XL rocznica wprowadzenia stanu wojennego |
13 grudnia 1981 - 13 grudnia 2021 |
Waleniem w drzwi, biciem i rewizjami
Obok słynna fotografia Chrisa Niedenthala |
"Nie był potrzebny żaden sąsiad, rodzimej dosyć jest kanalii"
(Jan Krzysztof Kelus, Sentymentalna panna "S" - z cyklu: Materiały pomocnicze do nauki o Polsce i świecie współczesnym - 1982)
Generał armii Wojciech Jaruzelski
ogłasza w telewizji wprowadzenie stanu wojennego
"Bandyci przebrani za władzę"
(z wiersza anonimowego autora Ostatnia szychta na Kopalni Węgla Kamiennego "Piast" - 1982)
Junta wojskowa, która sama siebie nazwała Wojskową Radą Ocalenia Narodowego (WRONa)
gen. armii Wojciech Jaruzelski (I sekretarz PZPR,
premier rządu PRL, minister obrony narodowej)
admirał Ludwik Janczyszyn – dowódca Marynarki Wojennej
gen. broni Eugeniusz Molczyk – główny inspektor szkolenia, wiceminister obrony
narodowej
gen. broni Zbigniew Nowak – główny inspektor techniki, wiceminister obrony
narodowej
gen. broni Florian Siwicki – szef Sztabu Generalnego LWP, wiceminister obrony
narodowej
gen. broni Tadeusz Tuczapski – główny inspektor obrony terytorialnej,
wiceminister obrony narodowej
gen. dyw. Józef Baryła – szef Głównego Zarządu Politycznego LWP, wiceminister
obrony narodowej
gen. dyw. Tadeusz Hupałowski – minister administracji, gospodarki terenowej i
ochrony środowiska
gen. dyw. Czesław Kiszczak – minister spraw wewnętrznych
gen. dyw. Tadeusz Krepski – dowódca Wojsk Lotniczych
gen. dyw. Longin Łozowicki – dowódca Wojsk Obrony Powietrznej Kraju
gen. dyw. Włodzimierz Oliwa – dowódca Warszawskiego Okręgu Wojskowego
gen. dyw. Czesław Piotrowski – minister górnictwa i energetyki
gen. dyw. Henryk Rapacewicz – dowódca Śląskiego Okręgu Wojskowego
gen. dyw. Józef Użycki – dowódca Pomorskiego Okręgu Wojskowego
gen. dyw. Zygmunt Zieliński – sekretarz WRON, szef Departamentu Kadr MON
gen. bryg. Michał Janiszewski – szef Urzędu Rady Ministrów
gen. bryg. Jerzy Jarosz – dowódca 1 Warszawskiej Dywizji Zmechanizowanej
płk Tadeusz Makarewicz
płk Kazimierz Garbacik
płk Roman Leś
ppłk Mirosław Hermaszewski, pierwszy polski kosmonauta (według własnej relacji
wpisany na listę członków bez jego wiedzy i zgody)
ppłk Jerzy Włosiński
Wykorzystano fragmenty wierszy:
Zbigniewa Herberta,
Lothara Herbsta,
Tomasza Jastruna,
Mieczysława Jastruna,
Jacka Kaczmarskiego
Wiktora Woroszylskiego,
oraz utworów anonimowych.
"Dziesięciu sprawiedliwych"
Nie wszyscy wojskowi zgadzali się z decyzją wprowadzenia stanu wojennego - zostali czarnymi owcami LWP
poniżej historia jednego z nich
młodszy chorąży Leszek Niepsuj |
"Wtedy zrozumieliśmy, że wojsko wystąpiło przeciwko własnemu społeczeństwu"
|
Przedruk: Włodzimierz Kaleta, Cierpieli przez stan wojenny - "czarne owce" armii PRL,
Za swoje poglądy byli wyrzucani z wojska, szykanowani, a nawet więzieni. Taką
cenę płacili żołnierze-przeciwnicy stanu wojennego. "Polska Zbrojna" opisuje
historie "czarnych owiec" wśród wojskowych, którzy nie chcieli występować
przeciw własnemu narodowi.
Wciąż mało wiadomo o ofiarach stanu wojennego wśród żołnierzy. Nie ma na ten
temat rzetelnych, opartych na zweryfikowanych źródłach badań historycznych.
Wynika to w dużym stopniu z niechęci do składania relacji przez starą kadrę
dowódczą oraz niedostępności dokumentów (zostały zniszczone albo ukryte).
