doświadczenie
eidetyczne, czyli doznanie istoty bytu bez pośrednictwa zmysłów. Można je
jedynie pojąć jako intuicyjne i fragmentaryczne nawiązanie do mowy serca. To
doświadczenie, które zawężono do doznań zmysłowych, czyni się dziś także
kryterium lub sprawdzianem prawidłowości uzyskanej wiedzy. Doświadczenie jest
początkowym etapem poznania, nie może więc być jego sprawdzianem. Dopuszczałoby
się bowiem tezę, że samo poznanie uzasadnia swoje wyniki, że sama czynność
poznania jest warunkiem i sprawdzianem prawdziwości twierdzeń. Tym warunkiem i
sprawdzianem jest zawsze byt udostępniający się przez poznanie na wszystkich
jego poziomach, głównie w poziomie mowy serca.
Byt przekazuje informacje o sobie
drogą poprzez zmysły. Jednak nie uświadamiamy sobie tego podczas ujmowania bytu
przez zmysły. Nie uświadamiamy sobie też zarazem odbierania treści dostępnych
intelektowi, czyli władzy poznawczej, która nie reaguje na fizyczne wyposażenie
bytu. Spotkanie z bytem po prostu przymusza nas do skierowania się w stronę
oddziałującego na nas bytu i do niemylenia go z innym bytem. Wynika z tego, że
w naszych doznaniach zmysłowych byt przekazuje nam zarazem informację o swojej
istocie i że zwracamy się najpierw do istoty bytu. Pierwsze więc w kolejności
intelektualnego spotkania z bytem jest doznanie jego istoty. W samym bycie
zawarta jest jego istota, skoro najpierw do niej się zwracamy. Możemy też
powiedzieć, że intelekt reaguje tylko na istotę bytu, że jest ona właściwym
przedmiotem jego ujęcia.
W samym bycie ta istota jest tym, co
konieczne, co wyznacza stałą tożsamość bytu. Ponieważ spotkanie owocuje doznawaniem
zmysłowym i rozumieniem intelektualnym, musimy stwierdzić, że w poznawanej
przez nas istocie bytu są dwa informujące nas o sobie elementy. Nazywamy je
pryncypiami, czymś pierwszym, stanowiącym istotę. Te dwa pryncypia nazwano w
filozofii formą i materią.
Forma jest tym elementem, który
wyznacza w istocie bytu jej niepowtarzalność i stałą tożsamość. Jest zarazem
tym, co udziela swego charakteru innym elementom istoty. Razem z tymi innymi
elementami, współstanowiąc istotę, wyznacza charakter i specyfikę całego bytu.
Termin "specyfika" wskazuje na tym bytu, to znaczy na te elementy
strukturalne, które pozwalają zaliczyć byt do danej grupy, do osobnego gatunku.
Nie znaczy to, że istnieją gatunki, lecz że w danym bycie znajdują się pryncypia,
które intelekt może ująć i utworzyć z nich jedno pojęcie gatunkowe, np.
człowiek. Termin "człowiek" wskazuje na coś innego niż termin
"ten człowiek". Wskazuje właśnie na powtarzające się w ludziach, lecz
różniące ludzi np. od zwierząt pryncypia, pozwalające utworzyć pojęcie gatunkowe.
Nauki posługują się pojęciami gatunkowymi. Dzięki tym pojęciom mówi się o wszystkich
ludziach wskazując na to, co różni ich od gatunku zwierząt.
Materia jest w istocie bytu tym
elementem, który stanowi podłoże cech i własności fizycznych. Jest zarazem tym
elementem, który wnosi w formę swoją szczegółowość, to znaczy czyni formę pryncypium,
czyli zasadą identyczności tylko tego oto bytu. Jest pryncypium odrębnym od
formy, jednak nie daje się poznać jako element odrębny i osobny. Poznajemy ją w
obszarze formy poprzez skutki, które wywołuje w formie. Tym skutkiem jest
głównie wspomniane uszczegółowienie, a więc wiązanie formy z materią tak
głębokie, że forma na zawsze pozostaje elementem identyfikującym tylko ten byt.
Opisując formę wskazujemy na jej
pozycję pryncypium określającego charakter i odrębność istoty. Opisując
natomiast materię nie możemy jej określić bez powiązania z formą. Wskazuje to
na fakt, że obydwa te pryncypia są z sobą głęboko powiązane. Forma identyfikuje
istotę, a więc udziela także materii pozycji czegoś w bycie niepowtarzalnego,
bo tę właśnie treść wnosi cecha identyczności. Materia stanowi podłoże
przypadłości, lecz daje się określić przez skutki w formie, a więc z pozycji
formy. Forma sama w sobie i w odniesieniu do materii jest taką rzeczywistością,
którą nazywamy aktem. Materia odnosi się do formy w sposób, który wskazuje na
to, że jest ona możnością. Można powiedzieć, że forma jest w istocie bytu
zawsze aktem, a materia jest zawsze możnością.
Akt jest w każdym bycie - także w
istocie współstanowiącej byt, nawet w przypadłości - zawsze tym, co faktyczne,
zapoczątkowujące daną strukturę bytową, jako jej pierwsze pryncypium. Te
pryncypia są różne w różnych strukturach bytowych. Różne więc także są akty.
Możność nie bytuje nigdy bez aktu.
Jest wdanym bycie zawsze podmiotem własności i elementem wprowadzającym szczegółowość.
Sama, ze swej natury, jest nieokreślona. To akt określa ją jako podmiot
przypadłości tego oto bytu. Ta nieokreśloność możności wskazuje też na to, że w
danym bycie musi znajdować się też akt, gdyż bez niego byty byłyby nieokreślone,
a więc i niepoznawalne, ponieważ nie różniłyby się od siebie. Możność, która w
istocie bytu jest materią, stanowi podłoże cech, podobnych w różnych bytach
jednostkowych. Jako materia jest podstawą ujmowania w bytach tego, co podobne,
jest więc podstawą tworzenia pojęć rodzajowych. Forma jest podstawą tego, co
odrębne, co różni byty, a więc jest podstawą tworzenia pojęć gatunkowych.
Dzięki aktowi, gdy on jest formą, byt
jest tym, czym jest. Dzięki możności, gdy jest ona materią, byt jest taki, o
sobie właściwych cechach i własnościach, podobnych do cech i własności w innych
bytach. Różni się nie tymi rozmaitymi przypadłościami, lecz swoją formą, jako
źródłem swej identyczności.
Można i trzeba powiedzieć, że byt
jednostkowy jest zawsze aktem i możnością. Ujmowany ze względu na istotę jest
formą i materią. Inaczej mówiąc, byt jest pewną faktycznością określoną. Zawsze
stanowi go akt i możność. Są one koniecznymi elementami strukturalnymi bytu.
Dodajmy, że inne elementy strukturalne nie są konieczne. Mogą towarzyszyć strukturze
z aktu i możności. Dodajmy też, że możność zawsze wiąże się z aktem i nie ma
jej bez aktu, nawet gdy ta możność jest materią. Akt nie jest tak głęboko
zależny od możności. Jako sama w sobie faktyczność może występować bez
możności. Zorientujemy się później, że akt bez możności, a więc nie związany,
staje się absolutem i jest tylko jeden, gdyż pełny brak zróżnicowań może
odnosić się tylko do jednego bytu.
Ukazując konieczną zależność możności
od aktu, uświadamiamy sobie zarazem, że w istocie bytu poznawanego zmysłami
forma i materia, stanowiąc akt i możność, są koniecznymi pryncypiami tej
istoty. Znaczy to, że istoty bytów są tylko wtedy istotami, gdy stanowi je akt
i możność, które są formą i materią, gdy nadawana przez byt informacja dochodzi
do naszego intelektu możnościowego poprzez zmysły. Byt, informując nas o swojej
formie i materii, ukazuje nam to, co w jego istocie konieczne, czyli te
pryncypia, które powodują, że ta istota jest tym, czym jest. Istota w
koniecznie stanowiących ją pryncypiach jest nazywany quidditas.
Niepełną istotę nazywamy quidditas,
czyli to, czym byt jest, stanowi w jego istocie tylko forma i materia. Ta quidditas jest tym, co najpierw oddziałuje
na nas razem z materiałem wrażeniowym, i jest odbierana przez intelekt możnościowy
w poziomie mowy serca, jeszcze więc przed uświadomieniem jej sobie w mowie
wewnętrznej. Stanowi te ujawnione przez byt pryncypia istotowe, które
sprawiają, że kierujemy się do oddziałującego na nas bytu. Trafiamy na ten byt,
gdyż powoduje to towarzysząca quidditas jedność stanowiących ją pryncypiów. Ta
jedność informuje nas o tym, że w istocie oddziałującego na nas bytu znajduje
się nie tylko quidditas, lecz także jedność, a także realność i zdolność istoty
do podmiotowania przypadłości, które przecież odbierają władze zmysłowe. Gdyby
nie było w tej istocie realności, nie byłoby w ogóle poznania. To, co nie jest
realne, a inaczej mówiąc, to, czego nie ma, nie może oddziałać na władze poznawcze.
Nicość lub niebyt nie działają, gdyż ich nie ma. Doznanie pryncypiów istotowych
i wrażeń, skutki w postaci wiedzy o tym, są znakiem, że w obszarze oddziałującego
na nas bytu znajdująca się quidditas jest realna. Quidditas nie jest więc pełną
istotą. Jest tylko tym, co konieczne, a raczej pierwsze w istocie. Istota jest
czymś pełniejszym. Tę pełną istotę nazywamy subsystencją.
Pełną istotę bytu, nazywaną
subsystencją, stanowi oprócz quidditas także swoista gotowość materii do
podmiotowania przypadłości, zarazem jedność scalająca pryncypia istotowe oraz
realność. Jedność i realność występując w istocie czynią ją substancją, lecz
nie stanowią w niej tego, czym jest istota. Są czymś wnikającym w istotę z
pełniejszego obszaru bytu. W poziomie mowy wewnętrznej uświadamiamy sobie, korzystając
zarazem w poziomie mowy zewnętrznej z przemyśleń stanowiących historię
filozofii, że jedność i realność są przejawami istnienia, to znaczy tego aktu w
bycie lub tego pierwszego pryncypium, które zapoczątkowuje cały byt, czyniąc go
zgodnie ze swą naturą czymś faktycznym, a więc realnym. Jeśli akt istnienia urealnia
cały byt, to swoim przejawem realności ogarnia także istotę. Doznajemy tej
istoty w poziomie mowy serca jako quidditas, ogarniętej jednością i realnością.
Ta jedność, a głównie realność, które nie są aktami ani przypadłościami istoty,
odsyłają więc do swego źródła, czyli do aktu istnienia, znajdującego się w
bycie obok jego istoty jako podstawa przejawiania się w subsystencji jej
jedności i realności. Ujęcie więc w subsystencji jedności i realności jest
drogą do odkrycia w bycie aktu istnienia.
Akt istnienia jest w bycie
jednostkowym pierwszym i dominującym aktem, zapoczątkowującym byt jako
wewnętrzne w bycie tworzywo, wspóstanowiące ten byt razem z istotą, ogarniętą
realnością, której akt istnienia udziela całemu bytowi. Akt istnienia urealnia
ten byt i zarazem wszystko w nim aktualizuje, czyli wiąże z sobą w samodzielną,
bytową jedność. Powoduje też odrębność całego bytu, a zarazem sprawia, że
skierowujemy się do oddziałującego na nas bytu jako dobra. Wywołuje też w
każdym bycie jego otwarcie się na inny byt, udostępnienie w spotkaniu. Nazywamy
takie zachowanie się bytu przejawiającą istnienie własnością prawdy.
Spotkanie z bytem jest skutkiem jego
otwarcia się wobec bytu odbierającego informacje. Ta najgłębsza, odebrana informacja
w poziomie mowy serca dzieje się jako relacja realna i powoduje realne
skierowanie się do bytu oddziałującego. Uświadomienia na poziomie poznania
wyraźnego jako mowy wewnętrznej i
zewnętrznej pozwalają nam twierdzić, że byt poinformował nas o swojej
wewnętrznej strukturze, a raczej dał nam dozać swoje struktury.
Doznaliśmy kolejno, zgodnie ze
zdolnością intelektu możnościowego do odbierania pryncypiów, najpierw tego,
czym byt jest, czyli jego quidditas. Zarazem doznaliśmy jedności i realności
źródła informującego o swojej istocie. Nie korzystając jeszcze z uświadomień,
skierowaliśmy się do oddziałującej na nas istoty bytu i zastaliśmy ją w jej
jedności i realności. Zaskoczyło to nasz intelekt i wywołało zdumienie,
mianowicie to, że wszystko, czego doznaliśmy, znajduje się na zewnątrz nas w
bycie na nas oddziałującym. Odnieśliśmy się z podziwem do tego realnego
elementu, który powoduje, że byt jest. Za pomocą mowy wewnętrznej zaczęliśmy
porządkować te doznania i je nazywać. Zaczęliśmy też nazywać zastane w bycie
oddziałującym stanowiące go elementy.
Jest więc byt istotą, która stanowi
akt i możność w postaci formy i materii. Ta istota w sposób podstawowy jest tą
formą i materią, jest quidditas. Ogarnia ją jednak i scala jedność. Ogarnia ją
zarazem realność. Ta jedność i realność razem z quidditas i gotowością istoty
do podmiotowania przypadłości jest dopiero pełną istotą, subsystencją. Jedność i
realność nie są koniecznymi pryncypiami istoty, wskazują więc na różne od
istoty swoje źródło. Tym źródłem, przejawiającym się jako jedność i realność,
jest akt istnienia, znajdujący się tak blisko istoty, że aż właśnie ogarnia ją
swoimi przejawami. Jako akt ogarniający istotę współkomponuje się z nią w jeden
byt, gdyż istota jako ogarniana, a więc jako możność wobec aktu istnienia, bez
tego aktu nie byłaby realna. Związana z aktem istnienia współstanowi z nim byt
jednostkowy, a urealniający ją akt istnienia staje się tylko jej właściwym
aktem. Jest więc byt zarazem istotą jako możnością i istnieniem jako aktem.
Zetknęliśmy się z tymi pryncypiami w poziomie mowy serca dzięki spotkaniu.
Należy tu dodać, że identyfikowanie w
bycie aktu istnienia dokonało się na dwu drogach.
Właściwym przedmiotem poznania
intelektualnego jest quidditas, a więc niepełna istota bytu. Idąc tym tropem
poznania odkrywamy dzięki korzystaniu z poznania wewnętrznego i zewnętrznego,
że ta istota sama w sobie jest strukturą pełną. Jest subsystencją, którą
realność czyni czymś dającym się doznawać i z kolei uświadamiać. Ta realność
wskazuje na swoje źródło, którego jest przejawem. Wskazuje na akt istnienia. Na
tej drodze akt istnienia jest swoiście wyrozumowany jako pierwszy akt bytu
jednostkowego, pierwsze pryncypium, stanowiące z istotą wewnętrzne
współtworzywo bytu.
Skutkiem doznania quidditas jest
zrodzone w intelekcie możnościowym słowo serca, które nie jest produktem lub wytworem
intelektu, gdyż takie wytwory powstają dopiero w mowie wewnętrznej, lecz jest
swoistym motywem dla woli, byśmy skierowali się do oddziałującego na nas bytu.
Skierowane do bytu zewnętrznego nasze władze poznawcze nie mogą jednak wyjść
poza obszar bytowy człowieka. Mogą jednak powodować korzystanie z relacji
istnieniowych, który łączą byt oddziałujący z bytem doznającym informacji. Te
relacje budują się na przejawiających istnienie własnościach
transcendentalnych, takich jak realność, prawda, dobro. Realność wywołuje
relację przebywania w zasięgu siebie i umożliwia spotkanie. Jest zarazem
akceptacją wzajemną dwu realnie powiązanych z sobą bytów. Z powodu tej
akceptacji jest realcją miłości w jej nierozwiniętej postaci. Prawda jest taką
własnością bytu, która polega na otwieraniu się tego bytu wobec nas, na jego
udostępnianiu. Wywołuje więc relację obdarowywania sobą, relację wiary. Przejaw
istnienia w postaci własności dobra wywołuje oczekiwanie, że będzie trwało
współprzebywanie i przekazywanie w informacji tego, czym byt jest. Jest to
relacja nadziei. Idąc więc tropem bezpośredniego kontaktowania się dwu bytów
dzięki relacjom istnieniowym możemy powiedzieć, że w poziomie mowy serca kontaktujemy
się z aktem istnienia bytu jednostkowego przez te relacje. Na tej drodze akt
istnienia nie jest wyrozumowany, lecz spotkany. Spotykamy go jako przedmiot
miłości, jako coś, do czego odnosimy się z zaufaniem i nadzieją, że będzie
trwał ten ufny i miłujący kontakt. Zaskoczenie i podziw spowodowane naszym
skierowaniem się do bytu wskazują, że inaczej kontaktujemy się w bycie z aktem
istnienia i inaczej z quidditas i subsystencją. Do aktu istnienia odnosimy się
z miłością i w podziwiającej modlitwie. Na istotę reagujemy wiedzą, wyrażającą
się w zidentyfikowaniu tego, czego doznaliśmy. W sumie cały byt jest przez nas
rozpoznany jako ten, który wywołał doznawanie i zaskoczył nas tym, że jest.
Reagujemy na niego skutkiem spotkania: poznaniem i miłością. To odnoszenie się
do bytu z miłością w poziomie mowy serca uwyraźnia się dopiero w mowie
wewnętrznej i zewnętrznej.
Dopowiedzmy jeszcze tylko, że przez
istotę zarówno niepełną, jak i pełną rozumiemy w bycie to, czym ten byt jest. Aktem
istnienia jest pryncypium, które powoduje, że byt jest. Bezpośrednio
kontaktujemy się z tym aktem istnienia poprzez relacje istnieniowe, budujące
się na przejawach istnienia w całym bycie. Te przejawy istnienia w bycie są
nazywane własnościami transcendentalnymi, czyli występującymi w każdym bycie.
Odróżniamy od tych własności przejawiających istnienie własności kategorialne,
czyli podmiotowane przez istotę bytu jako możność. Te własności nazywa się
przypadłościami. Takie relacje budujące się na własnościach kategorialnych i na
własnościach transcendentalnych są przypadłościami.
Używany tu termin "natura"
oznacza istotę, która pod wpływem zewnętrznych bytów nabywa gotowości do
podlegania wpływom tych bytów i podmiotowania zgodnie z sobą i tymi wpływami
zespołu przypadłości.
W związku z faktem, że w poziomie mowy
serca, a więc skutków spotkania, nawiązujemy kontakt z istnieniem oddziałującego
na nas bytu nie za pomocą poznania, lecz relacji istnieniowych, należy
uwyraźnić powody wykluczenia spotkania istnienia w bezpośrednim poznaniu.
Mowa serca informuje nas o tym, że
oddziałujący na nas byt wywołał nasze skierowanie się do niego. Intelekt możnościowy
odebrał wiernie nadawane informacje. W tym niewyraźnym poznaniu nie powstają
pojęcia i nazwy. Na nawiązaną z nami przez byt realną relację spotkania
intelekt reaguje pobudzaniem woli do realnego zwrócenia się nas do bytu
zewnętrznego. Zwracamy się do tego bytu w sposób miłujący i ufny. A miłość i
wiara są realnymi relacjami. Intelekt i wola nie mogą - jak wiemy - wykroczyć
poza bytowy obszar człowieka. Gdyby intelekt, pobudzony odebranymi pryncypiami
i zrodzonym słowem serca, realnie wykroczył poza obszar człowieka w kierunku oddziałującego
na nas bytu i osiągnął ten byt, poznanie zmieniłoby swoją naturę. Przestałoby
być realną relacją odbioru nadanych informacji i stałoby się realnym dojściem -
powrotem (reditio) do bytu. Przestałoby być jednokierunkową relacją odbierania
informacji oraz uzyskania wiedzy i stałoby się realnym kołem, w którym zatarłaby
się granica między odbiorem i nadawaniem. Poznanie byłoby krążeniem albo wprost
pryncypiów bytu, albo krążeniem wiedzy.
Gdyby intelekt podobnie pobudzony
informacją o pryncypiach oddziałującego na nas bytu skierował się do tego bytu
swoją wiedzą, to właśnie tę wiedzę wnosiłby realnie w oddziałujący na nas byt.
Do wnętrza tego bytu wnosiłby wiedzę, która musiałaby być traktowana jako coś
realnego. Takie rozwiązanie lub wyjaśnienie skutków spotkania nazywa się gnozą,
utożsamieniem wiedzy z bytem, ujęć bytu z bytem ujmowanym. Dodajmy zaraz, że
dzieje się to w poziomie mowy serca. W tym poziomie nie ma jeszcze pojęć i
nazw. Jest tylko inicjowanie realnego skierowania się do bytu, co spełnia się
przez relacje osobowe. Gnoza więc nie da się uzasadnić. Wymaga ona wiedzy już
wytworzonej, uzyskiwanej w mowie wewnętrznej i zewnętrznej. Ta jednak wiedza
wymaga znaków fizycznych. Ich recepcja przez byt odbierający wywołuje najpierw
mowę serca. Wyklucza to ponowne krążenie (reditio) wiedzy i pryncypiów.
Reditio to swoiste krążenie informacji
o pryncypiach i samych pryncypiów, tej informacji, która nie wiadomo dlaczego
przekształca się w realne pryncypia i czyni poznanie zamkniętym kołem,
krążeniem, w którym przyczyna informacji i jej skutek stają się tym samym. Ten
błąd nie pozwala uznać poznania za relację o charakterze koła. Poznanie jest
zawsze relacją jednokirunkową, nadaną przez byt i odbieraną przez intelekt,
który zwracając się do oddziałującego bytu, mobilizuje nas do wiązania się z
nim relacjami istnieniowymi.
Gnoza jest teorią, według której
spotkany przez nas i oddziałujący na nas byt nie wiąże się z nami realną
relacją wywołującą zrodzenie przez intelekt słowa serca. Jest poglądem, że
oddziałujący na nas byt udziela się nam na sposób wiedzy, a więc w poziomie
mowy wewnętrznej i zewnętrznej, i że tę wiedzę wnosimy w byt zewnętrzny, w
którym ta wiedza nabywa pozycji realnego pryncypium, które w swej naturze jest
wiedzą. Dokonuje się krążenie wiedzy, która przybiera uwłaczającą jej postać
realności. Byty są tylko wzajemną wiedzą o sobie. Nastąpiło utożsamienie bytu i
wiedzy, swoiste utożsamienie przyczyny i skutku.
Reditio i gnoza, zbudowane na błędzie
utożsamienia przyczyny i skutku, pojęć i bytu, nie mogą stanowić sposobu wyjaśnienia
poznania. Pomijają zarazem fakt mowy serca.
Mowa serca informuje nas o odbiorze
przez intelekt możnościowy pryncypiów istoty, a więc o pierwszych, stanowiących
istotę elementach bytowych. Informuje nas zarazem o nawiązaniu przez nas
kontaktu z istnieniem, które jest wyjściowym pryncypium całego bytu. Pryncypia
są tymi podstawowymi elementami bytu, które współtworzą byt. Są one różnorakie.
Te, od których zależy realność i tożsamość bytu, są nazywane przyczynami
wewnętrznymi, a raczej głównymi przyczynami wewnętrznymi bytu.
Te pryncypia jako główne przyczyny
wewnętrzne możemy ująć ze względu na strukturę bytu i ze względu na jego genezę,
to znaczy w aspekcie powiązań między przyczynami wewnętrznymi lub w aspekcie
ich od siebie zależności.
W ujęciu strukturalnym, ze względu
więc na to, co w bycie się znajduje, a nie w porządku uświadomień, byt jest
istnieniem i istotą.
Istnienie jest aktem, samą więc
faktycznością lub rzeczywistością, która czyni wszystko, z czym się wiąże,
czymś właśnie faktycznym lub rzeczywistym. Czyniąc to, nie jest jednak
czynnością, procesem, relacją. Stanowiąc akt jest wewnątrz bytu tym tworzywem,
które wyzwala inne pryncypia urealniając je i aktualizując, czyli wiążąc z
sobą. Na mocy tych czynności staje się niepowtarzalnym aktem tego jednostkowego
bytu, który zapoczątkowuje, stając się jego podstawowym i wyjściowym tworzywem.
Istota jest możnością urealnioną przez
akt istnienia i związaną z nim tak głęboko, że czyni go aktem tylko tego bytu
jednostkowego i ze względu na to jest inna w każdym bycie. Ta inność wskazuje
na wewnętrzne zróżnicowanie istoty. Stanowi ją także akt i możność, które w
bytach, ujmowanych przez nas zmysłami, są formą i materią. Forma jest
czynnikiem określającym, identyfikującym istotę. Materia jest czynnikiem
nieokreślonym, indywidualizowanym przez formę, która w tej materii wywołuje jej
gotowość do podmiotowania przypadłości właściwych całej istocie, lecz ze
względu na możność materialną. Mogą znajdować się w istocie dwie możności:
materialna i duchowa, jak np. w człowieku. Może też znajdować się w jakiejś
istocie obok formy tylko możność duchowa. Możność duchowa podmiotuje inne przypadłości.
Byt, który w swej istocie zawiera formę i tylko możność duchową, jest
substancją duchową. Byt, który w swej istocie zawiera formę i tylko możność
materialną, jest substancją materialną. Istotowy charakter bytu zależy bowiem
od formy i typu możności.
Substancją jest każdy byt samodzielny,
to znaczy taki, który zawiera w sobie wszystkie główne pryncypia i nie tkwi w
innym bycie jako jego przypadłość.
Przypadłością jest byt niesamodzielny,
także ukonsytuowany z istnienia i istoty, lecz podlegający w swym trwaniu jako
przypadłość trwaniu substancji, której jest cechą lub własnością. Istota
przypadłości jest wyznaczona przez naturę możności, jest do niej proporcjonalna
i w niej zapodmiotowana. Istnienie przypadłości jest stworzone, lecz zależne od
trwania istnienia substancji.
Mówiąc o przypadłościach jako
własnościach bytu ze względu na jego istotę, należy wyraźnie odróżnić od nich
własności transcendentalne, które są przejawianiem się w bycie jego istnienia.
To przejawianie się istnienia zależy w swym charakterze od istoty, którą akt
istnienia urealnia i aktualizuje. Tym przejawem jest więc realność i wyznaczona
zaktualizowaniem jedność wewnętrzna bytu, zarazem odrębność, prawda, dobro i
piękno. Odrębność jest manifestowaniem przez istnienie osobności i
niepowtarzalności bytowego obszaru jednostki. Prawda to otwarcie się bytu wobec
innych bytów na mocy tego, że istnienie ujawnia byt, czyniąc go czymś
rzeczywistym. Dobro i zdolność bytu do wywołania pozytywnych do niego
odniesień. Piękno jest wywołaniem upodobania w bycie głównie z tego powodu, że
jest, że istnieje.
Ujęty strukturalnie byt jest więc
istnieniem i istotą. Istoty są zawsze formą i jakąś odmianą możności. Istnienie
w tym bycie przejawia się poprzez własności transcendentalne. Istota podmiotuje
przypadłości proporcjonalnie do współstanowiącej ją z formą możności, która
jest albo duchowa, albo materialna. W danej istocie może być zaktualizowana
możność zarówno duchowa jak i materialna.
W ujęciu genetycznym, ze względu więc
na powiązania i zależności między wewnętrznymi przyczynami bytu, za pierwsze w
bycie, zapoczątkowujące go pryncypium musimy uznać akt istnienia. Istnienie
właśnie urealnia byt, a więc wszystkie współstanowiące go pryncypia. Nie ma
bowiem istoty, gdy nie jest realna. Nie chodzi tu o zależność czasową, lecz o
zależność w realności. Akt istnienia nie jest osobny, nie związany w danym
bycie z istotą. Jest od początku od niej zależny. Nosi w sobie znamię tego
uzależnienia. Nie jest to zależność w realności. On jest źródłem realności
bytu. Jako źródło realności i aktualizowania istoty wyłania ją z siebie w
postaci możności. Inaczej mówiąc, cecha zależności aktu istnienia od początku
ten akt charakteryzuje. Tę cechę akt istnienia swoiście rozwija w sferę możności
tak ważnej, indywidualizującej ten akt, że staje się ona czymś w bycie
istotowym, współstanowiącym byt razem z istnieniem. Aktualizując istotę, akt
istnienia wywołuje w niej proporcjonalny do siebie akt powodujący tożsamość
bytu, jego określoność, gdyż akt istnienia jest właśnie określony. Wywołuje formę
i przez nią udziela określoności całemu bytowi. W obszarze możności zaktualizowana
forma udziela określoności tej "części" istoty, która podmiotuje
przypadłości. Gdyby akt istnienia nie zaktualizował w istocie bytu jego formy,
aktualizowałby możność nieokreśloną. W wyniku tego byty nie miałyby swej tożsamości,
byłyby wszystkie jednakowe. W naszym poznaniu nie moglibyśmy ich odróżnić. Nie
miałyby w sobie pryncypium, które powoduje, że coś jest zwierzęciem,
człowiekiem, rośliną, a wśród roślin np. drzewem.
Dodajmy, że forma w każdym bycie
zawiera w sobie powody tożsamości, czyli taką naturę, która wyzwala określone
skutki. Zgodnie z naszym poznaniem niewyraźnym w poziomie mowy serca odkrywamy,
że forma człowieka wywołuje w jego istocie poznanie intelektualno-zmysłowe,
ruch i wymiary. W zwierzęciu jego forma wyzwala poznanie tylko zmysłowe, ruch i
wymiary. Forma roślin jest zasadą tylko ich ruchu i wymiarów. Mogą być byty,
których forma wyzwala w ich istocie tylko wymiary. Nie ma też przeszkód, aby
wyróżnić byty, których forma wyzwala w ich istocie tylko poznanie
intelektualne. Są to byty duchowe, nie zawierające w swej istocie materii. Nie
może w nich pojawić się ruch i wymiary.
W związku z materią dopowiedzmy, że
akt istnienia, który urealnił całą w bycie warstwę możności, zaktualizował w
niej formę. Ta forma wpływa na pozostałą część możności, czyniąc ją podmiotem
albo tylko duchowym, albo duchowo-materialnym, albo tylko materialnym. Jeżeli
możność pod wpływem formy przekształca się w materię, znaczy to, że forma wyzwoliła
w tej możności cechę ilości, która całemu obszarowi możności, nie będącej
formą, udziela przestrzenności i fizycznej widzialności. Materia nie jest więc
tworzywem znajdującym się poza obszarem bytu jednostkowego. Forma nie przenosi
jej do istoty bytu spoza obszaru tego bytu. Materia w bycie jednostkowym jest
skutkiem wpływu formy na możność. Ten wpływ to wyzwolenie ilości, aktualizowane
przez akt istnienia. Akt istnienia dzięki urealnianiu i aktualizowaniu jest
pryncypium całej wewnętrznej zawartości bytu jednostkowego.
Urealnienie więc bytu przez akt
istnienia polega na zapoczątkowaniu tego bytu, urzeczywistnieniu go.
Urzeczywistnienie lub urealnienie jest zachowaniem się istnienia wobec innych
stanowiących byt pryncypiów. To zachowanie się aktu istnienia ma się tak do
niego, jak czynność do swego podmiotu.
Aktualizowanie to takie zachowanie się
aktu istnienia, że wszystko, co w bycie urealnione, wiąże on z sobą. Dzięki ogarnięciu
przez akt istnienia wszystkiego, co w bycie zaktualizowane, byt staje się
strukturalną jednością. Ta jedność przejawia w bycie istnienie i jego dominującą
rolę pierwszego aktu bytu.
Ujęty genetycznie byt jest najpierw
aktem istnienia, który zapoczątkowuje byt, rozwijając swą cechę zależności w
związaną z sobą sferę możności. Urealnia ją, a zarazem aktualizuje, to znaczy
dopuszcza jej zróżnicowanie się np. na formę i materię. Ta zróżnicowana możność
jest ważna, istotna, jest wprost istotą, która decyduje o wewnętrznej
tożsamości bytu. Mówimy krótko, że byt jest istnieniem i istotą. Forma w
istocie bytu wyzwala materię w taki sposób, że stanowiąc także pryncypium
wymiarów powoduje w możności ilość, która czyni z kolei tę możność czymś
przestrzennym, widzialnym, wprost materią. Akt istnienia wszystko to wiąże z
sobą, wnosząc tym samym w cały byt strukturalną jedność, odrębność i realność.
Jest aktem, a więc powodem tych przejawów, które stają się podmiotami
istnieniowymi relacji między bytami. Poprzez te relacje człowiek, doznający
pryncypiów oddziałującego na niego bytu, spotyka się z istnieniem tego bytu.
Dzieje się to w poziomie mowy serca.
W poziomie mowy wewnętrznej i
zewnętrznej zwraca uwagę to związanie aktu istnienia z urealnioną i
zaktualizowaną przez niego istotą. Zwraca uwagę zależność aktu istnienia od
istoty. Jest to zależność w poziomie skutków. Znaczy to, że akt istnienia tę
tylko istotę urealnia i aktualizuje. Jest przez to z nią powiązany i w tym od
niej zależny. Istota jest powiązana z aktem istnienia w poziomie przyczyn. Znaczy
to, że akt istnienia udziela jej realności. Nie otrzymuje swej realności od
istoty. Nie można jednak przyjąć, że manifestującą go realność zawdzięcza tylko
sobie. Jako akt jest powodem przejawiania się w postaci realności. Ujawnia w
tym "działaniu" swą naturę aktu. Jest jednak aktem zależnym. Ta cecha
zależności jest stała. Odsyła zarazem do pryncypium, które jest istotą i powoduje,
że akt istnienia jest w danym bycie. Ponieważ w bycie obok istoty i istnienia
nie ma innych podstawowych pryncypiów, powodem tego, że akt istnienia jest w
bycie i urealnia istotę, musi być pryncypium zewnętrzne wobec bytu, ukonstytuowanego
z istnienia i istoty. Ponadto natura aktu istnienia - jako zależnego - nie może
być niezależna od przyczyn, czyli samoistna. Samoistność musimy przypisać temu
pryncypium, od którego zależy, że zależny akt istnienia zapoczątkowuje byt
jednostkowy. To zewnętrzne pryncypium jest samym tylko istnieniem, gdyż
wskazuje na taką jego naturę sprawiony skutek, którym jest zależny od niego akt
istnienia. Przyczyna bowiem musi być tym, co sprawia.
Odkryta przez nas w strukturalnym
ujęciu bytu cecha zależności zapoczątkowującego byt aktu istnienia, zależności
od istoty, domaga się także zależności samego aktu istnienia od takiego aktu
spoza danego bytu, który jest tylko istnieniem, samym istnieniem. Takie
istnienie nie zależy od przyczyn, gdyż jest pierwszą przyczyną wszystkiego,
wszystkich zależnych aktów istnienia. Jako istnienie niezależne, samo w sobie,
gdyż takie domaga się zależny akt istnienia, jest istnieniem samoistnym, realnym
pryncypium, wprost przyczyną zależnych aktów istnienia, zapoczątkowujących byty
jednostkowe, to znaczy takie, których akty istnienia urealniły i zaktualizowały
istotę. Jeżeli zależne akty istnienia zapoczątkowują byty jednostkowe i tylko
one razem z istotami współstanowią te byty jako ich wewnętrzne tworzywo, to
wynika z tego, że zewnętrzny wobec tych bytów, samoistny akt istnienia
przyczynuje zależne akty istnienia poza sobą. To przyczynowanie jest urealnianiem.
Urealnianie ze strony samoistnego aktu istnienia nie jest zapoczątkowywaniem,
lecz stwarzaniem. Urealnianie jako stwarzanie nie jest jednak procesem,
"działaniem", powodowanym przez samoistne istnienie, lecz tylko mocą,
która sprawia, że zależny akt istnienia jest skutkiem wskazującym na swą
przyczynę. Ta zależność od przyczyny jest wewnątrz stworzonego aktu istnienia,
jest jego cechą. Nie zmienia więc natury istnienia samoistnego. To istnienie
zawsze pozostaje tylko samoistnym aktem, wypełniającym i stanowiącym cały jego
obszar bytowy. Samoistny akt istnienia jest więc bytem wypełnionym jednym tylko
pryncypium.
Zależne w swojej naturze istnienie
stworzone pozwala nam więc odkryć istnienie samoistne, tłumaczące pojawienie
się zależnego istnienia zapoczątkowującego byt jednostkowy. Cały więc byt
nabywa charakteru skutku i zależności od zewnętrznej przyczyny istnienia. Ta
przyczyna powoduje, zgodnie ze swą naturą, tylko zależne akty istnienia.
Te akty zależne urealniają możność i
aktualizują jej ukonstytuowanie się w formę i jakąś postać możności, np. w
materię. Tego ukonstytuowania nie powoduje zależny akt istnienia bytu
jednostkowego, gdyż wszystkie akty istnienia tylko urealniają i aktualizują.
Nie można jednak przyjąć, że istoty bytów same konstytuują się w formę i
materię. Byłoby to niezgodne z faktem, że cały byt jest uprzyczynowany. Nie
można też przyjąć, że jakikolwiek byt lub któreś z jego pryncypiów jest
przyczyną siebie. Nie można być przyczyną siebie. Gdyby jakikolwiek byt był
przyczyną siebie, to byłby tą przyczyną wtedy, gdy nie istnieje, i wówczas
niebytowi przypisywalibyśmy istnienie. Niebyt i byt stałyby się tym samym. Nawet
samoistne istnienie nie jest przyczyną siebie. Po prostu jest, gdyż do natury
istnienia należy, że poza istnieniem nie ma przyczyn. Samoistne istnienie, nie
mając przyczyn, zawsze jest. Wskazują na jego realność realne istnienia
zależne. Wynika z tego wszystkiego, że konstytuowanie się istoty wymaga także zewnętrznych
pryncypiów.
Natura istoty wskazuje na właściwe jej
pryncypia zewnętrzne. Te pryncypia nie są przyczynami sprawczymi istoty, gdyż
urealnia ją i aktualizuje wewnętrzny w bycie, zależny akt istnienia. Zewnętrzne
pryncypia istoty mogą być tylko wzorem, modelem istoty, jej miarą o charakterze
celu. Nazywa się je właśnie przyczynami celowymi. Znaczy to, że są dla istoty
obrazem tego, czym ma być ta istota. Nie jest to jednak obraz i cel tylko
myślny. Przyczyny celowe są substancjami i całą swą istotą realnie wpływają na
możność bytu jednostkowego. Wywołuje to takie realne upodobnienie i wymierzenie
możności, że istnienie danego bytu musi to podobieństwo i miarę możności
zaktualizować w swą istotę.
Dla wyjaśnienia wpływu przyczyn
celowych na możność bytu jednostkowego rozważmy istotę człowieka. Strukturalne
ujęcie istoty człowieka ukazuje nam ją jako duszę i ciało. Dusza nie zawiera w
swej strukturze materii. Taką jej budowę musiały wyznaczyć substancje podobnie
nie zawierające w swej strukturze materii, substancje czysto duchowe. W istocie
człowieka akt istnienia zaktualizował także ciało. Musiały je wymierzyć
substancje, których forma wywołuje w nich tylko wymiary i ruch. Podłożem
wymiarów i ruchu jest tylko rozciągłość. Tymi przyczynami ciała mogą być
najprostsze struktury materialne i kody genetyczne rodziców. Rodzice, jako
duchowo-cielesne byty jednostkowe, ponadto oddziałują na dziecko swoją
psychiką, a matka swym ludzkim organizmem, gdyż w jego obszarze dojrzewa do
urodzenia człowiek. Rodzice są więc przyczynami celowymi istoty człowieka w
odniesieniu do jego ciała i psychiki.
Substancje, pełniące role przyczyn
celowych, są zewnętrznymi przyczynami istoty jednostkowych bytów.
Powstanie bytu jednostkowego i jego
struktury wyjaśniają cztery zarazem działające przyczyny. Są to dwie przyczyny
wewnętrzne i dwie zewnętrzne. Dwie wewnętrzne przyczyny to stworzony akt
istnienia i urealniona oraz zaktualizowana przez niego istota. Dwie przyczyny
zewnętrzne to samoistne istnienie, stwarzające akt istnienia zapoczątkowujący
byt jednostkowy, oraz przyczyny celowe wpływające na ukonstytuowanie się
istoty.
Zwraca istotę fakt, że istoty bytów są
różnorakie, że wobec tego akt istnienia aktualizuje wpływ właściwych tylko danemu
bytowi przyczyn celowych. Wynika z tego, że trzeba przyjąć teorię typów aktów
istnienia. Gdy ujmujemy byt i akt istnienia genetycznie, teoria ta nie jest
czytelna. Jest zrozumiała w strukturalnym ujęciu bytu. W tym ujęciu akt
istnienia zapoczątkowuje tylko ten byt, to znaczy zależy tylko od tej
zaktualizowanej przez siebie istoty. Jest przystosowany do tej istoty. Jest
aktem istnienia człowieka, zwierzęcia, rośliny. Aktualizuje więc istotę
właściwą tym bytom.
Z pozycji ujęć strukturalnych bytu
możemy przyjąć cztery typy aktów istnienia: samoistny akt istnienia, akt
istnienia bytów osobowych, akt istnienia bytów nieosobowych, akt istnienia
przypadłości.
W związku z wprowadzonym tu terminem
"osoba" zasygnalizujmy tylko, że osobą jest taki byt jednostkowy, w
którego istocie akt istnienia aktualizuje intelektualność.
Wewnętrzne przyczyny bytu, rozpoznane
jako istnienie i istota, są koniecznymi tworzywami bytu. Oprócz tych tworzyw są
w bycie elementy drugorzędne, które albo są przejawami istnienia, albo
przypadłościami, wzbogacającymi istotę. Przejawy istnienia nazywają się
własnościami transcendentalnymi. Natomiast własności, które doskonalą istotę,
nazywa się własnościami kategorialnymi lub wprost przypadłościami.
W poziomie poznania zmysłowego i
najpierw sobie uświadamianego poznajemy przede wszystkim przypadłości. W poziomie
mowy serca za pośrednictwem poznania zmysłowego doznajemy najpierw przejawów
istnienia, takich przede wszystkim jak jedność i odrębność. Towarzyszą one
doznawanym przez intelekt możnościowy pryncypiom istoty. To doznanie pryncypiów
istotowych kieruje na ogół do uświadamiania sobie przypadłości, gdy zwiążemy
analizę doznań z kolejnością uświadamiania ich sobie, a nie z kolejnością ich
bytowania. Mowa serca uwyraźnia głównie porządek bytowania.
Zauważmy teraz tylko krótko, że istoty
są różne i mają typowe dla siebie przypadłości. Byty np., których forma nie
jest rozumna, nie mają istotowej własności intelektu. Mają tylko władze
poznawcze zmysłowe i własności fizyczne, gdy w istocie bytu jest materia. Byty,
w których istocie jest forma rozumna i materia, mają własności zarówno duchowe,
jak i fizyczne. Duchowe to zawsze intelekt i wola, fizyczne to np. ilość,
nazywana także rozciągłością, na której budują się wymiary, a w związku z tym
przestrzenność, ponadto jakości, takie jak barwy, ciepło, zapachy. Przypadłość
nazywana intelektem stanowi podstawę ważnej działalności człowieka, mianowicie
jego poznania i postępowania.
Własności transcendentalne razem z
pryncypiami istoty, najpierw doznawane w poziomie mowy serca, wywołują w intelekcie
możnościowym bytowy powód, który kieruje nas do poznawanego bytu. Kieruje nas
do granic bytowego obszaru człowieka i skłania do kontaktu ze spotkanym bytem.
Ten kontakt nawiązujemy przez relacje istnieniowe, których podmiotem są
własności transcendentalne. Te własności są następujące: odrębność, jedność,
realność, prawda, dobro, piękno. Wymieniamy je w kolejności uświadamiania ich
sobie. Należy jednak podkreślić, że własności te pojawiają się jednocześnie,
gdyż akt istnienia przejawia się w całym bycie i wywołuje wszystkie zarazem własności
transcendentalne. Tych własności jest tylko sześć, gdyż istota bytu pozwala na
tyle tylko sposobów przejawiania się istnienia. Mowa serca ujawnia nam najpierw
doznanie jedności i odrębności pryncypiów istoty. Ponieważ jest to przede wszystkim
doznanie pryncypiów istoty, uwyraźnia się najpierw ich jedność. Właśnie
doznajemy tej jedności, a nie tworzymy jej za pomocą czynności poznawania. Ta
jedność pryncypiów ujawnia zarazem odrębność całej istoty i oddziałującego na
nas bytu. Porządek bytowania pozwala na przyznanie odrębności pozycji
pierwszego tematu metafizycznej identyfikacji własności transcendentalnych.
Odrębność jest w całym bycie
jednostkowym tym przejawem istnienia, który ukazuje istnienie jako pryncypium
wyznaczające granicę obszaru stanowiącego cały byt jednostkowy. Jest to obszar
osobny, niepowtarzalny, pozwalający w mowie wewnętrznej i zewnętrznej na
sformułowanie zdania, że byt odrębny nie jest zarazem drugim odrębnym bytem.
Własność odrębności jest więc treścią tego pierwszego zdania, nazywanego
pierwszą zasadą. Własność odrębności ujawnia zarazem, że konieczne pryncypia
stanowiące byt są wewnętrznymi przyczynami wyłącznie tego jednostkowego bytu.
Posiada on swe wewnętrzne przyczyny niezależnie od naszego ich poznania.
Dlatego więc, że byt istnieje, następuje spotkanie i poznanie.
Jedność jest w całym bycie
jednostkowym przejawianiem się podporządkowania istnieniu wszystkich
stanowiących byt pryncypiów. Jedność ujawnia więc, że akt istnienia
zapoczątkowuje byt i w nim dominuje, że wobec tego urealnia cały byt i aktualizuje
w nim całą wewnętrzną strukturę. Podkreślmy tu, że ta struktura wyraża właśnie
jedność podporządkowań. Znaczy to, że istota lub przypadłości nie mogą wyprzedzić
istnienia, że istnienie je urealnia. Podobnie możność jest wyprzedzona aktem, a
materię analizuje forma. Wszystkie pryncypia występują jednocześnie w bycie
jednostkowym, zależą jednak od siebie w takiej kolejności, że zawsze pierwszy
jest akt, a tym samym pierwszy jest akt istnienia. Tak opisaną jedność
podporządkowań w wewnętrznej strukturze bytu nazywamy jednością substancjalną,
to znaczy jednością wyrażającą całą strukturę samodzielnego bytu jednostkowego.
Należy przeciwstawić tak ujętej
jedności substancjalnej jedność addycyjną. Jedność substancjalna wyraża ład wewnętrznej
kompozycji bytu, pryncypia zapoczątkowujące byt i pryncypia zależne od tego, co
jest aktem w całym bycie i w jego istocie. Jedność addycyjna spełnia się w
ludzkich wytworach i polega na przyznaniu każdemu elementowi strukturalnemu wytworu
tej samej pozycji elementu niezależnego od innych. Przypisuje się tym samym
temu elementowi pozycję samodzielności, co powoduje, że wytwór jest sumą
samodzielnych elementów. Nie mogą one wtedy tworzyć jednego i o wewnętrznej
jedności samodzielnego bytu. Nie stanowią bytowej kompozycji, lecz sumę bytów
powiązanych relacjami wyznaczonymi przez naturę elementów. Człowiek połączył te
elementy na miarę celu, który wyznaczył tej koncepcji. Wytwór realizuje ten
cel, a więc zgodnie z nim funkcjonuje. Ta funkcja staje się pozorną istotą
wytworu, pozwalającą go rozpoznać i używać. Zależąc od twórczości człowieka
wytwór powstaje mechanicznie, na sposób dodawania części. Termin
"addycja" wyraża to dodawanie i dlatego przypisujemy wytworom
strukturę addycyjną.
Dodajmy, że Platon i wszyscy platonicy
oraz neoplatonicy przypisują strukturę addycyjną realnym bytom jednostkowym.
Wyklucza to różnicę między bytami i wytworami, to znaczy między bytami
zapoczątkowanymi przez właściwy im akt istnienia a wytworami, które powstają
mechanicznie na mocy pomysłu człowieka.
Komponowane przez człowieka wytwory
nigdy nie są bytami, lecz mechanicznie scalaną sumą bytów. Zajmuje się nimi
estetyka i logika, także matematyka i filozofia, przypisujące intelektowi
pozycję pierwszego pryncypium rzeczywistości. Tym pierwszym pryncypium jednak
nie jest intelekt, lecz akt istnienia.
Metafizyka zajmuje się tylko tymi
bytami, które zapoczątkowuje akt istnienia. Metafizyka jednak identyfikuje
także wytwory, rozpoznaje je jako dzieła mechanicznie tworzone przez intelekt
lub przez inne byty, gdy pełnią one rolę katalizatora mechanicznych połączeń najprostszych
bytów np. w kamień, i przestaje się nimi zajmować.
Należy tu dodać, że addycyjna jedność
wytworu nie może stać się podstawą i treścią zasady tożsamości, to znaczy
zdania wyrażającego substancjalną jedność bytu. Wytwór nie jest wewnętrznie
spójnym i jednolitym bytem. Zasada tożsamości odsyła do samodzielnych bytów o
strukturze wewnętrznie podporządkowanych sobie bytów quo i wyraża tę strukturę.
Wyraża jedność transcendentalną, przejawiającą istnienie ogarniające cały byt
jednostkowy.
Realność jest w całym bycie
jednostkowym przejawianiem się istnienia w jego funkcji właśnie urealniania
całej wewnętrznej zawartości bytu jednostkowego. Realność jest więc taką
własnością transcendentalną bytu, która w obszarze bytu jednostkowego wyklucza
nicość, nazywaną inaczej niebytem. Ujawnia i powoduje, że to, co urealnił i
zaktualizował akt istnienia, jest bytem, że po prostu jest. Realność może
najwyraźniej ujawnia to, czym jest byt, gdy ogarnia ją, urealnia i aktualizuje
akt istnienia.
Realność odkrywamy najpierw w obszarze
istoty, ujętej jako substancja. Ta realność czyni istotę substancją. Nie jest
koniecznym elementem istoty. Występując w istocie jako substancji wskazuje na
znajdujące się obok istoty przenikające ją i odrębne od niej istnienia.
Ponieważ nie ma istoty bez istnienia, istnienie i istota współstanowią byt
jednostkowy.
Ta wspaniała własność, która wszystko
w bycie czyni bytem, staje się treścią zasady racji dostatecznej. Ta zasada wyraża
to, że tylko to, co bytuje, co jest, stanowi pryncypium lub przyczynę
bytowania, zarówno wewnętrzną jak i zewnętrzną. Krótko mówimy, że tylko byt
jest przyczyną bytu, tylko więc to, co istnieje. Niebyt wobec tego nigdy nie
może być przyczyną bytu, gdyż w ogóle go nie ma. aden też byt nie może być
przyczyną siebie, gdyż nie ma go przed urealniającym byt aktem istnienia. Gdyby
sam zapoczątkowywał siebie, musiałby istnieć przed swoim zaistnieniem.
Przypisywanie bytowi pozycji przyczyny siebie powodowałoby traktowanie nicości
jako czegoś istniejącego. Ginęłaby różnica między bytem i niebytem. Nawet samoistne
istnienie nie jest przyczyną siebie. Po prostu jest, nie wyprzedzone żadną
przyczyną. Mówimy, że jest samo z siebie (a se). Jest takie, że jest, gdyż
wskazują na nie realne istnienia zależne, aktualizujące w sobie możność.
Omawiając odrębność, jedność i
realność, zwracaliśmy uwagę na to, że te przejawy bytu, stanowiące jego
własności transcendentalne, są treścią pierwszych zasad. Należy wyraźnie
odróżnić transcendentalia i pierwsze zasady od wewnętrznych w bycie pryncypiów,
które także niekiedy nazywa się pierwszymi zasadami bytu.
Pryncypium jest w bycie czymś
pierwszym i koniecznym. Jest współtworzywem bytu. Stanowi przedmiot doznań
przez intelekt możnościowy w poziomie mowy serca. Jest ujęte w powiązaniu z
przejawami istnienia. Nie jest jednak tożsame z tymi przejawami. Pryncypium, a
raczej pryncypia współtworzą byt, który przejawia swoje istnienie, czyli
udostępnia doznanie siebie, oddziałując na nas w spotkaniu najpierw pryncypiami
istoty i przejawami istnienia. Przejawy istnienia odsyłają do swego źródła, do
aktu istnienia, który zapoczątkowuje byt. Przejawy istnienia są wobec tego
sposobem jawienia się bytu innym bytom. Są zarazem sposobem bytowania wśród
innych bytów. Są więc takim sposobem istnienia bytu, że jest on właśnie
odrębny, jeden i wewnętrznie spójny, wprost osobny, a z kolei realny. Własności
transcendentalne trzeba więc uznać za sposoby istnienia bytu, który jest
istnieniem i istotą, czyli koniecznymi pryncypiami stanowiącymi byt.
Pierwsze zasady, jako pierwsze zdania
opisujące byt, nie wyrażają strukturalnych pryncypiów bytu. Są zdaniami, które
ujmują przejawy w bycie aktu istnienia, sposób istnienia bytu. Te przejawy, a
więc transcendentalia, są treścią pierwszych zasad. Ponieważ wszystkie
transcendentalia występują w bycie zarazem, także zdania ujmujące
transcendentalia są w równy sposób pierwszymi zdaniami.
Zdanie ujmujące odrębność jest zasadą
niesprzeczności. Jest to nazwa bliższa ujęciu stosowanemu w logice. W metafizyce
powinniśmy stosować nazwę: zasada nietożsamości bytu i niebytu lub dwu bytów.
Zdanie ujmujące jedność bytu stanowi
zasadę tożsamości. Wyraża wewnętrzną zależność od istnienia zespołu pryncypiów
istotowych. Jest więc zdaniem na temat wewnętrznej zawartości bytu. W
metafizyce powinno się nazywać to zdanie zasadą wewnętrznej zawartości bytu. Tę
zawartość zapoczątkowuje akt istnienia, a w obszarze istoty scala ją akt, który
jest formą wobec materii. To właśnie akt, zarówno akt istnienia, jak i akt
formy, jest powodem substancjalnej jedności bytu, to znaczy jego
nieprzekazywalnej osobowości.
Nieprzekazywalność i osobowość bytu,
wyznaczone aktem jako dominującym w bycie pryncypium, uwyraźniamy w mowie wewnętrznej
i zewnętrznej. Tę osobowość filozofowie wyrażają w osobnej zasadzie, którą
nazywają zasadą wyłączonego środka. Zdanie ujmujące więc osobowość,
uwyraźniającą jedność i dominację w bycie aktu, stanowi zasadę wyłączonego
środka. Tę nazwę z zakresu języka logiki metafizycy woleliby zamienić na nazwę:
zasada niepowtarzalności, osobności, wprost jedności wewnętrznych przyczyn
bytu.
Zdanie ujmujące realność bytu,
nazywane zasadą racji dostatecznej, metafizycy nazywają krótko zasadą
realności.
Oddziałujący na nas byt ujawnia w
poziomie mowy serca swoją jedność, odrębność i realność oraz pozwala w poziomie
mowy zewnętrznej i wewnętrznej odkryć niepowtarzalność i osobność wewnętrznych
pryncypiów bytu, głównie formy jako aktu.
Gdy natomiast pobudzeni jednością
pryncypiów istotowych skierowujemy się pod wpływem słowa wewnętrznego do oddziałującego
na nas bytu, odkrywamy, że ten byt jest wobec nas otwarty, skoro spowodował
spotkanie i poznanie go, i że zwracając się do niego odbieramy go jako dobro,
gdyż go akceptujemy i chcemy z nim nawiązać kontakt. Otwarcie się ku nam bytu i
jego udostępnienie się nam przez poznanie stanowi w bycie transcendentalną
własność prawdy. Powodując pośrednio przez słowo serca nasze skierowanie się do
bytu, ten byt ujawnia transcendentalną własność dobra.
Prawda jest w całym bycie jednostkowym
przejawianiem się jego dostępności, którą powoduje akt istnienia, wprowadzający
byt w zespół tego, co realne. Prawda więc przejawia akt istnienia, który
powoduje, że byt jest jawny i wobec tego otwarty, a zarazem dostępny. Własność
transcendentalna prawdy nie powstaje więc w bycie dopiero wtedy, gdy dokonuje
się poznanie. Ona umożliwia poznanie bytu, którego istnienie przejawia się w
bycie jako jego otwartość i dostępność.
Na ogół prawdzie przeciwstawiamy
fałsz. Trzeba wyraźnie stwierdzić, że fałsz nie występuje w obszarze bytu. Nie
jest transcendentalną własnością bytu ani jego przypadłością. Jest tylko
brakiem zgodności naszej wiedzy z przekazaną nam przy spotkaniu informacją o
stanowiących byt pryncypiach. Fałsz jest więc cechą zdań. Nie jest także cechą
pojęć, czyli ujętych w zdaniu naszych rozumień. Jest więc groźny w obszarze
mowy wewnętrznej i zewnętrznej, gdyż w nich powstają pojęcia i sądy jako
znaczenia nazw i zdań.
Dobro jest w całym bycie jednostkowym
przejawianiem się istnienia jako powodu zachęcenia nas, byśmy odnieśli się
ufnie do oddziałującego na nas bytu. Ta własność nie powstaje dopiero w
czynnościach wyboru bytu. Uprzedza tę czynność. Byt ma więc taką własność, że
powoduje nasze odnoszenie się do niego zawsze życzliwe i wprost miłujące.
Tak ujęte dobro, a więc opisane w tym,
czym jest, wyznacza ujęcie go metafizyczne. Gdy ujmujemy dobro ze względu na
jego rolę w bycie, mówimy o fizycznym ujęciu dobra, czyli o posiadaniu przez
byt właściwej mu natury i wyznaczonych przez nią przypadłości. Gdy ujmujemy
dobro ze względu na jego rolę wobec innych bytów, możemy mówić o dobru
moralnym. Dobrem jest wtedy zgodność z bytem jego natury, a zarazem naszych
zachowań, gdy są one czynnością chronienia bytu w jego istnieniu i istocie oraz
gdy są chronieniem transcendentalnych własności bytu.
Ze względu na skutek moralny dobra
wyróżnia się dobro szlachetne, czyli zacne samo z siebie, ponadto dobro użyteczne
jako właściwy środek do osiągnięcia celu, wreszcie dobro przyjemne, gdy
wywołuje przyjemność i radość.
Dobru przeciwstawiamy zło. Zło nie
jest jednak bytem ani elementem bytu, ani jego własnością. Jest brakiem dobra zarówno
w sensie bytowym, jak i fizycznym oraz moralnym. Jest obmyślonym przez nas
celem, który zlecamy bytom do wykonania. Jest więc zło narzuconym bytowi
zadaniem. To zadanie wynika z wykluczenia celów pozytywnych, chroniących
istnienie bytu. Podobnie jest w wypadku fałszu, odróżnia się metafizyczne
ujęcia zła, fizyczne i moralne. W analizie metafizycznej dochodzimy do wniosku,
że zło jest brakiem dobra. W ujęciu fizycznym zło jest brakiem potrzebnych
bytowi, zgodnych z jego naturą przypadłości. W ujęciu moralnym zło jest brakiem
zgodności bytu z jego naturą i spełnianiem działań niszczących byty, niszczących
zarazem racje chroniące istnienie i jego przejawy w bycie.
Powtórzmy, że odrębność, jedność i
realność odkrywamy w poziomie mowy serca, gdy byt oddziałuje na nasz intelekt
możnościowy swymi pryncypiami istotowymi. Gdy w poziomie mowy serca zrodzone w
intelekcie możnościowym słowo serca skieruje nas do oddziałującego na nas bytu,
odkrywamy w nim dzięki relacjom istnieniowym prawdę i dobro. Zdumiewa nas wtedy
to, że zastajemy w oddziałującym na nas bycie jego istnienie, które udostępniło
się nam przez swoje przejawy.
W poziomie mowy wewnętrznej i
zewnętrznej uwyraźnia się w bycie pozycja aktu, a głównie aktu istnienia, co
skłania do zaakceptowania w bycie jego nieprzekazywalnej osobowości. Podobnie w
tym samym poziomie mowy uwyraźnia się własność transcendentalna nazywana
pięknem.
Piękno jest w całym bycie jednostkowym
przejawianiem się istnienia, ukazującego siebie i cały byt w jego odrębności,
jedności, realności, prawdzie i dobru. Wskazują na to cechy piękna. Jest ono
jawieniem się bytu w jego całości (integritas) i zarazem doskonałości
(perfectio) jako spełnienia się i dokonania wewnętrznej struktury bytu, która
jest harmonijna, wyznaczona jednością, przejawiającą akt formy i akt istnienia.
Jest piękno zarazem proporcją w bycie wszystkich jego pryncypiów, swoistym ich
współbrzmieniem, ujawniającym ład współtworzyw bytu. Jest piękno także i przede
wszystkim przejawem istnienia i formy (splendor formae), swoistym blaskiem
(claritas) formy. Chodzi tu o to, że dominujący w bycie akt istnienia oraz
dominujący w istocie akt formy powodują swoistą prostotę i jasność lub przejrzystość
strukturalną bytu.
Krótko mówiąc, trzy cechy piękna to
całość lub scalenie wewnętrznych tworzyw bytu, z kolei proporcja i
współbrzmienie tych tworzyw, ponadto jasność i czystość tego, czym byt jest.
Takie ukazanie piękna opiera się na
tezie, że piękno jest łącznym i jednoczesnym przejawianiem się wszystkich własności
transcendentalnych.
Występuje też pogląd, że piękno jest
łącznym przejawianiem się tylko prawdy i dobra. Inaczej mówiąc, gdy ujmujemy
zarazem prawdę i dobro w bycie, doznajemy piękna bytu. Piękno nie byłoby więc
osobną własnością transcendentalną, lecz sumą tych dwu transcendentaliów.
W najnowszej literaturze filozoficznej
znajdujemy pogląd, że piękno jest własnością transcendentalną wyprzedzającą
inne transcendentalia, że doznaje piękna wprost dusza, zanim zacznie swym
intelektem odbierać inne własności transcendentalne. Ten pogląd wynika z tezy,
że piękno przejawia byt wtedy, gdy ujmujemy byt sam w sobie i zarazem
odniesiony do nas.
We wcześniejszej literaturze
filozoficznej dzieli się transcendentalia na dwie grupy: na te, które są
ujęciem bytu samego w sobie (odrębność, jedność, realność), oraz na te, które
są ujęciem bytu w odniesieniu do nas (prawda, dobro, piękno). Natura piękna
stanowi tu odniesienie bytu do samego siebie, albo odniesienie do kogoś
poznającego, głównie do jego intelektu i jego miłości.
W tej książce proponujemy pogląd, że
piękno i wszystkie wartości transcendentalne są przejawianiem się istnienia w
całym bycie, a więc zgodnie z jego istotą. Te przejawy nie zależą od
doznającego je bytu, lecz wyłącznie od tego bytu, którego istnienie przejawiają.
Taki pogląd wynika z tezy, że własności transcendentalne są zmienne z bytem.
Znaczy to, że istniejący byt zawsze przejawia swoje istnienie i że gdy jest, są
w nim jego transcendentalia. Nie zachodzi jednak sytuacja odwrotna: same
transcendentalia nie występują poza bytem i nie są z nim tożsame. Są zamienne z
bytem, czyli nie są różnymi od bytu przypadłościami, lecz przejawami jego
istnienia.
Ze względu na tę zamienność nazywa się
często własności transcendentalne zamiennikami (convertibilia). Termin
"transcendentalia" oznacza, że własności transcendentalne
przekraczają kategorie i przysługują wszystkim bytom ze względu na ich
istnienie. Ponieważ nie ma bytu bez istnienia, każdy byt ma własności
transcendentalne, swoje transcendentalia, swoje convertibilia.
Ukazując wewnętrzne przyczyny bytu
mówimy o ich wzajemnym powiązaniu, głównie o więzi między aktem i możnością, a
także między istnieniem i istotą. Te powiązania i więzi nazywamy w metafizyce
relacjami. Wszystkie powiązania i więzi, nie tylko wewnątrzbytowe, lecz także
łączące dwa osobne byty, nazywają się relacjami.
Relacje wewnątrzbytowe są
transcendentalne, to znaczy zachodzą w każdym realnie istniejącym bycie.
Relacje łączące dwa odrębne byty noszą
nazwę relacji kategorialnych, to znaczy zewnętrznych wobec wewnętrznej zawartości
bytu.
Ponieważ wewnętrzną zawartość bytu
stanowi istnienie i istota, odróżnia się zewnętrzne relacje istnieniowe i
relacje istotowe. Relacje istnieniowe budują się na własnościach
transcendentalnych dwóch bytów. Relacje istotowe oparte są na własnościach
istoty.
Wszystkie te własności i oparte na
nich relacje są własnościami i relacjami bytu. Jednak nie cały byt jest
bezpośrednim podmiotem każdej relacji. Tym bezpośrednim podmiotem każdej
relacji jest poszczególna własność bytu. Człowiek np. widzi wzrokiem, a słyszy
dzięki zmysłowi słuchu, poznaje dzięki intelektowi, a odnosi się do kogoś z
miłością dzięki realności, przejawiającej jego istnienie. Ta realność czyni
miłość czymś rzeczywistym i bezinteresownym, gdyż tylko sprawia życzliwą odrębność
dwu osób.
Aby to wszystko uporządkować i
wyjaśnić, należy uświadomić sobie, czym są relacje i dokonać ich podziału.
Relacja jest niesamodzielnym bytem,
występującym pomiędzy dwoma niesamodzielnymi pryncypiami lub występującym
pomiędzy dwoma samodzielnymi bytami. Jako byt niesamodzielny, wspiera się na
tych bytach, które łączy.
Arystoteles nazwał to swoiste
bytowanie "pomiędzy" terminem to pros ti. Tomasz z Akwinu wyraził ten
grecki termin po łacinie. Nazwał bytowanie "pomiędzy" terminem
relatum. W języku polskim na oznaczenie bytowania "pomiędzy" używamy
łacińskiego słowa "relacja". Tomasz z Akwinu określił pełniej relacje
jako przyporządkowanie jednego do drugiego (ordo unius ad aliud). To unum,
czyli jakiś byt, jest podmiotem lub przyczyną działania (actio), nadawania
relacji. Jest podstawą actio. Aliud, czyli byt odbierający działanie, jest kresem
relacji, podstawą passio, doznawania działania. Relacja więc zawsze wskazuje na
podmiot, który ją nadaje (subiectum in quo est), oraz na kres, który ją odbiera
(terminum ad quem est). Zwróćmy tu uwagę, że relacja łączy dwa byty lub ich
elementy, gdy już istnieją. Terminy "podmiot" i "kres" nie
są zamienne z terminami "przyczyna" i "skutek". Relacja
nadawana przez podmiot nie stwarza i nie tworzy kresu jako skutku swego
działania. Ten kres już istnieje i dlatego może nawiązać więź z oddziałującym
na kres podmiotem.
Z tak rozpoznanej budowy relacji
wynika, że podmiot i kres wyznaczają naturę relacji, jej istotową zawartość.
Można więc rozpoznać relację i jej naturę odwołując się do podmiotu i kresu
relacji. A raczej odwrotnie, podmiot i kres są podstawą wykrycia relacji i określenia
jej natury, tego więc, czym jest jako powiązanie między dwoma bytami.
Zdarza się często, że staramy się
określić relację samą w sobie bez odwoływania się do jej podmiotu i kresu.
Powoduje to, że relacje są wtedy czymś tylko wymyślonym. Może z tego powodu
sądzi się powszechnie, że relacje są tylko myślne. Aby je usprawiedliwić, szuka
się dla nich osobnego powodu ich występowania, swoistej racji dostatecznej
(principium a quo est). Powoduje to, że wyznaczona przez właściwy jej powód
relacja jest osobną strukturą, która może łączyć dwa byty. Relacje stają się
wtedy paradoksalne, a ponadto, jeżeli jest to relacja poznania, można to
poznanie przypisać bytom, w których nie ma w ogóle władz poznawczych.
Prawidłowe określenie relacji wymaga
wskazania najpierw na podmiot i kres, które wyznaczają naturę relacji.
W związku z wewnętrznymi przyczynami
bytu i z powiązaniami pomiędzy istniejącymi bytami odróżniamy relacje transcendentalne
i kategorialne. Jest to podział ze względu na podmiot i kres relacji.
Relacje transcendentalne są
wewnątrzbytowe, zawsze realne i łączą wewnętrzne tworzywa bytu, to znaczy
stanowiące byt pryncypia. Podmiotem tych relacji jest zawsze akt, a kresem
możność, która zgodnie ze swą naturą wnosi poprzez relacje właściwe sobie skutki,
podobnie jak akt wywołuje w możności skutki zgodne z tym, czym akt jest.
Relacje transcendentalne powodują strukturalną jedność wewnętrznych przyczyn
bytu. Uważa się, że nie są czymś trzecim pomiędzy aktem i możnością. Są
swoistym skutkiem wywołanym przez akt w możności i przez możność w akcie. Ten
skutek ze strony aktu to urealnienie i aktualizowanie możności. Ten skutek ze
strony możności jest ograniczeniem lub indywidualizowaniem aktu, czyli
uczynieniem go aktem tylko tej możności, wspóstanowiącej z aktem byt
jednostkowy. Te skutki zachodzą między wszystkimi wewnętrznymi pryncypiami
bytu, także więc głównie między istnieniem i istotą.
Relacje kategorialne są zewnątrzbytowe
i mogą być myślne albo realne.
Metafizyk nie zajmuje się relacjami
myślnymi. Zajmuje się bowiem tym, co realnie istnieje. Wyróżnia się cztery
grupy relacji myślnych, wciąż ze względu na podmiot i kres. Relacja jest
myślna, gdy podmiot i kres relacji są myślne, gdy jeden kres relacji jest
myślnym, gdy kresem relacji jest niebyt, gdy relacja jest ujęciem realnego
podmiotu i kresu jako rodzaju i gatunku.
Metafizyk zajmuje się relacjami
realnymi. W tym wypadku chodzi o zewnątrzbytowe relacje kategorialne. Zgodnie z
wewnętrzną strukturą bytu relacje te są istnieniowe i istotowe.
Relacje istnieniowe budują się na
własnościach transcendentalnych bytu. Byt posiada własności transcendentalne,
lecz budujące się na nich relacje nie są transcendentalne. Relacje bowiem
transcendentalne, czyli przysługujące wszystkim bytom, są tylko wewnątrzbytowe.
Relacje istnieniowe są kategorialne, gdyż nie wszystkie przysługują wszystkim
bytom, np. właściwa istnieniu lub zależna od istnienia relacja sprawcza
przysługuje tylko samoistnemu istnieniu. Istnienia stworzone nie są sprawcze,
lecz urealniają byt przez zapoczątkowanie go, to znaczy współstanowienie z
istotą wewnętrznych przyczyn bytu jednostkowego. Z tego względu relacje
istnieniowe musimy uznać za kategorialne. Dają się podzielić na trzy typy:
relacje istnieniowe sprawcze, relacje istnieniowe osobowe, relacje istnieniowe
nieosobowe.
Relacje istnieniowe sprawcze są
jednokierunkowe, a właściwie jest to jedna relacja zachodząca między istnieniem
zapoczątkowanego bytu jednostkowego a istnieniem samoistnym. Nie jest to
ponadto relacja w dosłownym znaczeniu. Nie łączy ona bowiem realnie istnienia
bytu zapoczątkowanego z istnieniem samoistnym. Cała ta relacja jest cechą lub
skutkiem, spowodowanym przez istnienie samoistne w istnieniu stworzonym. Jest
cechą pochodności zależnego aktu istnienia. Możemy ją określić w ten sposób, że
byt jednostkowy, zapoczątkowany przez w nim zawarte istnienie, wskazuje tym
swoim realnym istnieniem na pochodność od istnienia samoistnego. Relacja
sprawcza ma więc postać skutku w istnieniu stworzonym. Nie jest realną więzią
zapodmiotowaną w samoistnym istnieniu, które sprawia, że byt istnieje jako
kompozycja aktu istnienia i istoty. Relację sprawczą nazywamy stwarzaniem, to
znaczy spowodowaniem istnienia urealniającego istotę w taki sposób, że tego
bytu nie wyprzedza żadne zewnętrzne wobec niego tworzywo. Komponowanie bytów z
wcześniej istniejących tworzyw nazywamy tworzeniem.
Relacje istnieniowe osobowe są
dwukierunkowe. Znaczy to, że jedna osoba jest podmiotem tych relacji, a druga
ich kresem, i że zarazem ta druga osoba jest podmiotem relacji skierowanych do
osoby, która teraz jest kresem, a przedtem była nadawcą relacji osobowych.
Relacje osobowe są oparte na własnościach transcendentalnych. Nie wszystkie
jednak są zidentyfikowane. Dzięki Tomaszowi z Akwinu znamy trzy relacje
osobowe, te mianowicie, które budują się na transcendentalnej własności
realności, prawdy i dobra. Nie wiemy, jakie relacje osobowe budują się na
transcendentalnej własności odrębności, jakości, piękna. Wiemy, że osoba swoją
własnością transcendentalną oddziaływa na podobną własność transcendentalną
drugiej osoby. To oddziaływanie stanowi nadawanie relacji przez jej podmiot, którym
dla każdej relacji jest jakaś własność bytu.
Oddziaływanie osób własnościami
transcendentalnymi na transcendentalia innych osób dzieje się niezależnie od
poznania i decyzji. Poznanie i decyzje tylko skłaniają do używania tych
relacji, chronią je lub niszczą. Chronienie i niszczenie oznacza tu pogłębienie
relacji osobowych, ich narastającą intensywność, a nie unicestwienie. Gdy byty
istnieją i przejawia się ich istnienie, nawiązują się między bytami relacje
istnieniowe, a między osobami relacje osobowe.
Relacje istnieniowe wyprzedzają wszystkie
inne relacje, gdyż całą zawartość bytu wyprzedza właściwy mu akt istnienia.
Podobnie relacje osobowe są w bycie wcześniej niż inne relacje. Są pierwsze i
podstawowe, gdyż właśnie pierwsze i podstawowe jest istnienie, przejawiające
się we własnościach transcendentalnych. Już zastajemy je w bycie, gdy wywołane
doznaniem pryncypiów istotowych słowo serca skieruje nas w mowie wewnętrznej do
oddziałującego na nas bytu. Wola zastaje tu relacje na granicy bytowego obszaru
osoby i skłania do kontaktowania się ze spotkanym bytem.
Nasz kontakt wywołany spotkaniem
polega w poziomie mowy serca na miłującym skierowaniu się do doznanych pryncypiów
bytu i jego transcendentaliów. Poprzez relacje osobowe wiążemy się z
własnościami transcendentalnymi drugiej osoby i przez te przejawy jej istnienia
odnosimy się z podziwem do zapoczątkowującego osobę aktu istnienia.
Zgodnie z myślą Tomasza z Akwinu,
własność transcendentalna realności w obu osobach spowodowała relację życzliwego
współprzebywania, akceptacji nazwanej upodobaniem. Realność wprost jest
podstawą współprzebywania, które się spełnia w upodobaniu, we wzajemnej
akceptacji, stanowiącej istotową treść relacji budującej się na realności. Ta
relacja stanowi miłość.
Zarazem osoby oddziałują na siebie
transcendentalną własnością prawdy. Budują się pomiędzy nimi relacje wiary.
Sama własność prawdy jest otwarciem się osób na siebie, udostępnieniem się
sobie. To otwarcie i udostępnienie spełnia się w ufaniu sobie. Stanowi więc
relację wiary.
Własność dobra w dwu osobach jest ich
życzliwym i ufnym powodem potrzeby trwania w miłości i wierze. Jest nadzieją,
że każda z osób będzie zaakceptowana i obdarowana zaufaniem. Dobro bowiem jest
tą własnością, która wywołuje w drugiej osobie zgodę na współprzebywanie i
wzajemne otwarcie się na siebie. Dążenie do znalezienia się w powiązaniach
przez miłość i wiarę stanowi relację nadziei.
Znamy właśnie te trzy relacje osobowe.
Są one tak podstawowe, jak właśnie podstawowe w bycie jest jego istnienie.
Stanowią wobec tego podstawowe i pierwsze środowisko osób. wiat i przyroda są
środowiskiem wtórnym, chroniącym istnienie osób. Wystarcza bytom nieosobowym.
Osobom potrzebne jest przebywanie wśród osób. To przebywanie wśród osób jest obecnością. Relacje osobowe są więc
postacią obecności, sprawiają tę obecność i ją wyrażają. Tylko relacje osobowe
powodują obecność. Inne relacje, a wyraźnie relacje istotowe, powodują tylko
spotkanie.
Relacje istnieniowe nieosobowe są
jeszcze mało zbadane. Wydaje się, że powinny być jednokirunkowe. Wskazuje na to
choćby relacja życzliwości, stanowiąca najniższy poziom miłości. Skierowana np.
do kwiatów, nie może wywołać wzajemności, a już tym bardziej gdy skierowana
jest do wytworów. Kwiaty i taki wytwór, jak np. pieniądze, zgodnie ze swą
naturą nie mogą obdarować życzliwością. Mogą z nami tylko współistnieć. Między
nimi i bytami nieosobowymi oraz wytworami dzieje się tylko spotkanie. Często
właśnie mylimy obecność ze spotkaniem. Staranniejsze zidentyfikowanie relacji
nieosobowych, głównie w aspekcie związku tych relacji z relacjami istotowymi,
rzuciłoby wiele światła na nasze odniesienia do przyrody, dzieł sztuki i
techniki.