Myślał jak oni
Jednym z udokumentowanych przypadków jest historia młodszego chorążego ze
Strzegomia Leszka Niepsuja. W 1981 roku chorąży był dowódcą plutonu w Lubuskiej
Brygadzie Wojsk Ochrony Pogranicza. Podobnie jak większość kadry nie orientował
się zbyt dobrze, co się dzieje w kraju. Na spotkaniach z oficerami politycznymi
słyszał bez przerwy, że Komitet Obrony Robotników, Konfederacja Polski
Niepodległej i Solidarność to ostoje rewizjonistów działających na szkodę
ojczyzny.
Był wówczas młodym człowiekiem. - Miałem dwadzieścia kilka lat. Kierowały mną
przede wszystkim emocje. I to, co wyniosłem z domu - wspomina po 30 latach
Niepsuj. W domu zawsze obowiązywały tradycje patriotyczne. Jeden dziadek był w
Polskiej Organizacji Wojskowej, drugi w Legionach. Dlatego też solidaryzował się
z żołnierzami, którzy zaczęli przychodzić do jednostki na początku lat 80. Wielu
z nich współpracowało wcześniej z Solidarnością. Myślał podobnie jak oni.
Tolerował przynoszenie do jednostki ulotek, bo sam był ich pierwszym
czytelnikiem. Kiedy z prześcieradła zrobili biało-czerwoną flagę, na której
umieścili napis "Solidarność Żołnierska" oraz symbol Polski Walczącej, uznał, że
tak ostentacyjna manifestacja może im tylko zaszkodzić. Schował więc flagę w
sejfie.
Stan wojenny zastał go w rodzinnym Strzegomiu. - Kto wie, czy nie przyjdzie się
nam bić z wojskami radzieckimi - chodziło mu po głowie. Tymczasem jego żołnierze
zostali wysłani do zabezpieczania pacyfikacji gorzowskiego Ursusa. Wrócili
załamani. -
Wtedy zrozumieliśmy, że wojsko wystąpiło przeciwko własnemu społeczeństwu -
przypomina sobie chorąży. Cieszył się, że jego akurat ominęło to zadanie.
Niepsuj dostał nowy przydział do Gubina. Daleko od domu w Strzegomiu. Żona była
w ósmym miesiącu ciąży. Niepokoił się, bo rok wcześniej zaraz po urodzeniu
umarła im córeczka. - Wybór Gubina nie był przypadkowy - opowiada chorąży -
Najpewniej byłem już wtedy od jakiegoś czasu namierzany. Chcieli mnie przenieść
na inny, nieznany mi grunt i przy okazji postraszyć.
Gdy do jednostki dotarła wiadomość o pacyfikacji kopalni Wujek i ofiarach
śmiertelnych wśród górników, Niepsuj nie wytrzymał. Żołnierzom w batalionie
rezerwowym rozdał przechowywane w sejfie ulotki i dołączył do nich list do
Wojciecha Jaruzelskiego, w którym między innymi krytykował generała za to, że
wysłał wojsko przeciwko narodowi.
Doniósł na niego najbliższy kolega, też dowódca plutonu. - Wiele nas w służbie
łączyło, chociażby ambitne podejście do szkolenia - wspomina były chorąży.
Żołnierze Wojskowej Służby Wewnętrznej zatrzymali Niepsuja 30 grudnia 1981 roku.
W jego pokoju w jednostce znaleziono około 40 egzemplarzy ulotek, których nie
zdążył rozdać żołnierzom.
Z miejsca na miejsce
Zaczęła się karuzela aresztów śledczych. Najpierw w Zielonej Górze, potem we
Wronkach, Sieradzu, Kaliszu, Wrocławiu i Strzelinie. Spotykał tam podobnych do
siebie opozycjonistów, więźniów politycznych, skazanych tak jak on za naruszenie
dekretu o stanie wojennym. Pamięta, że było wśród nich również trzech żołnierzy.
Szeregowy służby zasadniczej z Dąbia Lubuskiego, podchorąży z okolic Leszna i
jakiś żołnierz z 6. Dywizji Powietrznodesantowej.
Zanim najbliżsi dowiedzieli się, że został aresztowany, szukali go przez kilka
dni. W styczniu 1982 roku chorąży został osądzony w trybie doraźnym. Skazano go
na trzy lata więzienia, zdegradowano i pozbawiono praw publicznych. Prokurator
wniósł apelację i Izba Wojskowa Sądu Najwyższego podwyższyła wyrok do 4,5 roku.