Relacje istotowe są zawsze
jednokierunkowe. Są wpływem bytów stworzonych na jakiś byt, który jest w stanie
odebrać ten byt swoją własnością kategorialną. Jest to najpierw wpływ przyczyn
celowych na konstytuowanie się istoty bytu jednostkowego. Z kolei jest to wpływ
na własności niematerialne i materialne istoty danego bytu. W wyniku tego
wpływu byty o istotach rozumnych uzyskują wiedzę i podejmuję decyzje, byty o
istotach pozbawionych intelektualności doznają wrażeń, jeżeli to są zwierzęta,
albo tylko skutków katalizujących przemiany, gdy są to byty, w których istocie
forma zaktualizowała tylko ruch i wymiary.
Relacje te nie są postacią obecności.
Obecność powoduje upodobnienie wywołane upodobaniem, współotwarciem i
współprzebywaniem. Relacje istotowe różnią się od relacji istnieniowych, a
głównie osobowych tym, że wywołują skutki różne od siebie. Są jednak ważne i
potrzebne, gdyż wspierają w trwaniu relacje osobowe, a także istnieniowe.
Jeżeli wywołują wiedzę i decyzje, to są potrzebne zarówno do chronienia
miłości, wiary i nadziei, jak i do chronienia istnienia bytów, a także ich
fizycznych własności. Relacje istotowe chroniące osoby, ich własności
istnieniowe i istotowe, chronią zarazem wszystkie byty. Są pośrednim skutkiem
występującej we wszystkich bytach, zawierających w swej bytowej strukturze
właściwy im akt istnienia, transcendentalnej własności dobra. Dobro właśnie
powoduje, że odnosimy się do przejawiającego to dobro bytu w sposób, który go
chroni. Chronienie osób i wszystkich bytów jest zasadą humanizmu Niszczenie
bytów wyklucza humanizm.
Ujmowanie strukturalne i genetyczne
bytu w jego przyczynach wewnętrznych, wszystkich pryncypiach i własnościach,
ujawnia dominowanie w bycie aktu istnienia. Nie jest on aktem dla siebie, gdyż
nosi w sobie ślad zależności od istoty, którą urealnia i aktualizuje. Jako
zależny, wskazuje na istnienie samoistne i także nosi w sobie ślad pochodzenia
od istnienia samoistnego. Jest więc zależny i pochodny, co czyni go
współtworzywem bytu jednostkowego na pozycji jednak pierwszego w bycie
pryncypium, podstawowej przyczyny wewnętrznej. Ta zależność i pochodność
wewnątrzbytowego aktu istnienia czyni cały byt bytem przygodnym, to znaczy
zależnym i pochodnym od bytu, który jest samoistnym istnieniem. Zależny akt
istnienia jako współtworzywo bytu nie utożsamia się z innymi w bycie
współtworzywami. Jest bytowo odrębnym pryncypium, które ogarnia w bycie
wszystkie inne pryncypia przejawiającą go jednością. Ogarnia byt zarazem
wszystkimi przejawiającymi go transcendentaliami. Dzięki aktowi istnienia cały
byt przejawiając istnienie przejawia się jako jedność, realność, odrębność, prawda,
dobro, piękno. Dzięki tym własnościom transcendentalnym, doznanym przez
intelekt możnościowy w poziomie mowy serca, skierowujemy się do oddziałującego
na nas bytu i dzięki relacjom istnieniowym nawiązujemy realny kontakt z aktem
istnienia, współstanowiącym byt, do którego się kierujemy. Wywołuje to podziw i
potwierdza, że są w tym bycie, ogarnięte tym istnieniem, doznane przez nas
istotowe pryncypia bytu z towarzyszącą im jednością, odrębnością i realnością.
Doznajemy także prawdy, dobra i piękna bytu. Te istnieniowe przejawy bytu
potwierdzają, że doznane przez intelekt w mowie serca pryncypia istotowe w tym
bycie się znajdują i że właśnie urealnia je spotkany przez relacje istnieniowe
akt istnienia.
Urealnianie jest swoistą postacią
wewnętrznej w bycie relacji transcendentalnej. Taką postacią tej relacji jest
także aktualizowanie. Możemy więc powiedzieć, że wobec wewnętrznych przyczyn
bytu akt istnienia przejawia się w postaci urealniania i aktualizowania, natomiast
wobec odrębnych od siebie bytów przejawia się w postaci własności
transcendentalnych. Transcendentalne relacje wewnątrzbytowe są ujmowane tylko w
skutkach wywołanych przez akt istnienia w możności, stanowiącej istotę bytu.
Natomiast relacje istnieniowe, wsparte na własnościach transcendentalnych, są
niesamodzielnymi bytami kategorialnymi. Akt istnienia więc dominuje w bycie
jednostkowym. Urealnia w nim i aktualizuje istotę, a zarazem poprzez własności
transcendentalne wiąże byt relacjami istnieniowymi. Poprzez przejawiającą
istnienie własność dobra powoduje, że wywołanymi w nas skutkami relacji
istotowych chronimy relacje istnieniowe, a tym samym cały byt w jego istnieniu.
Nie chodzi tu o ukazanie mniejszej
roli w bycie jego istoty, która jest formą wyzwalającą w sobie albo możność
tylko duchową, albo możność duchową i materialną, albo możność tylko
materialną. Nie chodzi też o ukazanie mniejszej roli w bycie własności
kategorialnych i relacji istotowych. Chodzi tylko o uwyraźnienie wyjątkowej i
dominującej w bycie roli aktu istnienia. Chodzi także o ukazanie aktu istnienia
jako realnego pryncypium zapoczątkowującego byt. Nie jest to pryncypium tylko
myślne, wyłącznie orzekane o istocie. Nie ma źródła w myśleniu. Jest realną
wewnętrzną współprzyczyną bytu, zapoczątkowującą byt, wyłaniającą z siebie
możnościową sferę bytu, przez to istnienie urealnianą i aktualizowaną. Akt
istnienia jako pryncypium realne, lecz zależne i pochodne, wskazuje zarówno na
urealnioną przez siebie istotę, współstanowiącą z nim byt jednostkowy, jak i na
zewnętrzne, proporcjonalne do realności wewnętrznego w bycie aktu istnienia,
również realne istnienie samoistne, które jest bytem samym z siebie i
zewnętrzną przyczyną sprawczą zależnych aktów istnienia.
Powtórzmy więc i wyakcentujmy, że
zależny i pochodny akt istnienia jest sam w sobie pierwszym, zapoczątkowującym
byt pryncypium. Jako zależny i pochodny, a zarazem jak wewnętrzne pryncypium
bytu jednostkowego, jest współtworzywem tego bytu, jego wewnętrzną przyczyną,
lecz o charakterze "bytu z którego" (ens quo). Z niego wyłania się w
bycie cała sfera możnościowa, którą urealnia i aktualizuje w proporcjonalną do
siebie istotę. jest więc akt istnienia jako istnienie faktycznością powodującą
realność. Tą realnością ogarnia i przenika istotę. Przenika ją też innymi
transcendentaliami i w ten sposób ujawnia rzeczywistość bytu jednostkowego.
Ujęty sam w sobie, ujawnia swą zależność i pochodność. Ujęty w odniesieniu do
swych skutków, to znaczy do istoty jako formy i materii, ujawnia swą moc
urealniania i aktualizowania istoty oraz współstanowienia z nią bytu
jednostkowego. Jako dominujący w bycie i pierwszy wśród wewnętrznych pryncypiów
bytu, jest podstawą wszystkiego, co dzieje się w bycie. Jest pełnym mocy i
jedynym w bycie źródłem wszystkich działań innych pryncypiów i całego bytu. Nie
zastępuje tych pryncypiów w podmiotowaniu właściwych ich naturze relacji.
Wszystkie jednak, jak i całą istotę bytu urealnia i aktualizuje.
Akt istnienia nie jest więc
czynnością, działaniem, urzeczywistnianiem się bytu. Jest powodem, podstawą,
źródłem czynności i działań, które wewnątrz bytu są urealnianiem i
aktualizowaniem, a na zewnątrz bytu poprzez przejawy istnienia podmiotowaniem
relacji istnieniowych. Jest też urealnianiem aktualizowanych przez istotę
relacji istotowych.
Zależny i pochodny akt istnienia,
różny od aktu istnienia samoistnego, nie jest sferą świata, pierwszą warstwą
bytowania. Nie jest tylko jeden dla całego kosmosu. Jako właśnie akt jest
"przypisany" do urealnianej przez siebie i aktualizowanej istoty.
Jest na jej miarę, a przez to czymś przez nią określonym. Zarazem istota jest
na miarę istnienia. Razem stanowią jeden realny byt jednostkowy. To współstanowienie
bytu jednostkowego zarazem przez istnienie i istotę wskazuje, że
"natura" zależy od istoty i że podobnie "natura" istoty
zależy od istnienia. Zmusza to do odróżnienia nie tylko bytów i istot, lecz
także typów aktów istnienia.
Zależność i pochodność aktu istnienia
nie jest w nim przypadłością, lecz powodem, który jako swoiste pryncypium pozwala
wyłonić możność, czyli stałą w bycie jednostkowym zasadę ograniczenia aktu,
który z powodu tej możności aktualizuje taką, a nie inną istotę. Jaka jest
istota, taki jest też typ aktu istnienia. Znaczy to, że akt istnienia jest
wewnętrznie nastawiony na aktualizację określonej istoty.
W poziomie mowy serca oddziałują na
nasz intelekt możnościowy pryncypia różnych istot, urealnionych przez właściwy
im akt istnienia. Oddziałują na nas ludzie, zwierzęta, rośliny, cząstki
materii. Ich istoty różnią się od siebie zespołami stanowiących je pryncypiów.
Jest to zawsze forma i jakaś postać możności: albo czysto duchowej, duchowej i
materialnej, albo tylko materialnej. Odbieramy bezpośrednio pryncypia istoty
człowieka, zwierzęcia, rośliny, cząstek materii, zgodnych z progiem doznawania
ich przez władze zmysłowe. Wyrozumowujemy na podstawie analizy tych istot w
aspekcie ich przyczyn zewnętrznych istoty substancji nie zwierających w sobie
materii, a na podstawie samego aktu istnienia uaktualniającego te istoty
wyrozumowujemy istnienie samoistne.
Możemy dopowiedzieć, że forma w
istocie człowieka wyzwala powód, swoiste pryncypium poznania
zmysłowo-umysłowego, które jest zarazem pryncypium rozciągłości, nasycającej
"część" możności, by stała się materią. Wyzwala też powód ruchu i
wymiarów. Z kolei forma w istocie zwierzęcia wyzwala powód poznania zmysłowego,
ruchu i wymiarów. Forma właściwa istocie roślin wyzwala tylko powód ruchu i
wymiarów. Forma w istocie cząstek materii wyzwala powód tylko wymiarów.
Przypisany im ruch pochodzi z zewnątrz, jako skutek oddziaływania na nie innych
substancji, pełniących rolę przyczyn celowych o charakterze katalizatorów.
Trzeba tu przypomnieć, że przyczyny celowe wpływają na każdą istotę bytu i
"przymuszają" akt istnienia do urealniania i powiązania z sobą
istoty, konstytuując się na miarę wpływu przyczyn celowych. Akt istnienia
aktualizuje więc istotę zgodnie z dopuszczonym przez siebie wpływem przyczyn
celowych. Skłania go do tego skutek jego zależności od istoty, co odkrywamy w
strukturalnym ujęciu bytu.
Zapoczątkowujący byt akty istnienia
ujmowane w ich związku z istotą, a tylko takie bytują, ze względu na typ istoty
muszą także stanowić odmienne typy. Tylko odrębne od istoty, ujęte więc jako
samodzielny byt (ens quod), a nie jako ens quo, jawią się jako jednakowe, lecz
tylko poznawczo. Bytowo bowiem są zawsze ens quo i jako ens quo, a więc współtworzywo
bytu, muszą być także poznawczo ujmowane. Ujęte więc w tym, czym są, jawią się
w czterech odmianach.
Akt istnienia bytów osobowych. Ten akt
istnienia urealnia byt przez zapoczątkowanie go i aktualizacje w jego istocie
możność intelektualną. Dotyczy to człowieka, który jest osobą, gdyż akt
istnienia i zaktualizowana w istocie intelektualność czynią człowieka osobą. Dodajmy,
że osobami też są substancje, w których
akt istnienia nie zaktualizował materii, lecz tylko formę i możność duchową.
Osobą jest także prosty akt samoistnego istnienia, w którym intelektualność stanowi
pryncypium, a nie wywołany skutek. Samoistne istnienie jest zawsze pryncypium
istnienia zależnego i jego sprawczą przyczyną zewnętrzną. To istnienie ma moc
urealniania i aktualizowania całej wewnętrznej zawartości bytu jednostkowego,
która jako istota jest jego swoistym skutkiem. W samoistnym istnieniu nie
zawierają się skutki. Jest ono tylko pryncypium. Jest tym, co sprawia na zewnątrz
siebie i co aktualizuje w sobie, gdyż każde istnienie urealnia i aktualizuje.
Akt istnienia bytów nieosobowych. Ten
akt istnienia nie dopuszcza wpływu substancji czysto duchowych i z tego względu
nie aktualizuje się w istocie zwierząt i roślin intelektualność. Aktualizuje w
ich istocie formę, która staje się pryncypium tylko zmysłowych władz poznania i
oceny. A przez formę aktualizuje ciało zwierząt i tkanki roślin. W roślinach
dopuszcza też aktualizowanie się ruchu. W cząstkach materii aktualizuje formę,
która wyzwala wyłącznie wymiary.
Akt istnienia przypadłości. Ponieważ
przypadłości realnie różnią się od istnienia i istoty, jako wewnętrznych
przyczyn bytu, lecz zakotwiczają się w istocie, a dokładniej mówiąc w jej
możności duchowej lub materialnej, muszą być osobnymi bytami niesamodzielnymi.
Są niesamodzielnymi entia quod. Są więc bytami, których istota jest
proporcjonalna do odmiany możności w tej istocie, a ich akt istnienia, osobno
dla nich stworzony, jest w swym trwaniu zależny od istnienia substancji, której
są przypadłościami.
Samoistny akt istnienia. Byt już
wymieniony w grupie aktów istnienia bytów osobowych. Jest jednak strukturalnie
tak bardzo inny, że należy go osobno omówić. Jest to pełny byt jednoelementowy,
gdyż wypełniony tylko istnieniem. Jest czystym aktem, to znaczy nie powiązany z
możnością i przypadłościami. Jest samym istnieniem i z tego względu nie podlega
przyczynom, gdyż jest przyczyną pierwszą wszystkich innych aktów istnienia,
właśnie od niego zależnych. Nie podlegając przyczynom, po prostu jest. Urealnia
zależne akty istnienia mocą swego samoistnego istnienia, gdy jako osoba uzna to
za właściwe i to zdecyduje. Urealnia na zewnątrz siebie, co nazywamy
stwarzaniem. Przejawia się wobec innych bytów we własnościach transcendentalnych
i poprzez nie nawiązuje z osobami, gdy zechce, relacje osobowe.
Aby uwyraźnić to, że akt istnienia
jest realnym współtworzywem bytu, zapoczątkowującym byt jako jego pierwsze pryncypium,
dominujące więc w bycie, wymieńmy inne rozumienia istnienia.
Od początku naszej kultury, od
wstąpień już przedsokratyków, przypisywano bytom realność. Rozumiano ją jako skutek
przyczyny, powodującej byt. Jest to prawidłowa intuicja. Dziś także sądzimy, że
realność jest swoistym skutkiem aktu istnienia. Jest to jednak nie tyle skutek,
ile przejaw istnienia, ogarniającego cały zapoczątkowany przez siebie byt. Dziś
więc sądzimy, że akt istnienia jest powodem realności.
Wcześniej jednak Parmenides sądził, że
nie zachodzi różnica między przyczyną i skutkiem, bytowaniem i poznaniem. Nie
odróżniał odebranych pryncypiów od bytów jednostkowych. Uważał, że jedynym
przeciwstawieniem jest byt i nicość. Bytem według niego było wszystko, co jest.
Jest wobec tego tylko jeden byt. Wydaje się, że Parmenides przyjmuje tezę o
jedności istnienia, które nazywał bytem. Utożsamiał więc istnienie z bytem,
rozumianym jako cały kosmos.
Problem jedności zafascynował Platona.
W swym dialogu Parmenides przyznał jedni pierwszeństwo przed bytem, rozumianym
jako realność, a niekiedy nawet jako istnienie.
Platon już zdecydował, że w liniowym
układzie bytów pierwsza jest jednia, z której emanują kolejne hipostazy aż do materii
włącznie. Uznał więc, że źródłem realności, przekazywanej sobie przez kolejne
przyczyny i skutki, które stają się przyczynami, jest jednia.
Można powiedzieć, że pierwsze analizy
realności dotyczyły jej źródła lub przyczyny. Tę przyczyną upatrywano w tym, co
przeciwstawia cały kosmos nicości, upatrywano też w jedni, różnej od całości
kosmosu i zapoczątkowującej kosmos. Tę rolę zapoczątkowania bytu jednostkowego
przypisujemy dziś stworzonemu aktowi istnienia.
Z kolei za pryncypium zapoczątkowujące
byt uważano samą kompozycję bytu. Suma tworzyw stanowiących byt była uznawana
za przyczynę jego realności. Głosili to neopitagorejczycy, dziś fenomenologowie.
Zwyciężała powoli teza o wielkości bytów, które różnią się właśnie układem
elementów. Według św. Augustyna powodem realności nie jest sam układ elementów,
lecz trwanie tego jednostkowego bytu. W neoplatonizmie Księgi o przyczynach
zasadą realności bytu jest najniższa w nim warstwa nazywana byciem lub
podłożem, nawet podściółką form (esse, stramentum). Komentatorzy Księgi o
przyczynach przez esse, czyli podłoże, rozumieli istnienie, natomiast Dawid z
Dinant uważał to podłoże za materię. Ukazywano więc naturę tego podłoża.
Można zatem powiedzieć, że obok
ukazywania przyczyny realności poszukiwano także tej przyczyny w samym bycie
jednostkowym. Uznano jednak, że źródłem realności bytu jest sama kompozycja
jego istoty, z kolei trwanie tej istoty, a wreszcie najniżej położony w bycie
element strukturalny, który nazwano podłożem, z kolei materią. Wiąże się to z
przestrzennym ujmowaniem bytów, właściwie błędnym z pozycji teorii pryncypiów
bytu jednostkowego. Dodajmy tu, że w podobnej konwencji Boecjusz przypisał
formie rolę pryncypium wyznaczającego to, czym byt jest. Nazwał to pryncypium
ens quo, a cały byt ens quod, Przez ens quo rozumiał powód realności i
jednostkowego charakteru bytu.
Później, w średniowieczu, wrócono do
tematu przyczyn realności. Powszechnie uznano, że tą przyczyną realności jest
myślenie bytu pierwszego i każdego bytu. Głosił taki pogląd św. Augustyn,
rozumiejąc przez realność spowodowane myśleniem trwanie bytu. Podobną tezę
przyjmował Awicenna, który myślenie pierwszego bytu uczynił wyłaniającym się z
niego tworzywem kolejnych istot. Najmocniej Henryk z Gandawy akcentował tezę,
że myślenie jest przyczyną realności bytów. W związku z tym przyjmował, że
realne są nie tylko byty, lecz także nicość, braki, także więc zło,
nieszczęście, krzywda. Nie zauważył, że ujęciom wartościującym przypisał
pozycję czegoś realnego. Upowszechnił ten pogląd sprowadzony z Oxfordu po
potępieniu metafizyki św. Tomasza w 1277 roku Roger Bacon. To połączenie
identyfikacji metafizycznej z aksjologią, czyli teorią wartościowania, stanowi
do dzisiaj źródło błędów w metafizyce i wciąż skłania do przyznawania myśleniu
pozycji pierwszego pryncypium, któremu ma być poddana rzeczywistość bytów.
Jednak z metafizycznej identyfikacji bytów i ze skutków spotkania się bytu z
intelektem możnościowym wynika, że myślenie jest wywołane przez byt i stanowi
tylko przypadłość bytów, w których akt istnienia zaktualizował intelektualność.
Wyniesienie na pozycję pierwszego
pryncypium każdego myślenia lub podmiotującego myślenie intelektu ma swoje źródło
w trwającej od dawna tradycji, według której przypadłość wyznacza naturę istoty
lub wprost stanowi powód istnienia bytu. Tę tradycję zapoczątkował Porfiriusz,
który przypisał różnicy gatunkowej rolę wyznaczania natury substancji. Może
dlatego bez obaw al-Farabi i Awicenna uznali istnienie za przypadłość istoty.
Dodajmy, że od wieku XI zaczęto używać terminu "istnienie".
Filozofowie arabscy jednak w dalszym ciągu za źródło realności istot uważali
myślenie. Istnienie było tylko osadzeniem istoty w szczegółowych warunkach tu i
teraz. Dominowała więc teza, że pierwsze są istoty, których realność ma źródło
w myśleniu. Istnienie jako przypadłość, uznawane najpierw za warunki trwania
istoty, uznano z kolei za relację bytu stworzonego do bytu stwarzającego.
Głosili to uczniowie Tomasza z Akwinu, a także dzisiaj niektórzy kontynuatorzy
jego metafizyki. Awicenna ponadto dodał, że istnienie jest intymnym związkiem
istoty z bytem pierwszym jako przyczyną celową. Pojawił się też pogląd, że
istnienie jest wprost samodzielną rzeczą, osobną naturą, która komponuje
się z istotą w trzecią naturę.
Dziś dominuje tradycja, według której
wciąż wyznacza się istnieniu pozycję przypadłości. Uważa się, że istnienie jest
tylko sposobem bytowania istoty, że jest jej stanem, to znaczy pozycją wśród
innych bytów, że jest najniższą warstwą kosmosu i że w tej warstwie są
zanurzone istoty lub że część tej warstwy łącząc się z elementami historycznymi
i poznawczymi staje się jednostkowym bytem. Pozycję sprawiania realności
przypisuje się także przypadłości czasu, ludzkiemu przeżyciu albo relacji do
czynności myślenia. Gubi się w tej wielości koncepcji prawdziwa natura aktu
istnienia. Jest ono, jak wynika ze skutków spotkania, wewnętrznym w bycie
pryncypium zapoczątkowującym byt i przejawiającym się w bycie jako własności
transcendentalne. Ten pogląd uwyraźniamy w tej książce.
Zestawmy rozumienia istnienia
przyjmowane w tradycji, że źródłem realności jest przypadłość. Za źródło więc
realności bytu uznawano różnicę gatunkową, tu i teraz danej istoty, jej relację
do bytu pierwszego, do myślenia, do innych bytów, nawet do struktur plemiennych
czy społecznych, stały sposób przejawiania się istoty, zanurzenie w czasie,
przeżywanie wyznaczane otaczającymi człowieka bytami. Przyjmuje się także
dawniejsze rozumienie istnienia.
Najtrudniej jednak przychodzi
pojmowanie istnienia jako aktu o charakterze ens quo, a więc realnego
współtworzywa bytu jednostkowego, dominującego jednak w bycie z racji
powodowania w nim realności wszystkich stanowiących byt pryncypiów.
Byt jednostkowy ujęty w stanowiących
go przyczynach wewnętrznych odnosi nas do przyczyn zewnętrznych. Dominujący w
bycie akt istnienia zależy od istoty, którą urealnia i wiąże ze sobą w
czynności aktualizowania, wymaga wyjaśnienia swej realności w istnieniu samoistnym.
Inaczej mówiąc, zależny akt istnienia, lecz realny, wskazuje na swą realną
przyczynę sprawczą, którą jest samoistne istnienie.
Poznanie tego, że istnieje byt
samoistny, jest pośrednie. Po prostu istnienie zależne nie tłumaczy się samo
przez się w tym, że jest. Jako podlegające istocie, która je ogranicza, podlega
więc przyczynom. Z tego względu także to, że jest, wymaga przyczyny.
Teza, że istnienie samoistne stanowi
przyczynę sprawczą istnienia zależnego, jest wnioskiem metafizyki. Należy do metafizyki
i wskazuje na przyczynę, która jest zewnętrznym pryncypium wszystkich zależnych
aktów istnienia.
Musimy tu dopowiedzieć, że wniosek,
którym jest teza o istnieniu bytu pierwszego, wynika z rozważań w istotowym
układzie przyczyn.
Istotowy układ przyczyn jest zespołem
tych bezpośrednich i jedynych przyczyn głównych bytu jednostkowego, które
sprawiają stanowiące byt jego wewnętrzne tworzywo. Tym wewnętrznym tworzywem
bytu jednostkowego jest jego istnienie i wyzwalana w bycie przez istnienie
współstanowiąca byt istota. Kompozycję istoty wyznaczają przyczyny celowe, a
aktualizuje tę kompozycję stworzony akt istnienia. Przyczyną sprawczą zależnego
aktu istnienia jest istnienie samoistne. Bezpośrednie i wystarczające przyczyny
zewnętrzne wewnętrznych przyczyn bytu stanowią właśnie istotowy układ przyczyn.
Wskazanie na zewnętrzne wobec bytu
jednostkowego istnienie samoistne uwalnia nas od tezy, że istnienie zależne
jest samoistnie. Gdyby nie miało swej zewnętrznej przyczyny, byłoby samoistne i
zarazem zależne, gdyż ograniczone przez wewnętrzne pryncypia bytu. Byłoby więc
czymś i zarazem tym czymś by nie było. Taka struktura nie może być realna.
To istnienie zależne (żadne zresztą
istnienie i żaden byt nie mogą być przyczyną siebie), gdyby było przyczyną
siebie, wskazywałoby na to, że jeszcze nie istnieje, jednak istnieje, skoro
działa. Przyjmowalibyśmy tezę, że nieistnienie i istnienie są tym samym.
Naruszyłoby to zasadę niesprzeczności. Wykluczenie tej zasady dawałoby prawdzie
i fałszowi tę samą pozycję. Nie możemy więc uznać, że nicość jest przyczyną
istnienia. Prawdziwa jest tylko teza, że byt jest przyczyną bytu. Tę tezę
chroni zasada racji dostatecznej. Informuje nas także o tym, że zachodzi
proporcjonalność między skutkiem i przyczyną. Jaki skutek, taka przyczyna.
Ponieważ w bycie jednostkowym są różne pryncypia, muszą one zależeć od
właściwych sobie przyczyn zewnętrznych. Wewnętrzny w bycie akt istnienia
wskazuje na zewnętrzny wobec siebie akt jako swą przyczynę.
Samoistny akt istnienia jest tylko
istnieniem. Stwierdzamy to na podstawie skutku, którym jest zależny akt istnienia.
Jest tylko istnieniem, które zawsze jest pryncypium realności. Nie musi i nie
może mieć przyczyn, które by go wyjaśniały, gdyż on właśnie stanowi pryncypium
wyjaśniające realność czegokolwiek. Nie pochodzi od przyczyn, nie jest
przyczyną siebie, nie sprawia go nicość. Po prostu właśnie jest sam z siebie.
Jest samoistnym aktem istnienia. Jest zarazem jednoelementowy. Nie ma w nim
możności, a wobec tego nie ma w nim także przypadłości. Jako jednak istnienie
przejawia się, jak każdy akt istnienia, we własnościach transcendentalnych.
Stanowią one atrybut samoistnego aktu istnienia. Dodajmy, że to istnienie
samoistne razem z zamiennymi z nim transcendentaliami jest tworzywem duchowym i
pełnym, jednoelementowym bytem. Stanowi wobec tego jedyną, niepowtarzalną
strukturę. Jest bytem samoistnym, duchowym, pierwszym, jedynym. Jest więc
Bogiem.
Termin "Bóg" jest terminem
wziętym z religii. Nie stanowi to jednak błędu kompilacji dwóch różnych
dziedzin. Nazywanie samoistnego aktu istnienia Bogiem ma swoje
usprawiedliwienie w poziomie mowy serca. Właśnie słowo serca, zrodzone w
intelekcie możnościowym w wyniku oddziałania na nas istotowych pryncypiów bytu,
kieruje nas do tych pryncypiów, z którymi kontaktujemy się jako z dobrem, a
więc poprzez relacje istnieniowe. I w takim kontakcie z bytem poprzez relacje
osobowe, oparte na własnościach transcendentalnych, doznajemy zdumienia.
Zdumiewa nas, że zastaliśmy tam akt istnienia. Gdy wiążemy go z pryncypiami
istotowymi, zaczynamy uprawiać metafizykę. Gdy ujmujemy akt istnienia osobno,
zaczynamy odnosić się do niego z czcią i uwielbieniem. Ten akt istnienia, ujęty
w poznaniu niewyraźnym, jest dla nas Bogiem. Owszem, jest Bogiem. Jednak nie
ten akt istnienia, który urealnia istotę bytu jednostkowego, jest Bogiem, lecz
ten, który jest osobnym, samym z siebie i w sobie samoistnym aktem istnienia. W
sposób niewyraźny ma tu swój początek religia. Jest więc usprawiedliwione
zarówno ze względu na bytową strukturę samoistnego aktu istnienia, jak i z
pozycji mowy serca utożsamienie samoistnego aktu istnienia z Bogiem.
Bóg jako samoistne istnienie właśnie
przejawia się we własnościach transcendentalnych, które są Jego atrybutami.
Atrybuty to nazwa stałych własności bytu, zamiennych z tym bytem. Znaczy to, że
nie wnoszą w byt niczego nowego ani go wewnętrznie nie zmieniają. Jako przejawy
istnienia ukazują sposoby kontaktowania się Boga z innymi bytami, gdy te byty
już istnieją.
Bóg będąc samym istnieniem wyklucza w
sobie możność, a więc także istotę. To, co identyfikuje Boga i jest powodem
Jego wewnętrznej tożsamości, jest także istnieniem. Tym pryncypium
tożsamościowym w bytach stworzonych jest istota. Możemy więc powiedzieć, że w
Bogu istnienie jest zarazem Jego istotą. Ta istota, tożsama z istnieniem, nie
podmiotuje własności istotowych. Są w Bogu tylko własności transcendentalne.
Orzekamy jednak o Bogu własności
istotowe. Mówimy, że Bóg jest niematerialny, wieczny, konieczny, nieskończony,
sprawiedliwy. Te własności istotowe uzyskujemy w wyniku porównywania Boga z
bytami stworzonymi, które są wyposażone w materię, są czasowe, zmienne,
skończone, niedoskonałe. Porównując Boga z bytami stworzonymi określamy pozycję
Boga w odniesieniu do innych bytów. To, co wynika z porównania i określa
pozycję jakiegoś bytu, jest tylko własnością aksjologiczną. Jest bowiem swoistą
oceną, która ma genezę w wartościowaniu. Nie możemy więc o Bogu orzekać
własności istotowych. Możemy jednak orzekać własności aksjologiczne, których
treść czerpiemy z istoty bytów stworzonych i porównujemy tę treść z Bogiem,
opisując w ten sposób pozycję lub status bytowy Boga.
Zarówno własności transcendentalne,
jak i aksjologiczne możemy ująć w sposób eminentny, to znaczy wzniosły, czyli
specjalnie dla nas ważny, wyjątkowy. Uzyskujemy wtedy symbole mówiące np., że
Bóg jest dla mnie samą prawdą, samym dobrem, samą w sobie niematerialnością,
koniecznością, wiecznością, nieskończonością, sprawiedliwością, szczęściem,
wszystkim. Podobnie mówimy o osobach kochanych. Język symboli jest językiem
zakochanych. Wyraża prawdziwe, czym dany byt jest dla mnie. Nie wyraża tego,
czym dany byt jest w swojej strukturze. Jest pięknym sposobem mówienia, ale
tylko pięknym. Nie może stanowić języka metafizyki, który identyfikuje
wewnętrzne stanowiące byt pryncypia.
Powtórzmy więc, że samoistny akt
istnienia jest pełnym bytem (ens quod a se), wypełnionym tylko istnieniem.
Istnienie jest tworzywem duchowym, Bóg więc jest bytem duchowym. Jako wyłącznie
istnienie, jest samoistny w bytowaniu. Nie zawiera w sobie możności i wobec
tego nie zależy od żadnych przyczyn zewnętrznych. To właśnie On jest przyczyną
wszystkich zależnych istnień. Przejawy stanowiącego Go istnienia są Jego
atrybutami. Określając status bytowy samoistnego istnienia, odnosimy do Niego
własności aksjologiczne. Gdy ujmujemy Go w odniesieniu do nas, używamy języka
symboli.
Bóg ujęty w odniesieniu do swych
ewentualnych, tylko teoretycznie wskazywanych przyczyn, jawi się właśnie jako
istnienie samoistne, jako byt jedyny, niezależny od żadnych przyczyn, pierwszy,
sam z siebie (a se) i w sobie (in se).
Ujęty w odniesieniu do skutków, jawi
się jako stwórca, który sprawia poza sobą zależne i pochodne akty istnienia,
zapoczątkowujące byt stworzony. Jako akt istnienia także aktualizuje w sobie
to, co Go wypełnia, czego jednak metafizyk nie może zdefiniować, gdyż swoją
identyfikację Boga wyprowadza z rozpoznanych skutków stwarzania. Te pochodne i
zależne akty istnienia swą realnością wskazują na samoistny akt istnienia jako
ich przyczyną sprawczą. Nie wskazują na inną, aktualizowaną przez samoistny akt
istnienia Jego bytową zawartoć. Wskazują jednak na transcendentalne własności
Boga jako Jego atrybuty. Metafizyk może tu dodać, że transcendentalia są
podstawą relacji istnieniowych i że wiążą człowieka z Bogiem relacje osobowe.
Ujmujemy te relacje od naszej strony i znając budowę relacji możemy sądzić, że
w istotę tych relacji Bóg wnosi właściwe sobie, nadprzyrodzone treści.
Metafizyk rozpoznaje istnieniową stronę relacji miłości, wiary i nadziei. Nie
rozpoznaje istotowej treści relacji wiążących nas z Bogiem. Wie ponadto, że Bóg
nie mając możności nie jest podmiotem tych relacji. Jest jednak z naszej strony
nimi otoczony, gdy znajduje się na sposób osobowy w istocie człowieka jako
osoby. Nie stanowi elementu strukturalnego w człowieku. Jest jednak cały tam,
gdzie działa. Przebywa w nas na sposób obecności. Musi przebywać w istocie
osoby, gdyż gdyby przebywał w naszym intelekcie, doznawalibyśmy nieustannego
doświadczenia mistycznego. Gdyby przebywał w naszej woli, już spełniałyby się
wszystkie nasze oczekiwania na kontakt z pełnym dobrem. Spełniałyby się cała
nasza wolność, która polega na więzi z tym, co najpełniej dla nas dobre.
Tymczasem przecież zmieniamy wybierane dobra. Pozostaje przyjęcie tezy, że
wiążąc się z nami przez relacje osobowe Bóg zgodnie ze swą naturą samoistnego
istnienia może uobecniać się tylko w istocie osób, odnoszących się do
Niego z miłością, wiarą i nadzieją.
Akt istnienia, zapoczątkowujący byt
jednostkowy, wskazuje na istnienie samoistne jako na swą przyczynę sprawczą. To
istnienie samoistne jako istnienie przejawia się we właściwych
transcendentaliach. Te dwie tezy metafizyki bytu jednostkowego, a głównie
metafizyki aktu istnienia, pozwalają bliżej określić więź między Bogiem i
innymi bytami nazywaną stwarzaniem.
Powtórzmy, że każdy akt istnienia
urealnia i aktualizuje. Zależny akt istnienia urealnia, wchodząc w budowę bytu
jako dominujące w nim pryncypium, i aktualizuje, czyli wiąże z sobą urealnioną
istotę. Samoistny akt istnienia, który nie ma w sobie możności, urealnia wobec
tego zależny akt istnienia na zewnątrz siebie, poza stanowiącym go bytowym
obszarem, który jest wyłącznie istnieniem. Jako akt istnienia, który jest
wewnętrznie dynamiczny, dokonuje w sobie jakichś aktualizacji. Metafizyk nie
wie, jakie to są aktualizacje, gdyż jego dojściem do istnienia samoistnego jest
tylko zależny akt istnienia, stwierdzany w poznawanym bycie stworzonym.
Metafizyk dowiaduje się z informacji objawionej, że w Bogu aktualizują się trzy
osoby, które są jednym Bogiem w trzech różnych sobie w bóstwie osobach. Jest to
informacja od strony przyczyny. Metafizyk wyjaśnia byty idąc od skutku do
przyczyny. Skutek wskazuje na Boga jako istnienie, zgodnie zresztą z tym, że
intelekt ujmuje tylko pryncypia, a istnienie jest właśnie pierwszym pryncypium
w bytach.
Także stwarzanie musimy opisywać od
strony skutku. Zależny akt istnienia ujawnia swoją pochodność i wskazuje na
istnienie samoistne jako swą przyczynę. Ta przyczyna jest samoistnieniem. Nie
ma w sobie możności. Nie może podmiotować relacji. Stwarzanie więc nie jest
relacją Boga do istnienia stworzonego. Nie jest swoistym ruchem. Możemy tylko
powiedzieć, że byt, który nie istniał, teraz istnieje i że jego istnienie
spowodował Bóg.
Bóg jednak nie wyemanował z siebie
zależnego aktu istnienia. Ten akt miałby wtedy atrybut samoistności i zarazem cechę
lub ślad pochodności. Byłby więc zarazem samoistny i niesamoistny, byłby czymś
i zarazem tym czymś by nie był. Nie można istnieć będąc czymś i zarazem nie
będąc tym, czym się jest. Bóg więc nie stwarza przez emanację.
Bóg także nie stwarza swoim myśleniem.
Myślenie w Bogu nie może być czynnością. Wszystko w Bogu ma naturę pryncypium.
Gdyby Bóg stwarzał myśląc byty, ich stworzonym pryncypium bytowania musiałby
być akt myślenia. Byty byłyby w swym wewnętrznym tworzywie tylko myśleniem.
Tymczasem byty są istnieniem i istotą.
Bóg może jedynie chcieć, aby powstały proporcjonalne do Jego natury akty istnienia.
Jako samoistny akt istnienia może bowiem powodować tylko akty myślenia. Chce je
powodować. Stwarzanie wobec tego nie jest sprawianiem pochodnych aktów
istnienia przez emanacje lub myślenie. Jest ich sprawianiem przez samoistny akt
istnienia i polega na tym, że wszystko, czym jest dany byt, zapoczątkowuje
stworzony akt istnienia.
Stworzony akt istnienia ma więc w
sobie moc zapoczątkowania bytu i urealnienia w nim oraz zaktualizowania istoty.
Pełniąc te funkcje ujawnia, że jest pierwszym i dominującym w bycie pryncypium.
Dzięki stworzonemu aktowi istnienia cały byt jest stworzony i wystarczająco
wyposażony w główne pryncypia. Znaczy to, że stwarzanie spełniło swą rolę.
Stworzony byt jest bytem w pełni samodzielnym. Nie jest więc bytem jeszcze
stwarzanym.
Patrząc na byt od naszej strony musimy
powiedzieć, że stwarzanie tego bytu już się zakończyło. Bóg nieustannie stwarza
akty istnienia, lecz nie stwarza nieustannie tego istnienia, które stworzył.
Jeżeli zakończyło się stwarzanie tego
oto aktu istnienia, zapoczątkowującego ten oto byt jednostkowy, to nie znaczy,
że Bóg zerwał wszelkie kontakty z bytem stworzonym. Trwa w powiązaniu z tym
bytem, lecz przez relacje osobowe - lub szerzej - istnieniowe, gdyż byty, które
istnieją, swymi własnościami transcendentalnymi podmiotują relacje istnieniowe.
Te relacje chronią istnienie bytów i ich formy, które są w istotach pryncypiami
identyczności bytu.
Całą sferę materialną w bycie, a
szerzej możnościową, chronią przypadłości. Powiedzmy dokładniej, że możność intelektualną
chronią proporcjonalne substancje duchowe, które są aniołami. Możność
materialną chronią przypadłości fizyczne. Chronią nas w istnieniu także
przypadłości niematerialne, to znaczy nasz intelekt i wola w czynnościach
poznania i decyzji.
Bóg pośrednio podtrzymuje w trwaniu
nasze istnienie, właśnie przez relacje osobowe.
Gdy jednak spojrzymy na stwarzanie od
strony Boga, który istnieje poza czasem, to możemy powiedzieć, że stwarzanie
trwa tak długo, jak długo istnieje byt stworzony. W tej pozaczasowej
perspektywie utożsamia się stwarzanie z podtrzymywaniem w istnieniu przez Boga.
Takie jednak ujęcie wskazuje, że samo stwarzanie opisujemy w pozycjach
pozaczasowych, a podtrzymywanie istnienia w trwaniu ukazujemy w pozycjach
czasowych. Nie należy mieszać tych różnych punktów widzenia. Nie mieszając ich
możemy zasadnie powiedzieć, że stwarzanie kończy się w momencie, gdy akt
istnienia stał się skutkiem sprawionym przez Boga i udzieloną mu mocą
zapoczątkował byt jednostkowy. Nie skończyły się więzi z Bogiem. Są relacjami
istnieniowymi. Stanowią porządek obecności, a nie porządek stwarzania bytu.
Dopowiedzmy tu, że teza o
podtrzymywaniu w trwaniu stworzonego aktu istnienia ma ponadto źródło w
liniowym układzie przyczyn.
Liniowy układ przyczyn polega na
poszukiwaniu dla np. ludzi ich bezpośrednich rodziców, którzy są dziećmi
wcześniej od nich istniejących rodziców. Jest to więc układ, w którym nie
ustala się i nie szuka bezpośredniej przyczyny istnienia, lecz pośredniej
przyczyny rodzenia, które jest przypadłościowe. Liniowy układ przyczyn ukazuje
więc zależności przypadłościowe, które uważa się za zależności istotne lub
istotowe. W tej linii zależności cofamy się aż do pierwszej przyczyny, którą
jest pierwszy człowiek. Przed tym człowiekiem umieszcza się Boga jako przyczynę
pierwszą, zamykającą lub rozpoczynającą ciąg przyczyn, lub umieszcza się mniej
doskonałe byty, najczęściej najpierw podobne do ludzi, a przed nimi byty tylko
żywe, wyprzedzone cząstkami materii. Liniowy układ przyczyn nie upoważnia do
umieszczania na początku ciągu bytów żywych ani Boga, ani najprostszych form
życia. Dany jest nam bowiem w układzie liniowym tylko zespół obserwowanych dziś
przypadłości. Przypadłości np. fizyczne wskazują tylko na swój bezpośredni
podmiot, to znaczy na materię. Nie wskazują na główne pryncypia bytu
jednostkowego. Teza, że Bóg stwarza zależne akty istnienia, wynika z analizy
istotowego układu przyczyn. Tej tezy nie można wprowadzać do rozważań nad
liniowym układem przyczyn. Mieszanie tych dwóch układów, jak każda kompilacja,
nie uzasadnia wniosków. Skłania jednak do tego, aby przypisywać Bogu
podtrzymywanie w trwaniu istnienia bytów, gdyż tego trwania nie zapewnia
porządek rodzenia. Do Boga nie odnoszą wprost nawet nasze własności
transcendentalne. Odnoszą do tego istnienia, którego są przejawem. Tylko istnienie
stworzone wskazuje na istnienie samoistne. Wskazuje jako skutek na swą bezpośrednią
przyczynę. Aby to rozpoznać, trzeba zastosować istotowy układ przyczyn.
Ukazywana w tej
książce metafizyczna identyfikacja pryncypiów bytu jednostkowego skłania do
tezy, że Bóg jest samoistnym aktem istnienia.
W historii filozofii spotykamy także
inne teorie wewnętrznych pryncypiów bytu. Znaczy to, że zastosowano albo inne metody
identyfikacji pryncypiów, albo uznano za pryncypia coś, co jest wtórne lub
wręcz przypadłościowe. Mówiąc inaczej, zależnie od tego, co uzna się za
pryncypium realności, powstaje proporcjonalna teoria bytu i teoria Boga. Staje
się to zrozumiałe w świetle rozdziału o dominującej w bycie roli aktu
istnienia.
Gdy utożsamia się pryncypium
realności, a więc akt istnienia, z przejawami tego pryncypium, uważa się, że
Boga stanowi Jego atrybut, np. dobro.
Gdy odróżnia się pryncypium od jego
przejawów, Bóg ma naturę pryncypium zapoczątkowującego byt, np. istnienia,
istoty, formy, materii. I znowu powtórzmy, że jakie pryncypium bytu, taka
natura Boga.
Najwyraźniej Parmenides utożsamiał
cały kosmos - jako jeden byt - właśnie z Bogiem. Powstała w ten sposób koncepcja
panteistyczna: tożsamość Boga i świata.
Znaczącą poprawkę do tej koncepcji
wniósł Jan Szkot Eriugena. Uważał, że w tym całym boskim kosmosie trzeba wyróżnić
najwyższy i stały punkt, niezmienny, wprost statyczny, który jest źródłem
dynamiki tego kosmosu, przejawiającej się w różnych naturach jako przejawach
punktu statycznego. Zarówno statyczny, jak i dynamiczny przejaw boskiego
kosmosu jest tym samym Bogiem, który w dynamicznych postaciach uświadamia
sobie, kim jest. Sugerując odmiany natur Jan Szkot Eriugena swoiście
zapoczątkowuje liniowy sposób przejawiania się Boga. Z tej linii tworzy jednak
koło, w którym początek i kres koła są tym samym.
Plotyn zastosował linię w układzie
wertykalnym, od góry w dół. Na szczycie stopni bytu umieścił Boga w postaci
jedni, która wyłania coraz bardziej zwielokrotnione emanaty, aż do umieszczonej
na dole stopni samej tylko materii. Przyjmuje też powrót do punktu wyjścia na
drodze przekształcania się zwielokrotnień w emanaty coraz prostsze, które
wracają do jedni.
Teoria stopni bytu była stosowana
także przez średniowiecznych filozofów. Wykluczali oni jedynie przekształcanie
się bytów w Boga. Przyjęli na to miejsce powrót do Boga na drodze doskonalenia
się moralnego. Wykluczyli też emanację. Uważali, że Bóg stwarza byty i że ich
istota sytuuje ich na określonym stopniu drabiny bytów. Przyjmowano w związku z
tym, że Bóg jest myśleniem, gdyż wszystkie istoty są skutkiem myślenia ich
przez Boga. Głosił to Orygenes, św. Augustyn, Eriugena, Awicenna, w jakimś
stopniu Hegel i Kant. Przyjmowano też, że Bóg jest dobrem, gdyż istotą bytów
jest dobro. Wniósł tę myśl Pseudo-Dionizy Areopagita, korzystał z niej św.
Augustyn, Bonawentura i Duns Szkot. Głoszono, że Bóg jest koniecznością.
Akceptował ten przymiot Boga jako naturę Boga Awicenna, wcześniej św. Anzelm z
Canterbury, później także Decartes. Głoszono ponadto, że Bóg jest
nieskończonością, a najwyraźniej głosią to Duns Szkot i także Descartes. W
podanych tu koncepcjach Bóg jest tym samym co przypisywany Mu atrybut, uważany
zresztą za dominujące pryncypium w bytach stworzonych.
Akcentując podmiot atrybutu uważano,
że Bóg jest materią, a więc tym samym co świat. Wyrozumował to Dawid z Dinant,
opierając się na poglądach i języku Arystotelesa. Przyjmował taką koncepcję
także Spinoza. Koncepcja ta stanowiła doprecyzowanie myśli Parmenidesa.
Odwrotnie do tej koncepcji uważano, że
Bóg jest duchem. Rozumiano przez ducha inne niż materia tworzywo, które albo
ewoluuje z materii, albo jest tylko stanem jej skupienia. w. Tomasz, analizując
pryncypia bytów stworzonych, zidentyfikował Boga jako duchowy w swym tworzywie
samoistny akt istnienia.
Należy wymienić jeszcze deizm,
głoszony przez Epikura i Voltaire'a wraz z całą grupą encyklopedystów
francuskich. Nie określali oni bliżej natury Boga. Zabierali głos właściwie w
problemie stwarzania. Uważali, że świat pochodzi od Boga albo że został przez
Boga stworzony. Bóg jednak, stworzywszy świat, zerwał z nim kontakty. Jako
przyczyna sprawcza odsunął się od świata. wiat pozostał sam i stanowią go
procesy jako relacje oraz wytwarzane przez te procesy byty. Wciąż jeszcze
dziedziczymy ten pogląd i poważnie go traktujemy uważając, że rzeczywiście w
świecie pierwsze są procesy, a wtórne pochodne od nich byty. Tymczasem jest to
teoria, według której pozbawiono relację stwarzania jej przyczyny.
Niedokładnością jest także traktowanie stwarzania jako relacji, wiążącej Boga
ze światem. Słuszne jest to, że Bóg nie jest podmiotem tej relacji. Błędne jest
uznanie stwarzania za relację i przypisywanie jej roli tworzenia bytów. Relacja
jest przypadłością, a przypadłość nie może powodować pryncypiów, a tym samym
bytów jednostkowych. Mogą tę rolę pełnić tylko pryncypia.
Powtórzmy raz jeszcze, że jaka jest
teoria bytu i stanowiących byt pryncypiów, taka jest teoria Boga. Ta reguła
jednak nie zawsze sprawdza się w wypadku prezentowanych tu teorii Boga. Można
wskazać na inne źródło różnorodności koncepcji Boga. Jest to najczęściej
wyjście od monizmu i przechodzenie do pluralistycznych ujęć bytu. Można też
zaobserwować zależność koncepcji bytu od wcześniej przyjętej koncepcji Boga.
Wydaje się, że taką zależność napotykamy w monizmie.
Monizm ma źródło w uznaniu jedności za
istotę bytu. Owszem, jedność występuje w bycie. Nie jest jednak wewnętrzną
przyczyną bytu. Jest jego własnością. Nie należy uznawać tego, co bezpośrednio
poznajemy, za istotę bytu. Platon jednak, a przed nim Parmenides, uznał jedność
za naturę bytu. Doprowadziło to Parmenidesa do przyznania bytowi jedyności. W
konsekwencji byt stał się jedynym pryncypium rzeczywistości. Monizm polega więc
na przekonaniu, że jest tylko jedno tworzywo bytów. W związku z tym wszystkie
byty są tym samym. W radykalnym ujęciu jest tylko jeden byt. W umiarkowanym
ujęciu uznaje się wielość bytów, które różnią się tylko przypadłościami. Są to
różnice nieistotne. Przyjął je Jan Szkot Eriugena. Do uzyskania tych różnic
wystarczą powody drugorzędne, np. cele bytów, ich funkcje, zadania. Mają one
źródło w przekształcaniu już istniejącego tworzywa. Wymagają tylko twórczości.
Monizm wyklucza stwarzanie.
Powtórzmy więc, że monizm polega na
tezie, że istnieje jedno tworzywo bytów. Dzięki twórczości części tego tworzywa
nabywają nieistotnych własności. Jeżeli to tworzywo jest jedno, to musi być ono
zarazem Bogiem.
Pluralizm jest sposobem bytowania.
Przejawia się w odrębności bytów jednostkowych, w ich osobności, zarazem wewnętrznej
jedności i realności. Byty są osobne i zarazem niepowtarzalne, wyposażone w
pryncypia im tylko właściwe. Ten rozpoznany w mowie serca sposób istnienia
bytów wyrażony w pierwszych zasadach nazywamy właśnie pluralizmem. Osobność i
niepowtarzalność bytów wskazują na to, że osobne i niepowtarzalne są ich
wewnętrzne pryncypia. Wymaga to stwarzania każdego bytu, gdyż nie ma
wcześniejszego niż te byty stanowiącego je tworzywa. Ponieważ dominującym w
bytach pryncypium jest zależny akt istnienia, wymaga on zewnętrznej wobec
siebie przyczyny sprawczej, którą jest samoistne istnienie. Ze względu na
osobność i niepowtarzalność każdego bytu także Bóg, stwarzający zależne akty
istnienia, musi być bytem osobnym i niepowtarzalnym.
Uwyraźnijmy więc tezę, że pluralizm
wyklucza wspólne tworzywo bytów, że stanowi odczytanie niepowtarzalnego w
każdym bycie tworzywa i osobnego istnienia każdego bytu.
W poziomie mowy serca oddziałujący na
nas byt informuje o jedności swych istotowych pryncypiów, które w intelekcie możnościowym
powodują zrodzenie słowa serca. To słowo skłania wolę, byśmy skierowali się do
bytu, którego jedność pryncypiów odebraliśmy. Dzieje się to wszystko jako
zespół relacji realnych.
Uwyraźniając te wydarzenia już
korzystamy z mowy wewnętrznej, w której tworzymy pojęcia i zdania wyrażające
to, co dzieje się w poziomie mowy serca. Uświadamiamy sobie, że poprzez władze
zmysłowe dotarła do nas informacja o istotowych pryncypiach bytu i o jego
własnościach transcendentalnych. Są to treści niematerialne. Musiał je więc
odebrać w nas niematerilny podmiot poznania. Stwierdzając to odwracamy uwagę od
bytu, który na nas oddziałał, i zatrzymujemy ją na sobie, podejmując w ten
sposób reflekcję, która daje początek metafizyce człowieka.
W poziomie mowy serca dowiadujemy się
więc, w wyniku spotkania z oddziałującym na nas bytem, że są w nas władze
zmysłowe i biernie odbierający informacje intelekt możnościowy. Posługujemy się
już nazwami z obszaru mowy zewnętrznej. Władze zmysłowe nie są samodzielnymi
bytami, gdyż są czymś w nas. Podobnie nie jest bytem samodzielnym intelekt możnościowy.
Są bytami niesamodzielnymi. Takie byty są przypadłościami. Jeżeli są w nas
przypadłości, to wobec tego jest w nas ich podmiot. Tym podmiotem musi być
istota, gdyż tylko w niej aktualizują się przypadłości. Ponieważ są to
przypadłości materialne i niematerialne, stanowi naszą istotę pryncypium
materialności i niematerialności. Pryncypium podmiotującym przypadłości jest
zawsze możność. W naszej istocie znajduje się wobec tego możność materialna i
niematerialna. Wiemy już, że możność nie bytuje bez formy. Jest więc w nas
forma, która wyznacza identyczność i tożsamość naszej istoty. Zgodnie ze znaną
nam zależnością istoty od istnienia jest w nas zarazem pryncypium naszej
realności, zapoczątkowujące człowieka jako byt - wyłącznie dla nas stworzony
akt istnienia. Postępując drogą uświadamiania sobie zależności między
przypadłościami i ich podmiotami, możnością i aktem, odkrywamy powoli
stanowiące człowieka jego wewnętrzne pryncypia. Zarazem wiemy, że ta kolejność
poznawania nie jest kolejnością bytowania.
Zgodnie z kolejnością bytowania
stanowiących człowieka jego wewnętrznych pryncypiów możemy powiedzieć, że jest
w nas zapoczątkowujący bytowy obszar człowieka akt istnienia, który urealnia i
aktualizuje identyfikującą nas istotę. Tę istotę wypełnia forma oraz możność
niematerialna i możność materialna. Możność niematerialna jest podstawą
duchowych władz człowieka, takich jak intelekt możnościowy i wola. Możność
materialna podmiotuje zmysłowe władze poznawcze. Tyle wynika z uwyraźnienia
rozumień uzyskanych w poziomie mowy serca. Wskazanie na pryncypia bytowe w
człowieku zgodnie z kolejnością bytowania pryncypiów stanowi strukturalne
ujęcie człowieka.
Ujęcie genetyczne pryncypiów ukazuje
zależności między nimi, wewnętrzną jedność człowieka, pozwala odróżnić wewnętrzny
w człowieku układ przyczyn i skutków. Ten wewnętrzny układ wskaże dopiero na
przyczyny zewnętrzne.
Zastany w człowieku akt istnienia
zapoczątkowuje cały obszar bytowy człowieka. Ten obszar jest możnościowy, a
więc urealniony i zaktualizowany przez zapoczątkowujące nas istnienie. Ponieważ
nic nie powstaje z niebytu, współstanowiąca nas razem z istnieniem możność musi
pochodzić z właściwego nam aktu istnienia. Zależny akt istnienia nie ma w sobie
mocy stwarzania. Moc stwarzania przysługuje tylko Bogu. Bóg jednak stwarza
wyłącznie akty istnienia. Stworzony akt istnienia urealnia i aktualizuje
wewnętrzną w bycie możność. Skoro jej nie stwarza, to wobec tego wyłania ją z
siebie. Jest w nim przecież ślad pochodności od Boga, swoista cecha zależności.
Stanowi ona powód wyłonienia się w człowieku całej sfery możnościowej, którą
zależny akt istnienia z sobą wiąże. W jakimś swym pierwszym etapie lub w
pierwszej postaci ta możność jest sferą niezróżnicowaną. Ta ważna istotowa w
nas możność jest jednak duszą i ciałem. Wiemy o tym ze strukturalnego ujęcia
człowieka.
Jeżeli tak jest, to w genetycznym
wyjaśnieniu stosując istotowy układ przyczyn musimy wskazać na zewnętrzne
przyczyny, które powodują, że sfera możnościowa przekształciła się w nas w
duszę i ciało. Sama ta możność nie mogła się tak ukonstytuować, gdyż nigdy nic
nie może być przyczyną siebie. Nie mógł też tego spowodować zależny akt
istnienia, który tylko urealnia i aktualizuje. Urealnioną możność mógł on
jedynie zaktualizować, czyli związać z sobą jako określoną kompozycję, której
postać wywołały zewnętrzne przyczyny celowe. Nie są to przyczyny sprawcze.
Wywierają jedynie swoisty wpływ na możność, by była określoną kompozycją, a akt
istnienia dopuszcza do tego wpływu i aktualizuje istotę w jej aktualnej kompozycji.
Istota człowieka ukonstytuowała się w duszę i ciało.
Dusza człowieka ujęta strukturalnie
jest formą, która identyfikuje człowieka i jest zarazem towarzyszącą formie
możnością intelektualną dla podmiotowania władz duchowych i czynności
niematerialnych, takich jak poznanie intelektualne i decyzje.
Ujęta genetycznie jest skutkiem takich
przyczyn celowych, które nie zawierają materii w swej istocie. Substancje, zbudowane
tylko z aktu istnienia i istoty, która jest tylko formą i możnością duchową, są
aniołami. Aby w obszarze stanowiącej nas możności ukonstytuowała się dusza,
muszą taki skutek wywołać przyczyny celowe, które są aniołami. Ponieważ właśnie
współstanowi człowieka dusza, nie zawierająca w swej bytowej strukturze materii,
a sama nie mogła się tak ukonstytuować, wobec tego istnieją aniołowie jako
zewnętrzne przyczyny istoty dusz ludzkich, zgodnie z proporcją zachodzącą
między skutkiem i przyczyną. Dodajmy ponadto, że dusza ludzka, zbudowana
podobnie jak istota aniołów, nie jest jednak aniołem, gdyż cała stanowi materię
i pryncypium ciała. Jest samodzielną substancją w bytowaniu. Jest jednak
niesamodzielna co do gatunku. Należy do istoty człowieka razem z materią i
razem z nią jest powodem identyczności gatunkowej człowieka. Materia, gdy
aktualizuje ją forma, jest powodem szczegółowości i jednostkowości człowieka.
Ciało człowieka jest wewnątrz naszej
istoty materią i zarazem nie należącym do tej istoty zespołem przypadłości
fizycznych, podmiotowanych przez materię. Materia jest możnością, a nie aktem w
istocie, i jako podłoże przypadłości czyni całe ciało strukturą niesamodzielną.
Ciało więc nie jest substancją. Jako niesamodzielna kompozycja, wymaga
aktualizującego ją aktu, którym jest forma. Połączenie formy i materii, jak
aktu z możnością, powoduje bytową spoistość lub jedność istoty. Tak można
opisać ciało w ujęciu strukturalnym.
W ujęciu genetycznym należy wskazać na
dwie grupy powodów konstytuowania się ciała człowieka. Pierwszym powodem jest dusza,
w której zawarta możność duchowa jest pryncypium właściwego człowiekowi
poznania, a więc poznania zmysłowo-umysłowego. Aby to poznanie mogło się
realizować, dusza oddziałuje na możność, która w istocie człowieka nie ukonstytuowała
się w duszę, wywołując w niej przypadłość ilości. Drugim powodem lub grupą
powodów są zarazem oddziałujące na przypadłość ilości zewnętrzne przyczyny
celowe. Są one substancjami zawierającymi w swej istocie materię. Wpływają na aktualizowaną
przez duszę przypadłość ilości i rozciągają ją, rozprzestrzeniają w całym
obszarze możności, która w istocie człowieka nie stała się duszą. Ilość nazywa
się także rozciągłością. Wypełniona ilością lub rozciągłością możność staje się
materią o cechach przestrzenności i gotowości, także wywołanej przez duszę, do
podmiotowania przypadłości fizycznych.
Zewnętrzna grupa przyczyn celowych
ciała człowieka wpływa na to, że akt istnienia aktualizuje w materii takie
przypadłości, jakie wynikają z oddziaływania przyczyn celowych na cechę gotowości
materii do ich podmiotowania. Są to przypadłości materialne fizyczne. Przyczyny
celowe otaczają swym wpływem wszystkie przypadłości, wciąż zewnętrzne wobec
istoty człowieka, a w niej materii. Ponieważ przypadłości nie należą do istoty
człowieka, mimo że podłoże, czyli materia, jest elementem tej istoty, przyczyny
celowe współwystępują w ciele człowieka w tej warstwie, która jest zespołem
przypadłości.
Nasze ciało jest więc kompozycją z
wewnętrznej w naszej istocie materii i z zewnętrznego wobec istoty zespołu
przypadłości, przemieszanych z przyczynami
celowymi. Można więc powiedzieć, że nie widzimy naszego ciała w tym, czym ono
jest samo w sobie. Widzimy je łącznie z przyczynami celowymi, a więc tymi
substancjami, które swoiście katalizują działania przypadłości fizycznych i
powodują ich komponowanie się w organa cielesne. Widzimy więc zarazem takie
substancje, jak np. węgiel, woda, aminokwasy, które często uważamy za elementy
naszego ciała. Można też powiedzieć, że tymi zewnętrznymi przyczynami ciała człowieka
są przede wszystkim kody genetyczne rodziców, tlen, słońce udzielające ciepła,
pożywienie.
Uwyraźnijmy to, że rodzice dziecka są
tylko jego przyczynami celowymi. Dostarczają kodów genetycznych człowieka.
Ponadto matka jest tym środowiskiem, w którym poczęty człowiek od początku
nabywa cech ludzkich, głównie jego ciało. ródłem tych cech ludzkich ciała jest
zarazem dusza.
W odniesieniu więc do człowieka,
ujętego z pozycji przyczyn zewnętrznych, pierwszą przyczyną sprawczą i
zewnętrzną jego istnienia jest Bóg. Zewnętrzną przyczyną celową duszy w istocie
człowieka jest anioł. Zewnętrznymi przyczynami ciała przy wpływie duszy na
materię są te przyczyny celowe, które zawierają w swej istocie materię.
Wewnętrznymi przyczynami człowieka są
stworzony akt istnienia i istota, którą stanowi dusza i materia, komponująca
się z przypadłościami fizycznymi w ciało ludzkie.
Nie jest to jeszcze pełny obraz
skutków wyposażenia człowieka w pryncypia i własności. Więź istoty z
istnieniem, a głównie duszy człowieka z istnieniem, wyznacza ważny aspekt
struktury człowieka. Nie informuje o nim wprost poznanie na poziomie mowy
serca. Uwyraźniamy go w poziomie mowy wewnętrznej i zewnętrznej, gdy ujmujemy
istotę człowieka jako substancję, a więc jako istotę w jej więzi z istnieniem.
Przypomnijmy, że substancja jest
istotą, która obok formy i materii obejmuje także realność, przenikającą
istotę. Ta realność wskazuje na swoje źródło, które przejawia. Tym źródłem jest
istnienie, stanowiące w człowieku akt urealniający istotę jako związaną z aktem
możność. Forma w substancji razem z możnością intelektualną stanowi duszę. Tę
możność wraz z formą pod wpływem duchowej przyczyny celowej zaktualizował
zapoczątkowujący człowieka akt istnienia. Jest to więc wspaniały, wyjątkowy akt
istnienia, który w istocie człowieka aktualizuje intelektualność. Jest on
podstawą władzy poznawczej duchowej, nazywanej intelektem możnościowym.
Intelekt jest z kolei podstawą czynności intelektualnego poznania. Dzięki temu
poznaniu intelekt ujmuje pryncypia bytów, także byty, rozumie je, rozpoznaje
przyczyny i skutki, ogarnia cały kosmos bytów. Czyni człowieka bytem rozumnym,
a także świadomym siebie, gdy intelekt uczyni przedmiotem swego poznania także
siebie. Akt istnienia więc i zaktualizowana przez niego w człowieku
intelektualność czynią człowieka bytem osobnym i samodzielnym, w wysokim
stopniu samowystarczalnym. Czynią go osobą.
Każdy byt, w którym występuje akt
istnienia i intelektualność jest osobą. Gdy ponadto znajduje się w jego istocie
ciało, ten byt jest osobą ludzką.
Gdy w istocie tego bytu nie ma
materii, jest on osobą anioła.
Gdy byt jest wyłącznie aktem
istnienia, nie pojawiają się w nim skutki pryncypiów. Jako samoistne istnienie
jest wyłącznie pierwszym pryncypium. Jest więc w nim intelektualność na sposób
pryncypium, a nie na sposób zaktualizowanego skutku. Ten byt jest osobą Boga.
Dodajmy dygresyjnie, że według Objawienia chrześcijańskiego aktualizacja w Bogu
wyraża się w trzech osobach.
Człowiek jako osoba jest więc
wyposażony w akt istnienia i w zaktualizowaną przez to istnienie
intelektualność. Jest to bytowe wyposażenie, które różni człowieka od takich
substancji, jak zwierzęta, rośliny, cząstki materii. Sytuuje człowieka wśród
tych substancji na pozycji kogoś wyróżniającego się, bytowo bogatszego,
zdolnego do uzyskania choćby takich sukcesów, jak poznanie intelektualne. To wyposażenie
osoby jest w niej zespołem wewnętrznych przyczyn wyjątkowej pozycji wśród
zwierząt i roślin. Aby te przyczyny wyznaczyły proporcjonalne odniesienia
innych ludzi, muszą je inne osoby rozpoznać i uznać. To rozpoznanie lub wprost
intelekt, który w tych pryncypiach osoby uzna coś dla nas dobrego, zarazem się
tym dobrem ucieszy, intelekt więc w swej funkcji ujmowania zależności między
prawdą i dobrem i w funkcji cieszenia się jest zewnętrzną przyczyną usytuowania
człowieka na godnej dla niego pozycji osoby. Tę właśnie pozycję człowieka
nazywamy godnością.
Ujmowanie prawdy w jej więzi z dobrem
nazywamy mądrością. Radowanie się poznawaną prawdą i dobrem nazywamy kontemplacją.
Możemy więc powiedzieć, że wewnętrznymi przyczynami godności osoby są jej
wewnętrzne pryncypia. Zewnętrznymi przyczynami tej godności są mądrość
intelektu i kontemplacja, które uwyraźniają wewnętrzne pryncypia osoby i czynią
je powodem naszego uznania wyjątkowej pozycji osoby. To uznanie tej pozycji ma
źródło w poznawczym porównaniu osób z substancjami nierozumnymi. Rozpoznanie
godności za pomocą porównania czyni godność własnością aksjologiczną.
Godność nie jest więc samą osobą, nie
jest jej przypadłością ani własnością transcendentalną. Nie jest też tylko pojęciem.
Jest pozycją osoby wśród bytów, uwyraźnianą i chronioną przez mądrość i
kontemplację osób.
Każdy byt jest zapoczątkowany przez
stworzony akt istnienia. Także osobę wyznacza akt istnienia, aktualizujący w
jej istocie intelektualność. Możemy tu zauważyć, że akt istnienia przejawia się
w bycie na sposób własności transcendentalnych. Te własności są podstawą
nawiązywania między bytami relacji istnieniowych. Gdy dany byt jest osobą,
wśród relacji istnieniowych pojawiają się istnieniowe relacje osobowe. Te
relacje zdefiniował św. Tomasz. Oprócz tych istnieniowych relacji osobowych
znamy też relację stwarzania. Innych relacji istnieniowych, opartych na
transcendentalnej własności odrębności, jedności i piękna nie umiemy jeszcze
określić. Wiemy natomiast, że na transcendentalnej własności realności buduje
się między dwiema osobami relacja miłości. Własność prawdy w dwóch osobach
wyzwala relację wiary. Własność dobra jest w dwu osobach podstawą relacji
nadziei.
Realność, jako przejaw w bycie jego
istnienia, polega na życzliwym współprzebywaniu osób. Relacja miłości, budująca
się na realności dwu osób, nabywa w swej istocie tych samych treści. Jest
właśnie życzliwym kontaktem dwu osób, wzajemnym i swoistym upodobaniem w sobie,
pełną i podstawową życzliwością, niczym nie motywowaną, gdyż pierwotne jest
istnienie, przejawiające się w realności osób. Z tego względu miłość jest
najpierwszym i najgłębszym naszym odniesieniem się do osób.
Wiara, wynikająca z odnoszenia się do
siebie osób ich własnością prawdy, przejawia istnienie w jego związku z istotą.
Jest relacją także pierwotną, lecz w jakimś stopniu uwarunkowaną istotowym
wyposażeniem osoby.
Nadzieja jest oczekiwaniem trwania w
miłości i w wierze. Kieruje nas bezinteresownie jak miłość do osób, lecz do
tych oto osób, podobnie jak wiara.
Relacja miłości, która w swej istocie
jest bezinteresowną życzliwością, współprzebywaniem, upodobaniem, ma kilka poziomów.
Najniższym jej poziomem jest właśnie
upodobanie (complacentia). Stanowi ono wywołaną przez dwie osoby odpowiedniość
tego, że są. Są jednak pełnymi bytami z istnienia i z istoty. Ta odpowiedniość,
wsparta głównie na istnieniu, dotyczy jednak całej osoby, także więc jej
istoty. Istotowa treść relacji miłości nie dominuje w niej jednak tak, jak w
relacji wiary. Dominuje uobecnianie się istnienia. Ponieważ jednak nie można
istnienia osób oderwać od ich istoty, relacja miłości na swym najniższym
poziomie jest odpowiedniością osób w ich istnieniu i także w ich istocie. Ze
względu na właściwą osobom istotę, a ta właściwa istota stanowi naturę osób, ta
relacja miłości nazywa się odpowiedniością natur (connaturalitas). Miłość
(complacentia) na swym najniższym poziomie ma postać odpowiedniości natur
(connaturalitas).
Wyższy poziom miłości wynika z tego,
że swym upodobaniem ogarniamy istnienie osób, a w ich istocie głównie ciało,
gdyż wcześniej poznajemy je niż duszę. Ta miłość wzbogaca się o zachwyt,
wywołany w nas wprost innymi transcendentaliami osoby i przypadłościami ciała
człowieka. Oczekujemy skutków kontaktu głównie z przypadłościową stroną ciała
człowieka. Miłość na tym poziomie stanowi uzyskiwanie dobra dla mnie i jest
poszukiwaniem tego dobra. To poszukiwanie lub kierowanie się do dobra, aby nas
zachwycało, nazywa się pożądaniem. Z tego względu miłość na tym wyższym
poziomie, gdyż bogatsza o uzyskiwane przeze mnie dobro, nazywa się miłością pożądania
(concupiscentia lub concupiscibilitas).
Najwyższy poziom miłości polega na
tym, że ogarniamy upodobaniem osobę nie tylko ze względu na jej istnienie i
ciało, lecz także ze względu na jej duszę. Ogarniamy najgłębszą życzliwością
osobę ludzką w jej podstawowych pryncypiach. Ceniąc jej duszę akceptujemy tym
samym podmiotowane w duszy jej rozumienia i decyzje. Godząc się na nie chcemy
tym samym dobra drugiej osoby. Relacja
miłości na poziomie akceptowania wszystkiego, czym jest osoba, zarazem jej
rozumienia prawdy i jej wyboru dobra, stanowi pełną miłość, która wyraża się w
służeniu osobom dla ich dobra. Ta miłość, typowa dla osób (dilectio), ma jednak
cztery swoje odmiany.
Poziom (amicitia) jest najbardziej
znaną odmianą miłości wśród osób. Polega na wierności tak pełnej i na takim
zaufaniu, że nie wywołuje niepokoju z powodu rozstania, a zawsze cieszy
spotkaniem. Powiedzmy nawet dokładniej, że nie wywołuje bólu nieobecność, a
raduje obecność.
Miłość w postaci pełnej troski o dobro
i dla dobra drugiej osoby (caritas), zupełnie bezinteresowna, nie oczekująca wzajemności,
zupełnie ofiarna, wyrozumiała, wybaczająca, która zawsze chroni, dyskretna,
jest najczęstsza, choć rzadko zauważana i głoszona. Charakteryzuje matki wobec
dzieci, poważne ojcostwo, braterstwo. Jest tak spokojna, że traktuje się ją
jako należne nam odniesienie. Mogłoby być oparciem w kryzysach, lecz tego
oparcia szukamy raczej w przyjaźni, w której wymienia się wzajemnie jakieś
dobro. W poziomie caritas jesteśmy wciąż obdarowywania i na ogół nie
obdarowujemy. Może dlatego czujemy się w tej miłości jak w domu, z którego
wiele czerpiemy, i nie czujemy tego, że powinniśmy coś wnosić. Tę miłość cechuje
stała obecność. Odnosimy się do niej podobnie jak do matki, od której wymaga
się, aby była w każdej chwili, gdy potrzebuje jej dziecko. Jest jak chleb,
którego nigdy nie może zabraknąć.
Miłość powiązana z cierpieniem (amor)
jest typową miłością ludzi. Polega na tym, że druga osoba jest dla nas oparciem,
całą pomocą. Nieustannie raduje, gdy kochana osoba jest obecna. Towarzyszy jej
ból, gdy brakuje tej obecności. Boli nas nieobecność kogoś kochanego, sprawia
cierpienie, które jest bólem uświadomionym, przeniesionym w duszę. Tu dołącza
się do cierpienia cierpliwość i razem z nim tworzy tęsknotę. Można wtedy znieść
nieobecność.
Miłość, której towarzyszy cierpienie
(amor), jest także typową miłością człowieka do Boga. Boga nie można bezpośrednio
doznawać, stąd znakiem miłości do Boga na wszystkich etapach rozwoju
religijnego jest tęsknota. Gdy trwa tęsknota, nawet największe zagubienia i
załamania w życiu religijnym nie niszczą relacji miłości człowieka do Boga.
Miłość Boga do człowieka (agape)
charakteryzuje się absolutną bezinteresownością. Bóg nie tylko nie oczekuje wzajemności,
lecz także jako czysty akt istnienia nie może tej wzajemności podjąć. Nie ma
bowiem w sobie możności, podstawy podmiotowania. Chce jednak, byśmy kierowali
do Niego naszą miłość właśnie dla naszego dobra, gdyż Bóg może spowodować nieutracalne
trwanie tej miłości, a przecież miłość uszczęśliwia, sytuuje nas w wieczystej
współobecności.
Powtórzmy, że obecność jest
współprzebywaniem osób, ich otwarciem się na siebie i trwaniem w tej
współobecności i otwarciu. Ma postać miłości, wiary i nadziei - i tylko te
relacje istnieniowe tę obecność stanowią. Inne relacje powodują tylko
spotkanie.
Prawda, jako przejaw w bycie jego
istnienia, jest wzajemnym otwarciem się na siebie osób. Relacja wiary, budująca
się na własności prawdy dwu osób, nabywa w swej istocie treści właściwych
prawdzie. Jest właśnie otwarciem się na siebie dwu osób, wzajemnym ich
udostępnianiem się sobie zarówno w istnieniu, jak i w istocie. To wzajemne
otwarcie się na siebie osób nawet w większym stopniu odsłania istotę niż
istnienie. Dominuje w relacji wiary.
Wiara ujęta podmiotowo, ze względu
więc na nas, wywołuje ufne odniesienie się do drugiej osoby, odbieranej przez
nasz intelekt jako prawda i wybieranej przez wolę jako dobro. Jest czynnikiem
pogłębiającym mądrość.
Ujęta przedmiotowo, ze względu na
otwierającą się ku nam osobę, stanowi wnoszenie w nas tego, czym jest druga
osoba.
Gdy relacja wiary łączy osobę ludzką z
osobą Boga, to w aspekcie podmiotowym, a więc w nas, wywołuje albo niepokój,
albo radość. Niepokój, gdy intelekt nie jest pewny istnienia Boga, gdyż
przecież nie doznaje Boga bezpośrednio. Opiera się tylko na rozumowanie,
któremu nie zawsze ufa. Ta wiara raduje, gdy jesteśmy pewni istnienia Boga i
otwieramy przed Bogiem całą swą osobę.