Wyszedł na wolność po 15 miesiącach. Chciano go zmusić do wyjazdu za granicę,
ale bezskutecznie. Przez lata był zatrudniony w kamieniołomach w rodzinnym
Strzegomiu. Praktycznie pracuje tam do dziś. Ma własną firmę. Prowadzi niewielki
zakład elementów surowo łupanych.
W 1991 roku Prokuratura Generalna skierowała wniosek o rewizję nadzwyczajną w
jego sprawie, jednak Izba Wojskowa Sądu Najwyższego odrzuciła go ze względów
proceduralnych. W końcu sąd wojskowy uchylił obydwa wyroki na Niepsuja i uznał
go za niewinnego. Dziś, po 30 latach od tamtych wydarzeń, nadal uważa, że
postąpił wówczas słusznie. - Gdybym miał więcej doświadczenia, to nie dałbym się
tak łatwo zatrzymać. Uciekłbym do podziemia i dalej prowadził działalność -
mówi.
Degradacja
Kiedy w 1980 roku w kraju wybuchły strajki, porucznik Bogdan Klimorowski
nawiązał potajemnie kontakty z Solidarnością w zakładzie, w którym pracowała
jego żona. Przynosił do koszar podziemne ulotki i pisma. Skutek był piorunujący.
Kilkunastu żołnierzy z porucznikiem na czele złożyło legitymacje partyjne. W
jednostce zawrzało. Początkowo próbowano go "wychowywać", sprowadzić ponownie na
właściwą drogę ideologiczną, którą powinien kroczyć oficer. Potem zaczęto
straszyć, że zostanie przeniesiony do najbardziej zapyziałego garnizonu w
Polsce, zamknięty, a może nawet wywieziony w nieznane.
Jednak przetrwał w jednostce do 1981 roku. W tym czasie wystąpił do MON o
zwolnienie ze służby, a następnie taką prośbę skierował do przewodniczącego Rady
Państwa PRL. Którejś nocy zastępca dowódcy do spraw politycznych w trybie
alarmowym zebrał sąd oficerski, który miał wystąpić do przełożonych o ukaranie
Klimorowskiego odebraniem stopnia oficerskiego. Zarzucono mu, że chce przesunąć
granice Polski na wschód i że krytykuje ZSRR, co godzi w przyjaźń
polsko-radziecką.
Sąd niejednomyślnie, stosunkiem głosów trzy do dwóch, wystąpił o zdegradowanie
oficera do stopnia szeregowego. Klimorowski został zwolniony z wojska na
kilkanaście dni przed wprowadzeniem stanu wojennego. Odpowiedź na pismo o
przywrócenie mu stopnia oficerskiego otrzymał od generała Jaruzelskiego dopiero
w 1989 roku. Decyzja była pozytywna.
Słowo na cztery litery
Zdarzały się też historie banalne, takie jak ta w jednostce w Dziwnowie. Banalne
na pozór, gdyż władza zareagowała na szczeniacki wybryk jednego z żołnierzy z
całą surowością. Oto relacja Janusza Kłosowskiego, który odbywał wtedy służbę
zasadniczą. Trafiłem na nią, kiedy poszukiwałem materiałów o żołnierzach
karanych w stanie wojennym:
"Rok 1982, trwa stan wojenny, korytarz naszej kompanii jest oblepiony
propagandowymi plakatami. Któryś z żołnierzy powypisywał na nich niecenzuralne
słowa. Słowa były malutkie i z daleka niedostrzegalne, a jedno, to, które
powinno się pisać przez 'ch', żartowniś napisał przez 'h'. Mój kolega, który
jako pierwszy spostrzegł napisy, doszedł do wniosku, że trzeba poprawić błąd. I
dopisał do każdego słowa brakujące 'c'. Gdy profanacja plakatów wyszła na jaw,
nasz dowódca dał nam oficerskie słowo honoru, że nie wyciągnie konsekwencji
wobec winowajcy. Prawdziwy winowajca pozostał w ukryciu, przyznał się zaś mój
kolega, miłośnik ortografii. Wtedy widziałem go po raz ostatni. Nas porozsyłano
po różnych jednostkach, a on, jak się dowiedziałem po jakimś czasie, został
skazany na rok więzienia".
Dotychczas historycy nie uwzględnili w swoich badaniach poszkodowanych przez
stan wojenny wojskowych. Można mieć pewność, że takich przypadków, jak te
opisane, było po 13 grudnia 1981 roku znacznie więcej.