W aspekcie przedmiotowym, ujęta więc
od strony Boga, wiara jest relacją, poprzez którą Bóg w sobie właściwy, nadprzyrodzony
sposób udziela nam siebie. Staje się obecny w istocie naszej osoby. Do naszych
władz duchowych wnosi teologiczne cnoty wlane jako sposoby naszego
kontaktowania się z Bogiem i dary Ducha więtego, które są wywołanymi w naszych
władzach sprawnościami odbierania tego, co Bóg w nas wnosi.
Te teologiczne dopowiedzenia ukazują
wiarę łączącą Boga z człowiekiem jako religię. Religijne odniesienie się nasze
do Boga odkrywamy już w poziomie mowy serca, gdy ze zdumieniem i miłością
reagujemy na samo istnienie bytu. W
poziomie mowy wewnętrznej i zewnętrznej budzi w nas wiarę Objawienie, docierające
do nas poprzez słyszenie o Bogu. Wiara sytuuje się wtedy tylko w intelekcie i
woli. Jest wtedy narażona na przeciwne jej informacje. I wtedy wywołuje
najwięcej niepokojów. Niepokoje te ustępują, gdy rozpoznamy wiarę jako sposób
uobecnienia się Boga w istocie naszej osoby.
Dobro, jako przejaw w bycie jego
istnienia, polega na oczekiwaniu, że cała osoba, oddziałująca tą własnością,
zostanie obdarzona życzliwością i zaufaniem. Te treści dobra przejmuje relacja
nadziei, budująca się na własności dobra dwu osób. Jest więc nadzieja oczekiwaniem,
że będzie nam dostępna, akceptowana i wybrana obecność drugiej osoby w całym
jej istnieniu i istocie. Jest swoistą potrzebą trwania w relacji miłości i w
relacji wiary.
Relacje osobowe, gdy wiążą osoby
ludzkie, powodują humanizm. Jest on dzięki intelektowi i woli chronieniem tych
relacji, a poprzez nie zarazem własności transcendentalnych, samego istnienia i
także osób.
Relacje osobowe, gdy wiążą człowieka z
Bogiem i zarazem Boga z człowiekiem, stanowią religię. Religia ujęta od strony
człowieka ma wymiar humanizmu jako chronienia wszystkich osób włącznie z osobą
Boga. Wyraża się to chronienie w podejmowaniu wobec Boga odniesień przez
miłość, wiarę i nadzieję. Religia ujęta ze strony Boga ma wymiar
nadprzyrodzony, to znaczy wnoszenia w relacje osobowe treści, które są
wewnętrznym życiem Boga, udostępnianym przez Boga człowiekowi. Dzięki temu
religia staje się udziałem człowieka w wewnętrznym życiu Boga.
Należy podkreślić, że relacje osobowe
są dwustronne. Znaczy to, że osoba jest podmiotem miłości, gdy kieruje się do
drugiej osoby, odbierającej tę miłość jako kres relacji, i że ta druga osoba
odwzajemniając miłość staje się jej podmiotem, a kresem staje się osoba, która
już odniosła się do nas z miłością. Relacja miłości buduje się więc w swej
istocie z tego, co wnoszą w nią dwie osoby. Te dwie treści w jednej relacji
wymagają uzgodnienia, dostosowania. Przebiega ono zgodnie i łagodnie lub
dramatycznie i boleśnie. To dramatyczne i bolesne przystosowanie się w relacji
treści wnoszonych przez dwie osoby stanowi swoisty kryzys, który z pozycji
przeżywania go nazywa się ciemną nocą miłości. Ma ten kryzys swoje etapy i
znane są sposoby ich przezwyciężania. Może jednak doprowadzić do załamania się
głównie miłości. Wracamy wtedy do poziomu, który jest tylko odpowiedniością
natur, to znaczy do takiego stopnia obecności, która w skutkach nie różni się
od spotkania. Człowieka jednak wyróżnia to, że może wiązać się z osobami na
poziomie dilectio, czyli na poziomie bezinteresownej troski o dobro osoby,
którą obdarowujemy miłością.
Przypomnijmy, że spotkanie jest
pierwotną relacją realną łączącą jakiś byt z osobą, która doznaje skutków
oddziałującego bytu. Skutki te są jednoczesne w porządku bytowania. Zastosujmy
jednak porządek kolejnego uświadamiania ich sobie, a więc porządek poznania,
który ułatwia posługiwanie się heurystycznym sposobem odkrywania tego, że byt
jest i czym jest. Inaczej mówiąc, trzeba najpierw uświadomić sobie bytowe
skutki spotkania wywołane w osobie poznającej. Ten zespół skutków nazywamy mową
serca. Uświadamiając je sobie korzystamy już z mowy wewnętrznej i w dużym
stopniu z mowy zewnętrznej, którą kształtuje kultura filozoficzna. Pomaga nam
ona w precyzyjnym określaniu i odróżnianiu tego, co bytowe, od tego, co
uświadomione, ujęte w znaki wewnętrzne i zewnętrzne, połączone w zdania i
struktury rozumowań.
W tym, co powiedzieliśmy, już rysuje
się różnica między porządkiem bytowania i porządkiem uświadomień, wyrażonych w
znakach i składających się na wiedzę człowieka. Tę wiedzę stanowi właśnie
zespół uświadomień ujętych w znaki. ródłem wiedzy jest bytowanie, niezależne od
naszych uświadomień i ujęć, udostępniające się uświadomieniom i ujęciom. Tym
pierwszym udostępnieniem jest spotkanie.
Porządek bytowania to nie tylko
udostępniające się w spotkaniu oddziałujące na nas byty, to także sama relacja
spotkania i wywołane tą relacją bytowe skutki w osobie podejmującej spotkanie.
Oddziałuje na nas w spotkaniu cały byt, który jest istnieniem i istotą. Oddziałuje
tym samym także na cały byt, który reaguje swoim istnieniem i istotą. Muszą
więc pojawić się skutki istnieniowe i istotowe. Najwcześniej uświadamiamy sobie
skutki istotowe, a ponieważ właśnie to sobie uświadamiamy, pierwszą
uświadamianą sobie relacją istotową jest relacja poznania.
Należy tu wyraźnie odróżnić relację
poznania od wiedzy nabywanej przez uświadomienie. Relacja poznania jest źródłem
wiedzy. Jako swoiste bytowanie ta relacja poznania może być przez nas
uświadamiana sobie zgodnie z tym, że jest i czym jest. Zgodnie z relacją jej
opisanie stanowi metafizykę poznania. Ta metafizyka poznania jest zgodna z
relacją poznania wtedy, gdy zasadą ujmowania tej relacji jest wciąż jej
bytowanie i sam byt, który spowodował tę relację w wyniku spotkania. Opis niezgodny
z relacją poznania powstaje wtedy, gdy w tym opisie kierujemy się nie tylko
samym bytowaniem, ile raczej branymi z wiedzy i kultury wyjaśnieniami,
decydowanymi więc przez nas, przez nasz intelekt, a nie przez bytowanie.
Zgodnie z tym, że metafizyka zawsze
rozpoczyna rozpoznawanie bytów od skutku, by dojść do wewnętrznych i zewnętrznych
przyczyn, i zgodnie z porządkiem uświadamiania sobie skutków spotkania
zaczynamy identyfikowanie poznania i bytu wywołującego poznanie od
zaskakującego nas kierowania się do spotkania bytu. Jeżeli kierujemy się do tego
oto bytu, to znaczy, że ten oto byt oddziałał na nas tym, co go identyfikuje, a
więc swoją istotą.
Nie wiemy tego jeszcze w przypadku
mowy serca, która jest poznaniem niewyraźnym, nieuświadomionym. Jest bowiem
zespołem zareagowań, które są realnymi relacjami. Jeżeli kierujemy się do
oddziałującego na nas bytu, jako kresu relacji kierowania się do bytu, to musi
w nas być podmiot tego kierowania się. Jest nim intelekt możnościowy, bo tak
nazywa się kres relacji doznawania oddziaływań. Ten kres sam w sobie nie może
być zarazem podmiotem relacji reagowania na oddziaływanie. Aby intelekt
zareagował, musi pojawić się w nim swoisty bodziec zareagowania. Jest tym
bodźcem, motywem i powodem zrodzone w intelekcie możnościowym słowo serca. Ono
kieruje się do spotkanego bytu. Kieruje się do tego, co odebraliśmy, a więc do
istoty spotkanego bytu. Ponieważ słowo serca jest rozumieniem istoty w wyniku
biernego odebrania oddziaływań, jest w nas także, nazywany wolą, podmiot
aktywizowania nas do odwzajemnienia spotkania. Intelekt możnościowy jest
wrażliwy tylko na pryncypia istoty. Doznał tylko tych pryncypiów. Do nich
kieruje nas wola. Ponieważ intelekt i wola nie stanowią istoty człowieka, lecz
jej duchowe przypadłości, nie mogą poza naszą istotą i istnieniem bezpośrednio
oddziałać na byt, który wywołał kierowanie się do niego. Mogą jedynie
spowodować, byśmy korzystali z zewnętrznych relacji istnieniowych dla
skontaktowania się z oddziałującym na nas bytem. Motywowani wolą, odnosimy się
do tego bytu jako do dobra, jako do czegoś odrębnego, ponadto przejawiającego
się jako jedność. Poprzez te własności transcendentalne i oparte na nich
relacje spotykamy w bycie jego istnienie. Wskazuje na to doznane zdumienie
czymś innym niż istota, o której już wiemy. To zdumienie obudziło zachwyt i
podziw i zarazem odniesienie miłujące. Ujawnia ono relację istnieniową,
realność jako jej podmiot w bycie oraz ujawnia źródło tej własności transcendentalnej
- właśnie akt istnienia. Nie wyrozumowaliśmy tego, gdyś jeszcze jesteśmy w
poziomie mowy serca. Zetknęliśmy się przez relacje istnieniowe i własności
transcendentalne bytu z jego aktem istnienia. Wskazuje na to właśnie zdumienie,
podziw i zachwyt, a także to, że na istotę reagujemy rozumieniem jej pryncypiów
i zrodzeniem słowa serca. Powtarzające się spotkania z bytami usprawniają intelekt
możnościowy w ujmowaniu własności transcendentalnych, gdy wraz z nimi odbiera
on pryncypia istoty. Sprawność ujmowania transcendentaliów okazuje się w mowie
wewnętrznej i zewnętrznej sprawnością ujmowania pierwszych zasad lub sposobów
bytowania, które stają się także zasadami poznawania na wszystkich jego
poziomach.
Mowa serca obejmuje więc słowo serca
jako odebranie pryncypiów istoty w ich jedności i odrębności, zarazem doznanie
własności transcendentalnych i uzyskane sprawności ich doznawania, ponadto
skierowanie się do oddziałującego na nas bytu i spełnienie poprzez relacje
istnieniowe jego aktu istnienia oraz ogarniętej tym istnieniem istoty.
Wszystkie te powiązania są realnymi relacjami istnieniowymi i istotowymi.
Spełniamy je i w porządku lub z pozycji poznania nazywamy to poznaniem niewyraźnym.
Poznanie wyraźne
obejmuje mowę wewnętrzną i mowę zewnętrzną.
W poziomie mowy wewnętrznej dokonuje
się łączenie niewyraźnych rozumień z wyraźnymi znakami wewnętrznymi. To
łączenie jest nie tyle doznawaniem, ile tworzeniem kompozycji właśnie z
rozumień i znaków.
Trzeba tu dopowiedzieć, że doznanie
pryncypiów istotowych dokonuje się przez zmysły, gdyż poznanie człowieka jest
zmysłowo-umysłowe. Władze zmysłowe przenoszą zarazem informacje o pryncypiach.
Przedmiotem władz zmysłowych są jednak tylko przypadłości fizyczne.
Przeniesione informacje o pryncypiach odebrał intelekt możnościowy. Z punktu
wiedzenia uświadomień wydaje się nam, że najpierw doznaliśmy i wyłącznie
przypadłości fizycznych, rejestrujących się w nas w postaci wrażeń. To
przekonanie i zaufanie do porządku uświadomień jest tak powszechne, że doznane
wrażenia czynimy źródłem wiedzy o spotkanym bycie. Poprzez zabiegi uogólniania
zaczynamy poszukiwać we wrażeniach podstaw orzekania o istocie i istnieniu
bytu. Niektórzy filozofowie słusznie nie znajdują tam tych podstaw, gdy skupią
uwagę na porządku uświadomień, a nie na porządku bytowania, który jest źródłem
intelektualnych rozumień i znaczeń, łączonych ze znakami w poziomie mowy
wewnętrznej.
Znaki wewnętrzne to wyobrażenia jako
obrazy człowieka, zwierząt lub roślin, dźwięki, zapamiętany ból, zimno, ciepło.
Te znaki wskazują na to, że nasze wrażenia zostały scalone w całość, którą
nazywa się postacią zmysłową (species sensibilis). Jest w nas taka postać.
Wskazuje więc ona jako skutek na przyczyną scalania, którą jest zmysł wspólny.
Z tej postaci zmysłowej wydobyte wyobrażenia wskazują na powód swojego powstania.
Jest tym powodem wyobraźnia. Gdy tworzy wyobrażenia, jest nazywana wprost
wyobraźnią lub wyobraźnią czynną. Gdy zatrzymuje w sobie wytworzone
wyobrażenia, nazywamy ją wyobraźnią bierną lub pamięcią. Dodajmy tu, że
człowiek posiada pamięć tylko zmysłową. Znaczy to, że zapamiętuje treści
intelektualne tylko w połączeniu ze znakami fizycznymi. Rozumienie bowiem w
intelekcie możnościowym powoduje stan możności intelektualnej, a nie pamięć
pojęć. Ponieważ dokonują się w nas połączenia rozumień ze znakami fizycznymi,
musi dokonywać go zmysłowa władza łączenia, którą nazywa się władzą konkretnej
oceny (vis cogitativa), nawet rozumem szczegółowym, gdyż tworząc nazwy z pojęć
i znaków, zachowuje się podobnie jak intelekt. W obszarze mowy wewnętrznej
tworzymy także pojęcia.
Pojęcia są ujęciem tego, co bytach
podobne (pojęcia rodzajowe), lub tego, co w nich różne (pojęcia gatunkowe). Pojęcia
są znaczeniem nazw jako połączenia znaczeń i znaków. Znaków dostarczają nam
władze zmysłowe. Pojęć, jako struktur intelektualnych, musi dostarczać
intelekt. Pojęcia są komponowane, tworzone. Nie może więc ich dostarczać
intelekt możnościowy, który tylko biernie odbiera pryncypia istotowe, nasyca
się nimi na sposób niewyraźnego rozumienia i rodzi słowo serca. Skoro są
pojęcia, jest w nas wobec tego intelekt czynny, dostarczający znaczeń, które
zmysłowa władza łączenia komponuje ze znakami w nazwę wewnętrzną. Intelekt
czynny jest więc władzą wydobywającą wszystko, co wewnątrz nas nie jest treścią
zmysłową. Intelekt czynny wydobył z postaci zmysłowej przeniesione przez
wrażenia informacje o pryncypiach istoty. Wydobył też z tej postaci zmysłowej
informacje o transcendentaliach. Razem więc pryncypia istotowe i ich jedność
stały się postacią umysłową (species intelligibilis), którą przyjął intelekt
możnościowy, a raczej one wniknęły w ten intelekt, stając się właściwym mu
rozumieniem. Intelekt czynny, zawsze wydobywający to, co niematerialne, wydobył
z intelektu możnościowego nabywane przez niego rozumienia i uczynił z nich
znaczenia, które właśnie zmysł łączenia scalił ze znakami w mowę wewnętrzną.
Zdarza się, że władza łączenia scali kilka znaczeń z jednym znakiem i
uzyskujemy wtedy nazwę np. syreny. Intelekt czynny i władze zmysłowe muszą więc
być poddane kształceniu za pomocą kultury fizycznej. Intelekt czynny uprawia
się w prawidłowym tworzeniu pojęć, a zmysł łączenia uzyskuje nawyk podlegania
intelektowi czynnemu. Powstaje w ten sposób wiedza jako suma wytworów,
przechowywana w pamięci zmysłowej.
Mowa wewnętrzna charakteryzuje się więc
tworzeniem wiedzy, komponowaniem nazw, tworzeniem zdań i łączeniem ich w rozumowania,
które są sposobem odnajdywania pryncypiów, jako przyczyn tego, co bezpośrednio
poznajemy.
W poziomie mowy zewnętrznej dokonujemy
uzgodnienia nazw wewnętrznych z nazwami zewnętrznymi, właściwymi kulturze i językowi
używanemu w danym zespole ludzi. Rozważania nad tymi uzgodnieniami przejmuje
logika, filozofia języka, hermeneutyka w tych swoich zagadnieniach, w których
nie stają się one metafizyką człowieka i metafizyką bytu.
Rozważając poznanie i wiedzę jako
skutek poznania wyraźnego w poziomie mowy wewnętrznej i zewnętrznej, dopowiedzmy,
że łączy się na ogół z wiedzą kontemplację i mistykę. Wyjaśnijmy jednak zaraz,
że kontemplację i mistykę trzeba usytuować w poziomie poznania niewyraźnego.
Kontemplacja jest w poziomie mowy
serca zachwytem, który przenika nasze rozumiejące skierowanie się poprzez relacje
istnieniowe do aktu istnienia, ogarniającego pryncypia istotowe spotkanego
bytu. Uświadamiamy to sobie w mowie wewnętrznej i zewnętrznej. Nie wiąże się
więc kontemplacja z tworzeniem pojęć. Stanowi ona zachowanie się intelektu możnościowego
w tym, że intelekt reaguje na byt łącznie z wolą odbierając byt zarazem jako
prawdę i dobro. Jest więc bliska mądrości, swoiście ją wyzwala. Sama bowiem
mądrość jest sprawnością ujmowania bytu w perspektywie prawdy i dobra.
Wiemy, że w poziomie mowy serca możemy
odnieść się do aktu istnienia, spotkanego przez relacje istnieniowe, albo jako
do aktu ogarniającego pryncypia istotowe i wtedy powstaje metafizyka, albo jako
do aktu samego w sobie o wtedy rodzi się religia. Rozwijanie życia religijnego
uzyskuje swoje zaawansowane etapy. Są one nazywane mistyką. Cechą mistycznego
etapu zjednoczenia jest świadomość lub widzenie osób Boskich. Często to
widzenie Boga w Trójcy Osób błędnie nazywa się doświadczeniem mistycznym.
Trzeba tu wyjaśnić, że intelekt możnościowy jest wrażliwy tylko na pryncypia.
Może więc doznać Boga, jeżeli Bóg zechce, jedynie jako samoistnego aktu istnienia,
Boga więc jako bytu. I tylko to doznanie jest doświadczeniem mistycznym.
Doznanie Boga jako Trójcy Osób, właściwe etapowi zjednoczenia religijnego z
Bogiem, musi dokonywać się przez władze zmysłowe, głównie przez słyszenie
informacji objawionej lub poprzez tak zwane objawienia prywatne.
Mistyka jest zespołem wyższych etapów
życia religijnego i w etapie zjednoczenia charakteryzuje się rozumieniem i
stałą świadomością kontaktu poprzez relacje osobowe z osobami Trójcy więtej.
Doświadczenie mistyczne jest
bezpośrednim doznaniem przez intelekt możnościowy Boga jako istnienia,
pomijającego udział w tym doznaniu władz zmysłowych.
Każda władza poznawcza, zarówno
zmysłowa jak i umysłowa, jest wrażliwa na swój przedmiot. Każda więc spełnia
inną czynność. Zdarza się jednak z powodu kształcenia i wychowania za pomocą
kultury, że uczymy się myślenia przedmiotów, a w związku z tym łączenia kilku
działań w jedno odniesienie do niewłaściwego przedmiotu. Właściwym przedmiotem
intelektu możnościowego i czynnego jest zawsze istota bytu ujmowanego przez
zmysły. Przedmiotem adekwatnym jest bytowanie, zapoczątkowane przez zależny akt
istnienia.
Prawidłowo przebiegające myślenie,
jako czynność intelektów, powinno być zawsze myśleniem o substancji, to znaczy
o samodzielnym bycie, stanowiącym istnienie i istotę. Ten sposób myślenia
uwyraźniamy w tej książce.
Obserwujemy jednak obok myślenia o
substancjach myślenie o relacjach i myślenie aksjologiczne. Znaczy to, że pierwszym
wtedy i wyjściowym przedmiotem analizy nie jest substancja, lecz relacja i
wartość.
Myślenie o relacjach, jako przedmiocie
intelektu i metafizyki, wyznacza metafizykę kosmosu. Musimy wtedy głosić, że
byt jednostkowy jest sumą relacji, a ich granicą jest kosmos. W tej metafizyce
gubi się różnica między przyczyną i skutkiem, co narusza zasadę niesprzeczności
i czyni tę metafizykę zespołem zdań, które się wykluczają.
Myślenie o wartościach, jako pierwszym
przedmiocie ujęć intelektualnych, prowadzi do uznania ocen, opinii, zdań za
wewnętrzne wyposażenie bytu. Aksjologia, czyli nauka o wartościach, i myślenie
aksjologiczne są częścią etyki. Nie mogą stanowić metafizyki bytu i nie mogą
być w metafizyce bytu stosowane. Przedmiot ujęć aksjologicznych wiąże się z
relacją postępowania.
Dopowiedzmy jeszcze, że istotowa
relacja poznania opiera się na kategorialnej przypadłości, którą jest w duszy
ludzkiej jej intelekt. Jest to relacja jednokierunkowa, odbierana przez
intelekt możnościowy, a podmiotowana, czyli nadawana, przez byt oddziałujący na
wszystkie nasze władze poznawcze. Byt oddziałujący na nas spowodował spotkanie,
którego pierwszym, najpierw niewyraźnie rozumianym skutkiem jest poznanie.
Poznanie to w poziomie mowy serca (poznanie właśnie niewyraźne) jest
doznawaniem, nie stanowi więc powrotu do spotkanego bytu. W poziomie mowy
wewnętrznej i zewnętrznej (poznanie wyraźne) jest tworzeniem pojęć i sądów,
łączeniem ich ze znakami, dzięki czemu powstają nazwy i zdania. Wytworzone
pojęcia i sądy jako znaczenie nazw i zdań także nie stanowią powrotu do spotkanego
bytu, gdyż nie są realną relacją. Są kulturowym zapisem skutków realnego
spotkania. Całe nasze poznanie, niewyraźne i wyraźne, jest tylko skutkiem
spotkania.
Relacja postępowania należy do grupy
relacji istotowych. Jest w człowieku podmiotowana przez kategorialną władzę
woli. Jej kresem, do którego tylko dąży, jest byt wybrany jako dobro. Wola
bowiem podmiotowaną przez siebie relacją nie może opuścić bytowego obszaru
człowieka. Nie osiąga bytu, do którego dąży. Dociera tylko do dobra w nas jako
przejawu naszego istnienia. Może więc jedynie pobudzić relacje istnieniowe,
wsparte na naszych własnościach transcendentalnych, by kontaktowały nas z bytem
jako dobrem. Ze względu na to możemy powiedzieć, że postępowanie, do którego
skłania słowo serca wywołane przez spotkany byt jego pryncypiami istotowymi,
przenosi nas ze spotkania w porządek obecności, który ma postać istnieniowej
relacji miłości, wiary, nadziei. Możemy też powiedzieć, że postępowanie, które
polega na odniesieniu się do bytu jako do dobra, przenosi nas ze spotkania
głównie w relację nadziei, gdyż tę relację podmiotuje w dwu bytach transcendentalna
własność dobra.
Etyka wobec tego swoiście owocuje
przede wszystkim nadzieją. Aktualna w kulturze ideologia nadziei ma swe podstawy
w etyce. Miłość i wiara mają swe źródła w metafizyce i religii, głównie jednak
w osobach oddziałujących istnieniem i intelektualnością, a nie wyłącznie wolą
jako podmiotem decyzji. Z tego względu kulturze współczesnej i człowiekowi jest
bezwzględnie potrzebna metafizyka bytu i religia, gdyż są one dziedzinami
ułatwiającymi kontakt z realnymi bytami w ich istnieniu i istocie.
Podkreślmy zarazem, że każda
identyfikacja wewnętrznych przyczyn bytu, tego, że byt jest i czym jest, także
zewnętrznych przyczyn bytu, stanowi metafizykę. W metafizyce więc ustala się,
że są i czym są relacje postępowania.
Etyka, zajmująca się postępowaniem,
nie identyfikuje więc bytowania relacji postępowania, lecz dotyczy wyboru
działań, czyli relacji istotowych, które będą chroniły współobecność osób. Z
faktu, że relacja postępowania przenosi nas ze spotkania w obecność, wynika
przedmiot etyki: chronienie relacji osobowych, a tym samym osób. W etyce, która
jest dziedziną filozofii, nie chodzi o to, by człowiek dokonywał tylko wyborów.
Są one bowiem także uwarunkowane kulturowo. Etyka jako nauka filozoficzna
swoiście wiąże nas przedmiotem metafizyki, która identyfikuje wewnętrzne
pryncypia bytów, gdyż na te pryncypia jest wrażliwy intelekt i tylko te
pryncypia ujmuje. Etyka więc nie zajmuje się identyfikowaniem pryncypiów
bytowania, lecz identyfikowaniem pryncypiów wyboru działań chroniących relacje
osobowe i osoby. W ten sposób uzyskuje własny przedmiot badań i staje się nauką
samodzielną, niezależną od innych nauk. adne też zdanie metafizyki lub religii
nie staje się zdaniem w obszarze etyki. Dokładniej mówiąc, etyka nie tyle wiąże
się z przedmiotem metafizyki, ile raczej podobnie jak metafizyka zajmuje się
pryncypiami. Ustala jednak pryncypia wyboru działań, a nie pryncypia bytowania
relacji postępowania. Możemy to zilustrować przykładem: Gdy takie pryncypia,
jak mądrość i kontemplacja, jako przyczyny zewnętrzne, odniesiemy do bytów
stanowiących osoby, odkryjemy godność osoby, jej więc status wśród innych
substancji, nazywany własnością aksjologiczną osoby. Gdy te same pryncypia
zewnętrzne odniesiemy do postępowania, uda się nam wykryć i wybrać działania
chroniące osoby i ich godność.
Poszukujemy jednak pryncypiów wyboru
działań chroniących, właściwego etyce przedmiotu.
Przypomnijmy, że podmiotem relacji
postępowania jest wola i że wolę aktywizuje do działania informacja o bycie,
podana ze strony głównie intelektu, który ukazuje woli byt jako dobro. Wola
czyni to dobro powodem skierowania się i dążenia do tego bytu. Taka zależność
powoduje w wyniku wychowania woli, czyli dzięki usprawnieniu jej w podejmowaniu
informacji intelektu. Wola bowiem może oprzeć się na informacji ze strony
uczuć, a nawet władz zmysłowych. Nie uświadamia sobie motywu, lecz tylko mu
podlega. Nie jest bowiem władzą poznania, lecz władzą decyzji. Dążenie woli do
bytu nie motywowane informacją intelektu o danym bycie jako dobru może nas
wiązać z bytem, który niszczy, a nie chroni osoby. Człowiek wtedy sprzeniewierza
się zachowaniom etycznym. Jeżeli więc wola kieruje się w swych decyzjach
informacją przekazywaną jej przez intelekt, to głównego pryncypium postępowania
należy szukać w intelekcie. O postępowaniu decyduje jednak zarówno intelekt,
jak i wola. To ona kieruje się do bytu jako dobra. Ma więc w sobie swoistą
zdolność do kierowania się ku dobru. Gdy wola pomyli się i uzna za dobro coś,
co nie chroni bytów, czujemy się niespokojni, mamy poczucie winy. Tę zdolność
woli do wybierania dobra nazywamy sumieniem.
Sumienie jest więc stałą w woli jej
zdolnością do kierowania się do bytów jako dobra. Jest to skłonność, która
wymaga informowania woli o dobru. Sumienie wobec tego nie jest jedynym
wystarczającym pryncypium postępowania. Zgodnie z naturą woli skłania do poszukiwania
w intelekcie wspomagającego je pryncypium. Odkrycie go wymaga namysłu, a
zarazem pocieszającego nas przekonania, że takie pryncypium znaleźliśmy. Namysł
i radość są naturą kontemplacji.
Kontemplacja jest zachowaniem się
intelektu możnościowego w poziomie mowy serca. Jest tu zachwytem, przenikającym
rozumienie. Zachwyca nas to, że wola pobudzona słowem serca skierowała nas do
oddziałującego na nas bytu i że zastaliśmy tam akt istnienia przejawiający się
jako dobro i czyniący dobrem dla nas jego istotowe pryncypia. Kontemplacja jest
więc działaniem zarówno intelektu, jak i woli. Ujawnia ich współpracę. Wywołuje
w sumieniu radość, gdy wybrany byt jawi się jako dobro. Z tego podziwu i
zachwytu woli, że wybrała dobro, nie wynika jeszcze, że nawiązaliśmy relację z
dobrem dla nas, a więc z dobrem chroniącym osoby. Wynika tylko, że sumienie
musi korzystać z kontemplacji zgodnie z tym, że wola kieruje się informacją
intelektu. Kontemplacja jest potrzebnym sumieniu, wspomagającym je w jego
wyborach jednoczesnym działaniem woli i intelektu.
Intelekt jednak może motywować wolę
posługując się informacją z obszaru wiedzy. Znaczy to, że przekazuje woli informację
o każdym bycie jako dobru. Każdy byt przejawia się jako dobro i każdy posiada
typową dla niego, pełną i identyfikującą go istotę. Ta istota sama w sobie, nie
porównywana z innymi, zachwyca swą strukturą. Nie wynika z tego, że jest dobrem
dla nas. Nie wystarczy więc wiedza, która ukazuje dobro samo w sobie. To dobro
musi być ukazane woli jako dobro dla nas. Intelekt na poziomie wiedzy
kontempluje zarówno substancje trujące, jak i substancje zdrowe dla człowieka.
Wola, informowana o tych substancjach jako dobru w sobie, może wiązać nas z
tym, co niszczy człowieka, i z tym, co chroni jego istnienie. Może w tym
korzystaniu przez wolę tylko z wiedzy intelektu ma źródło fakt, że sięgamy bez
obaw zarówno po narkotyki, jak i po witaminy. Jedne i drugie substancje
ujmujemy jako dobre w sobie.
Tymczasem musimy wybierać te
substancje, które są dobrem dla nas. Do takiego wyboru nie wystarczy kierowanie
się tylko sumieniem i wspomagającą je kontemplacją. Obydwa te pryncypia
działają w poziomie poznania niewyraźnego. Musimy je wspomóc pryncypium z
poziomu poznania wyraźnego, wyraźna refleksja, pozwalająca odróżnić dobro od
zła, przez które rozumiemy niszczący nas skutek jakiegoś bytu. Kontemplacja
skłania nas do namysłu, lecz nie jest uwyraźnieniem prawdy i dobra, ich skutków
i przyczyn. Ujmowaniem bytów w ich skutkach i przyczynach jest mądrość, to
znaczy intelekt w swej sprawności odnoszenia się do bytu z pozycji zarówno
prawdy, jak i dobra oraz rozpoznawania konsekwencji naszego wiązania się z
danym bytem.
Mądrość jest decydującym pryncypium
wyboru działań chroniących osoby. Ujmuje byt jako dobro w sobie, lecz ukazuje
je woli tylko wtedy, gdy rozpozna je jako dobro dla nas. Tylko wtedy więź woli
z tym dobrem chroni człowieka.
Pomaga intelektowi w tym mądrościowym
ujęciu kontemplacja, pozwalająca zatrzymać lub przerwać relację poznawania, by
w życzliwym i radującym odniesieniu do bytu samego w sobie rozważyć skutki
więzi tego bytu z człowiekiem. Jest to posłużenie się przez intelekt myśleniem
za pomocą istotowego aktu przyczyn i skutków. Widzimy tu, jak ważne jest
posługiwanie się istotowym układem przyczyn. Pozwala to na wybór dobra dla nas
i czyni nasze postępowanie działaniem chroniącym osoby.
Relację postępowania wyznaczają więc
trzy pryncypia: mądrość, kontemplacja i sumienie.
Mądrość jest sprawnością intelektu do
ujmowania skutków danej przyczyny jako prawdy owocującej w człowieku dobrem.
Kontemplacja jest wspólnym działaniem
intelektu i woli w odniesieniu do bytu w jego prawdzie bez ustalania, czy jest
dobrem dla mnie.
Sumienie jest w woli jej zdolnością do
kierowania nas ku bytowi jako dobru. Samo sumienie nie wystarcza jednak do
odróżnienia dobra samego w sobie do dobra dla nas. Sumienie wprost każde dobro
uznaje za dobro dla mnie.
Dopowiedzmy też, że mądrość, lub
raczej intelekt w swej sprawności mądrości uzyskanej w poznaniu wyraźnym,
działa w obszarze mowy serca. Z tego względu postępowanie nie jest zawsze
wyraźnym i jasno ujmowanym działaniem człowieka. Dzieje się tak wtedy, gdy
mylimy mądrość z kontemplacją. To kontemplacja nie jest wyraźnym ujmowaniem
dobra dla nas, gdyż współstanowi ją podziw, zakłócający jasne rozumienia.
Mądrość jest działaniem intelektu w poziomie mowy serca, lecz intelektu już korzystającego
z mowy wewnętrznej i zewnętrznej, dystansującego wiedzę, jasno ujmującego
prawdę, dobro bytu samego w sobie i dobra dla nas.
Intelekt rozpoznaje dobro dla nas, gdy
ustala skutki wynikające z powiązania nas z tym dobrem. Swoiście więc porównuje
przyczynę i skutek. Porównywanie daje w wyniku odpowiedzi aksjologiczne, czyli
wartościujące. Etyka wymaga porównywania skutków, wymaga więc wartościowania.
Oprócz teorii pryncypiów postępowania stanowi etykę także teoria wartości.
Wartość, najkrócej mówiąc, jest
rozpoznaniem bytu jako dobra dla nas. A dokładniej mówiąc, to dobro dla nas
jest podstawą uznania czegoś za wartość. I jeszcze trzeba doprecyzować
formułowaną tu myśl. Cenna jest dla nas relacja z tym bytem, którego skutki są
dobrem dla mnie. Jeżeli tak jest, to trzeba zabiegać o trwanie relacji z bytem,
który jest dobrem dla mnie.
Wartością jest wobec tego trwanie
relacji chroniącej nas dobrem.
Powtórzmy więc, że sam byt jest bytem,
nie jest wartością. Jego własność dobra jest dobrem, nie jest wartością. Relacja
z tym dobrem jest relacją, a nie wartością. Jednak trwanie tej relacji jest
czymś, o co trzeba zabiegać. Aby uzyskać to trwanie, trzeba samą relację
chroniącą nas podtrzymywać naszymi działaniami intelektu i woli. Wtedy trwa ta
relacja. Jej trwanie jest dla nas czymś cennym, jest przekonującym nas celem,
zadaniem, jest wartością. Jako cel, zadanie, wartość sytuowałaby się po stronie
poznania. Może dlatego niektórzy metafizycy uważają wartość za intelektualnie ujętą
transcendentalną własność bytu. To jednak, co jest tylko ujęciem i stanowi
wiedzę, nie może nas realnie chronić. Chronią nas relacje realne, a nie myślne.
Myślne relacje są tylko motywem chronienia relacji realnych. Wartość sytuuje
się w obszarze bytu jako właśnie trwanie relacji osobowych, co chroni osoby.
Chronienie tych relacji w ich trwaniu czyni nasze postępowanie i etykę czymś
dotyczącym bytowania. Postępowanie nie jest wtedy realizowaniem oderwanej idei,
modelu życia, nie jest nawiązywaniem do przemian kulturowych. Jest trwaniem
przy osobach, w powiązaniach z nimi. Jest właśnie trwaniem relacji
uobecniających, dzięki czemu osoby kontaktują się z sobą, stanowią właściwe
sobie środowisko, dom osób.
Aby trwać w relacjach uobecniających,
a więc w powiązaniach z osobami przez miłość, wiarę i nadzieję, trzeba zdystansować
rzeczy, nawet kosmos. Trzeba skierować intelekt do osób, by czynił relacje
osobowe i osoby wytworami intelektu i woli. Trzeba otworzyć się wprost na
osoby, na wszystkie byty. To otwarcie się stanowi naturę prawdy i wiary.
Zobaczyć w tym dobro, to wiązać się nadzieją z osobami, czyli kontaktować się z
dobrem dla mnie. Aby zaufać osobom i realnym bytom, uznać je za dobro dla mnie,
Aby zaufać osobom i realnym bytom, uznać je za dobro dla mnie, trzeba poddać
się ich wpływowi, uwalniającemu nas od lęków, niepewności i mylącym informacjom
kultury. Aby to uzyskać, trzeba zdystansować kulturę, zmienić więc myślenie
skierowane głównie do wytworów i oderwane od bytów. Ta przemiana to metanoia.
Metanoia stanowi po teorii pryncypiów i teorii wartości trzeci dział etyki.
Metanoia, która jest skutkiem takiego
myślenia, że chronią nas relacje osobowe i osoby, wprowadza w humanizm. Jest on
zabieganiem o to, aby trwały relacje osobowe. Jest przez to chronieniem także
własności transcendentalnych, przez nie istnienia i istoty bytów, głównie osób.
Powoduje, że tworzone przez nas wytwory, przejawiające nasze rozumienia,
decyzje, uczucia i przeżycia, czynimy czymś, co chroni osoby, istnienie,
prawdę, dobro i budowane na tych własnościach relacje. Dzięki temu cała ta
przedmiotowo ujęta kultura staje się humanistyczna, to znaczy wywołuje w nas
sprawności jako kulturę wewnętrzną, a więc umiejętność wiązania się relacjami
istnieniowymi z realnymi bytami.
Humanizm i kultura, jako skutki
metanoi, stają się kolejnym dziełem etyki w aspekcie skutków kierowania się w
postępowaniu tymi pryncypiami, które są mądrością, kontemplacją i sumieniem.
Dopowiedzmy już tylko, że relacja
postępowania, przenosząca nas ze spotkania we współobecność z osobami, sytuuje
nas w powiązaniach, w realnych powiązaniach z osobami. Te powiązania wynikają
ze swych realnych podmiotów, które są istnieniowymi i istotowymi własnościami
bytu. Wszystkie te relacje mają więc źródło w realnych bytach. O ich realności
nie decyduje nasze poznanie. Nie mają więc charakteru powinności, czyli
dorzecznego i właściwego prawu umówienia się na dobro wspólne, na coś
korzystnego dla obu umawiających się stron. Relacje postępowania usprawiedliwia
i aktualizuje zespół realnych relacji istnieniowych i istotowych. Etyka jest z
tego względu sposobem sytuowania nas wśród osób. Nie jest wymyśloną
powinnością. Powinność nie należy więc do etyki, lecz do prawa. To tylko Kant
wmówił tym, którzy czynią intelekt pierwszym pryncypium bytowania, że dorzeczna
umowa, nazywana powinnością, stanowi główny problem lub naturę etyki. Owszem, powinność
i prawo są nam potrzebne. Porządkują życie codzienne. Nie mają jednak mocy
sprawiania realnych relacji osobowych, których chronienie, a głównie pryncypiów
wyboru działań chroniących, wyznacza etykę.
Wszystkie podane w tej książce
twierdzenia metafizyki starano się uzyskać w sposób wyznaczony wiernością pierwszemu
skutkowi spotkania bytu z intelektem możnościowym. Tym skutkiem jest doznanie
przez intelekt jedności istotowych pryncypiów bytu. Wierność lub zgodność z tym
doznaniem wymaga odróżniania pryncypiów bytu od samego bytu, zarazem tego bytu
od relacji spotkania i wywołanego przez nią poznania. Sam więc pierwszy skutek
spotkania bytu z intelektem wyznacza metodę metafizyki. Metafizyka rozważa to,
co odbiera zgodnie ze swą naturą intelekt możnościowy. Jest wrażliwy na
pryncypia, stanowiąc wewnętrzne przyczyny bytu i przyczyny zewnętrzne. Te
pryncypia bytu stanowią zarazem przedmiot metafizyki.
Metoda metafizyki jest takim
postępowaniem badawczym, które polega - zgodnie z przedmiotem metafizyki i
doznaniem przez intelekt możnościowy pryncypiów bytu - na kierowaniu się w
identyfikowaniu bytu odróżnianiem pryncypiów od tego, czym byt jest i że jest,
na odróżnianiu zarazem skutku od przyczyny, poszukiwaniu dla wewnętrznych
przyczyn ich przyczyn zewnętrznych w istotowym układzie przyczyn i odróżnianiu
tego układu od układu liniowego, który polega na wiązaniu z sobą podobnych
przejawów w skutku i przyczynie. Należy wobec tego także odróżniać przejawy
bytu od jego pryncypiów i od przypadłości, gdyż przejawy bytu wskazują na jego
istnienie, a przypadłości na istotę. Identyfikując wciąż w bycie jego pryncypia
należy pilnować, aby uznać za pryncypium to, co zapoczątkowuje i identyfikuje
byt i nie jest czymś wniesionym w byt przez nasz intelekt. Trzeba odróżnić
bytowanie od ujęcia bytowania, tym samym więc realizm od idealizmu. Realizm
polega na uznawaniu za pryncypia stanowiące byt tego, co stworzone przez
samoistny akt istnienia. Idealizm jest uznaniem za pryncypium bytowania każdego
intelektu i przypisywaniem poznaniu pozycji źródła jedności tego, co ujmowane
przez różne władze poznawcze.
Tak uświadomiona sobie metoda
metafizyki jest metodą identyfikowania pryncypiów i bytów. Wynika z niej
zarazem metoda uznawania twierdzeń metafizyki.
Metoda uznawania twierdzeń metafizyki wynika ze skutku
postępowania identyfikacyjnego. Tym skutkiem jest wskazanie na pierwsze w bycie,
stanowiące go pryncypia, których bytowa kompozycja wyklucza niebyt. Gdy
wskazane pryncypia dopuszczają wątpliwość, czy byt istnieje, czy nie istnieje,
znaczy to, że nie ujęliśmy pierwszych pryncypiów bytu. Istnienie więc bytu
potwierdza prawdziwe ujęcie pierwszych pryncypiów. Możemy tu dodać, że metoda
identyfikowania pryncypiów jest jej ujęciem z pozycji wewnętrznych przyczyn,
stanowiących byt. Metoda uznawania twierdzeń o bytach jest jej ujęciem z
pozycji zewnętrznych przyczyn twierdzeń i poznania, wywołanego wewnętrznymi
przyczynami bytu.
Tak ujęta metoda uznawania twierdzeń
metafizyki wynika z przekształcania wcześniej stosowanych sposobów identyfikowania
bytu i uznawania zdań o bycie.
Najpierw Platon uważał, że za naturę
bytu należy uznać to, co bezpośrednio poznane. Zależnie jednak od tego, której
władzy przyznano pozycję władzy dominującej, za naturę bytu uznawano poznany
przedmiot tej władzy. Sądzono więc, że naturą bytu jest albo materia, albo
tworzywo duchowe, nazywane myślą. Sam Platon, akcentując dominującą rolę
intelektu, uznał za naturę bytu jedność stanowiącego byt tworzywa. Można tu
powiedzieć, że nieświadomie wskazywał na mowę serca, w której intelekt podczas
spotkania z bytem doznaje jedności pryncypiów istotowych. Dla Platona jednak
jedność była ideą w osobnym świecie, dystansującym świat bytów złożonych z
wielości tworzyw.
Arystoteles, aby uniknąć
niedokładności filozofii Platona, proponował, aby za naturę bytu uznać to, co
jest najbliższym podmiotem tego, co bezpośrednio poznajemy. Uważał, że
bezpośrednio poznajemy ruch, a więc przypadłość w postaci relacji. Tę relację
podmiotuje w bycie możność. Ona jest pierwszą, wewnętrzną w bycie przyczyną
tego, czym byt jest. Podmiotując wiele przypadłości musi być nieokreślona. Byt
jednak, w którym zawarta jest możność, jest określony. Uznał więc, że możność
zarazem podmiotuje zewnętrzne wobec niej przypadłości i wyłania z siebie do
wewnątrz bytu formę, która powoduje określoność materii i identyczność bytu.
Aby uniknąć tezy, że nieokreśloność
jest przyczyną czynnika określającego, a więc tezy, że z tego, czym byt nie
jest, wynika to, czym jest, św. Tomasz przyjął, że uznanie za twierdzenie
metafizyki jakiegokolwiek zdania wymaga jego zgodności z pierwszymi pryncypiami
bytu. Musi to więc być zdanie, z którego nie wynika nieistnienie bytu.
Przyjmuje się na ogół, że metodą
rozpoznawania bytu w tym, czym on jest, jest abstrakcja. Wydaje się jednak, że
abstrakcja stanowi metodę odróżniania przedmiotu różnych nauk, przede wszystkim
odróżnienia fizyki od matematyki i metafizyki. Zasadą odróżnienia jest zakres
objętych przedmiotem danej nauki bytów. Przedmiot metafizyki w wyniku
stosowania abstrakcji jest zakresowo najszerszy, gdyż obejmuje wszystko, co
jest, co buduje. Jest zarazem treściowo najuboższy, gdyż dotyczy tylko
bytowania. Nie wynika więc z abstrakcji zidentyfikowanie tego, czym byt jest,
stanowiących go jego wewnętrznych pryncypiów. Abstrakcja nie stanowi metody
identyfikowania pryncypiów bytu. Stanowi sposób ukazywania różnic między
naukami.
Sądzono też, że podstawową metodą
rozpoznawania bytów jest pierwsza w dziejach świadomie stosowana metoda,
mianowicie dialektyka. Dialektyka polega na ukazywaniu różnic między bytami, na
stwierdzaniu więc, że to, czym jest dany byt, nie jest tym, co stanowi drugi
byt. Filozofowie jońscy mówili np., że to, co rozrzedzone, nie jest tym, co
zagęszczone. Wskazywanie na rozrzedzone w wielu bytach, co później Teilharde de
Chardin nazwał materią, wskazywanie więc na to, co podobne, jest raczej
sposobem tworzenia pojęć rodzajowych, a nie identyfikowaniem bytu. Podobnie
wskazywanie na to, co różne, stanowi zabieg tworzenia pojęć gatunkowych.
Dialektyka ma jedynie tę zaletę, że jest intuicyjną formułą zasady
niesprzeczności.
Niewystarczalność tej metody
spowodowała jej przekształcenie w apofatykę. Apofatyka polega na porównywaniu
bytu jednostkowego z absolutem bytowania, a także na porównywaniu pojęcia bytu
jednostkowego z absolutnie ujętą treścią tego pojęcia. Porównywano jakikolwiek
byt z Bogiem albo pojęcie np. skończoności z absolutną nieskończonością. Metoda
apofatyki polega więc na zanegowaniu bytu, który chcemy określić, na uznaniu
wyniku zanegowania za absolut i na porównywani zanegowanego bytu z absolutnym
bytowaniem. Podobnie postępowano w odniesieniu do pojęć. Porównywanie zawsze
wprowadza wartościowanie. Metoda apofatyki wprowadzała więc do metafizyki
aksjologię. Apofatyka, odwrotnie niż dialektyka, która ukazywała różnice,
wskazuje na podobieństwa za pomocą proporcji część-całość. Wspiera się na
założeniu więzi między wielością i jednością, która w liniowym układzie bytów
przemienia się w wielość.
Usiłowano udoskonalić apofatykę łącząc
proporcjonalnością dwie proporcje, np. tak się ma jedność do człowieka, jak jedność
do Boga. Wyróżniono odmiany analogii i za odpowiednią dla metafizyki uznano
analogię proporcjonalności właściwej, to znaczy posługującej się wyłącznie
pojęciami transcendentaliów.
Dziś stosuje się w metafizyce metodę
identyfikacji pryncypiów za pomocą odróżniania tych pryncypiów od ukonstytuowanego
z nich bytu. Trzeba dodać, że wielu dziś metafizyków stosuje głównie analogię.
Metoda identyfikacji pryncypiów bytu -
powtórzmy - polega na stosowaniu odróżniania pryncypiów od ukonstytuowanego z
nich bytu, na odróżnianiu przyczyny od skutku, na poszukiwaniu dla wewnętrznych
przyczyn bytu jego przyczyn zewnętrznych w istotowym układzie przyczyn, na
odróżnianiu tego układu istotowego od układu liniowego, zarazem na odróżnianiu
bytu od jego przejawów i przypadłości, a przede wszystkim samego bytu od
poznawczego ujęcia bytowania, czyli realizmu od idealizmu.
Metafizyk więc identyfikuje byt,
jeżeli chce go rozpoznać w tym, że jest i czym jest, musi odróżnić ens quo od
ens quod, stosować tylko istotowy układ przyczyn i skutków, rozpoczynać
identyfikację wychodząc od skutków, a nie od przyczyn, sprawdzać ujęcia ich
zgodnością z bytowaniem, a nie z myśleniem, przestrzegać więc realizmu w
poznaniu, a pluralizmu w bytowaniu, gdyż tak jawi się intelektowi możnościowemu
byt udostępniający się w spotkaniu.
Metafizyk błądzi, myli się, podaje
informacje niezgodne z tym, czym byt jest, gdy w identyfikacji bytów utożsamia
pryncypia z bytem, gdy w analizie wychodzi od przyczyn do skutków, gdy
poszukuje przyczyn w ich liniowym układzie, gdy stosuje idealizm.
Metoda identyfikacji jest ujęciem
analizy metafizycznej od strony skutków wywołanych w intelekcie przez spotkany
byt.
Metoda uznawania twierdzeń - dodajmy
zaraz - jest ujęciem analizy metafizycznej od strony jej przyczyn zewnętrznych,
które są przyczynami wewnętrznymi w samym bycie. Możemy w związku z tym
powiedzieć, że metoda uznawania twierdzeń polega na zgodności każdego zdania
metafizyki z istnieniem bytu. Inaczej mówiąc, z żadnego zdania metafizyki nie
może wynikać nieistnienie bytu. Istnienie, przejawiające się w realności,
potwierdza zgodne z bytem ujęcie stanowiących go pryncypiów, wyrażonych w
zdaniach metafizyki. I znowu dodajmy, że sprawdzając zdania metafizyki
odwołujemy się do istnienia, a nie do intelektu i poznania w poziomie mowy
wewnętrznej i zewnętrznej. Odwołujemy się do poznania z poziomu mowy serca, to
znaczy nie do tworzonych pojęć i zdań, lecz do realnych powiązań człowieka z
oddziałującym na nas bytem, udostępniającym się dzięki spotkaniu.
Tak uzyskany zespół zdań o bycie
prowadzi do tematu uporządkowania tych zdań, czyli do tematu struktury
metafizyki.
Zauważmy najpierw, że w bycie są
zawarte zarazem wszystkie jego pryncypia, przejawy i przypadłości. Ujmujemy je
w nazwy, zdania, i wobec tego, aby ukazać byt, należałoby wszystkie te nazwy i
zdania wypowiedzieć jednocześnie. Domaga się tego istotowy układ przyczyn i
skutków. W związku z tym metafizyka jako zespół zdań staje się jak gdyby
kołowym układem zdań. Każde bowiem zdanie metafizyki wymaga odwołania się zaraz
do innych zdań o bycie. I trudno ustalić, które zdanie jest pierwsze. Właściwie
wszystkie zdania o bycie są pierwsze, gdyż każde z nich informuje o
niezbywalnym w bycie jego pryncypium.
Metafizyka więc jawi się jako kołowy
układ zdań. Dobrze wyczuwał to Jan Szkot Eriugena. Pomylił jednak metafizykę z
samymi bytami. Głosił, że byty, które nazwał naturami, układają się w zamknięte
koło i razem stanowią Boga, uświadamiającego sobie w naturach to, kim jest.
Dziś wiemy, że byty nie stanowią ani kołowego, ani liniowego układu przyczyn i
skutków. Wszystkie byty po prostu są. Zależny i pochodny akt istnienia każdego
z tych bytów w różnym stopniu jest stwarzany przez Boga. Są ponadto samodzielne
i nawiązują zgodne ze swą naturą relacje.
Rzeczywistość więc jest sumą
samodzielnych w istocie bytów i wiążących je niesamodzielnych relacji,
wspartych na transcendentalnych i przypadłościowych własnościach tych bytów.
Kołowej struktury metafizyki domaga
się sam byt, istotowy układ przyczyn i skutków oraz sam porządek bytowania. Takie
jednak jednoczesne wypowiedzenie wszystkich zdań metafizyki nie daje się
realizować z powodu struktury mowy.
Rozważając strukturę metafizyki musimy
stwierdzić, że o stanowiącej metafizykę kolejności zdań decyduje właśnie struktura
mowy i porządek uświadamiania sobie doznanych w spotkaniu pryncypiów bytu.
Kołowo funkcjonujący zespół zdań musimy wypowiadać liniowo. Przy okazji
uwyraźnijmy to, że identyfikacja bytu w jego pryncypiach wymaga istotowego
układu przyczyn i skutków. Wypowiadanie natomiast tych zdań spełnia się w
liniowym układzie wskazywania na przyczynę skutku. W tym liniowym układzie zdań
trzeba zacząć wykład metafizyki od jakiegoś zdania pierwszego. Nie jest jednak
obojętne, które zdanie uznamy za pierwsze zdanie metafizyki.
Poszukiwanie tego pierwszego zdania ma
swoją historię. Okazuje się, że pierwsze zdanie w wykładzie metafizyki wyznacza
charakter tej metafizyki.
Platon uznał za pierwsze zdanie o
bycie stwierdzenie jedności bytu, czyli zasadę tożsamości. To zdanie
wprowadzało różne metafizyki w monizm., a więc w tezę o wspólnym tworzeniu
wszystkich, tylko przypadłościowo różnych bytów.
Zdanie o osobności bytu i jego
niepowtarzalności wyznaczało metafizykę jedni jako prawdziwego bytowania i
przyznanie innym bytom bytowania nieprawdziwego, zawsze niesamodzielnego,
napełnianego nieustannie mocą jedni lub wprost jej istnieniem.
Zdanie o realności bytu jako pierwsze
zdanie metafizyki doprowadzało do tezy, że istnieje tylko Bóg i że zachodzi tożsamość
świata z Bogiem.
Rzadko uznawano za pierwsze zdanie
metafizyki twierdzenie o odrębności bytu. Już w poziomie mowy serca oddziałujący
na nas byt jednością i odrębnością swych pryncypiów ujawnia nam pluralizm
bytowy i całą metafizykę czyni metafizyką pluralistyczną. To zdanie więc
pozwala zbudować metafizykę zgodną z tym, że byt jest i czym jest. Byt jest
właśnie samodzielnym, jednostkowym bytem, wiążącym się z innymi bytami
relacjami istnieniowymi i istotowymi.
Prezentowana w tej książce metafizyka
jest oparta na zdaniu, które wyraża odrębność bytu jednostkowego. Jej pierwszym
zdaniem jest więc zasada niesprzeczności. Wskazując na odrębność bytu kieruje
zarazem do wewnętrznych jego pryncypiów. Budujemy więc zdania o pierwszych
pryncypiach. Te pryncypia jawią się najpierw jako quidditas. Powiązane z
realnością wprowadzają nas w problem subsystencji. Subsystencja z kolei, ujęta
z pozycji skutku i przyczyny, ujawnia akt istnienia. Ujęta z pozycji zasady
wyłączonego środka i osobności bytu doprowadza do tematu osoby, gdy rozważamy
człowieka jako kres nabywanych w spotkaniu informacji o wewnętrznych
pryncypiach bytu. Okazuje się ponadto, że odrębność i realność, także jedność
oraz później doznana prawda i dobro, nie są skutkami istnienia, lecz jego
przejawami. Stają się one podstawą relacji istnieniowych, a także treścią
pierwszych zasad. Stosując pierwsze zasady wobec spotkanych bytów oraz istotowy
układ przyczyn, wykrywamy zewnętrzne przyczyny bytów: samoistne istnienie i
przyczyny celowe. Zdania o zewnętrznej przyczynie sprawczej istnienia bytu
zamykają wypowiedź o bycie. Ponieważ bytem, który to wszystko sobie uświadamia,
jest osoba, zdania o relacji poznania i o relacji postępowania w tym, że są i
czym są te relacje, zamykają podstawowy wykład metafizyki.
Kolejność więc zdań i problemów
metafizyki jest następująca: zasada niesprzeczności jako zdanie o odrębności
bytu jednostkowego, zdania o wewnętrznych pryncypiach bytu, zdania o quidditas,
zdania o subsystencji, o wykrytym w bycie zależnym akcie istnienia, zdania o
osobie, o relacjach osobowych i wszystkich relacjach istnieniowych, zarazem o
pierwszych zasadach, które wyrażając transcendentalia stają się regułami
przestrzegania właśnie odrębności, jedności, osobności i realności bytu, jego
wewnętrznych pryncypiów i przyczyn zewnętrznych, zarazem relacji istnieniowych
i bliższego określenia relacji poznania i relacji postępowania.
Okazuje się, że uświadamianie sobie
kolejności zdań o bycie i samego poznania jako skutku spotkania nie utrudnia wyrażenia
porządku bytowania, gdy posłużymy się metodami identyfikacji pryncypiów bytu
wciąż ujmowanych z pozycji istotowego układu przyczyn i skutków. Pilnując
realizmu w poznawaniu i pluralizmu w bytowaniu, możemy w kolejnych zdaniach
wyrazić zgodnie z bytem to, że jest i czym jest. Metody identyfikacji
pryncypiów bytu i uznawania twierdzeń o pryncypiach stają się zarazem metodami
budowania metafizyki. W niektórych tematach metafizycznych wspomaga nas przy
budowaniu metafizyki dialektyka, apofatyka, analogia. Służą głównie do uwyraźniania
relacji. Nie nadają się do identyfikowania i uznawania pryncypiów bytu.
Ze względu na język metafizyki i
budowę zdań, wtórnie więc i w zakresie posługiwania się mową zewnętrzną, służy
metafizyce logika i ogólna metodologia nauk. Nie mogą jednak dostarczyć metod
identyfikowania wewnętrznych i zewnętrznych przyczyn bytu, a nawet metod
uznawania twierdzeń o tych przyczynach. Te metody wyznacza doznanie pryncypiów
w poziomie mowy serca, gdyż logiczność ma źródło w bycie, a nie w intelekcie.
Podstawą i źródłem wszystkiego jest bowiem akt istnienia: zależny i pochodny
akt istnienia oraz akt istnienia samoistny.
Metafizykę bytu sformułował w
starożytnej Grecji Arystoteles. Ta metafizyka aż do XI wieku nie jest znana w
Europie. Po upadku bowiem Aleksandra Wielkiego Arystoteles, nauczyciel
Aleksandra, ukrył swoje pisma, a jego uczniowie przenieśli się do Syrii.
Zabrali jednak z sobą kopie tekstów Arystotelesa. Powstają w Syrii szkoły
arystotelizmu, lecz upadły z powodu rozwoju i rozprzestrzeniania się islamu.
Dopiero w IX wieku kalif al-Mamun polecił skrybom poszukiwanie i przepisywanie
pism Arystotelesa. W XI wieku zaczyna przenikać do Europy wspaniale rozwinięta
filozofia arabska, głównie w wersji Awicenny. Stanowi tę wersję metafizyka
Arystotelesa pomieszana z myślą Platona i Plotyna. Stanowi więc arystotelizm
neoplatonizujący.
Dodajmy tu, że w Grecji starożytnej
wielką myśl filozoficzną sformułował także Platon. Rozwinął tę myśl Plotyn w
III wieku po Chrystusie, a przeniósł ją do średniowiecza św. Augustyn. Do
bibliotek średniowiecznych logiczne pisma Arystotelesa wprowadził Boecjusz
poprzez swój przekład na łacinę Organonu Arystotelesa. Wywołało to wrażenie, że
Platon jest mistrzem metafizyki, a Arystoteles mistrzem logiki. W średniowieczu
więc uprawiano metafizykę neoplatońską. Z czasem pojawia się neoplatonizująca metafizyka
rabska, a wraz z nią myśl Arystotelesa. W XIII wieku bliżej zajęli się myślą
Arystotelesa dominikanie, głównie św. Albert Wielki i św. Tomasz z Akwinu.
Franciszkanie poprzez św. Augustyna pozostają wierni neoplatonizmowi. Tę
filozofię rozwija w XIII wieku św. Bonawentura.
Tomasz z Akwinu dostrzega ważność
metafizyki Arystotelesa jako metafizyki bytu jednostkowego. Neoplatonizm bowiem
był filozofią kosmosu, w którym byty jednostkowe stanowiły zespół relacji.
Tomasz nie zostaje jednak arystotelikiem i zarazem uniezależnia się od
neoplatonizmu. Widząc ponadto niedokładności arystotelesowsko-neoplatońskiej
syntezy arabskiej, formułuje metafizykę bytu jednostkowego ukonstytuowanego z
zależnego aktu istnienia i istoty jako możności urealnianej w bycie jako akt
istnienia, który zapoczątkowuje istniejący byt jednostkowy. Odnosząc do tego
bytu istotowy układ przyczyn i skutków odkrywa samoistne istnienie jako
zewnętrzną przyczynę sprawczą zależnych aktów istnienia. Propozycja Tomasza wywołała
sprzeciw głównie teologów. Wkrótce po śmierci św. Tomasza biskup Paryża i
biskup Oxfordu potępiają metafizykę bytu jednostkowego i zakazują w roku 1277
jej wykładania. Na uniwersytetach upowszechnia się neoplatonizm.
Uczniowie Tomasza broniąc jego
metafizyki wywołują ogarniający średniowieczną Europę spór na temat realnej
różnicy między istnieniem i istotą, a także na temat jednej duszy w człowieku.
Nie wybronili jednak metafizyki. Dziś sądzi się, że usunięcie w 1277 roku
metafizyki z uniwersytetów i kształcenie myślenia wyłącznie neoplatonizmem
doprowadziło w XIV wieku do upadku środowisk intelektualnych.
W XV wieku, aby odrodzić
chrześcijańskie uniwersytety i ośrodki intelektualne, papież Mikołaj V zarządza
wprowadzenie arystotelizmu chrześcijańskiego. Jego wersję przygotowuje kard.
Kajetan, który myśl Arystotelesa przedstawia w języku i akcentach Tomasza z
Akwinu. Metafizykę św. Tomasza uczyniono arystotelizmem, zresztą
neoplatonizującym. W niektórych środowiskach zaczęto bronić arystotelizmu przed
tym uchrześcijanieniem. Podjęto też studia nad tekstami Arystotelesa. Dominikanie
bronili, zresztą nieskutecznie, myśli św. Tomasza. W środowiskach, najpierw
pozauniwersyteckich, zaczął rozwijać się kartezjanizm. Na uniwersytetach
wykładano arystotelizm. Wkrótce z myśli św. Augustyna wyrósł protestantyzm.
Powodował on, że z uniwersyteckiej wersji arystotelizmu usuwano powoli myśl Arystotelesa,
nawet ważniejsze wątki neoplatonizmu. Dało to w wyniku postać filozofii, którą
nazywamy scholastyką protestancką. Uwyraźniała się w niej filozofia Jana Dunsa
Szkota z XIV wieku. Ze scholastyki protestanckiej wyrósł Kant, potem Hegel,
którzy przeforsowali tezę, że intelekt lub poznanie, a tym samym myśl jako ich
skutek, stanowią pierwsze pryncypium rzeczywistości. Temu pryncypium są podporządkowane
byty jednostkowe lub realne sfery rzeczywistości. W połowie XIX wieku
pozytywizm usunął tę filozofię i każdą filozofię z zespołu nauk. Znowu rozpadły
się środowiska intelektualne i zagrożony został człowiek jako byt jednostkowy i
osoba. Znowu papież, tym razem Leon XIII, aby ratować środowiska intelektualne,
zachęcił do studiowania myśli św. Tomasza z Akwinu. Reaguje na papieską zachętę
najpierw uniwersytet w Louvain. Powstał tam instytut tomistyczny zorganizowany
przez D. Merciera. Formułują się dwie odmiany recepcji lub rozumienia myśli św.
Tomasza i wkrótce już nie w belgijskim instytucie, lecz we Francji pojawia się
trzecia wersja. Coraz staranniejsza lektura tekstów Tomasza prowadzi do wersji
tomizmu wykładanego w tej książce.
Odmiany rozumienia myśli św. Tomasza,
a tym samym odmiany tomizmu, mają dwa źródła: Jednym jest stopień zmieszania
myśli św. Tomasza z jakąś inną filozofią. Drugim źródłem jest rozumienie w
samym tomizmie aktu istnienia.
Historycznie pierwszą odmianę tomizmu
stanowi tomizm tradycyjny, zapoczątkowany przez kard. D. Merciera. Jest zrozumiałe,
że aby w ogóle zetknąć się z tomizmem, zaczęto studiować podręczniki. Trzeba tu
dodać, że od XVI wieku, często wznawiany, funkcjonował podręcznik napisany
przez Jana od św. Tomasza. Zawierał w tytule informację, że jest to podręcznik
filozofii arystotelesowsko-tomistycznej. W swej treści był jednak głównie myślą
Jana Dunsa Szkota.
Wszystko to wyznaczyło trzy cechy
tomizmu tradycyjnego: 1) Podręcznikowość. Znaczy to, że uczono się myśli św. Tomasza
z podręczników i że upowszechniano ją poprzez podręczniki. Myśl ta więc była
prezentowana w postaci luźnych twierdzeń bez ukazania ich genezy. Wywoływało to
wrażenie ujęć dowolnych, bardziej ideologicznych niż naukowych i tłumaczących
rzeczywistość. 2) Werbalizm. Polegał on na tym, że do grupy tomistów włączono
tych filozofów, którzy posługiwali się terminami "istnienie" i
"istota". W grupie tomistów znaleźli się więc także neoplatonicy i
nikogo nie raziła w podręczniku myśl skotystyczna. 3) Kompilacyjność. Włączono
do wykładu tomizmu wszystkie twierdzenia, które w jakiejś filozofii uznano za
prawdziwe. Tomizm tradycyjny nosi nazwę także tomizmu zachowawczego,
paleontomizmu i neopaleontomizmu.
W tomizmie tradycyjnym przez istnienie
rozumie się stałą relację bytu jednostkowego do Boga. Jeżeli jest to stała relacja,
to tym samym staje się akt istnienia, stwarzanie i podtrzymywanie w istnieniu.
Akt istnienia jest tu utożsamiany z urealnianiam i aktualizowaniem bytu. To
rozumienie istnienia wynika z połączenia wykładu o pryncypiach istotowych bytu
z liniowym układem przyczyn i skutków.
Historycznie drugą odmianą tomizmu
jest tomizm lowański, nazywany też neoplatonizmem lowańskim lub tomizmem
asymilującym, nawet tomizmem otwartym. Sformułowano ten tomizm w dobrej
intencji chronienia myśli św. Tomasza przed zarzutami nauk przyrodniczych i
aktualnych w tym czasie filozofii. Faktycznie jednak tomizm ten stał się
połączeniem z myślą św. Tomasza twierdzeń przyrodniczych. Jest to słuszne w
sensie psychologicznym, to znaczy, że filozof zna także nauki szczegółowe. Jest
to jednak błędem w sensie metodologicznym. Błąd ten jednak zaakceptowano, a
dziś uważa się łączenie twierdzeń metafizyki z twierdzeniami nauk
przyrodniczych za właściwe i nowoczesne uprawianie tomizmu.
Tomizm lowański charakteryzują więc
trzy cechy: 1) Charakter indukcyjny. Wynika on z tendencji do uzyskania syntezy
uogólniającej wyniki nauk szczegółowych i uznawania za problem filozoficzny
tego, czego nauki szczegółowe do końca nie wyjaśniają. Mówi się, że nauki
przyrodnicze zawierają implikacje ontologiczne. Znaczy to, że nauki
przyrodnicze badają realny byt i że filozofia rozważa tylko abstrakcyjnie i
ogólnie traktowany byt. 2) Eklektyczność. Jest to świadome łączenie w jeden
system różnych filozofii. 3) Tendencja, wynikająca z eklektyczności, do
łączenia myśli św. Tomasza z aktualnie w danym czasie uznawanymi szkołami
filozoficznymi. Łączono więc tomizm osobno z myślą Kanta (Marchal), z myślą
Hegla (Gemelli), z marksizmem (Mounier), dziś z fenomenologią Husserla (polscy
fenomenologowie tomizujący), z myślą Heideggera.
To połączenie tomizmu z Heideggeryzmem
stało się osobną odmianą tomizmu i stanowi dziś najpowszechniejszą jego wersję.
Sięga się w niej aż do poglądów Descartesa, Kanta i Husserla. Przejmuje się tę
wersję w Polsce z prac takich autorów, jak Lotz, Brugger, Coreth, Muck, Rahner,
Lonergan.
W tomizmie lowańskim i we wszystkich
jego odmianach ukazuje się istnienie jako konieczny dla bytu element usprawiedliwiający
bezpośrednio poznane w bycie przypadłości. Mówi się więc raczej o konieczności
istnienia w bycie niż o samym zapoczątkowującym byt istnieniu. Wynika to z
dominowania w tym tomizmie teorii poznania jako dochodzenia z wrażeń do pojęć.
Uznając poznanie zmysłowe za jedyny kontakt władz poznawczych z bytem, daje się
pierwszeństwo twierdzeniom nauk przyrodniczych. Zarazem przypisuje się
czynności poznawania moc scalania wrażeń i nadawania jedności temu, co poznane.
Jest to więc ujmowanie istnienia z pozycji mowy wewnętrznej i zewnętrznej.
W najbardziej radykalynch wersjach
tego tomizmu, głównie w tomizmie transcendentalnym, a więc opartym na Husserlu i
Heideggerze, uważa się, że istnienie i byty jednostkowe lub całościowo ujęta
rzeczywistość stanowią aprioryczny warunek poznania, odsłaniający się w
analizie treści świadomości.
Historycznie trzecią odmianą tomizmu
jest tomizm egzystencjalny, nazywany też tomizmem precyzyjnym. Tak nazywaną
odmianę rozumienia myśli św. Tomasza zapoczątkował J. Maritain i E. Gilson.
Zauważyli oni, że nazywana tomizmem treść podręczników nie jest zgodna z
treścią samych tekstów św. Tomasza i że nie jest potrzebne chronienie jej i
uzupełnianie tezami innych kierunków filozoficznych, a tym bardziej tezami nauk
przyrodniczych. Zaczęli właśnie precyzować i oczyszczać myśl św. Tomasza z
dołączonych do niej twierdzeń obcych.
Tomizm egzystencjalny zaczął
charakteryzować się trzema cechami: 1) Wyłączenie z tomizmu twierdzeń nie
głoszonych przez św. Tomasza na podstawie zidentyfikowanych treści jego
tekstów. Usunięto głównie tezy Arystotelesa, Jana Dunsa Szkota, Kajetana,
Descartesa, Wolffa. Nie wyłączono jedynie twierdzeń Awicenny i uznano za pogląd
św. Tomasza np. teorię intuicji bytu i pierwszych zasad. 2) Wyraźne odróżnienie
metafizyki św. Tomasza od metafizyki Arystotelesa, wnoszącej esencjalizm, to
znaczy tezę, że bytem jest wyłącznie istota i stanowi substancję,
ukonstytuowaną z formy i materii. 3) Zaakceptowanie w bycie roli aktu istnienia
jako urealniającego stworzony byt jednostkowy i uwyraźnienie samoistnego aktu
istnienia jako zewnętrznej przyczyny sprawczej aktu istnienia zapoczątkowującego
byt.
W tomizmie egzystencjalnym przez
istnienie rozumie się wewnętrzny akt bytu. Tomizm ten jednak nie korzysta z
teorii oddziałania jedności quidditas na intelekt możnościowy. Pomijając mowę
serca identyfikuje akt istnienia w poziomie mowy wewnętrznej i zewnętrznej.
Dopuszcza wyrażenie aktu istnienia w zdaniu egzystencjalnym "istota
jest". Według tego tomizmu akt istnienia rozpoznajemy więc za pomocą
skonstruowania teoriopoznawczego zdania, a nie przez zetknięcie się z aktem
istnienia poprzez relacje istnieniowe w poziomie mowy serca. Może to wyczuwanie
mowy serca jest podstawą tezy o intuicji bytu. To zdanie teoriopoznawcze
wskazujące na akt istnienia czyni się pierwszym zdaniem metafizyki, która
wyraża przede wszystkim istotę bytu. Metafizyka tomizmu egzystencjalnego łączy
w sobie konstruowaną w poznaniu wyraźnym metafizykę uświadomionego sobie
pryncypium istnienia z metafizyką doznawanej istoty. Sam akt istnienia jest rozumiany
jako wewnętrzny akt bytu, lecz tak ukazany, że uświadamiamy sobie konieczność
tego aktu w bycie, a nie to, że w tym bycie naprawdę jest.
Różnorodne łączenie z myślą Tomasza
tez innych filozofii i różnorodne rozumienie istnienia skłaniają do dalszego
precyzowania metafizyki św. Tomasza i jest nazywana w Polsce tomizmem
konsekwentnym.
Jego główne cechy: 1) Rozpoznanie
twierdzeń filozofii Awicenny i wyłączanie ich z tomizmu egzystencjalnego. 2)
Rozumienie istnienia jako stworzonego pryncypium zapoczątkowującego byt
jednostkowy. 3) Doznanie istotowych pryncypiów w poziomie mowy serca.
Stosowanie wobec nich istotowego układu przyczyn i skutków przy konsekwentnym
dostrzeganiu pluralizmu. Odróżnienie relacji istnieniowych od istotowych i
związanie z relacjami istnieniowymi doznania aktu istnienia, a z relacjami
istotowymi doznania jedności pryncypiów istotowych. Korzystanie z ujęcia
subsystencji w temacie osoby.
Myśl św. Tomasza w wersji tomizmu
konsekwentnego stanowi właśnie treść tej książki.
Wielu dziś pracujących historyków
filozofii wyklucza odmiany tomizmu i zleca ukazywanie samej myśli św Tomasza.
Jest to słuszne. Trudnością jest jednak to, że przystępujemy do poznawania
myśli św. Tomasza z określonym bagażem intelektualnym, z wrażliwością nie
zawsze na to, co akcentuje św. Tomasz. Zauważmy choćby to, że przez wieki nie
brano pod uwagę teorii mowy serca, że w metafizyce człowieka nie korzystano z
teorii własności transcendentalnych, a w związku z tym istnieniowe relacje
osobowe wiązano z własnościami kategorialnymi, jak intelekt i wola, co
odróżniało odróżnienie miłości od poznania i decyzji. Z powodu obciążeń
kulturowych, a więc jednak łączenia z myślą św. Tomasza twierdzeń innych filozofii, niełatwo odczytać
akt istnienia jako współtworzywo bytu jednostkowego, które jest stworzonym
pryncypium , lecz nie jest stałą czynnością Boga wciąż stwarzającego nasze
istnienie, co głoszą odmiany tomizmu nie
stanowiące wersji tomizmu konsekwentnego. Dopóki nie ustali się jednego rozumienia
myśli św. Tomasza zgodnego z treścią jego tekstów, muszą powstawać różne odmiany
recepcji metafizyki św. Tomasza i będą trwały dzieje tomizmu.
Proponowaną w tej książce metafizykę
zawdzięczamy przemyśleniom św. Tomasza z Akwinu. Dopowiedzmy więc jeszcze, że
św. Tomasz urodził się albo pod koniec 1224, albo na początku 1225 roku, gdyż
zmarł nie kończywszy pięćdziesięciu lat życia. Zmarł 7 marca 1274 roku w Fossa
Nuova. Urodził się w Rosccasecca w zamku i rodzinie hrabiego Aqzino. Szkołę
podstawową i średnią ukończył w Monte Cassino. Studia podjął na uniwersytecie w
Neapolu. Ukończywszy je wstąpił do dominikanów. Został skierowany na dalsze
studia do Paryża pod kierunkiem profesora Alberta Wielkiego. Przenosi się z nim
do Kolonii. Tu uzyskuje stopnie naukowe. Skierowany na katedrę uniwersytecką w
Paryżu, uzyskuje stopnie uniwersyteckie. Organizuje później studium
dominikańskie we Włoszech. Wykłada w kurii papieskiej i w akademii
dominikańskiej w Rzymie. Powtórnie wykłada w Paryżu. Z kolei organizuje studium
dominikańskie w Neapolu. Już w Kolonii zaczyna pisać. Do najbardziej oddziałujących
tekstów należą: Suma teologii, kwestie O prawdzie, O mocy Boga, traktacik O
bycie i istocie, O substancjach oddzielnych, O pryncypiach natury. Zgodnie ze
zwyczajem swojej epoki pisze też obszerne komentarze do pism Arystotelesa, do
pism Pseudo-Dionizego Areopagity i do innych wielkich tekstów, przede wszystkim
do Pisma więtego. Jest wielkim teologiem i wielkim filozofem. Z jego myśli
wynika konieczność przebudowy teologii i filozofii. Jego epoka reaguje
potępieniem jego propozycji. Po śmierci Tomasza biskup kanclerz Sorbony i
biskup kanclerz uniwersytetu w Oxfordzie ogłaszają zakaz wykładania poglądów
Tomasza z Akwinu. Jest rok 1277. W roku 1323 odbywa się kanonizacja św. Tomasza.
W roku 1567 papież ogłasza św. Tomasza Doktorem Kościoła. Znaczy to, że poglądy
św. Tomasza z Akwinu są zgodne z prawdami wiary i mogą stanowić przedmiot nauczania
w całym Kościele jako zarazem wyrażające przekonania Kościoła. Jednak dopiero w
XX wieku filozofia św. Tomasza stała się przedmiotem poważnych studiów i
kształtuje odpowiedzialne rozumienie bytu. Teologia św. Tomasza do dzisiaj, a
zwłaszcza dzisiaj, nie przenika do teologii. Teologia wciąż buduje się na
różnych wersjach neoplatonizmu. Jedynie filozofom zawdzięczamy umożliwianie nam
poprzez myśl św. Tomasza nawiązywanie
kontaktu z realnie istniejącymi bytami i z Istnieniem Samoistnym.
Aksjologia (nauka o wartościach) - patrz: Wartość.
Akt - to, co w bycie faktyczne, rzeczywiste, dominujące. Jest
podstawowym tworzywem bytu, pierwszym, zapoczątkowującym go pryncypium. Ma
postać istnienia, gdy jest aktem bytu, ma postać formy, gdy jest aktem istoty
bytu.
Akt istnienia - wewnętrzne w bycie pryncypium zapoczątkowania bytu,
urealniania i aktualizowania innych pryncypiów w tym bycie lub poza nim. Powód
tego, że byt jest.
Akt istnienia samoistny - byt ukonstytuowany
wyłącznie z jednego pryncypium i podstawowego, gdyż stanowiącego sam w sobie
powód tego, że jest. Jako wyłącznie akt istnienia, nie zależy od przyczyn, gdyż
sprawia, że wszystkie przyczyny istnieją. Ze względu na to jest sam z siebie (ans a se), co właśnie nazywamy
samoistnością.
Akt istnienia zależny i pochodny - zapoczątkowujące byt
pryncypium stworzone, które urealnia możliwościową istotę bytu jednostkowego i
aktualizuje w istocie jej strukturę, wyznaczoną przez zewnętrzne przyczyny
celowe. Jego związek z urealnioną przez niego istotą jest zależnością tego aktu
istnienia od istoty. Ta zależność polega na tym, że akt istnienia jest aktem
urealniającym tylko tę istotę. Pochodność jest w nim cechą wynikającą ze
stworzenia go przez samoistny akt istnienia.
Aktualizowanie - przejaw mocy aktu istnienia, powodującego wiązanie
z sobą w jeden byt jednostkowy wszystkiego, co ukonstytuowało się w
możnościowej istocie pod wpływem przyczyn celowych. Dotyczy to bytów
zapoczątkowanych przez pochodny akt istnienia. Metafizyk nie zna zaktualizowań
w samoistnym akcie istnienia. Wie jedynie z Objawienia i teologii, że
aktualizują się w Bogu osoby, które są jedynym Bogiem w trzech osobach.
Antropologia filozoficzna - filozoficzna nauka o
człowieku, dziś uprawiana eklektycznie. Dąży się do sformułowania spójnej
metafizyki człowieka jako bytu z uwzględnieniem tematu osoby i relacji
osobowych.
Błąd (nie występuje w sensie metafizycznym, nie bytuje) - w
sensie teoriopoznawczym jest łagodniejszą postacią fałszu. Polega na niedokładności,
przeoczeniu, pomyleniu dwu elementów. Skłania do szukania zgodności wiedzy z
bytem, do szukania prawdy. Jest skutkiem braku w intelekcie sprawności tworzenia
wiedzy zgodnej z prawdą. Nie wyklucza w woli wierności bytom. Jest negacją
prawdziwej wiedzy. Nie narusza dążenia do mądrości.
Bóg - patrz: Akt istnienia samoistny. Należy dodać, że
samoistny akt istnienia jest pryncypium wszystkich pryncypiów i że wobec tego
jest także pryncypium zależnych aktów istnienia i intelektualności. Jako
istnienie i intelektualność na sposób przyczyny, a nie skutku, jest osobą. Jako
osoba wiąże się z osobowymi relacjami miłości, wiary i nadziei. Odnosi się do
osób na sposób ojcowski. Wynika to z Jego pozycji pierwszego pryncypium. Bóg
ponadto ujawnił ojcowskie odnoszenie się do osób w Objawieniu chrześcijańskim.
To Objawienie staje się podstawą religii, która jest zespołem więzi osobowych
odnoszących nas do Boga jako Ojca. W metafizyce więc ujmuje się Boga jako byt,
który jest samoistnym istnieniem. W religii dominuje ujęcia Boga jako Ojca,
który wiąże się z na i relacjami osobowymi. Te relacje i ich dzieje wyjaśnia
teologia.
Byt - to, co realne dzięki zapoczątkowującemu je aktowi
istnienia, co realnie istnieje jako struktura jednostkowa. Byt w stanowiących
go pryncypiach jest przedmiotem metafizyki.
Byt konieczny - nie podlegający przyczynom, niezależny,
niezmienny. Można też mówić o koniecznych pryncypiach wewnętrznych bytu
przygodnego. To, co nie może być inne w swych pryncypiach.
Byt niesamodzielny "z którego" (ens quo) - współtworzywo bytu
jednostkowego, wewnątrzbytowe pryncypium.
Byt przez siebie (ens
per se)
- ten byt, który działa swą własną mocą.
Byt przygodny - zawierający w sobie
zależny i pochodny akt istnienia.
Byt samodzielny (ens
quod)
- byt, który nie jest wewnętrznym współtworzywem innego bytu (substancja,
przypadłości, samoistny akt istnienia).
Byt w sobie (ens
in se)
- ten byt, który zawiera współstanowiące, wystarczające powody, aby realnie być
tym, czym jest.
Byt z siebie (ens
a se)
- byt konstytuowany z jednego pryncypium, z samego aktu istnienia i dzięki temu
niezależny od przyczyn. Jest samoistnym aktem istnienia. Mocą stanowiącego go
istnienia urealnia przez stwarzanie pochodne akty istnienia, zapoczątkowujące
byt stworzony.
Ciemna noc miłości - przeżywanie kryzysu miłości, który w porządku
bytowym jest przystosowywaniem się treści wnoszonych przez dwie osoby w istotę
istniejącej relacji miłości. Ten kryzys dotyczy innych także relacji osobowych,
np. wiary i nadziei, często też relacji poznania i postępowania. Nazywamy wtedy
ten kryzys krótko: ciemną nocą.
Constitutivum osoby (czytaj: konstitutiwum, w liczbie mnogiej - constitutiva) - patrz: Osoba.
Dobro - przejaw w bycie jego aktu istnienia. Polega na mocy
wywoływania w innych bytach odniesień pozytywnych. Nazywamy to dobrem
metafizycznym. W sensie fizycznym dobrem jest posiadanie przez byt wszystkich
elementów jego przypadłościowego wyposażenia. W sensie moralnym jest zgodnością
wyboru działań z mądrością osób. Jest podstawą rozpoznania zła jako braku
dobra, braku przypadłości w bycie, niezgodności wybranych działań z mądrością
osób.
Doświadczenie ejdetyczne - w filozofii Husserla
bezpośrednie doznanie, nabudowane na doświadczeniu wewnętrznym i zewnętrznym,
samej w sobie istoty rzeczy (np. samej w sobie czerwieni czerwonego sukna).
Doznaje tej istoty czysta świadomość, gdy nauczymy się brania w nawias zdań o
świecie, pomijania więc wiedzy metafizycznej, uświadamiania sobie istnienia
rzeczy, przebiegu procesu poznania i samej nawet czystej świadomości.
Doświadczenie mistyczne - spowodowana przez Boga
odmiana poznania, w której Bóg, pomijając mowę wewnętrzną i zewnętrzną, zmysłowe
władze poznawcze i intelekt czynny, daje się doznać w porządku mowy serca
wprost intelektowi możnościowemu jako istnienie, a więc (zgodnie z naturą
intelektu) jako pryncypium. Jest to doznanie nagłe, wewnętrzne, krótkotrwałe,
do którego nie można się przygotować ani w nim usprawnić. Nie jest doznaniem
osób Trójcy więtej, gdyż nie stanowią one odbieranych przez intelekt
możnościowy pryncypiów. Osoby dają się poznać tylko przez relacje osobowe lub
na zwykłej drodze poznania poprzez obrazy dostępne zewnętrznym władzom
zmysłowym. Nie jest koniecznym elementem wyższych poziomów życia religijnego.
Jest może raczej w okresie ciemnej nocy miłości naturalnym upewnieniem
intelektu, choć sprawionym nadnaturalnie, że Bóg jest, co pozwala cierpliwie
przetrwać kryzys i nie zrywać relacji osobowych z Bogiem.
Duchowe władze poznawcze - podmiotowane przez
możność intelektualną (duchową), jednostkującą formę, kresy i podmioty poznania
(intelekt możnościowy i intelekt czynny) oraz podmioty decyzji jako wolnego
wyboru (wola). Niekiedy uważa się wolność za cechę woli, gdy dokonuje ona
wyboru. W nieklasycznych antropologiach filozoficznych, głównie w egzystencjalizmie,
przez wolność rozumie się całą istotę człowieka.
Dusza - w obszarze istoty bytu forma stanowiąca pryncypium
identyczności bytu. Niektóre formy są powiązane z możnością intelektualną i
stanowią wtedy substancję. Taką substancją jest dusza człowieka i dusza anioła.
Inne formy są tylko niesubstancjalnymi pryncypiami możności materialnej i giną
z powodu rozpadania się materii. Istnieje bowiem tylko kompozycja z aktu i
możności. Brak w tej kompozycji możności unicestwia ją. Dusza człowieka i
anioła nie ginie, jest niezniszczalna lub nieśmiertelna, gdyż ogarnia ją akt
istnienia jako jednostkującą go możność duchową. Struktura z aktu istnienia i
istoty wyposażonej w elementy tylko duchowe nie podlega zniszczeniu.
Zniszczenie bowiem polega na rozpadzie części materialnych. Akt istnienia,
stanowiący z duszą jeden byt, jest powodem jej niezniszczalności, nie tyle więc
wewnętrzna budowa duszy, gdyż nie ma jej bez aktu istnienia.
Ens a se - patrz: Byt z siebie.
Ens in se - patrz: Byt w sobie.
Ens per se - patrz: Byt przez siebie.
Ens quo - patrz: Byt niesamodzielny "z którego".
Ens quod - patrz: Byt samodzielny.
Etyka - Nauka filozoficzna, która zgodnie z właściwym przedmiotem
intelektu możnościowego wskazuje w obszarze mowy zewnętrznej na pryncypia wyboru
działań chroniących osoby. Te pryncypia to mądrość, kontemplacja, sumienie.
Wybór bytu jako dobra dla nas wymaga wskazania na wartości. Obok teorii
pryncypiów należy do etyki teoria wartości. Ponieważ wartości są trwaniem
relacji osobowych, etyka ukazuje też skutki wiązania się z bytami relacjami
istnieniowymi i istotowymi, a w związku z tym kieruje nas do rozważania metanoi
i kultury, w której relacje do osób tworzą humanizm i religię. Etykę więc
stanowi nauka o pryncypiach wyboru działań chroniących osoby, o wartościach i
relacjach osobowych, o metanoi, o kulturze w aspekcie humanizmu i religii.
Fałsz (nie występuje w sensie metafizycznym, nie bytuje) - w
sensie teoriopoznawczym jest niezgodnością wiedzy o bycie, uzyskanej przez
spotkanie i poznanie bytu, z samym oddziałującym na nas bytem. Łagodniejszą
postacią fałszu jest błąd. Fałsz jest zawsze wykluczeniem prawdy. Jest skutkiem
działania intelektu i woli, uzyskanym zgodnie przez te władze duchowe dla
zanegowania prawdy. Wynika z wywołanych kulturą usprawnień intelektu i woli w
kierunku wierności bardziej teoriom niż realnym bytom. Jest negacją mądrości.
Filozofia bytu - patrz: Metafizyka.
Filozofia pierwsza - patrz: Metafizyka.
Forma - wewnątrz istoty bytu akt wobec materii, urealniony przez
właściwe bytowi zapoczątkowujące byt istnienie i zaktualizowany, czyli związany
poprzez istotę z istnieniem w postaci wyznaczonej przez wpływ przyczyn
celowych.
Genetyczne ujęcie bytu - ukazywanie zewnętrznych
przyczyn i pryncypiów, które tłumaczą pochodność bytu jednostkowego,
niesamodzielność bytową stanowiących go
pryncypiów.
Geneza - pochodzenie czegoś, wyjaśnienie przez wskazanie na
bezpośrednią przyczynę w istotowym układzie przyczyn i skutków lub na przyczynę
najdalszą, pierwszą w liniowym układzie przyczyn i skutków. Wskazanie na najbliższą
lub najdalszą przyczynę uważa się za wytłumaczenie, czym coś jest, gdy pomija
się wskazanie na wewnętrzną zawartość wyjaśnianego bytu.
Gnoza (gnostycyzm) - pogląd, że tworzywem wszystkiego jest myśl,
która nabywa cechy realności w określonych tu i teraz, chronologicznie
ujmowanych warunkach. Wyznacza to konieczność powrotu z tych warunków do pierwotnej
postaci. Cała rzeczywistość lub kosmos jest więc ujmowany jako kołowy układ
przemieniającej się tej samej myśli w zwielokrotnieniach, których powoli się
pozbywa. Wyjaśnia się też te przemiany myśli w układzie liniowym, poziomym lub
pionowym, jako drogę w dół od jedni do wielości i jako powrót w górę od
wielości do jedni. W obu ujęciach jest to krążenie (reditio) postaci tej samej myśli. W odniesieniu do religii jest to
pogląd, że naturą Boga jest myśl, a więc tylko ujęcie poznawcze, gdy ujmuje się
Boga z pozycji realności człowieka. Dla człowieka jako myśl o cechach realności
Bóg staje się ujęciem myślnym, najczęściej jako alienacja dążeń do uwolnienia
się od chronologicznie nabywanych cech, które traktuje się jako tu i teraz
dominującą postać stanowiącej człowieka myśli. Niektórzy filozofowie uważają,
że myśl jest już pierwszą postacią nicości, podlegającej "rzuceniu w
świat" i nabywającej cechy realności, której trzeba się pozbyć w tak
zwanym byciu lub zdążaniu do śmierci (Heidegger). Inni filozofowie rozpoczynają
analizę od ukonkretnienia się myśli w mowie (Gadamer), nazywanej niekiedy nierefleksyjną
totalizacją (Lvi-Strauss). Jeszcze inni głoszą, że realność i
jednostkowość są tylko wynikiem nastroju i niedokładnością w poznaniu, gdyż
naprawdę istnieją tylko ogólne struktury jako postaci w danej epoce tej samej
myśli jako całości (Foucault). Gnoza wynika więc z uznania za pierwsze
pryncypium i zarazem tworzywo myśli samej w sobie, procesu myślenia, intelektu
lub wprost nicości.
Heureza (ujęcie heurystyczne) - dochodzenie do twierdzeń,
sposób ukazywania twierdzeń przez odnoszenie ich do twierdzeń wcześniejszych, a
w metafizyce przez wskazywanie na byt, udostępniający w spotkaniu stanowiące go
pryncypia. Uzasadnianie twierdzeń doznaniami z poziomu mowy serca.
Humanizm - w kulturze, rozumianej jako uzyskane przez osobę
sprawności i zespół zewnętrznych dzieł wyrażających życie wewnętrzne człowieka,
skutek działań chroniących relacje osobowe i osoby, zarazem istnienie osób
przez kierowanie się do przejawiającej istnienie realności, prawdy i dobra.
Krócej mówiąc, jest to wierność osobom, istnieniu bytów, realności, prawdzie i
dobru, uzyskiwana dzięki metanoi, czyli myśleniu i wyznaczonym przez myślenie
decyzjom, uzyskanym na drodze dociekania prawdy teoriopoznawczej, stanowiącej
zgodność wiedzy z realnymi bytami. Tę metanoię uzyskujemy także dzięki
humanistycznym nurtom w kulturze. Można powiedzieć, że metanoia jest
uzyskiwaniem w życiu wewnętrznym prawości myślenia i decyzji, a humanizm jest
tym życiem duchowym wyrażonym w tworzonych przez nas dziełach zewnętrznych.
Idealizm - w teorii poznania stanowisko, że istnieje tylko
to, co wytworzone naszym myśleniem, i że poznajemy tylko te wytwory. Przypisuje
się myśli jako wynikowi myślenia i samemu myśleniu moc sprawiania tego, co
jest, lub moc scalania (jednoczenia, udzielania jedności) istniejących luźno
tworzyw realnych w pomyślane kompozycje. Jest to konsekwencja tezy, że
pierwszym pryncypium rzeczywistości nie jest byt jednostkowy, lecz intelekt
jako podmiot myślenia, sama myśl jako skutek myślenia, myślenie jako czynność i
oddziaływanie na myśl lub realne tworzywa.
Identyfikacja (identyfikowanie) - metoda metafizyki, sposób
postępowania badawczego, który polega na przestrzeganiu odrębności pryncypiów
bytu (doznanych dzięki spotkaniu przez intelekt możnościowy ze strony
oddziałującego na nas bytu), odrębności więc pryncypiów od samego bytu, na
niepomyleniu skutków z przyczyną, na określaniu przyczyny za pomocą istotowego
układu przyczyn i skutków, na ujmowaniu pryncypiów i bytów w sobie, a nie w
doniesieniu do nas, na niemyleniu przejawów aktu myślenia z przypadłościami istoty,
z pryncypiami i bytami, na stosowaniu realizmu we wszystkich odmianach
poznania, głównie w porządku mowy serca, na stosowaniu też pierwszych zasad,
wyrażających transcendentalia jako sposoby istnienia bytu. Metafizyk nie
stosuje ujęcia bytu wyłącznie quo ad nos,
gdyż myli wtedy przejawy z pryncypiami, nie stosuje liniowego układu przyczyn,
nie sytuuje się w idealizmie, gdyż kryterium uznawania zdań metafizyki nie jest
intelekt, lecz akt istnienia bytu.
Intelekt czynny - duchowa władza poznawcza stanowiąca przypadłość duszy,
wydobywająca ze species zmysłowej
informacje o pryncypiach istotowych doznawanego przez nas bytu, wydobywająca
też z intelektu możnościowego jego doznania pryncypiów jako rozumiane lub
zasymilowane treści intelektualne, wydobywająca także z wyobraźni jako pamięci
to, co w wyobrażeniach podstawowe. Działa w obszarze mowy wewnętrznej.
Intelekt możnościowy (ze względu na zdolność
wyłącznie doznawania nazywany intelektem biernym) - duchowa władza poznawcza
stanowiąca w duszy sferę możnościową, wiążącą się z formą bytów rozumnych i
współstanowiąca z formą istotę duszy. Jako podmiot doznawania istotowych
pryncypiów i transcendentaliów oddziałującego na nas bytu, czyni całą duszę
podmiotem rozumiejącym. Reagując na spotkany byt rodzi słowo serca. Działa w obszarze
mowy serca.
Intelligibilność - powód w bycie wywołania poznawania, poznawalność.
Wyznacza ją w bycie akt istnienia poprzez swój przejaw otwartości (prawda), czyniąc
w ten sposób byt czymś udostępniającym się przez spotkanie i poznanie. Patrz:
Prawda.
Istnienie (krótsza nazwa aktu istnienia) - akt istnienia
łącznie z mocą urealniania i aktualizowania.
Istnienie samoistne - patrz: Akt istnienia samoistnego.
Istota - powód tego, czym byt jest w swej sferze
możnościowej, urealnionej przez wewnętrzny w bycie akt istnienia, który aktualizuje
właściwe bytowi ukonstytuowanie się
istoty pod wpływem przyczyn celowych. Są to główne, konieczne w istocie
pryncypia, które sprawiają, że byt jest tym, czym jest.
Istota pełna (subsystencja) - powód tego, czym byt
jest nie tylko w identyfikujących go pryncypiach, lecz także ogarniającej quidditas realności, która wskazuje na
występujące w bycie obok istoty jego
istnienie. To zarazem w tej istocie gotowość możności do podmiotowania
przypadłości fizycznych i duchowych w człowieku albo tylko fizycznych w istotach substancji nierozumnych,
ewentualnie tylko przypadłości duchowych w istotach substancji nie
zawierających możności materialnej.
Istota
w swych głównych pryncypiach (quidditas)
- powód tego, czym byt jest w aspekcie tego, co go identyfikuje (pozwala
zaliczyć do określonego gatunku). W substancjach poznawanych przez człowieka za
pomocą zmysłów i intelektu jest to forma i materia.
Istotowy układ przyczyn - zależność bytowych
pryncypiów i skutków, jako wewnętrznych przyczyn bytu, od zewnętrznych przyczyn
bezpośrednio sprawiających skutek. Np. zależny akt istnienia jest bezpośrednio
sprawiany przez samoistny akt istnienia bez pośrednictwa tzw. przyczyn
narzędnych. Ten układ przyczyn polega na bezpośrednim sprawianiu skutku przez
przyczynę, która jest jedyną i główną przyczyną tego skutku.
Jednostka - byt ujęty w aspekcie jego struktury.
Jedność - przejaw w bycie jego aktu istnienia. Wskazuje na
moc wyznaczenia przez ten akt w bycie porządku podporządkowania wewnętrznych
pryncypiów bytu aktowi: aktowi istnienia podporządkowuje się w bycie istota,
gdyż nie ma jej bez urealnienia, powodowanego przez akt istnienia; formie
podporządkowuje się w istocie możność bądź duchowa, bądź materialna, gdyż bez
formy byłyby nieokreślone i nie stanowiłyby tego oto bytu jednostkowego. Jedność
uwyraźnia w bycie pierwszeństwo lub dominację aktu i wyznaczoną przez akt
wewnętrzną strukturę bytu. Jest treścią zasady tożsamości (zasady wewnętrznej
zawartości bytu).
Jedność addycyjna - dotyczy wytworów i polega na mechanicznym scalaniu
bytów w jedną strukturę przez oddziałanie na ich przypadłości. Przyznanie
równej pozycji i funkcji w wytworzonej strukturze wszystkim stanowiącym ją
elementom. Tę jedność addycyjną błędnie przypisuje się bytom realnym, zapoczątkowanym
przez dominujący w nich akt istnienia, który wyznacza w bycie jedność
substancjalną.
Jedność substancjalna - skutek w bycie jego
transcendentalnej własności jedności, polegający na wywołaniu podporządkowania
wewnętrznych pryncypiów bytu zgodnie z pierwszeństwem aktu przed możnością.
Wewnętrzny ład bytu, wyrażający jego samodzielność.
Kontemplacja - jest w poziomie mowy serca wywołane w woli słowem
serca nasze skierowanie się do oddziałującego na nas bytu i przez relacje istnieniowe,
wsparte na przejawach aktu istnienia, radujące i miłujące współprzebywanie nas
z wywołującym spotkanie bytem. Jest więc radującym i miłującym świadczeniem
intelektu i woli o bezpośrednim poznaniu i trwaniu relacji istnieniowych oraz o
skutkach tych relacji pośrednio doznanych przez intelekt i wolę. Dzięki
kontemplacji intelekt usprawnia się w mądrości, dystansując sprawność wiedzy.
Wola usprawnia się w trafnym wyborze dobra dla nas i niemylenia go z dobrem
samym w sobie.
Konwertybilia (convertibilia) - zamienniki. Patrz:
Przejawy aktu istnienia.
Kultura - w sensie podmiotowym: uzyskanie sprawności
intelektu i woli oraz wątki w osobowości nazywane życiem wewnętrznym; w sensie
przedmiotowym: zespół wytworów (dzieł), w których zostało utrwalone życie
wewnętrzne ludzi. Więź między kulturą wewnętrzną i zewnętrzną wynika z wpływu
wytworów na osobowość człowieka poprzez kształcenie i wychowanie.
Liniowy układ przyczyn (przypadłościowy) -
zależność przejawów skutku od przejawów przyczyny. Są to przejawy głównego w
danym skutku pryncypium. Odsyłają one do elementu wewnątrzbytowego (do
przyczyny wewnętrznej), a nie do przyczyny zewnętrznej. Jest to więc układ
wyznaczony raczej punktem widzenia, a nie realnymi pryncypiami zewnętrznymi. W
układzie tym nie można wskazać na pierwszy byt, któremu przypisuje się zapoczątkowanie
liniowego układu przyczyn i skutków. Nie można też odróżnić w tym układzie
skutku od przyczyny, gdyż skutek przejmując przejaw lub moc przyczyny zewnętrznej
staje się przyczyną także zewnętrzną, przekazującą przejętą moc swemu skutkowi,
który z kolei staje się przyczyną. W liniowym układzie przyczyn i skutków
następuje redukcja skutków do przyczyn.
Materia - w istocie bytu jako jego sferze możnościowej,
urealnionej przez zależny akt istnienia, zaktualizowany przez to istnienie
skutek wpływu formy wywołującej gotowość do podlegania rozciągłości, która
przenika możność nie stanowiącą formy i czyni ją materią dla podmiotowania
przypadłości fizycznych. Na zaktualizowanie materii swój wpływ obok formy
wywierają także zewnętrzne przyczyny celowe, zawierające w swej istocie możność
materialną.
Mądrość - sprawność intelektu możnościowego przejawiająca
się w mowie serca, gdy intelekt skłania wolę, by zgodnie ze swą naturą kierowała
nas do bytu jako dobra; doskonalona w poziomie mowy wewnętrznej i zewnętrznej,
stanowi po udoskonaleniu umiejętności rozpoznania bytu jako prawdy i dobra dla
nas. Skłania wolę by kierowała nas nie do każdego bytu, który jest dobrem sam w
sobie (in se), lecz do bytu, który jest
dobrem dla nas (quo ad nos). Jest
więc umiejętnością ujmowania bytu w wywołanych przez niego skutkach i rozpoznawania
go jako przyczyny. Jest wnikliwym odbiorem prawdy, czyli wszystkiego, czym byt
jest i co sprawia jako pryncypium i zespół pryncypiów. Jest zarazem
umiejętnością ukazywania woli dobra dla nas. Polega na ujmowaniu bytu zarazem z
pozycji prawdy i dobra dla każdego bytu dzięki identyfikowaniu przyczyny z
pozycji skutków, co cechuje metafizykę bytu. Arystoteles wprost przez mądrość
rozumiał ujmowanie przyczyn i skutków i nazywał metafizykę mądrością. Dziś
trzeba powiedzieć, że metafizyka jest skutkiem mądrości.
Metafizyka (filozofia pierwsza, filozofia bytu, dawniej
ontologia) - nauka filozoficzna, która zgodnie z właściwym przedmiotem intelektu
możnościowego identyfikuje wewnętrzne i zewnętrzne pryncypia bytu
jednostkowego. Stanowi ją rozpoznawanie wewnętrznych pryncypiów jako istnienia
i istoty, przejawów aktu istnienia i wspartych na tych przejawach relacji
istnieniowych, ujęcie istoty jako quidditas
i natury wskazującej na przyczyny celowe, z kolei ujęcie istoty jako
subsystencji, tematu osoby, zewnętrznej przyczyny sprawczej istnienia
zapoczątkowującego byt, teoria stwarzania, przypadłości i relacji istotowych,
podstaw poznania i postępowania.
Metoda metafizyki - patrz: Identyfikacja.
Miłość (relacja miłości) - wsparta na transcendentalnej
własności realności więź łącząca dwie osoby. Wynika ze współprzebywania osób i
polega na wzajemnej życzliwości. Jej najniższym poziomem jest odpowiedniość
natur (connaturalitas). Wyższy poziom
miłości polega na trosce o osoby jako o byty i trosce o ich ciało w
perspektywie dobra dla mnie (concupiscentia).
Najwyższy poziom stanowi miłość do osób jako bytów, do ich ciał i duszy, a
przejawia się w służeniu osobie dla jej dobra (dilectio). Dilectio ma
postać bezinteresownej troski (caritas),
miłości wiernej (amicitia -
przyjaźń), w której raduje spotkanie i nie sprawia bólu rozstanie; ma też
postać miłości połączonej z cierpieniem (amor),
w której raduje spotkanie i sprawia ból rozstanie. Amor jest potrzebą stałej obecności osób. Stanowi też ludzką wersję
miłości do Boga. Miłość do siebie jest życzliwym odniesieniem się nas jako
bytów do własnej duszy i ciała w trosce o dobro całej osoby. Dotyczą jej także
wszystkie wymienione odmiany miłości.
Mistyka - nazwa wyższych poziomów życia religijnego, głównie
poziomu oświecenia i zjednoczenia. Uwyraźnia się w ciemnej nocy miłości, gdy
Bóg zaczyna pogłębiać relacje osobowe przez tzw. oczyszczenie bierne. Ten
wyższy poziom życia religijnego przejawia się w odmianach modlitwy i w skutkach
darów Ducha więtego, które są w nas sprawnościami odbierania
wszystkiego, co Bóg w nas przemienia i wnosi. Na drodze zjednoczenia przejawia
się w "widzeniu" osób Trójcy więtej. To zjednoczenie nie przejawia się w doświadczeniu
mistycznym, które nie jest konieczne do pogłębiania relacji osobowych.
Moc - wewnętrzna w bycie lub w pryncypium zdolność (siła) do
spowodowania skutku, proporcjonalnego do natury bytu lub pryncypium.
Monizm - pogląd, że istnieje jedno wspólne tworzywo
wszystkich bytów. Te byty stanowią tylko przejawy jednego tworzywa, które niekiedy
uważane jest za jedyny byt. W łagodniejszej wersji, byty, ukonstytuowane w
istocie z tego samego tworzywa, różnią się tylko przypadłościami. Monizm ma
postać panteizmu, gdy przypisuje się wspólnemu tworzywu samoistność, albo ma
postać deizmu, gdy wspólne tworzywo uważa się za stworzone przez Boga, który po
stworzeniu nie kontaktuje się z tym jednym tworzywem nazywanym światem.
Mowa serca - zespół realnych skutków i realnych relacji
wywołanych w bycie poznającym przez byt oddziałujący na intelekt możnościowy.
Te skutki to doznanie bierne przez intelekt możnościowy pryncypiów istotowych
oddziałującego bytu, doznanie własności transcendentalnych tego bytu, zrodzenie
słowa serca, usprawnienie intelektu możnościowego w rozumieniu pierwszych zasad
bytowania, usprawnienie w mądrości. Wywołane realne relacje to podmiotowane
przez wolę nasze skierowanie się do oddziałującego na nas bytu jako dobra. Ze
względu na to, że oddziałujący na nas byt udostępnia intelektowi możnościowemu
swoje istotowe pryncypia, a intelekt możnościowy rodzi słowo serca, co nazywa
się rozumieniem, nazywa się mowę serca poznaniem niewyraźnym, to znaczy takim,
w którym następuje wywoływanie realnych skutków przez przyczyny, a nie
tworzenie nazw, zdań i rozumień.
Mowa wewnętrzna - sfera uświadamiania sobie doznań z poziomu mowy
serca i łączenie ich jako znaczeń (pojęć) ze znakami wydobywanymi z wyobraźni jako
pamięci, co daje w wyniku nazwy wewnętrzne, zrozumiałe często tylko dla
tworzącego je człowieka. Ze względu na to uzyskiwane tu nazwy i zdania nazywamy
właśnie mową wewnętrzną. Ta mowa łącznie z mową zewnętrzną stanowi poznanie wyraźne.
Poznanie wyraźne charakteryzuje się tworzeniem, a nie rodzeniem nazw, zdań, rozumień
i wiedzy w obszarze mowy wewnętrznej, a nauki w obszarze mowy zewnętrznej. W
tworzeniu tego, co stanowi mowę wewnętrzną, bierze udział intelekt czynny,
pamięć, władza konkretnego osądu. Nie bierze w tym udziału zmysł wspólny,
scalający wrażenia w postać zmysłową.
Mowa zewnętrzna - zespół nazw, zdań i wyników rozumień,
zawierających znaczenia wydobyte przez intelekt czynny z mowy serca i prawidłowo
powiązane ze znakami przyjmowanymi w danej grupie ludzi, w narodach, społeczeństwach,
epokach. Tworzy ją intelekt czynny, który dzięki kulturze uzyskał sprawność
tworzenia wiedzy i w zgodności z kulturą utworzenia z niej nauki jako uporządkowanego
i dającego się innym zakomunikować zespołu uzasadnionych twierdzeń. Swą
sprawność wiedzy intelekt czynny uzyskał także dzięki oddziałującym na niego
bytom realnym, gdy korzystając z należącej do kultury metafizyki poprawił w
mowie wewnętrznej uświadamiane sobie połączenia znaczeń ze znakami. Mowa
zewnętrzna może być naukowa lub potoczna, gdy wyraża mieszane twierdzenia
różnych nauk i włącza do wyrażenia twierdzeń nazwy z mowy wewnętrznej.
Możność - to, co akt istnienia urealnia w bycie jako istotę i
co pod wpływem przyczyn celowych aktualizuje w sferę intelektualną ogarniającą
formę oraz w sferę materialną wyznaczającą istocie szczegółowość. Możność
zawsze ogranicza akt, to znaczy czyni go aktem urealniającym tylko tę możność
jako istotę bytu. Bezpośrednim aktem możności duchowej i możności materialnej
jest w obszarze istoty forma.
Nadzieja (relacja nadziei) - wsparta na transcendentalnej
własności dobra więź łącząca dwie osoby. Wynika z oczekiwania na współprzebywanie
i współotwartość oraz polega na potrzebie przebywania wśród osób życzliwych i
wiernych, na potrzebie miłości i wiary. Ujęta od strony Boga jest nadprzyrodzoną
sprawnością umacniania udzielanej nam przez Boga miłości i wiary, wprowadza w
tę miłość i wiarę.
Natura - ujawniający się poprzez moc charakter bytu lub
pryncypium, wynikający z powiązań między wewnętrznymi pryncypiami bytu i z
powiązań wewnętrznych pryncypiów z pryncypiami zewnętrznymi. Najczęściej przez
naturę rozumie się istotę, przystosowaną przez wpływ pryncypiów zewnętrznych do
właściwych jej działań.
Obecność - skutek powiązania osób relacjami osobowymi. Ma
postać relacji osobowych i ich bezpośrednich podmiotów. Jest więc miłością,
wiarą i nadzieją, zarazem współprzebywaniem (realność), współotwarciem się osób
na siebie (prawda), pozostawaniem w zasięgu miłości i wiary (dobro). Z pozycji
postępowania stanowi wzajemne służenie sobie poprzez istnienie realnością obecności,
prawdą i dobrem. Jest skutkiem metanoi osoby i skutkiem humanizmu, wnoszonego
przez osoby do kultury.
Odrębność - przejaw w bycie jego aktu istnienia. Wskazuje na
moc wyznaczenia przez ten akt, powiązany z wywołaną przez niego istotą,
bytowego obszaru jednostkowej struktury. Uwyraźnia różnicę między dwoma
jednostkowymi bytami. Jest treścią zasady niesprzeczności (zasady nietożsamości
bytu i niebytu).
Ontologia dawniej metafizyka jako pierwsza filozofia lub
teoria bytu, dziś - głównie w myśli R. Ingardena - oparta na doświadczeniu ejdetycznym
analiza czystych możności i koniecznych związków między jakościami idealnymi.
Osoba - byt jednostkowy, w którego istocie akt istnienia urealnia
intelektualność. Elementami konstruującymi (constitutiva)
osobę są więc istnienie i intelektualność. Cały byt jest osobą, cały człowiek,
którego istota jest duszą z możnością intelektualną i ciałem urealnionym przez
zależny akt istnienia. Podobnie osobą jest anioł. Osobą jest też Bóg,
stanowiący samoistny akt istnienia, gdyż ten akt jest pryncypium wszystkich
pryncypiów, a więc także intelektualności.
Osobność - stan wewnętrzny pryncypiów bytu wyznaczony przez
ich realność, odrębność i jedność, zarazem samowystarczalność ich pryncypiów,
która wskazuje, że w bycie dominuje akt istnienia, a wewnątrz istoty forma,
jako akt identyfikujący byt.
Osobowość - zespół relacji w człowieku podmiotowanych zarówno
przez duszę, jak i przez ciało, zarazem suma wiedzy i uczuć towarzyszących
realnym relacjom poznania i postępowania oraz relacjom istnieniowym, głównie
osobowym, ponadto skutek sprawności uzyskanych przez intelekt i wolę oraz
uświadamianie sobie tej całości i odnoszenie się do niej jako do dobra lub zła.
To odnoszenie jest nazywane przeżyciem lub przeżywaniem, czyli uświadamianiem z
przewagą uczuć. Ponieważ sprawności uzyskujemy nie tylko dzięki kontaktowi z
bytami, lecz także z wytworami, osobowość jest w wielu wątkach wywoływana przez
kulturę, czyli jest kulturowa. Często dziś utożsamia się osobowość z osobą.
Pierwsze zasady - sądy w poziomie mowy wewnętrznej i zdania w
poziomie mowy zewnętrznej, których znaczeniem jest intelektualne ujęcie
własności transcendentalnych (odrębność, jedność, realność, także pochodna od
nich osobność) doznawanych przez intelekt możnościowy w poziomie mowy serca w
wyniku oddziaływania na nas udostępniającego się nam bytu. Intelekt możnościowy
usprawnia się w ich stosowaniu. Dzięki temu usprawnieniu nie myli własności
transcendentalnych jako przejawów w bycie aktu istnienia z wewnętrznymi
pryncypiami bytu i z samym bytem. W porządku poznania wyraźnego pierwsze zasady
są wyjściowymi zdaniami metafizyki. Są to: zasada niesprzeczności (ujęcie
odrębności), zasada tożsamości (jedności), zasada racji dostatecznej
(realności), zasada wyłączonego środka (osobności).
Pluralizm - ujmowany przez byty sposób ich istnienia jako
odrębnych, osobnych, o wewnętrznej jedności i realności, wyznaczonych w bycie
przez właściwy mu, zależny akt istnienia. Jest to zarazem nazwa poglądu, że nie
istnieje wspólne tworzywo bytów, lecz że każdy byt jednostkowy jest ukonstytuowany
z właściwego mu, niepowtarzalnego tworzywa, stanowiącego wewnętrzne pryncypia
tego bytu. Niepowtarzalne tworzywo bytów wymaga stwarzania właściwego mu aktu
istnienia, który urealnia i aktualizuje cały byt jednostkowy.
Pochodność (pochodny akt istnienia) - jest to w akcie istnienia
ślad jego zależności od stwarzającego go, zewnętrznego wobec niego, samoistnego
aktu istnienia. Ten ślad jest realny w pochodnym akcie istnienia. Nie ma go w
samoistnym akcie istnienia jako przyczynie, która będąc wyłącznie aktem nie podmiotuje
żadnych relacji. Pochodność odkrywamy w genetycznym ujęciu bytu.
Postać umysłowa (species
intelligibilis) - wydobyty przez intelekt czynny z postaci zmysłowej
przejaw istoty oddziałującego na nas bytu. Stanowią ten przejaw oddziałujące na
nas pryncypia istotowe razem z ogarniającą je jednością. Ten wydobyty z postaci
zmysłowej przejaw przejmuje intelekt możnościowy i pobudzony nim rodzi słowo
serca, skłaniające wolę do skontaktowania się przez relacje istnieniowe z
oddziałującym na nas bytem.
Postać zmysłowa (species
sensibilis) - odebrane przez byt poznający przejawy przypadłości bytu,
oddziałującego na zmysłowe władze poznawcze; jest zarazem dokonanym przez
wewnętrzny zmysł wspólny scaleniem wrażeń w kompozycję, w której odebrane przez
dany zmysł zewnętrzny wrażenie nigdy nie występuje osobno. Stanowi bezpośredni
przejaw odbioru przez wewnętrzne władze zmysłowe i intelekt czynny wszystkiego,
czym oddziałał na nas byt poznawany.
Postępowanie (relacja postępowania) - niesamodzielna
(przypadłościowa) relacja realna między bytem jako dobrem, aktywizującym wolę,
gdy intelekt możnościowy ukaże jej swym słowem serca lub swą mądrością to dobro
bytu jako dobro dla nas. Postępowanie ujęte w pryncypiach wyboru działań
(czynów) chroniących osoby stanowi przedmiot etyki.
Powód (nazwa zastępująca termin "przyczyna",
"pryncypium") - to, co wywołuje jakiś skutek. Może być powód
wewnątrzbytowy i może być zewnętrzny powód bytu.
Poznanie (relacja poznania) - niesamodzielna
(przypadłościowa) relacja realna między bytami, które poprzez spotkanie udzielają
intelektowi możnościowemu informacji o stanowiących je pryncypiach, przejawach,
przypadłościach. Odbiorcą relacji jest głównie intelekt możnościowy jako
duchowa władza poznawcza, lecz także zmysłowe władze poznawcze zewnętrzne, np.
wzrok. Więź bytu z tymi władzami jest właśnie relacją realną w poziomie mowy serca.
Poprzez realną relację poznania przenosi się w nas informacja o tym, czym jest
i że jest oddziałujący na nas byt. Uzyskane informacje intelekt czynny i wewnętrzne
władze poznawcze zmysłowe przekształcają w wiedzę, tworząc w poziomie mowy
wewnętrznej pojęcia, sądy, rozumowania, a w poziomie mowy zewnętrznej nazwy,
zdania, rozumowania. Przez poznanie rozumie się często łącznie realną relację
kontaktów bytu ze wszystkimi władzami poznającymi, uzyskiwanie informacji i
nawet samą wiedzę. Poznanie w stanowiących i wyznaczających je pryncypiach jest
przedmiotem teorii poznania.
Poznanie niewyraźne - zespół realnych relacji istotowych wywołanych
przez byt oddziałujący na intelekt możnościowy i udostępniający innemu bytowi
to, czym jest i że jest. Patrz: Mowa serca.
Poznanie wyraźne - uświadomienie sobie skutków spotkania lub doznań z
poziomu mowy serca i wrażeń odebranych przez zewnętrzne władze zmysłowe. Patrz:
Mowa wewnętrzna; Mowa zewnętrzna.
Prawda - przejaw w bycie jego aktu istnienia. Polega na
udostępnianiu przez byt w spotkaniu i poznaniu stanowiących go pryncypiów. Jest
otwarciem się bytu wobec innych bytów. Nazywamy to prawdą metafizyczną. W
sensie teoriopoznawczym jest zgodnością odebranych przez spotkanie i poznanie
informacji o bycie z samym oddziałującym na nas bytem. W sensie logicznym jest
cechą zdań. Jest podstawą wyznaczonej przez akt istnienia poznawalności
(inteligibilności) bytu, podstawą zgodności (adekwacji) wiedzy z poznanym bytem
i w związku z tym podstawą rozpoznania fałszu jako niezgodności wiedzy z
poznawanym bytem.
Pryncypium - to, co współtworzy, współstanowi byt jednostkowy i
wywołuje proporcjonalny do siebie skutek. Pryncypium może być wewnętrzne (ens quo) lub niesamodzielnym (także ens quod - przypadłość), powodującym wewnątrzbytowe
pryncypia.
Przejawy aktu istnienia (własności
transcendentalne, transcendentalia) - są to przejawy aktu istnienia w danym
bycie. Ich liczba zależy więc od istoty bytu. Ograniczony istotą akt istnienia
przejawia się jako odrębność, jedność, realność, prawda, dobro, piękno. To
więc, czym jest akt istnienia, ogarnia i przejawia zarazem cały byt. Jednak akt
istnienia przejawia się nie ze względu na inne byty. Jego przejawy, ujęte same
w sobie (quo ad se), są w danym bycie
mocą aktu istnienia do oddziałania na zewnętrzne pryncypia istotowe. Przejawy
te są także doznawane przez inne byty w poziomie mowy serca. W poziomie
poznania wyraźnego, a więc uświadamiania sobie skutków poznania, rozpoznajemy
przejawy aktu istnienia poprzez relacje istnieniowe, które budują się na
przejawach aktu istnienia jako transcendentalnych własnościach bytu.
Przejawy bytu - nie są przypadłościami, lecz sposobami
udostępniania się istnienia danego bytu innemu bytowi oraz udostępniania się
istoty danego bytu innemu bytowi. Przejawy istnienia są własnościami
transcendentalnymi. Przejawy istoty stanowią w odbierającym je bycie postać
zmysłową (species sensibilis) i
postać umysłową (species intelligibilis).
Przyczyna - byt lub pryncypium, które sprawiają bytowanie lub
pryncypia bytowania. Skutki, które nie są bytowaniem, przypisujemy tylko
pryncypiom, a nie przyczynom. Przyczyna więc to byt lub pryncypium, które
powoduje bytowanie. aden jednak byt lub pryncypium nie są in se przyczynami. Same w sobie są bytami lub pryncypiami. Nie ma
bytów, których istotą byłoby przyczynowanie. Przyczyna to byt ujęty w swej
funkcji sprawiania skutku.
Przyczyna sprawcza - patrz: Akt istnienia samoistny.
Przyczyna wzorcza - pomysł człowieka powodujący dobór i scalanie
realnych lub pomyślanych tworzyw w wytwór. Często przypisuje się przyczynie wzorczej
bytowanie na sposób realnego modelu, wyznaczającego wewnętrzną strukturę byt.
Przyczyna wzorcza nie dotyczy realnych bytów. Jest tylko myślanym przez
człowieka modelem wytworu. Jest przyczyną sztucznych, mechanicznie
komponowanych struktur.
Przyczyny celowe - zewnętrzne wobec bytu powody ukonstytuowania się
jego istoty. Nie są to prawdy sprawcze, lecz wywierający wpływ i swoisty nacisk
na możność istotową, by ukonstytuowała się na miarę tych przyczyn celowych. To
ukonstytuowanie aktualizuje wewnętrzny w bycie akt istnienia.
Przyczyny wewnętrzne - pryncypia
współstanowiące byt, powodujące, że byt jest i czym jest. Powoduje to stworzony
akt istnienia i istota. Istnienie i istota są więc wewnętrznymi przyczynami
bytu. Wewnętrznymi przyczynami istoty są forma i jakaś odmiana możności: duchowa,
duchowo-materialna, materialna. W arystotelizmie, ponieważ byt jest tylko formą
i materią (Arystoteles nie zidentyfikował w bycie aktu istnienia), za przyczyny
wewnętrzne bytu uważa się tylko formę i materię. W tomizmie forma i materia są
tylko wewnętrznymi przyczynami istoty, a nie całego bytu.
Przyczyny zewnętrzne - byt samoistny (nazywany
przyczyną sprawczą), który jest powodem realności zależnych i pochodnych aktów
istnienia, będących w bycie stworzonym ens
quo, zarazem substancje (nazywane przyczynami celowymi) powodujące z
zewnątrz wewnętrzne w istocie bytu ukonstytuowania, aktualizowane przez zależny
i pochodny akt istnienia.
Przypadłościowy układ przyczyn - patrz: Liniowy układ
przyczyn.
Przypadłość - byt niesamodzielny w istnieniu w ten sposób, że
trwa i działa zależnie od bytu samodzielnego, w którym jest zapodmiotowany.
Jest tym, czym jest, i działa własną mocą. Lecz właśnie trwa tak długo, jak
długo trwa substancja, której jest przypadłością.
Quidditas - patrz: Istota w swych głównych pryncypiach.
Quo ad nos, często: quo
ad aliud (w odniesieniu do nas, często: w odniesieniu do czegoś innego) -
ujęcie czegoś jako oddziałującego na nas lub na jakikolwiek byt. Ujmujemy wtedy
czynnik oddziałujący, np. pryncypium, przypadłość, przejaw, a nie byt w jego
wewnętrznym wyposażeniu. Najczęściej jest to ujęcie relacji i uznanie jej za
strukturalny element bytu.
Quo ad se (w odniesieniu do siebie) - ujęcie czegoś samego w
sobie, w jego wewnętrznej strukturze, zarówno więc bytu, jego pryncypiów,
przejawów, przypadłości, jak i wytworów, np. struktury wiedzy.
Realizm - w teorii poznania stanowisko, że byty istnieją
niezależnie od naszego poznania i tworzenia oraz że poznajemy te byty, a nie
tylko własne myśli i wytwory. Jest to konsekwencja tezy, że pierwszym
przedmiotem metafizyki jest byt jednostkowy.
Realność - przejaw w bycie jego aktu istnienia. Wskazuje na
moc spowodowania przez ten akt, jako wewnętrzne pryncypium bytu, że byt jest
rzeczywisty. Uwyraźnia różnicę między bytem i niebytem. Jest treścią zasady
racji dostatecznej (zasady realności bytu).
Reditio - dosłownie powrót, w teorii poznania pogląd, że
relacja poznania jest krążeniem ujęć i ujętych pryncypiów między bytem poznającym
a bytem poznawanym. Pojęcie i wiedza czyjegoś intelektu wnikają w byt, a jego
pryncypia wnikają w intelekt poznający. To krążenie ujęć i pryncypiów powoduje,
że zaciera się różnica między pojęciami i bytami, a relacja poznania jako jednokierunkowa
relacja przekształca się w koło, w którym utożsamia się byt poznający z bytem
poznawanym, myśl z bytem, przyczyna ze skutkiem.
Relacja - byt niesamodzielny (przypadłościowy) wiążący dwa
byty. Jeden z tych bytów (unum) jest
podmiotem lub nadawcą relacji. Drugi (aliud)
jest przedmiotem, kresem lub odbiorcą relacji. Relację stanowi to odniesienie
jednego bytu do drugiego (ordo unius ad
aliud). Relację wyznacza i określa tylko jej podmiot i kres. Relacje ujęte
same w sobie nie pozwalają określić ich podmiotu i kresu. W neoplatonizmie
pomijając podmiot i kres szuka się dla relacji jej racji dostatecznej, różnej
od podmiotu i kresu. W tomizmie wyróżnia się relacje realne i myślne. Relacjami
myślnymi zajmuje się logika. Metafizyka bada relacje realne. Są one
wewnątrzbytowe (transcendentalne), zewnątrzbytowe (kategorialne). Kategorialne
są istnieniowe (sprawcze, osobowe, nieosobowe) i istotowe (poznanie,
postępowanie).
Relacja miłości - patrz: Miłość.
Relacja nadziei - patrz: Nadzieja.
Relacja postępowania - patrz: Postępowanie.
Relacja poznania - patrz: Poznanie.
Relacja sprawcza - patrz: Stwarzanie.
Relacja wiary - patrz: Wiara.
Relacje istnieniowe - byty niesamodzielne, których podmiotami i kresami
są przejawy aktu istnienia. Odróżnia się istnieniową relację sprawczą, istnieniowe
relacje osobowe i istnieniowe relacje nieosobowe.
Relacje istotowe - byty niesamodzielne, których podmiotem, a więc
nadawcą, jest każdy byt samodzielny lub pryncypium, oddziałujące przez
spotkanie na duchowe władze poznawcze, pobudzające władze wolitywne do
nawiązania kontakt z oddziałującym na nas bytem. Kresem relacji istotowych lub
ich odbiorcą jest więc bezpośrednio intelekt możnościowy i pośrednio wola.
Relacje kategorialne - patrz: Poznanie;
Postępowanie.
Relacje osobowe - byty niesamodzielne, których podmiotami i kresami
są przejawy aktu istnienia osób. Wyróżnia się osobową relację miłości wspartą
na transcendentalnej własności realności, osobową relację wiary wspartą na
transcendentalnej własności prawdy i osobową relację nadziei wspartą na
transcendentalnej własności dobra. Relacje osobowe są postaciami obecności i
tylko one sprawiają współobecność. Inne relacje są postaciami spotkania.
Relacje realne - byty niesamodzielne, których podmioty i kresy są
realnymi pryncypiami lub bytami.
Relacje transcendentalne - patrz: Relacje
wewnątrzbytowe.
Relacje wewnątrzbytowe (transcendentalne) - byty
niesamodzielne wiążące wewnątrzbytowe pryncypia. Nie są jednak czymś między
pryncypiami. Są w bycie mocą urealnienia i aktualizowania przez akt istnienia
istoty bytu oraz są mocą istoty indywidualizowania aktu istnienia.
Religia - zespół relacji osobowych łączących człowieka z
Bogiem. Ujęte od strony człowieka, relacje te wsparte na własnościach transcendentalnych
i chronione działaniami intelektu i woli ujawniają humanistyczny wymiar
religii. Ujęcie od strony Boga, który wnosi w te relacje to, kim jest, a więc
swoje życie właściwe Bogu, relacje te ujawniają nadprzyrodzony wymiar religii.
Ponieważ w Bogu tym samym jest istnienie i działanie, Bóg przebywa tam, gdzie
działa. Przebywa więc w istocie osoby, otoczony w nas relacjami osobowymi. Tę bytową
rzeczywistość relacji wyjaśnia metafizyka, a nadprzyrodzoną treść relacji
wyjaśnia teologia. Uzgodnienie treści wnoszonych w relację osobową przez
człowieka i wnoszonych przez Boga może być powodem kryzysu religijnego, który w
porządku przeżyć nazywa się ciemną nocą. To uzgodnienie treści relacji dokonuje
się w osobie Chrystusa, który jest Bogiem i zarazem człowiekiem, realnym
"miejscem" więzi łączących człowieka z Bogiem. Poza Chrystusem nie
można nawiązać osobowych relacji z Bogiem. Religie, w których nie występuje
osoba Chrystusa, Boga-Człowieka, jako pośrednika między ludźmi i Bogiem, są
głównie metafizyką. Religie różnią się więc rozumieniem Boga i rozumieniem
człowieka, a przede wszystkim rozumieniem Boga-Człowieka.
Rozum szczegółowy - patrz: Władza konkretnego osądu.
Rozumienie - doznanie przez intelekt możnościowy istotowych
pryncypiów oddziałującego na nas bytu i zrodzenie przez intelekt możnościowy
słowa serca, swoiste więc udostępnienie się bytu wywołującego spotkanie.
Rozumienie nie jest uświadomieniem sobie bytu, lecz biernym w intelekcie możnościowym
odbiorem jego pryncypiów i transcendentaliów. Uświadamianie jest skutkiem
działań intelektu czynnego, korzystającego z treści doznanych przez intelekt
możnościowy i z treści doznanych przez zmysłowe władze poznawcze.
Rzeczywistość - wszystko, co realnie istnieje, ujęte jako całość,
a więc nieprecyzyjnie, gdyż za pomocą pojęcia powszechnego. Podobnie jak nazwa
"świat", nazwa "rzeczywistość" sugeruje monistyczne ujęcie
wszystkich bytów. W formie przymiotnika (rzeczywisty) oznacza to, co realne. W
formie rzeczownikowej często znaczy i oznacza to samo co realność.
Samodzielność (samodzielny byt) - posiadanie w sobie wszystkich
stanowiących byt pryncypiów, które powodują, że byt jest wystarczającym powodem
swoich relacji.
Samoistny akt istnienia - patrz: Akt istnienia
samoistny; Bóg.
Skutek - to, co sprawione przez byt jako przyczynę lub
pryncypium.
Słowo serca (verbum cordis) - skutek
oddziałujących na intelekt możnościowy pryncypiów istotowych bytu wywołującego
spotkanie z nami, skutek zrodzony, a nie wytworzony, mobilizujący wolę, abyśmy
skierowali się do oddziałującego na nas bytu i byśmy posłużyli się dla
uzyskania realnego kontaktu z tym bytem relacjami istnieniowymi.
Species intelligibilis - patrz: Postać umysłowa.
Species sensibilis - patrz: Postać zmysłowa.
Spotkanie - wywołana przez byt oddziałujący swymi pryncypiami
istotowymi na intelekt możnościowy realna relacja, nazywana poznaniem
niewyraźnym w poziomie mowy serca, uwyraźniana w mowie wewnętrznej i
zewnętrznej. W mowie serca ma postać doznawania przez intelekt możnościowy
pryncypiów bytu oddziałującego. W mowie wewnętrznej i zewnętrznej, wciąż
stanowiąc realne doznanie, jest uwyraźnianiem skutków doznania i tworzenia z
nich wiedzy. Często przez poznanie rozumie się tylko skutek poznania, czyli wiedzę.
Spotkanie w poziomie mowy serca dlatego też nazywa się poznaniem, że doznawanie
realnych pryncypiów jest przejmowaniem tego, co byt ujawnia. Ujawnianie się
bytu jest jego własnością prawdy i dopiero wtórnie wiedzy, gdy doznane
pryncypia i własności transcendentalne połączymy ze znakami, tworząc nazwy, zdania
i rozumienia.
Struktura - kompozycja elementów wewnętrznych bytu
jednostkowego wyznaczona współstanowiącym go aktem istnienia albo kompozycja
bytów jednostkowych stanowiących wytwór wyznaczony pomysłem twórcy. Jakikolwiek
uporządkowany układ.
Strukturalne ujęcie bytu - wskazywanie na elementy
wewnętrznej struktury bytu, na jego przyczyny wewnętrzne, bez ukazywania zależności
między pryncypiami wewnętrznymi i bez odwoływania się do przyczyn zewnętrznych.
Stwarzanie - sposób urealniania pochodnego aktu istnienia przez
samoistny akt istnienia. Polega to na tym, że wewnętrzne tworzywa bytu
jednostkowego nie bytują wcześniej niż stworzony byt, zapoczątkowany przez
pochodny akt istnienia, który w tym bycie urealnia i aktualizuje
współstanowiące byt tworzywa. Stwarzanie ujęte od strony Boga, a więc poza
czasem, jest jednorazowym spowodowaniem skutku i zarazem trwającym tak długo,
jak długo trwa skutek. Stwarzanie ujęte od strony stworzonego aktu istnienia, a
więc z pozycji czasu, jest jednorazowym spowodowaniem skutku i ustaje w
momencie zapoczątkowania bytu jednostkowego przez pochodny akt istnienia.
Ujęcie stwarzania od strony Boga, pozaczasowe, przeniesione w porządek czasowy
skłania do tezy, że Bóg podtrzymuje w trwaniu stworzony akt istnienia. Teza ta
wynika więc ze stosowania jednocześnie dwu punktów widzenia. Z pozycji czasu
Bóg stworzył akt istnienia i gdy go stworzył, już go nie stwarza. Pozostaje
jednak w kontakcie z bytem stworzonym poprzez relacje osobowe. Stwarzanie ujęte
z pozycji czasu można opisać następująco: jest Bóg, nie ma jeszcze bytu
stworzonego; jest Bóg i jest stworzony przez Niego byt jednostkowy,
zapoczątkowany przez pochodny akt istnienia. Ten akt istnienia stał się realny
dzięki sprawczej mocy samoistnego aktu istnienia, który używa tej mocy wtedy,
gdy chce. Pochodny akt istnienia, już stworzony, trwa dzięki udzielonej mu mocy,
dzięki relacjom istnieniowym i przypadłościowym. Zarazem urealnia oraz
aktualizuje wewnątrzbytowe współpryncypia.
Substancja - samodzielny byt jednostkowy ukonstytuowany z
właściwych mu pryncypiów.
Subsystencja - patrz: Istota pełna.
Sumienie - stała skłonność woli, gdy pobudzi ją zrodzone w
intelekcie możnościowym słowo serca, do kierowania nas ku bytom jako dobra dla
nas. Jest wyjściowym pryncypium postępowania, które musi wspomagać kontemplacja
i mądrość, byśmy nie wybierali każdego bytu, dobrego w sobie, np. roślin trujących,
jako dobra dla nas. Dobrem dla nas jest byt, który nas chroni, a nie niszczy.
Więź sumienia z kontemplacją i z kolei z mądrością nazywamy odmianami sumienia.
mierć - patrz: Zniszczenie.
wiat - suma jednostkowych bytów przejawiających własności, na
których opierają się relacje przypadłościowo łączące dany byt z innymi bytami.
W klimacie deizmu uważa się świat za jeden spójny byt stworzony, a więc
charakteryzujący się przygodnością, albo uważa się świat, po odsunięciu się od
niego Boga, za sumę procesów (relacji), które wytwarzają byty jednostkowe lub
stanowią ich istotę. Dla realisty jest to tylko nazwa, której treść jest
powszechnym pojęciem rodzajowym ujmującym to, co podobne w bytach, lecz nie same
byty.
Teologia - odwołujące się do Objawienia wyjaśnianie więzi
osobowych między człowiekiem i Bogiem, zarazem wyjaśnianie Boga w Jego
odniesieniach do stworzeń. Bóg bowiem objawił się jako miłujący Ojciec,
zbawiający nas Syn Boży i uświęcający osoby Duch więty. Syn Boży stając się człowiekiem ukazał nam wartość
nieutracalnego trwania miłości i współobecności z Trójcą Osób Boskich, co nazywa
się zbawieniem. Można więc uważać teologię za wyjaśnianie wartości objawionych
lub za objawioną aksjologię, a także za wyjaśnianie dziejów zbawienie. To
wyjaśnianie zawsze wymaga prawidłowej identyfikacji Boga jako bytu i Ojca,
samych więzi Boga z człowiekiem, wymaga więc metafizyki bytów istniejących
realnie. W tym aspekcie to wyjaśnianie stanowi teologię dogmatyczną. Różne aspekty
lub tematy Objawienia stanowią przedmiot dyscyplin teologicznych. Oprócz więc
teologii dogmatycznej jest np, chrystiologia, mariologia, eklezjologia,
teologia mistyczna, teologia moralna.
Teoria poznania - nauka filozoficzna, która zgodnie z właściwym
przedmiotem intelektu możnościowego identyfikuje pryncypia, a więc podmioty
relacji poznania. Patrz: Poznanie.
Teoria wartości (aksjologia) - patrz: Wartość.
Tomizm - pojawiająca się w danej epoce historycznej odmiana
rozumienia myśli św. Tomasza z Akwinu. Wyznacza tę odmianę erudycja filozofów w
danych czasach, schematy myślowe i rozumienie aktu istnienia. Pierwsi uczniowie
św. Tomasza rozumieli istnienie i istotę albo jako dwie rzeczy, albo jako stałą
relację bytu stworzonego do Boga. Te odmiany rozumienia myśli św. Tomasza
dystansuje pogląd, że istnienie jest wspólne dla wszystkich bytów (Kajetan).
Zaczęto też pojmować byt jako wyłącznie akt istnienia (Suarez). Po encyklice
Leona XIII szukano myśli św. Tomasza w podręcznikach (tomizm tradycyjny). Unowocześniano
tomizm przez łączenie twierdzeń św. Tomasza z twierdzeniami nauk przyrodniczych
lub z twierdzeniami innych kierunków filozoficznych (tomizm lowański). Dziś
dominuje łączenie myśli św. Tomasza z myślą Heideggera i innych
transcendentalistów (tomizm transcendentalny). E. Gilson i J. Maritain czytając
teksty św. Tomasza odkryli, że wiele twierdzeń w wykładanym tomizmie nie jest
zgodnych z myślą św. Tomasza. Wyłączyli je i ukazali dominującą rolę w bycie
aktu istnienia, a nie istoty (tomizm egzystencjalny). Tomizm ten skłania do
uwalniania wykładu myśli św. Tomasza od twierdzeń filozofii arabskiej i do
precyzyjniejszego ujęcia aktu istnienia jako współtworzywa bytu razem z istotą,
czego wymaga budowa bytu z aktu i możności. Zarazem chodzi tu o niemieszanie
odmian tomizmu w poszczególnych tematach metafizyki (tomizm konsekwentny).
Transcendentalia - patrz: Przejawy aktu istnienia.
Tworzywo - to, z czego jest byt lub wytwór. Stanowi zawsze ens quo. Tworzywem bytów są pryncypia,
spojone aktem istnienia w wewnętrzną jedność bytu. Tworzywem wytworów są byty
mechanicznie scalone w nową kompozycję przez nasze oddziałanie na przypadłości
tych bytów dla osiągania pomyślanych przez nas celów.
Typy aktów istnienia - wynikające ze
strukturalnego ujęcia bytu, a więc ujęcia go w aspekcie zależności możności od
aktu i aktu od możności, odróżnienie aktu istnienia bytów osobowych od aktu
istnienia bytów nieosobowych, aktu istnienia przypadłości i samoistnego aktu
istnienia.
Uczucia - relacje chroniące miłość, wywołane lub
podmiotowane przez transcendentalną własność dobra w bycie, który oddziałuje na
zmysłowe władze poznawcze, pobudzające pożądanie, a nawet wolę, do chronienia
dobra lub unikania zła. Uczucia odnoszące nas do dobra to uczucie miłości,
pragnienie połączenia i zjednoczenia, radość ze spotkania, nadzieja jako usilne
dążenie do dobra, zbliżanie się do dobra jako skutek unikania zła (bojaźń).
Uczucia ułatwiające unikanie zła to nienawiść zła, wstręt do niego, odwaga w
przeciwstawianiu się złu, gniew jako pragnienie ukarania za doznane zło,
rozpacz jako zaprzestanie dążenia do dobra i wiązanie się ze złem, smutek jako
połączenie, zjednoczenie ze złem. Inaczej mówiąc, uczucia są zareagowanie
zmysłowych władz poznawczych i pożądawczych w człowieku, nawet zareagowaniem
woli na dobro lub zło. W człowieku uczucia towarzyszą relacjom osobowym, a
nawet spotkaniu, co utrudnia odróżnienie obecności od spotkania. W zwierzętach
stanowią jedyne pryncypium wyboru tego, co dla zwierzęcia korzystne lub niekorzystne.
Zwróćmy uwagę, że z powodu tradycji kulturowych niektóre uczucia mają te same
nazwy co relacje osobowe.
Ujęcie genetyczne - patrz: Genetyczne ujęcie bytu.
Ujęcie strukturalne - patrz: Strukturalne ujęcie bytu.
Układ przyczyn istotowy - patrz: Istotowy układ
przyczyn.
Układ przyczyn liniowy - patrz: Liniowy układ
przyczyn.
Urealnianie - przejaw mocy aktu istnienia powodującego, że inne
pryncypia są realne. Samoistny akt istnienia urealnia na zewnątrz siebie
pochodne akty istnienia, gdyż będąc wyłącznie istnieniem nie urealnionego w
sobie czego innego. Pochodne akty istnienia urealniają byt przez
zapoczątkowanie go, czyli współkomponowanie się ze zaktualizowanymi przez
siebie pryncypiami w jeden byt jednostkowy.
Verbum cordis - patrz: Słowo serca.
Vis cogitativa - patrz: Władza konkretnego osądu.
Wartość - trwanie relacji osobowych. Wartość nie jest bytem
samodzielnym ani bytem niesamodzielnym. Nie jest także relacją. Jest właśnie
jej trwaniem, gdy cenimy daną relację i chcemy w niej pozostać. Szerzej mówiąc,
wartość jest trwaniem relacji, gdy poznamy ją jako cenną dla nas i chcemy w
niej pozostać. Często przez wartość rozumie się ideę lub wzór zachowań, którym
przypisuje się jakąś odmianę bytowania (Platon, fenomenologia). Rozumie się też
przez wartość kulturowo zmienny ideał, precyzujący się w przemianach historycznych
i społecznych (marksizm). Uważa się też wartość za intelektualnie ujęte
własności transcendentalne bytów. Mówi się wtedy, że wartości są celami lub
ideałami mającymi podstawę w bytach, to znaczy zgodnymi z naturą człowieka
(tomizm tradycyjny).
Wiara (relacja wiary) - wsparta na transcendentalnej własności
prawdy więź łącząca dwie osoby. Wynika ze wzajemnego otwarcia się na siebie
osób i ich udostępniania się sobie, a polega na zaufaniu wzajemnym do siebie,
powierzaniu sobie tego, czym się jest i czym się żyje. Ważna tu jest osobowość
osoby, której ufamy. Przejmujemy bowiem jej życie wewnętrzne. Podobna więź
łączy nas z Bogiem i dzieje się w istocie osoby, gdyż samoistne istnienie istnienie
znajduje się tam, gdzie działa. Gdyby podstawą wiary był tylko intelekt,
trwałoby w nas nieustanne doświadczenie mistyczne. Gdyby podstawą wiary byłaby
tylko wola, całą swą wolnością kierowalibyśmy się do Boga jako pełnego dobra.
Wiara więc buduje się na transcendentalnej własności prawdy. Ujęta od strony
Boga, a więc przedmiotowo, jest wniesioną w nas przez Boga, lecz daną do
dyspozycji, nadprzyrodzoną sprawnością kierowania się do Boga. Ujęta od naszej
strony, a więc podmiotowo, jest adoracją Boga obecnego w istocie osoby.
Władza konkretnego osądu (rozum szczegółowy, vis cogitativa) - zmysłowy i
przypadłościowy powód łączenia w całość treści podstawowych, wydobywanych przez
intelekt czynny z intelektu możnościowego i ze zmysłowej władzy pamięci. Jest
to władza, która mechanicznie dokonuje połączeń, bez rozumienia łączonych
treści. Gdy nie jest kontrolowana przez intelekt czynny, bezmyślnie łączy np.
pojęcie ryby z pojęciem kobiety w jedno wyobrażenie człowieka, co daje w wyniku
nazwę syreny. Działa w obszarze mowy wewnętrznej.
Własności kategorialne - patrz: Przypadłości.
Własności transcendentalne - patrz: Przejawy aktu
istnienia.
Własność - przejaw w bycie aktu istnienia (własność
transcendentalna) lub podmiotowana przez możność duchową i materialną przypadłość,
wyznaczona zarówno gotowością możności wywołaną przez formę do podmiotowania
przypadłości, jak i wywołaną przez zewnętrzne przyczyny celowe (własność kategorialna).
Przypadłością jest zarówno własność podmiotowana przez jeden byt, jak i relacja
podmiotowana przez dwa byty.
Wytwór - dokonane naszym myśleniem scalenie bytów
jednostkowych w nową kompozycję przez mechaniczne wiązanie tych bytów ich
własnościami dla pełnienia zadanej im funkcji. Ta kompozycja nie przejawia
bytowej jedności, lecz jedność funkcjonalną. Nie ma więc w niej właściwego
substancji aktu istnienia. Przyczynami wewnętrznymi wytworu są przypadłościowo
powiązane byty jednostkowe. Przyczyną zewnętrzną wytworu jest właśnie myślenie,
komponujące wytwór w widzialną postać wiedzy człowieka. Można powiedzieć, że
wytwór jest dosłownie bytem dla nas (quo
ad nos), ukonstytuowaną poza nami postacią zmysłową naszej wiedzy.
Zależność (zależny akt istnienia) - jest to w akcie istnienia
ślad jego powiązań z istotą bytu, gdy ujmujemy byt strukturalnie. Ten ślad
polega na tym, że zależny akt istnienia jest aktem urealniającym tylko tę
istotę, a więc współstanowiącą z nim byt jednostkowy.
Zapoczątkowanie - sposób urealnienia bytu jednostkowego przez
pochodny akt istnienia. Sposób ten polega na tym, że pochodny akt istnienia
wyzwala w sobie i z siebie istotową sferę możnościową, aktualizuje ją i
współstanowi z nią byt jednostkowy.
Zło - W sensie metafizycznym, od strony więc bytowania, nie
istnieje: jest brakiem dobra i bytu. W sensie fizycznym jest brakiem w bycie
jakichś właściwych bytowi przypadłości. W sensie moralnym jest niezgodnością
wybranych działań z mądrością jako głównym pryncypium wyboru tych działań.
Dokładnie mówiąc, brak dobra i bytu jest brakiem dobra i bytu, brak części np.
ręki jako układu przypadłości jest brakiem ręki, błędny wybór jest błędnym wyborem,
nie są złem. Nazywamy to złem z pozycji oceny, wartościowania. Za zło uważamy
więc coś ocenionego negatywnie. Zło, realnie dokuczliwe, jest tylko
wartościującym (aksjologicznym) ujęciem braku.
Zmysłowe władze poznawcze - funkcjonalnie związane z
organem cielesnym podmioty doznawania i ujmowania przypadłości fizycznych.
Wyróżnia się bierne zmysły zewnętrzne, pobudzane przez przypadłości do ich
odbioru, np. wzrok, słuch, dotyk, powonienie, smak, oraz wyróżnia się czynne
zmysły wewnętrzne, przekształcające treści wrażeniowe odebrane przez zmysły zewnętrzne:
zmysł wspólny, wyobraźnia czynna, wyobraźnia bierna, czyli pamięć, władza
konkretnego osądu.
Zniszczenie (śmierć) - jest rozpadem rozciągłej materii i przez
to oddzieleniem się od duszy możności, odbierającej duszy szczegółowość. W
wypadku duszy ludzkiej oddzielenie się od niej ciała przez rozpad materii
pozbawia ją szczegółowości, lecz nie pozbawia jednostkowości, którą wnosi w
duszę możność intelektualna, jednostkująca formę. Dusza ludzka, urealniona
przez akt istnienia, pozostaje substancją, lecz jako możnościowa istota
człowieka jest możnością wobec swego aktu istnienia, a istnieją tylko
kompozycje z aktu i możności stanowiące byty jednostkowe. W wypadku duszy
innych bytów poza ludźmi i aniołami oddzielenie się możności materialnej przez
jej rozpad pozbawia te dusze jako formy pryncypium jednostkowości. Dusza tylko
jako forma (np. w zwierzętach) bez możności ginie, gdyż nie może bytować stanowiąc
ens quo, czyli niezmożnościowane
pryncypium istoty bytu jednostkowego. Zniszczenie dotyczy więc bytów
zawierających w swej istocie tylko możność materialną. Zniszczenie lub śmierć
człowieka polega na utracie ciała. Dusza nie ginie, gdyż dalej jednostkuje ją
możność intelektualna. Zniszczenie lub śmierć substancji pozbawionych
intelektualności jest ich unicestwieniem.
Wersję metafizyki podaną w tej książce
i treść poszczególnych rozdziałów książki mogą poszerzyć następujące publikacje:
Istnieć
i poznawać, wyd. I, ATK, Warszawa 1969, stron 244; wyd. II, PAX, Warszawa 1976,
stron 242.
Ważniejsze
zagadnienia metafizyki, KUL, Lublin 1973, stron 139.
Wokół
problemu osoby, PAX, Warszawa 1974, stron 232.
Poszukiwanie
Boga, ATK, Warszawa 1976, stron 172.
Człowiek
i jego relacje, ATK, Warszawa 1985, stron 200.
Filozoficzne
aspekty mistyki, ATK, Warszawa 1985, stron 196.
Szkice
o kulturze, Michalineum, Kraków 1985, stron 240.
Ku
etyce chronienia osób. Wokół podstaw etyki. Pallottinum, Warszawa 1991, stron
184.
* * *
Czym
jest rzeczywistość, "Życie i Myśl" 27(1977), nr 1, s. 65-71.
Filozoficzne
koncepcje istoty Boga, w: W kierunku Boga, praca zbiorowa, red. bp B. Bejze,
ATK, Warszawa 1982, s. 21-49.
Tomizm
egzystencjalny na tle odmian tomizmu, w: W kierunku Boga, praca zbiorowa, red.
bp B. Bejze, ATK, Warszawa 1982, s. 59-81.
Przewrót
kopernikański św. Tomasza, "Studia Philosophiae Christianae" 20
(1984), nr 1, s. 113-120.
Miejsce
zagadnienia jedności w historii i strukturze metafizyki, w: Opera Philosophorum
Media Aevi, t. 6 (fasc. 1), ATK, Warszawa 1985, s. 9-20.
Akt
istnienia (ipsum esse) według tomizmu konsekwentnego, "Studia Philosophiae
Christianae" 22 (1989), nr 2, s. 25-39.
Człowiek
- podmiot czy przedmiot dziejów, "Ateneum Kapłańskie" 78 (1986), t.
108, z. 462, s. 242-253.
Heureza
subsystencji i osoby, w: Opera Philozophorum Medii Aevi, t. 8 pt. Subsystencja
i osoba według św. Tomasza z Akwinu, ATK, Warszawa 1986.
Metody
metafizyki. Ujęcie z pozycji przedmiotu metafizyki, jej struktury oraz poznania
bytu, "Studia Philosophiae Christianae" 23(1987), nr 2, s. 45-64.
Bóg
i mowa serca, "Studia Philosophiae Christianae" 24(1988), nr 2, s.
91-100.
Swieżawski
S. i Jaworski M., Byt, TNKUL, Lublin 1961.
Swieżawski
S., więty Tomasz na nowo odczytany, Znak, Kraków 1983.
Stępień
A., Wprowadzenie do metafizyki, Znak, Kraków 1968.
Krąpiec
A. M., Metafizyka, wyd. I, Pallottinum, Poznań 1966; wyd. V. TNKUL, Lublin 1988.
Krąpiec
A. M., Ja - człowiek, wyd. I, TNKUL, Lublin 1974; wyd. 1974; wyd. III, TNKUL,
Lublin 1986.
Gilson
E., Tomizm, tłum. J. Rybałt, PAX, Warszawa 1960.
Gilson
E., Elementy filozofii chrześcijańskiej, tłum. Z. Wrzeszcz, PAX, Warszawa 1986.
Mascall
E., Istnienie i analogia, tłum. J. W. Zielińska, PAX, Warszawa 1961.
W
kierunku Boga, praca zbiorowa, red. bp B. Bejze, ATK, Warszawa 1982.
w.
Tomasz z Akwinu, Dzieła wybrane, J. Salij, W drodze, Poznań 1984.